Recenzja Huawei Watch Fit – dla aktywnych i leniwych

Niedaleko pada opaska od zegarka – pomyślałam sobie, gdy wreszcie przyszedł czas na opisanie moich wrażeń z użytkowania Huawei Watch Fit. Bo – przyznaję – trochę odwlekałam to w czasie. I to nie ze względu na to, że to zły sprzęt (bo tak nie jest), a przez to, że wbrew pozorom niewiele różni się względem recenzowanego przeze mnie wcześniej Huawei Watch GT2 Pro.

Zaczęło się od wagi

Któregoś razu postanowiłam sobie kupić inteligentną wagę Huawei AH100 – taką, co waży, ale i automatycznie mierzy kilka dodatkowych parametrów ciała (chodząc ciągle po domu w dresie trudno przecież zauważyć wszelkie zmiany ;)). Tak się jakoś złożyło, że trafiłam na promocję, w ramach której wychodziło, że kupując opaskę Huawei Watch Fit, wspomnianą wagę dostawało się gratis. Cóż, niewiele myśląc poszłam na ten układ, z zamysłem, że opaska powędruje w prezencie świątecznym do mojej siostry (i tak też się stało).

A zatem Watch Fit w moich rękach gościł ponad 2,5 miesiąca. Początkowo korzystałam z niego intensywnie i faktycznie testowałam dzień w dzień, by następnie zrezygnować z noszenia go – jednak siedząc ciągle w mieszkaniu (w którym przecież mam też swoje biuro), noszenie czegokolwiek na ręce bardziej mnie irytuje niż w czymkolwiek pomaga.

Ale przejdźmy do kwestii językowych. Nazwa produktu – Huawei Watch Fit – wskazywałaby, że jest to zegarek. Ja jednak będę zamiennie nazywać go również opaską, bo właściwie trudno jest jednoznacznie stwierdzić czy to faktycznie zegarek (ale o ograniczonych możliwościach), czy jednak po prostu opaska inteligentna z nieco większym ekranem. Ja chyba jednak optuję za drugą opcją, ale to właściwie nie ma najmniejszego znaczenia. 

Najważniejsze jest to, jak działa i co oferuje – a o tym wszystkiego dowiecie się poniżej.

Huawei Watch Fit w Media Expert

Wyświetlacz

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy po wyjęciu Watch Fita z pudełka, to oczywiście jego ekran. Ten ma przekątną 1,64 cala, rozdzielczość 456 x 280 pikseli i wykonany został w technologii AMOLED, co już samo w sobie zdaje się być gwarancją świetnej jakości obrazu, z którą faktycznie mamy do czynienia. Wyświetlacz jest kolorowy i, co raczej oczywiste, dotykowy.

Patrząc na ekran może się wydawać, że zajmuje on całą przestrzeń frontowego panelu urządzenia. Bliższe przyjrzenie się wystarczy jednak, by dostrzec, że wokół ekranu jest jeszcze spora niezagospodarowana przestrzeń, z czego najwięcej jej jest pod wyświetlaczem. Czy to jest wielki minus? Nie, ale rzuca się w oczy i wypada o tym wspomnieć.

Wyświetlacz jest bardzo responsywny i nie spotkałam się z sytuacją, w której w jakikolwiek sposób nie chciałby ze mną współpracować. Jest też wystarczająco jasny i, co istotne, jego jasność możemy zmieniać zarówno ręcznie (w pięciostopniowej skali), jak i zostawić automatyce, która działa naprawdę sprawnie.

Wzornictwo, jakość wykonania

Zastosowany silikonowy pasek jest przyjemny w dotyku, dobrze dopasowuje się do nadgarstka i nie uczula skóry (a przynajmniej ja nie miałam z nim najmniejszych problemów). Ma dosłownie masę opcji regulacji długości, dzięki zastosowaniu aż osiemnastu dziurek z jednej strony i ośmiu z drugiej. Sugerując się danymi producenta, zakres paska to 13 – 21 cm w przypadku wersji czarnej lub miętowej i 11-19 cm w przypadku różowej edycji. I faktycznie – paski, jak możecie zobaczyć poniżej, różnią się od siebie długością.

Fajna rzecz jest taka, że paski w Watch Fit można wymieniać. Gorsza – że nie mamy tu do czynienia z żadnym uniwersalnym teleskopem, a autorskim zaczepem, w efekcie czego jesteśmy zdani na paski dedykowane temu konkretnemu modelowi. Protip: nie próbujcie wciskać elementów odpowiadających za zwolnienie blokady pasków – trzeba je wyjąć, nie wciskać do środka (jak myślałam pierwotnie). Oficjalne paski nie są przesadnie drogie – kosztują ok. 60 złotych. 

Jak całość wygląda po tych ok. 10 tygodniach? Na ekranie ani na plastikowej obudowie zegarka nie ma żadnej, nawet najmniejszej ryski – to zdecydowanie na plus. Widać natomiast, że ząb (krótkiego) czasu nadgryzł nieco sam pasek – wystarczy lekko się przyjrzeć, by dostrzec, że w niektórych miejscach jest już przetarty, podobnie zresztą, jak sama szlufka.

W sprzedaży Watch Fit dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych – czarnej, różowej oraz miętowej (każda z nich ma również inny kolor koperty), z czego z dwoma pierwszymi miałam do czynienia. Najbardziej chyba jednak do gustu przypadła mi wersja różowa, a właściwie korpus w lekkim złocie w połączeniu z brzoskwiniowym paskiem, który można nabyć osobno.

Sam zegarek (bez paska) waży ok. 21 g i ma wymiary 46 × 30 × 10,7 mm. W rzeczywistości Watch Fit jest na tyle lekki, że właściwie po kilku godzinach można się do niego przyzwyczaić na tyle, że przestajemy czuć, że go w ogóle nosimy – duży plus za to.

Na prawej krawędzi Watch Fita znajduje się jedyny przycisk fizyczny. Jest to włącznik, za pomocą którego przechodzimy również do menu urządzenia. Dla osób noszących zegarki / opaski na lewej ręce bardzo wygodne rozwiązanie, dla osób noszących na prawej – nieco mniej. Sama jednak noszę wszelkiego typu urządzenia ubieralne na prawej ręce (bo na lewej mam tatuaż i nie chcę go zakrywać – wiadomo, priorytety ;)) i tutaj z korzystaniem z tego przycisku w Watch Fit nie było problemu.

Dodam jeszcze, że konstrukcja jest odporna do pięciu atmosfer, co oznacza, że jest odporna na zanurzenia w wodzie do głębokości 50 metrów. Jak informuje producent: “można jej używać do aktywności na płytkich wodach, takich jak pływanie w basenie lub w oceanie. Nie należy jej jednak używać do nurkowania z akwalungiem, jazdy na nartach wodnych czy innych czynności mogących narazić urządzenie na działanie wody o dużej prędkości lub głębsze zanurzenie.” (szczegóły tutaj).

Huawei Watch Fit w codziennym użytkowaniu

Huawei Watch Fit łączy się z urządzeniami przez Bluetooth 5.0 i wspiera zarówno modele z Androidem (od 5.0 do najnowszych wersji), jak również z iOS – od 9.0, aczkolwiek w przypadku iPhone’ów mogą wystąpić ograniczenia w funkcjonalności (niestety, nie miałam jak tego zweryfikować). Zegarek testowałam z różnymi smartfonami z Androidem – z każdym nie miał najmniejszych problemów, żeby się dogadać, niezależnie od półki cenowej, z jakiej pochodził (od najtańszych smartfonów po flagowce).

Oczywiście aby opaska zadziałała, najpierw należy pobrać aplikację Huawei Health (Huawei Zdrowie) i zalogować się na swoje konto. Dopiero wtedy otrzymamy możliwość podłączenia Huawei Watch Fit, który szybko pojawia się na liście sprzętu do wyboru. Po przejściu bardzo szybkiego procesu konfiguracji, możemy zacząć korzystać z urządzenia.

Ważne jest skonfigurowanie, z jakich aplikacji mają się pojawiać na zegarku powiadomienia – jeśli jakiegoś programu nie zaznaczymy, nie ma szans, by stosowne powiadomienia pojawiały się na ekranie Watch Fita. A skoro już jesteśmy przy notyfikacjach (bardzo nie lubię tego słowa, ale przecież trudno powtarzać ciągle jego polski odpowiednik), te wyświetlają się bardzo szybko względem otrzymania ich na smartfon – dosłownie chwilę później lądują na ekranie zegarka.

W jaki sposób wyświetlają się powiadomienia na ekranie Huawei Watch Fit? Warto wypunktować najważniejsze przypadki:

  • wiadomość z Messengera lub Discorda: nadawca i treść,
  • wiadomość z Messengera ze zdjęciem: nadawca i puste pole,
  • e-mail: nadawca oraz tytuł, bez treści (na ekranie zegarka nie można jej podejrzeć),
  • połączenie przychodzące: nazwa i numer telefonu,
  • SMS: nadawca, treść, brak emotikon, brak MMS.

Sam ekran Huawei Watch Fit jest bardzo czytelny, kąty widzenia są świetne – właściwie nie mogę się do niego przyczepić. Oferuje wysoką jasność, a do tego czujnik światła dobrze sobie radzi z jej regulacją. Ekran jest oczywiście dotykowy, a jego obsługa nie sprawia najmniejszych problemów – tutaj wszystko gra. Tarcze oczywiście możemy zmieniać, a jest ich naprawdę sporo, w tym niektóre animowane – fajna sprawa.

A jak jest z działaniem? Urządzenia ubieralne Huawei mają to do siebie, że do najpłynniej działających niestety nie należą. Wystarczy przejść z jednego ekranu domowego do drugiego, by dostrzec, że animacje towarzyszące temu działaniu delikatnie klatkują – mniej wymagające osoby być może nawet tego nie zauważą, ale mi zdecydowanie rzuca się to w oczy. Czy jest to wielki minus? Nie uważam tak. Niemniej, dostrzegalny i, w większości przypadków, mimo wszystko pomijalny.

Ważna rzecz – bezpośrednio do zegarka nie da się podłączyć słuchawek Bluetooth, a sama aplikacja “Muzyka” na nim służy wyłącznie jako pilot do włączonej aplikacji na smartfonie. Watch Fit nie oferuje też możliwości dzwonienia bezpośrednio z niego – wydaje się to raczej oczywiste, ale warto to napisać wprost.

Pulsometr i pomiar nasycenia krwi tlenem

Huawei Watch Fit został wyposażony w optyczny czujnik tętna oraz pomiar nasycenia krwi tlenem, tak ważny w aktualnej pandemicznej rzeczywistości. Tym bardziej dziwię się, że producent nie zdecydował się umieścić tej funkcji na jednym z ekranów domowych, a ukrył ją dopiero w menu głównym. Niestety, ekranów domowych nie można dodawać ani zmieniać ich domyślnej kolejności.

Sam pomiar do najbardziej dokładnych nie należy – przynajmniej patrząc na porównanie do pulsoksymetru mierzącego parametry z palca (choć tu wyniki może przekłamywać lakier na paznokciu). Jak możecie zobaczyć na załączonym zdjęciu, pulsoksymetr wskazywał 99% nasycenia krwi tlenem (i 71 uderzeń serca na minutę), natomiast Watch Fit – 97% (i puls na poziomie 68 uderzeń).

Skoro ja mam hybrydy na paznokciach, o przetestowanie Watch Fita w tym zakresie poprosiłam Kubę. W jego przypadku wyniki były przeróżne – raz zgadzały się prawie że dokładnie (95% i 66 uderzeń vs 96% i 66 uderzeń), by w innym czasie pokazały sporą rozbieżność (96% i 78 uderzeń vs 92% i 65 uderzeń).

Powyższy test pokazuje to, co wiemy nie od dziś – urządzeń ubieralnych nie powinno się traktować jako wyrocznię, ani tym bardziej sprzęt medyczny. Mogą nam pomóc monitorować stan swojego zdrowia, ale ich dokładność bywa dyskusyjna.

Dodam jeszcze, że pulsometr ma problemy z działaniem na wytatuowanej skórze – raz działa, raz nie.

Liczenie kroków i monitorowanie snu TrueSleep

Cóż, doba pandemii to zdecydowanie nie jest najlepszy czas na testowanie wszelkiego rodzaju zegarków czy opasek inteligentnych. Siedzę w domu, właściwie ruszam się jedynie do sklepu na osiedlu i… to tyle. A ostatnio nawet i do sklepu się nie ruszałam, bo przed świętami zafundowałam sobie samoizolację. Jakkolwiek, oczywiście Huawei Watch Fit oferuje mierzenie sportowych aktywności i liczenie kroków.

Do naszej dyspozycji z poziomu samego zegarka mamy mnóstwo, dosłownie mnóstwo dyscyplin sportowych, które można monitorować z jego poziomu. W dodatku kilka (bieganie, marsz, ćwiczenia na orbitreku i bieżni) z nich może rozpoznawać automatycznie. Przyznaję jednak, że nie miałam okazji szerzej sprawdzić dokładności tych pomiarów – określiłabym nawet ten tekst testem opaski dla leniwych ;)

Nie omieszkałam jednak sprawdzić działania dokładności GPS-u, bo dla wielu przecież to właśnie odpowiednie rejestrowanie pokonywanych tras podczas aktywności fizycznych jest bardzo kluczowe. Niestety, Watch Fit pod tym względem nie pokazuje się z dobrej strony – a na pewno nie jest tak w mieście, wewnątrz budynków. O ile łapanie „fixa” trwa zazwyczaj około kilkudziesięciu sekund, tak sama trasa… cóż, wygląda zupełnie niepodobnie do przebytej w rzeczywistości.

Dla porównania te same trasy zapisane przez Xiaomi Mi Watch Lite (którego recenzję również przygotowuję) – dużo bliższe prawdy, choć też nie do końca idealne.

Watch Fit oferuje też oczywiście monitorowanie snu, co robi z niezłą dokładnością. Odpowiednio rejestruje momenty pobudek, nie tylko z rana, ale także w środku nocy. Po każdej nocy otrzymujemy status snu i informację na temat jego jakości. Stąd też wiem, że w dużej mierze zbyt późno chodzę spać, ale za to sama jakość mojego snu jest dobra lub też doskonała.

Na czas snu można włączyć tryb nie przeszkadzać. Co ważne, nie trzeba tego robić co wieczór ręcznie – wystarczy w ustawieniach ustawić harmonogram, który będzie odpowiadał za działanie trybu we wskazanych godzinach.

Czas działania 

Producent deklaruje, że – w różnych scenariuszach użytkowania – Huawei Watch Fit jest w stanie działać od 7 do 10 dni na jednym ładowaniu lub przez 12 godzin stale wykorzystując włączony GPS. A jak to było w moim przypadku?

Cóż, muszę przyznać, że nie udało mi się dobić do deklarowanych przez producenta siedmiu dni. I choć uważam, że sześć dni pracy z daleka od gniazdka, który regularnie otrzymywałam, to dobry wynik, to jednak wciąż mniej niż producent podaje na swojej stronie internetowej.

Oczywiście, wszystko zależy od intensywności użytkowania urządzenia. Nie wydaje mi się jednak, bym nadmiernie je nadwyrężała – chyba że przez sporą liczbę powiadomień, to wtedy jak najbardziej tak, bo bywały momenty, w których Watch Fit potrafił wibrować naprawdę często (wierzcie mi, jak redakcja się rozgada na Discordzie, to tych powiadomień jest od groma i ciut ciut).

Ładowanie zegarka trwa ok. godzinę, a odbywa się poprzez dołączony do zestawu sprzedażowego kabelek zakończony magnetyczną końcówką. Jest to zatem ładowarka dedykowana i jeśli jej zapomnimy na dłuższy wyjazd, niestety, w inny sposób go nie naładujemy.

Huawei Watch Fit

Podsumowanie

Zmierzając do brzegu – Huawei Watch Fit to z całą pewnością urządzenie wyróżniające się na rynku. Patrząc na niego z perspektywy opaski należy zwrócić uwagę przede wszystkim na większy ekran względem konkurencji, co oznacza lepszą widoczność treści wyświetlanych na ekranie.

No ale właśnie – treści. Jeśli szukacie zegarka i właśnie jako smartwatch traktujemy Watch Fita, musicie wiedzieć, że liczba wyświetlanych treści jest ograniczona. Z powiadomieniami w interakcje nie wejdziemy, żadnych aplikacji w urządzeniu nie zainstalujemy, a dostępnych funkcji względem innych smartwatchy jest sporo mniej.

Warto pamiętać, że Huawei Watch Fit ma bardzo fajny i spory jak na opaskę ekran AMOLED, a przy tym jest bardzo lekki i wygodny. Do tego oferuje GPS (choć niestety o dyskusyjnej skuteczności), 6-osiowy czujnik położenia, bezproblemowo radzi sobie z powiadomieniami, a do tego nie tylko monitoruje aktywności i sen, ale także pozwala sprawdzić poziom natlenienia krwi tlenem (SpO2), aczkolwiek tutaj ponownie zaznaczam – nie jest to sprzęt medyczny i nie można jego odczytów traktować jako wyrocznię.

Huawei Watch Fit w momencie publikacji tej recenzji kosztuje ok. 399 złotych. To sporo więcej niż większość smartbandów na rynku i mniej niż trzeba wydać na smartwatche z prawdziwego zdarzenia. Czy warto? Musicie ocenić sami, patrząc czy ograniczenia Watch Fita nie są dla Was problemem.

Aktualizacja:

Jakiś czas po zakończeniu testów, miałam okazję zobaczyć Huawei Watch Fit Elegant Edition – czyli bardziej elegancką wersję opasko-zegarka, którego obudowa, jak i klamra, zostały wykonane ze stali nierdzewnej. Zobaczcie, jak wygląda:

Recenzja Huawei Watch Fit – dla aktywnych i leniwych
Zalety
design i jakość wykonania
wymienne paski
wodoszczelność
ekran AMOLED
czas pracy
pulsometr i pulsoksymetr
monitorowanie aktywności i snu
niska waga
Wady
rejestrowane trasy przez GPS niewiele mają wspólnego z rzeczywistością
ograniczone możliwości zegarka - to bardziej smartband niż smartwatch
brak możliwości wgrania muzyki do pamięci zegarka (której jest aż 4 GB) i podłączenia słuchawek Bluetooth
brak interakcji z powiadomieniami
brak opcji płacenia zegarkiem
7
Ocena
Gdzie kupić?