Recenzja Motorola One Zoom – solidna propozycja ze średniej półki!

Motorola One Zoom już na pierwszy rzut oka przykuła moją uwagę. Ładnie wykonana obudowa, dobrej jakości materiały, podświetlane logo i poczwórny aparat główny zwiastowały ciekawe testy smartfona, który może się nieco wyróżniać na tle innych urządzeń. Czy jednak rzeczywiście tak było? Czy smartfon faktycznie ma w sobie coś wyjątkowego? Jak się sprawdza w codziennym użytkowaniu? O wszystkim dowiecie się z tej recenzji.

Specyfikacja techniczna Motorola One Zoom:

Cena w momencie publikacji: 1619,99 złotych

WIDEORECENZJA

OBUDOWA

Motorola One Zoom jest zaskakująco dobrze wykonanym urządzeniem. Na tyle, na pierwszy rzut oka, wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z metalem. Prawda jest jednak taka, że jest to matowe szkło, które prezentuje się znakomicie. Oprócz tego bardzo mało się brudzi, a rysy praktycznie w ogóle się nie pojawiają. Rysy za to uwidoczniły się już na froncie.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Wyjątkiem od matowego szkła jest stosunkowo duża, lekko odstająca od reszty wstawka ze szkłem błyszczącym – umieszczono na niej cztery aparaty. Pod nimi jest jeszcze logo producenta, które jest bardzo wyjątkowe. Ta wyjątkowość polega na tym, że logo się podświetla podczas używania smartfona, co wygląda bardzo interesująco. Poza tym to podświetlenie może działać jako dioda powiadomień po otrzymaniu nowych wiadomości. W tym przypadku jednak, żeby widzieć to podświetlanie, konieczne jest kładzenie telefonu ekranem do dołu.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Boki urządzenia są wykonane z metalu. Na każdym z nich są jednak po dwie wstawki z tworzywa sztucznego usprawniające działanie anten. Cała bryła smartfona wygląda więc bardzo elegancko, a połączenie matowego szkła na tyle i metalowych boków sprawia pozytywne wrażenie.

Od dołu zamontowano złącze USB typu C, gniazdo słuchawkowe oraz dwa mikrofony (jeden z nich nachodzi bardziej na tył). Są tu też znaki towarowe i symbole, co jest znacznie mniej inwazyjne niż napisy na tyle obudowy. Od góry, dość niestandardowo, umieszczono głośnik multimedialny. Taka lokalizacja wymaga przyzwyczajenia, dźwięk się jednak nieco inaczej rozchodzi. Do tego warto uważać przy trzymaniu telefonu w pozycji horyzontalnej, ponieważ łatwo zasłonić ten głośnik sprawiając, że dźwięki stają się mocno przytłumione.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Jakość głośnika jest poprawna, nic więcej. Dźwięki mają przyzwoitą głośność, przeciętną głębię i niezłą czystość. Raczej nie pojawiają się żadne zakłócenia czy zniekształcenia, więc do okazjonalnego odtwarzania multimediów wystarczy. A dla bardziej wymagających jest przecież gniazdo słuchawkowe.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Oprócz głośnika od góry umieszczono jeszcze tackę na karty (jednocześnie obsługiwane są dwie kary nanoSIM lub po jednej nanoSIM i microSD) oraz jeszcze jeden mikrofon.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Na prawym boku znalazło się miejsce dla klawiszy głośności i zasilania. Są one umieszczone na odpowiedniej wysokości ułatwiającej obsługę. Do tego klik jest przyjemny, a spasowanie wręcz idealne. Po lewej stronie nie ma już żadnych dodatków.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Na froncie mamy do dyspozycji wyświetlacz o przekątnej 6,4 cala wykonany w technologii Max Vision OLED o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli. Przekłada się to na bardzo ładne kolory, niezłą jasność maksymalną oraz spore kąty widzenia i dobrą ostrość obrazu. Mam jedynie wrażenie, że jasność minimalna mogłaby być niższa – korzystając z telefonu nocą ekran był dla mnie po prostu za jasny.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Po bokach ekranu zastosowano dosyć wąskie ramki. Jedynie od góry i dołu są one już nieco większe – odnoszę wrażenie, że można je było jednak trochę zwęzić. Od góry, mimo wszystko, dodano jeszcze wcięcie w postaci kropli wody, na której mamy kamerkę do selfie. Nad nią jest też kilka czujników oraz głośnik do rozmów.

Pod ekranem nie mamy już żadnych dodatków. Jest za to skaner linii papilarnych zintegrowany z wyświetlaczem, o którym rozpiszę się w dalszej części testu.

Warto jeszcze wspomnieć, że w zestawie z urządzeniem dostajemy gumowe etui ochronne zakrywające jego tył oraz boki. Sprawdza się ono bardzo dobrze, zwiększa przyczepność urządzenia do dłoni oraz sprawia, że moduł z aparatami jest mniej podatny na uszkodzenia czy zarysowania.

SYSTEM

Jak to Motorola ma w zwyczaju, w One Zoom do dyspozycji mamy czystego Androida z kilkoma drobnymi dodatkami dorzuconymi od siebie. System jest w wersji 9 Pie, obecne poprawki zabezpieczeń są datowane na 1 września 2019.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Wspomniane dodatki producenta to głównie aplikacja Moto, podzielona na dwie zakładki: akcje gestów oraz wyświetlacz. Pierwsza kategoria zawiera w sobie możliwość uruchomienia aparatu po dwukrotnym obróceniu nadgarstkiem lub latarki po potrząśnięciu telefonem. Można także zmienić nawigację po systemie – z trzech klawiszy na jeden przycisk nawigacyjny. Wtedy jedno dotkniecie go przenosi do ekranu głównego, przytrzymanie uruchamia asystenta Google, przesuniecie w lewo cofa, a w prawo przełącza pomiędzy aplikacjami działającymi w tle.

Jest także wykonywanie zrzutów przesuwając trzema palcami w dół oraz edytor zrzutów od razu po ich wykonaniu. Nie zabrakło opcji wyciszania po obróceniu ekranem do dołu, jest tryb jednoręczny uruchamiany po przesunięciu palcem od środka do prawej lub lewej krawędzi ekranu oraz możliwość przełączania muzyki po przytrzymaniu klawiszy głośności i wybudzania ekranu po podniesieniu.

Pod pojęciem Wyświetlacza Moto producent rozumie dwie opcje. Jest to uważny ekran, który nie wygasza się, jeśli z niego korzystamy, monitorując za pomocą kamerki frontowej czy patrzymy w jego stronę. Poza tym jest Podgląd powiadomień, czyli okrojona wersja Always On Display. Dzięki niemu ekran podświetla się delikatnie po otrzymaniu powiadomienia lub wykryciu ruchu. Pojawiają się wtedy małe kółeczka z ikonami aplikacji, po dotknięciu których można podejrzeć treść wiadomości. Od razu z tego poziomu można też usunąć je lub odpowiedzieć na nie.

Poza tym są jeszcze bardziej typowe, androidowe opcje. Mam tu na myśli chociażby filtr światła niebieskiego z intensywnością i harmonogramem, jest możliwość dostosowania intensywności kolorów oraz możliwość włączenia ciemnego motywu. Jest także cyfrowa równowaga, konta użytkowników oraz konto gościa.

Jeśli chodzi o codzienne korzystanie z urządzenia to, niestety, przez większość czasu moich testów była to dla mnie męczarnia. Praktycznie dzień po skończeniu pisania tekstu recenzji, przygotowując się do nagrywania wideorecenzji, pojawiła się jednak aktualizacja, która W KOŃCU poprawiła najbardziej denerwujące problemy sprawiając, że zaczęło mi się używać tego smartfona względnie dobrze.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Ale co było nie tak? Telefon przez kilka chwil po każdorazowym wzięciu do ręki działał po prostu fatalnie! Zacinał się ekran blokady, animacje mocno klatkowały, często trzeba było poczekać nawet w okolicy pół minuty, żeby normalnie móc skorzystać z urządzenia. Nie było to zbyt komfortowe, szczególnie, jeśli miałem potrzebę wykonania na szybko zdjęcia. W tym smartfonie nie było to możliwe. Wcześniejsze aktualizacje czy przywracanie do ustawień fabrycznych nie pomagały. Dobrze, że jednak ostatecznie zostało to poprawione.

Sam system już po odblokowaniu działa bardzo stabilnie, programy uruchamiają się szybko, animacje są płynne, a aplikacje w tle są dość długo utrzymywane. Może trochę gorzej z kartami w przeglądarce, ale nie jest też jakoś bardzo źle. Po aktualizacji z urządzenia korzysta się dobrze, żałuję, że nie mogło być tak od początku testów.

Podzespoły, jakie umieszczono w tym smartfonie, to miedzy innymi procesor Qualcomm Snapdragon 675, układ graficzny Adreno 616 oraz 4 GB RAM. DO tego jest 128 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy o maksymalnie 1 TB za pomocą kart microSD. Niestety, decydując się na kartę pamięci, musimy zrezygnować z obsługi drugiej karty nanoSIM.

Świetnie działają za to moduły łączności. Internet działa szybko przy użyciu WiFi, jak i transmisji danych, GPS precyzyjnie określa naszą lokalizację, a Bluetooth nie rozłącza się podczas połączenia z innym sprzętem. Miałem jedynie wrażenie, że w porównaniu z innymi smartfonami łącząc Motorolę One Zoom z Samsung Galaxy Buds maksymalny poziom głośności był najniższy. Dodam jeszcze, że smartfon jest wyposażony w NFC, bez problemu zapłacimy więc nim w sklepach.

W testach syntetycznych Motorola One Zoom poradziła sobie następująco:

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośnik. Wyświetlacz. System. Działanie.
  2. Skaner linii papilarnych. Rozpoznawanie twarzy. Bateria. Aparat. Podsumowanie

SKANER LINII PAPILARNYCH I ROZPOZNAWANIE TWARZY

Jak wspomniałem przy opisywani obudowy, skaner linii papilarnych jest połączony z ekranem. Jest on stosunkowo duży, a jego lokalizacja trafiona do komfortowego korzystania.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Jego działanie jest poprawne i, faktycznie, po przyłożeniu palca do skanera urządzenie zaczyna się odblokowywać. Sam proces odblokowywania od przyłożenia palca do podświetlenia ekranu jest całkiem szybki (przynajmniej po wspominanej aktualizacji), a całość trwa w okolicy sekundy.

Warto jeszcze dodać, że skaner nie jest cały czas aktywny. Aby z niego skorzystać musimy albo podświetlić ekran, albo chociaż poruszyć telefonem wywołując wyświetlacz Moto. Sprawa się komplikuje w przypadku trzymania telefonu na płaskiej powierzchni. Często musimy bowiem go podnieść, żeby móc odblokować.

W smartfonie dodano jeszcze jedną opcję zabezpieczania urządzenia, czyli rozpoznawanie twarzy. Do skanowania wykorzystywana jest tylko kamerka frontowa, co nie czyni tej opcji zbyt bezpieczną. Jednak w praktyce telefon nie odblokował się zdjęciem czy za pomocą innej osoby, więc nie jest chyba aż tak źle. A nawet powiem, że jest lepiej, niż można by było się spodziewać, ponieważ nie musimy patrzeć na smartfona bezpośrednio od przodu, również pod kątem, na przykład leżąc na biurku, często się odblokowywał.

APARAT

Wyróżnikiem Motoroli One Zoom ma być poczwórny aparat główny. Jest złożony z matryc o rozdzielczości 48 Mpix z przysłoną f/1.7 i optyczną stabilizacją obrazu, 16 Mpix z szerokim kątem 117 stopni, 8 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu i 3-krotnym przybliżeniem oraz 5 Mpix do wykrywania głębi. Warto jeszcze dodać, że do dyspozycji mamy również 10x przybliżenie cyfrowe oraz podwójną diodę doświetlającą.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Jakość zdjęć zaskakuje pozytywnie. Fotografie mają sporo szczegółów i ładne kolory, niezłą ostrość i wyglądają po prostu dobrze. Główne „oczko” ma też niezłą głębię, świetnie wychodzą zdjęcia zachodów słońca, nocą też nie jest źle.

Mamy też szeroki kąt, który pozwala uchwycić na jednym zdjęciu stanowczo więcej elementów. No i ten fakt robi jak najbardziej pozytywne wrażenie, jednak już sama jakość fotografii jest stanowczo niższa. Widać szumy, całość jest mniej szczegółowa oraz ma słabiej nasycone kolory. Przeciętnie wypada to też nocą czy przy zachodzie słońca – pojawia się mnóstwo ziarna, a kolory stają się jeszcze mniej intensywne.

Atutem Motorola One Zoom jest jednak aparat z 3-krotnym przybliżeniem. No i to faktycznie robi wrażenie! Zdjęcia mają bardzo dobrą jakość, są szczegółowe i wyraźne. Do tego kolory są naturalne, a ostrość niezła. Mamy też to 10-krotne przybliżenie, jednak tu jakość już trochę spada.

Chociaż mimo to chociażby zdjęcia slajdów podczas wykładów siedząc na końcu auli wychodzą czytelne, bez problemu można odczytać wszystkie literki. Podobnie było w przypadku znalezionej na mieście reklamy właśnie tego smartfona – mimo fotografowania z dużej odległości i skorzystania z maksymalnego przybliżenia, całość wyszła naprawdę przyzwoicie.

Na froncie z kolei mamy kamerkę o rozdzielczości 25 Mpix ze światłem f/2.0. Pozwala ona na wykonanie ładnych zdjęć, które mają sporo szczegółów i naturalne kolory. Trochę słabiej wygląda to gdy robimy selfie w gorszym świetle, wtedy szczegółowość znacząco się zmniejsza. Możemy niby skorzystać z ekranowej lampy błyskowej (czyli niczego innego jak podświetlania ekranu podczas robienia zdjęcia), jednak to już ma mocno negatywny wpływ na odwzorowanie kolorów i zbyt agresywne wygładzenie twarzy. No i dość abstrakcyjnie to wygląda, jak robimy selfie z błyskiem na twarz gdzieś na mieście, szczególnie, że w takim przypadku zdjęcie jest wykonywane znacząco wolniej.

Aplikacja aparatu jest wyposażona w kilka ciekawych dodatków. Poza tradycyjnym fotografowaniem mamy zwolnione tempo, tryb portretowy, ruchome zdjęcia, film poklatkowy czy filtry kolorystyczne. Nie zabrakło trybu nocnego, charakterystycznego dla Motoroli koloru spotowego (wyróżniającego jeden kolor na tle monochromatycznej fotografii) czy łatwego przełączania się pomiędzy aparatami za pomocą jednego klawisza. Jest też oczywiście tryb ręczny zawierający w sobie możliwość dostosowywania ostrości, balansu bieli, czasu naświetlania, czułości ISO i wartości ekspozycji.

AKUMULATOR

Motorola One Zoom jest wyposażona w akumulator o pojemności 4000 mAh. Do ładowania go możemy użyć ładowarki z przewodem USB typu C, cenną informacja jest to, że jest też wsparcie dla szybkiego ładowania TurboPower.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Czasy, które jesteśmy w stanie uzyskać po jednym ładowaniu, są całkiem satysfakcjonujące. Jeden dzień pracy bez problemu uzyskamy, a czasem i wystarczało mi energii na dwa dni. Przekłada się to na około 7 godzin pracy na wyświetlaczu po jednym ładowaniu, gdy naprzemiennie korzystamy z WiFi i transmisji danych oraz ekranu z włączoną automatyczną jasnością ekranu.

Wykorzystując głównie WiFi do przeglądania internetu, czas na ekranie wydłuża się do około 8-9 godzin, z kolei korzystając ze smartfona wyłącznie do oglądania filmów, udało mi się wykręcić nawet 12 godzin! Czas na ekranie spada do około 5-5,5 godziny korzystając tylko z transmisji danych, wykonując sporo zdjęć i mając nieco jaśniejsze podświetlenie ekranu. Jednak i tak jest to czas całkowicie wystarczający do codziennego, komfortowego korzystania.

PODSUMOWANIE

Jeszcze kilka dni temu moje wrażenia z użytkowania Moto One Zoom były dość przeciętne. Długie odblokowywanie się urządzenia i przycinki zaraz po odblokowaniu doprowadzały do mocnej frustracji, które całkowicie zabierały frajdę z testowania tego modelu. Na szczęście aktualizacja poprawiła te błędy sprawiając, że z urządzenia zaczęło mi się korzystać bardzo dobrze. Niby mała zmiana, a jednak miała bardzo duży wpływ na komfort użytkowania (i moje nerwy…).

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Co więc warto wiedzieć o tym sprzęcie? Przede wszystkim zapewnia on szybkie działanie i sporą stabilność systemu sprawiając, że codzienne użytkowanie jest przyjemne. Mamy do tego wydajny akumulator, szybkie ładowanie i bardzo dobre aparaty. Całość zapakowana jest w zaskakującą, nieco inną obudowę, wyróżniającą się na tle konkurencji matowym szkłem, świecącym logo i zachowaniem przy tym sporej elegancji.

Warto też pochwalić producenta, że w Moto One Zoom nie zapomniał o żadnym ze złącz czy modułów. Mamy więc USB typu C, złącze słuchawkowe czy NFC. Jedynie szkoda, że slot na karty jest hybrydowy i musimy wybierać, z jakiej kombinacji kart będziemy chcieli skorzystać.

Motorola One Zoom / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Poza tym jednak jest to udany sprzęt, który mogę polecić. Jest to kawał dobrego smartfona, z którego (po aktualizacji systemu) korzysta się przyjemnie, a jego liczne zalety sprawiają, że spełni on wymagania wielu osób.

A co Wy myślicie o Moto One Zoom? Sprawdziłby się u Was? Dajcie znać w komentarzach!

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośnik. Wyświetlacz. System. Działanie.
  2. Skaner linii papilarnych. Rozpoznawanie twarzy. Bateria. Aparat. Podsumowanie
Exit mobile version