Recenzja Huawei MateBook X Pro 2020 – nowy procesor, zielony kolor i… brak Dolby Atmos

Jestem fanką laptopów Huawei z serii Matebook X Pro. Coś mają w sobie takiego, że przekonują mnie do siebie od momentu, gdy pierwszy jej przedstawiciel pojawił się na rynku. Dziś zadebiutował w Polsce nowy model, Huawei Matebook X Pro 2020, a ja już miałam okazję z niego przez kilka tygodni korzystać. Czas na wyniki testów!

Specyfikacja Huawei Matebook X Pro 2020:

  • ekran dotykowy, błyszczący, 13,9” o rozdzielczości 3000×2000 pikseli,
  • procesor Intel Core i7-10510U z NVIDIA GeForce MX250 + Intel UHD Graphics,
  • 16 GB LPDDR3 RAM 2133 MHz,
  • 1 TB SSD NVMe M.2 PCIe,
  • system Windows 10 Pro,
  • cztery głośniki Dolby Atmos,
  • kamerka 1 Mpix,
  • NFC,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • Bluetooth 5.0,
  • pełnowymiarowe USB 3.1 Gen. 1,
  • USB typu C plus USB typu C z Thunderbolt,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator 56 Wh,
  • czytnik linii papilarnych,
  • wymiary: 304 x 217 x 14,6 mm,
  • waga: 1,33 kg.

Cena w momencie publikacji recenzji: 8499 złotych (w przedsprzedaży do 20 maja z gratisem w postaci Huawei P30 za złotówkę)

Zielony laptop?

Tegoroczny Matebook X Pro od zeszłorocznego różni się… detalami. Na pierwszy rzut oka trudno jest zauważyć jakiekolwiek zmiany w designie. Tymczasem wystarczy rzut oka na kolor, by wszystko stało się jasne. Nowy model dostępny jest między innymi w zielonej wersji kolorystycznej, która zdecydowanie wyróżnia się spośród oferty konkurencji.

Mam też jedną uwagę: na zdjęciach prasowych wersja Emerald Green, którą przyszło mi testować, wygląda na jasno-zieloną. W rzeczywistość jednak jest to ciemna morska zieleń, która inaczej wygląda na żywo, a inaczej też na zdjęciach, które znajdziecie w sieci – jak również w niniejszej recenzji (trudno jest oddać ten kolor).

Najbardziej przeszkadza fakt, że klapa laptopa zbiera odciski palców jak oszalała i bardzo trudno jest je z niej usunąć. Strasznie irytujące pod względem fotografowania sprzętu (na szczęście musiałam to robić raz), ale i dla osób, które mają fioła na punkcie estetyki. Patrząc na zapalcowaną obudowę doskonale rozumiem ich podejście.

Pod względem wzornictwa, złączy i portów Matebook X Pro 2020 nie różni się niczym od wersji z 2019 roku. Tak samo ma 3.5 mm jack audio, dwa porty USB typu C, jeden pełnowymiarowy port USB oraz wcięcie przy touchpadzie do wygodnego otwierania klapy laptopa.

Pod spodem mamy cztery antypoślizgowe nóżki, dzięki czemu laptop świetnie trzyma się płaskich powierzchni. Ramki wokół 13,9-calowego wyświetlacza są bardzo cienkie – według Huawei ekran zajmuje 91% powierzchni przedniego panelu.

Wyświetlacz – znany i lubiany, szkoda, że nie matowy

Jeśli kiedykolwiek mieliście możliwość korzystania z Matebooka X Pro 2019, przy Matebooku X Pro 2020 poczujecie się jak w domu. To jest ta sama matryca, o dokładnie tych samych parametrach.

Rozdzielczość 3000×2000 pikseli, proporcje 3:2, pokrycie sRGB 100%, kontrast 1500:1, jasność 450 nit. Do tego doskonałe kąty widzenia i świetna reakcja na dotyk – bo, tak, jest on dotykowy.

I, niestety, błyszczący – pod tym względem nic się nie zmieniło. Czekam na Matebooka X Pro z matowym ekranem… może kiedyś się doczekam. Bo ciągłe oglądanie samej siebie w odbiciu wyświetlacza jakoś mi nie pasuje – lubię siebie, ale może nie aż w takim stopniu ;)

Praca na Matebooku X Pro 2020

Czterordzeniowy procesor Intel Core i7-10510U 10. generacji 1,8 GHz (Turbo do 4,9 GHz), 16 GB RAM i dysk SSD o pojemności 1 TB – takie podzespoły znajdują się pod maską Matebooka X Pro w testowanej przeze mnie wersji. Urządzenie świetnie sprawdza się podczas pracy zdalnej, ale jestem przekonana, że byłoby również idealnym kompanem wszelkich podróży czy pracy w kawiarni.

Muszę jednak przyznać, że pod względem wydajności jestem nieco rozczarowana. A może inaczej: po Core i7 dziesiątej generacji spodziewałam się czegoś więcej względem tego samego procesora ósmej generacji. Podczas testów okazało się, że różnica pomiędzy nimi to ok. 10% na korzyść nowego modelu. Podczas codziennego użytkowania jest to niedostrzegalne, a w testach – ledwo, ledwo widoczne.

W teście Cinebench 20 nowa wersja Matebooka X Pro zdobyła 1165 punktów, podczas gdy starsza – 1139 punkty. Podczas testu rzeczywistej wydajności, Matebook X Pro 2020 zakończył renderowanie wideo w Sony Vegas o 10% szybciej niż Matebook X Pro 2019 – w zależności od filmu będzie to zatem zysk pół minuty, czasem nieco więcej.

Sami zatem widzicie, że różnica na korzyść nowego modelu jak najbardziej jest, ale nie aż taka, jakiej chyba się spodziewaliśmy. Oczywiście Matebookowi X Pro 2020 nie można odmówić bycia wydajną maszyną i co do tego nie mam żadnych wątpliwości – praca na nim to czysta przyjemność.

Dodam jeszcze tylko, że podczas pracy biurowej laptop przez większość czasu działa cicho, ale przy sporej ilości działających procesów zaczyna szumieć. Podczas obróbki zdjęć lub wideo, a także podczas grania (o tym nieco dalej), spód obudowy staje się bardzo mocno odczuwalnie ciepły – nie polecam wtedy trzymać laptopa na kolanach.

A co z grami? Tu oddaję głos Kubie:

Jako że dostałem ten laptop dosłownie na kilka godzin, nie mogłem przepuścić okazji, by zobaczyć czy na nowym mobilnym sprzęcie od Huawei można grać – ograniczenie czasowe nie pozwoliło na zbyt wiele, więc wybrałem jeden tytuł bliski memu sercu: World of Warcraft. MMORPG, które gości na ekranach wielu graczy na całym świecie – jeśli ta gra będzie działać stabilnie, to będę zadowolony.

Na wstępie gra oferuje nam dwie możliwe rozdzielczości – znane i kochane 1920×1080 oraz natywną rozdzielczość dla Huawei MateBook X Pro 2020, czyli 3000×2000.

Ustawienia i gameplay 1920×1080:

Ustawienia i gameplay 3000×2000:

Powiedzmy to sobie śmiało – 3000×2000 to lekko za dużo jak dla mobilnego potworka. Przy średnich ustawieniach graficznych laptop generował od około 30 do maks. 40 klatek obrazowych na sekundę, wydzielając taką ilość ciepła, że spokojnie może nam posłużyć jako kaloryfer w zimne wiosenne noce. Procesor nierzadko pokazywał ponad 90 stopni Celsjusza – odradzam takie granie. Inaczej ma się kwestia przy rozdzielczości Full HD.

No i tutaj miód na moje oczy. Stały klatkaż na poziomie 70-85 FPS to wręcz więcej niż nam trzeba. Temperatury? Maksymalnie 75-80 stopni (co już jest lepszym wynikiem, ale nie polecam trzymać laptopa na kolanach!). Jeszcze zimniej będzie, jeśli ustawimy synchronizację pionową i zablokujemy całość na 60 FPS – czy trzeba coś więcej do mobilnego gamingu? Jak dla mnie sprzęt zdał test… gdyby nie te ogromne fale ciepła, wydobywające się z rdzenia naszego laptopa.

Do testów otrzymałam laptopa z dyskiem SSD o pojemności 1 TB. Jako ciekawostka mogę dodać, że w teście przesyłania 70 zdjęć, ważących po 10 MB każde, na nowym Matebooku X Pro całość przesłała się o 7,5% szybciej niż w poprzedniku.

Moduły, jakie znajdziemy w Matebooku X Pro, to Bluetooth 5.0, NFC oraz dwuzakresowe WiFi. Niestety, egzemplarz testowy relatywnie często tracił połączenie z internetem, podczas gdy pozostałe urządzenia działały bezproblemowo, co oznacza problemy z kartą sieciową. Zrzucam to jednak na karb testowanego egzemplarza i zakładam, że to jego wina; egzemplarze sprzedażowe powinny być wolne od tej wady.

Mimo wszystko jednak pobieranie danych było o 15% szybsze niż w poprzednim Matebooku X Pro.

Jeśli chodzi o oprogramowanie, Huawei Matebook X Pro 2020 oferuje szereg możliwości dzielenia plików między laptopem a smartfonem, dzięki Huawei Share – dokładnie tak samo, jak zeszłoroczny model. Więcej na ten temat możecie przeczytać w tym wpisie.

Klawiatura i touchpad

Odkąd pamiętam laptopową serię Matebook X Pro chwaliłam za super wygodną klawiaturę. Od zawsze, od kiedy trafił do mnie pierwszy przedstawiciel tej linii produktowej, bardzo się z tą klawiaturą polubiłam. I o ile już wcześniej było świetnie, tak odnoszę wrażenie, że Huawei udało się poprawić to, co już było doskonałe.

Nie wiem, co konkretnie Huawei zmienił, ale klawiatura zdaje się być udoskonalona –  jeszcze bardziej miękka i bardziej aksamitna względem Matebooka X Pro 2019. W efekcie pisanie na niej jest czystą przyjemnością – zresztą, gdy miałam do wyboru pisać niniejszą recenzję na stacjonarce (gdzie mam podłączoną bardzo wygodną, pełnowymiarową klawiaturę Cooler Master SK650), to jednak mimo wszystko usiadłam do laptopa i pisałam na nim samym.

Przekonuje mnie też fakt, że klawiatura jest bardzo cicha, dzięki czemu można pracować nawet w pokoju przy śpiącej drugiej połówce. Do tego jest oczywiście podświetlanie, w tym przypadku dwustopniowe – całkowicie wystarczające do komfortowego wprowadzania tekstu wieczorami czy w nocy.

TouchPad jest duży, responsywny i oczywiście obsługuje gesty multidotykowe. Płytka jest aksamitna, ślizg palca bezproblemowy. Działa świetnie i właściwie to zamyka wątek. Przyciski (LPM i PPM) są stosunkowo głośne, ale do ich działania nie mam żadnych zastrzeżeń.

Czytnik linii papilarnych

Pod tym względem nie zmieniło się nic w stosunku do poprzednich wersji Matebooka X Pro. Skaner odcisków palców umieszczony jest w najdalej wysuniętej od użytkownika części klawiatury, w prawym jej rogu, i zintegrowany jest z włącznikiem. Czytnik działa rewelacyjnie i perfekcyjnie – jest szybki i skuteczny.

Audio

Ulokowanie głośników względem poprzedniego MateBooka X Pro nie uległo zmianie – w dalszym ciągu znajdują się one po obu stronach klawiatury. Zmieniła się jednak jakość dźwięku… na gorszą. Gdy wydawało się, że laptopy Huawei, po dogadaniu się z Microsoftem, nie mogą już bardziej oberwać w bitwie Huawei vs Stany Zjednoczone, okazało się, że niestety mogą. W grę wchodzi Dolby Atmos. A właściwie jego brak.

Już patrząc na pudełko, w którym dostarczany jest Matebook X Pro 2020, mając wcześniejsze pudełko przed oczami, wiadomo, co się święci: zmiana w jakości audio. Trudno jednak było powiedzieć jak duża przepaść będzie dzieliła oba modele. Teraz, niestety, znam już odpowiedź na to pytanie.

Kuba tak ocenił jakość dźwięku:

Kasia postawiła przede mną dwa laptopy – zeszłoroczny i tegoroczny. Różnica w dźwięku powinna wydawać się marginalna, w końcu – teoretycznie – to ta sama konstrukcja. Okazało się jednak, że model z 2020 jest wykastrowany pod względem audio. Brak Dolby Atmos jest fizycznie odczuwalny, przez co laptop stracił głębię dźwięku. Nie można jednak powiedzieć, że nie gra dobrze – bo gra. Ale przestrzennego dźwięku mu bardzo brakuje.

Kamerka

Matebook X Pro 2020, podobnie jak każdy poprzednik z tej serii, nie jest przeznaczony dla osób, które przeprowadzają dużo połączeń wideo – czy to na Messengerze, Teamsach, Zoomie czy Skype. Wszystko za sprawą tego, że kamerka umieszczona w klawiaturze przedstawia naszą sylwetkę z perspektywy od dołu, w efekcie czego nie wyglądamy zbyt korzystnie. I tu już nawet nie chodzi o to, czy widać nasz drugi podbródek, tylko o fakt, że trudno jest się ułożyć tak, by było widać naszą twarz, a nie piersi.

Oczywiście rozumiem tego typu rozwiązanie z ulokowaniem kamerki w klawiaturze – ma ona na celu dbanie o prywatność użytkowników, którzy i tak bardzo często zaklejają swoje kamerki znajdujące się w większości laptopów nad ekranem.

Czas działania

Czas działania Matebooka X Pro 2020 w dużej mierze zależy od tego, w jaki sposób będziemy go wykorzystywać (w głównej mierze poziom jasności ekranu) i do czego konkretnie (uruchomione aplikacje, liczba zadań). Na swojej stronie internetowej Huawei zapewnia, że laptop ten może pozwolić na pracę przez 15 godzin, oglądanie wideo przez 13 godzin lub przeglądanie sieci przez 11 godzin. Niestety, wyniki te są mocno zawyżone i nigdy nie udało mi się do nich zbliżyć.

Raz jeden jedyny udało mi się tego laptopa rozładować w osiem godzin – pracując wyłącznie na mejlach i dokumentach tekstowych w Google Docs, w pomieszczeniu, w którym jasność ekranu ustawiona była na ok. 25%. Gdy następnego dnia rozjaśniłam ekran, bo przeniosłam się na #loggiaoffice, czas działania – przy tym samym scenariuszu – skrócił się do sześciu godzin. Standardowo laptop podczas pracy trzymał mi 6-7 godzin.

Gdyby zachciało Wam się przejrzeć bibliotekę dostępnych seriali czy filmów na Playerze i urządzić sobie maraton serialowo-filmowy, Matebook X Pro z maksymalną jasnością ekranu dotrzyma Wam kroku przez pięć godzin. Zmniejszenie jasności do niższych pułapów wydłuża ten czas do sześciu godzin.

Jako że miałam pod ręką dwie iteracje Matebooka X Pro, postanowiłam zrobić mały challenge. Naładowałam oba laptopy do pełna, ustawiłam w obu maksymalną jasność ekranu i na obu włączyłam tą samą playlistę filmów na YouTube. Chciałam w ten sposób sprawdzić, który model wytrzyma dłużej przy dokładnie tym samym scenariuszu działania. Okazało się, że zeszłoroczny sprzęt trzyma na baterii dłużej – gdy ten miał jeszcze 15% w zapasie, tegoroczny model się rozładował.

W zestawie z laptopem znajdziemy 65-Watową ładowarkę.

Podsumowanie

W niniejszej recenzji wielokrotnie odnosiłam się do poprzedniej generacji Matebooka X Pro, bo uważam to za sporą wartość dodaną dla osób, które mogą być zainteresowane wejściem w posiadanie nowego modelu. A że miałam okazję z obu już dość długo korzystać i mam wyrobioną opinię na ich temat, to mogę się nią z Wami podzielić.

A zacznę od tego, że gdy otrzymałam nowego Matebooka X Pro do testów, był taki moment, gdy zastanawiałam się nad sensownością kupowania go. Wszystko za sprawą czasowej promocji (która, niestety, już nie obowiązuje), w ramach której można było kupić poprzedniego laptopa za 5499 złotych ze smartfonem Huawei Nova 5T gratis. Teraz wszystko wróciło “do normy” i model ten kosztuje 6699 złotych.

Nowy laptop z kolei został wyceniony na 8499 złotych – w przedsprzedaży do 20 maja z gratisem w postaci Huawei P30 za złotówkę. Drogo – chyba się ze mną zgodzicie?

Huawei Matebook X Pro 2020 jest świetnym laptopem, ale wnosi niewiele względem swojego poprzednika. Nowszy procesor przekłada się na niewielki wzrost rzeczywistej wydajności, a głośniki są wykastrowane z Dolby Atmos – szkoda, wielka szkoda.

A co Wy uważacie na temat tegorocznej edycji Matebooka X Pro?

Recenzja Huawei MateBook X Pro 2020 – nowy procesor, zielony kolor i… brak Dolby Atmos
Wnioski
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
smukła, aluminiowa obudowa
wydajność
bardzo wygodna klawiatura
świetny ekran
doskonały czytnik linii papilarnych
nietypowy, zielony kolor
Wady
czas pracy dużo krótszy niż deklaruje producent
cena
głośniki bez Dolby Atmos
nagrzewanie się obudowy
9
OCENA