Recenzja Blackview Tab 13. Uważajcie na ten tablet podczas Black Friday!

Z góry uprzedzam – będę w tej recenzji bardzo narzekał, ale mam ku temu powody. Blackview Tab 13 to bowiem jeden z najgorszych tabletów, jaki przeszedł przez moje ręce i kolejny dowód na to, że przyzwoita specyfikacja na papierze, wcale nie musi się przekładać na dobre urządzenie w rzeczywistości.

Nic nie zapowiadało tak złych dwóch tygodni testów. Co prawda zawsze do typowo chińskich marek podchodzę z małym dystansem, ale wielokrotnie byłem pozytywnie zaskakiwany budżetowymi propozycjami z Chin. Niestety jednak to nie jest tego typu historia, ponieważ „trzynastka” Blackview zawodzi praktycznie w każdym aspekcie.

Specyfikacja Blackview Tab 13, zawartość pudełka i cena

Jak wspomniałem we wstępie, sama specyfikacja Blackview Tab 13 wygląda całkiem nieźle, jak na tę półkę cenową. Mamy tu w końcu spory ekran, przyzwoitą rozdzielczość, sporo RAM-u (zarówno tego fizycznego, jak i wirtualnego), a także – co niezwykle ważne w tabletach – pojemną baterię.

Dokładna specyfikacja Blackview Tab 13 prezentuje się następująco:

W pudełku znajdziemy nie tylko sam tablet wraz z kablem USB-C do ładowania i „kostką” zasilającą (10 W), ale i również zaskakująco dobrze wykonane etui. I to etui w formie książkowej z magnetycznym zamykaniem i brudzącym się nieco, ale i dobrze chroniącym ekran materiałem w środku. Dodatkowo rogi urządzenia są zabezpieczone zaskakująco grubym silikonem, a całość świetnie przylega do tabletu. Życzyłbym sobie w zestawie do każdego urządzenia takie dodatkowe etui, tym bardziej w przypadku chińskich konstrukcji, do których kupno tego typu akcesoriów zawsze jest utrudnione przez wzgląd na mniejszą popularność takiego sprzętu.

Zestaw sprzedażowy Blackview Tab 13

Tablet nie jest oficjalnie dostępny w polskiej dystrybucji, ale bez większych problemów da się go znaleźć w chińskich sklepach internetowych – w tym również na oficjalnej stronie Blackview, gdzie urządzenie kosztuje 279 dolarów. Tak naprawdę jednak urządzenie przez większość czasu jest tam dostępne w „całorocznej” promocji za 199 dolarów, czyli ok. 950 złotych.

Cena, zważając na ostatni kurs złotówki i podwyżki cen innych urządzeń, wydaje się na pierwszy rzut oka całkiem atrakcyjna, a dodam, że w przedsprzedaży urządzenie kupić można było nawet za 136 dolarów! Oferta ta była jednak mocno limitowana, tak więc ja, pisząc w dalszych akapitach o cenie, mam na myśli kwotę 199 dolarów.

Wzornictwo i jakość wykonania

Blackview Tab 13 nie wygląda jak tani tablet z Chin i w mojej opinii sprzęt ten prezentuje się znacznie lepiej, niż sugerowałaby to jego cena – to z pewnością trzeba mu zaliczyć na plus. W ofercie producenta znajdują się trzy kolory trzynastki: standardowa czerń, nieco mniej pospolity srebrny i recenzowany przeze mnie wariant niebieski, który z całego trio podoba mi się chyba najbardziej – mam do tych kolorów testowych urządzeń ostatnio szczęście.

Blackview Tab 13 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Z przodu urządzenia znajdziemy wyświetlacz, zajmujący mniej więcej 79% całej obudowy, co jest akceptowalnym wynikiem. Ramki wokół ekranu nie są więc najszczuplejsze, ale nie możemy nazwać ich również grubymi. Co dla wielu osób może być ważne, wspomniane ramki są symetryczne z każdej strony. Nie będę ukrywał, że sam preferuję jak najcieńsze ramki na dłuższych bokach tabletu i nieco grubsze ramki na krótszych bokach, co pozwala mi na najwygodniejszy chwyt podczas trzymania urządzenia.

Muszę jednak przyznać, że Blackview Tab 13, pomimo niespełniania moich upodobań co do budowy, trzymało mi się całkiem wygodnie, co może być zasługą między innymi bardzo szczupłej bryły urządzenia – zaledwie 7,7 milimetra. To, w połączeniu z dołączonym do zestawu etui, daje nam nadal całkiem smukły i dość lekki tablet – waga z etui to 630 gramów, zaś bez niego – tylko 450 gramów.

Cała bryła recenzowanego urządzenia inspirowana jest lekko najnowszymi iPadami, co jest głównie widoczne w ostro ściętych krawędziach trzynastki. Znajdziemy tu jednak również elementy przypominające inne modele tabletów, jak chociażby szklana wyspa aparatów wzorowana trochę na Xiaomi Pad 5. I nie jest to nic złego, bo nie są to żadne chamskie kopie, a jedynie dostosowywanie się do obecnych trendów w tej kategorii urządzeń.

Jedyne, co psuje mi wygląd całości, to niezaokrąglone krawędzie wyświetlacza (od razu budzi to we mnie skojarzenia z tabletami i smartfonami sprzed kilku lat), a także obowiązkowy (ale i rzucający się bardzo w oczy w tym przypadku) plastikowy pasek ciągnący się na pleckach i górnej krawędzi urządzenia.

Blackview Tab 13 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Zostając już w temacie materiałów, z jakich wykonany jest Blackview Tab 13, trudno tu nie pochwalić zastosowania lekkiego i wytrzymałego aluminium wszędzie, gdzie tylko się dało, nie licząc – co oczywiste – przodu urządzenia, gdzie znajdziemy szkło, i wspomnianego już plastikowego paska na tylnej części obudowy, pod którym ukryte są wszystkie nadajniki. Nawet boki Tab 13 są aluminiowe, co wcale nie jest tak często spotykane w tej, jak i wyższej półce cenowej.

Na górnej krawędzi znajdziemy mikrofon i przycisk do wybudzania urządzenia, a także klawisze audio. Dolny bok wykorzystano do umieszczenia magnetycznego portu dla klawiatury (dostępnej do kupienia oddzielnie). Lewa krawędź zajęta jest tylko przez głośnik, zaś po prawej stronie, oprócz głośnika, znajdziemy również port USB-C, a także tackę na karty SIM i microSD.

Wyświetlacz

Jeśli liczyliście na to, że liczba w nazwie Blackview Tab 13 pochodzi od wielkości ekranu urządzenia, to muszę Was rozczarować. Wyświetlacz ma tu „tylko” 10,1 cala, co ja jednak uważam za plus – jest to w mojej opinii optymalny rozmiar ekranu w tablecie, który służyć ma głównie do rozrywki i – rzadziej – do pracy.

Rozdzielczość wyświetlacza to Full HD+, a dokładniej 1200 × 1920 pikseli, tak więc mamy tu do czynienia z bardziej prostokątnymi proporcjami ekranu, co docenią fani oglądania treści wideo.

Blackview Tab 13 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Rozdzielczość stoi więc na przyzwoitym poziomie, tak samo, jak kąty widzenia ekranu, a także odwzorowanie kolorów. W tym ostatnim Tab 13 odstaje lekko od średnio-półkowych modeli tabletów, ale w mojej opinii w urządzeniu za ok. 1000 złotych, trudno oczekiwać czegoś znacznie lepszego – w przeciwieństwie do maksymalnej jasności. Ja przez większość czasu korzystałem ze 100% jasności wyświetlacza, co niestety nie zawsze było wystarczające w codziennym użytkowaniu.

Nie pomaga też błyszcząca matryca, która bardzo lubi odbijać otoczenie, a także nas samych, co przeszkadza w szczególności w ciemniejszych treściach wideo oglądanych w pełnym słońcu. Kamera do wideorozmów znajduje się w centralnej pozycji nad ekranem, a obok niej – spora niespodzianka! – rzadko spotykana dioda powiadomień. Nie ukrywam, dodatek ten dość pozytywnie mnie zaskoczył, bo nawet w smartfonach tego typu dioda jest coraz większą rzadkością.

Technicznie wyświetlacz Blackview Tab 13 stoi na dość wysokim poziomie, kulejąc głównie w kwestii wspomnianej maksymalnej jasności. Niestety, ogólne (raczej pozytywne) odczucia z tego wyświetlacza, niszczone są przez oprogramowanie i same podzespoły trzynastki. Urządzenie nie wspiera Widevine L1, przez co, chociażby w takim Netfliksie, odtworzymy materiały jedynie w jakości SD, co przekłada się na 854 na 480 pikseli – czyli w pięciokrotnie niższej rozdzielczości niż natywny ekran Tab 13.

Już samo to kompletnie przekreśla u mnie Blackview Tab 13 jako urządzenie multimedialne w domu, a do tego dochodzi również kwestia systemu operacyjnego, który wygląda po prostu źle, co również zaniża u mnie wrażenia płynące z wyświetlacza trzynastki.

Składają się na to przycinające się animacje, a także dziwnie poszarpane krawędzie wielu elementów systemowych i aplikacji, co miejscami sprawia wrażenie renderowania obrazu w niższej rozdzielczości. To jednak dopiero preludium tego, co skrywa system recenzowanego tu urządzenia.

Blackview Tab 13 w etui i z klawiaturą K1 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

System operacyjny dla poligloty

Teraz przechodzimy do „najcięższych dział” w tej recenzji. W Blackview Tab 13 znajdziemy Androida 12 z aktualizacją zabezpieczeń z 5 czerwca 2022 – półroczne opóźnienie w tym temacie mnie nie dziwi, ale jak zawsze smuci, choć spodziewałem się tego w typowo chińskim urządzeniu. Producent nie zdecydował się tu jednak na czystego Androida, stawiając na autorską nakładkę DoKe OS w wersji 3.0. I tu jest, kolokwialnie mówiąc, pies pogrzebany.

Nakładki systemowe to niestety loteria, w szczególności u mniej popularnych producentów. Bo o ile taki Samsung czy Xiaomi mogą się pochwalić całkiem niezłymi autorskimi wariacjami Androida, tak ci mniejsi gracze na rynku nie mogą zagwarantować zbyt dopracowanych nakładek, co jest oczywiste, biorąc pod uwagę ich możliwości. Często najlepszym rozwiązaniem w tego typu sytuacjach jest więc czysty Android, ale niestety Blackview na taki ruch się nie zdecydowało.

W recenzji realme Pad mini bardzo narzekałem na realme UI 2.0, które było brzydkie, przestarzałe, źle przetłumaczone i ubogie w wartościowe, autorskie funkcje. W Blackview Tab 13 jest tylko gorzej. DoKe OS 3.0 to z pewnością mój numer jeden w rankingu „najgorszych nakładek systemowych na Androida” i jest ku temu kilka powodów.

Po pierwsze, o czym już pisałem powyżej, system wygląda źle. Autorskie grafiki Blackview w aplikacjach są niskiej rozdzielczości i prezentują przestarzały design, w ogóle niepasujący do królującego obecnie Material UI w natywnym Androidzie, a także w innych nakładkach czy aplikacjach firm trzecich. Co jednak najgorsze, wspomniany Material UI miesza się tu ze stylem DoKe OS, co dodatkowo potęguje negatywne wrażenia tego drugiego. W wielu miejscach brakuje jakiegoś, chociażby podstawowego, wygładzania krawędzi, animacje lubią tu szarpać (co może być też kwestią kiepskiej optymalizacji), a system dodatkowo wykorzystuje w niektórych miejscach szpetne cienie w niskiej jakości, które często są bardzo ostro ucinane.

Dla kogoś takiego jak ja, który zwraca uwagę na takie szczegóły, jest to po prostu piekło. W iPadOS, MIUI czy One UI, taki wygląd systemu byłby nie do pomyślenia, ale to dopiero początek góry lodowej.

W świeżo sformatowanym urządzeniu znalazłem ponad 15 „śmieciowych” aplikacji, takich jak „Cold Room”, „Dreame” czy kilka niskich jakości gier. Nie lubię preinstalowanych w ten sposób aplikacji, ale rozumiem, że dla producenta jest to jakiś dodatkowy sposób na obniżenie ceny urządzenia. Szkoda tylko, że dobór tego oprogramowania jest kompletnie bez sensu, co potwierdza chociażby obecność Asphalt Nitro na Blackview Tab 13 – gry, która nie działa tu nawet płynnie.

Aplikacje te można jednak odinstalować i pozbyć się tego problemu. Gorzej z tłumaczeniem systemu. Jak się bowiem okazuje, DoKe OS 3.0 to system dla prawdziwych poliglotów, władających co najmniej czterema różnymi językami. Do mieszanki polskiego i angielskiego zdążyłem się już przyzwyczaić – realme mnie do tego przygotowało, ale obecności języka ukraińskiego i portugalskiego, kompletnie się tu nie spodziewałem. I, tak, mowa tu o wykorzystaniu czterech tych języków JEDNOCZEŚNIE.

Gdy na początku konfiguracji wybierzecie sobie język polski systemu, to po wejściu w ustawienia wiele zakładek widnieje w języku angielskim – standard. Gdy jednak ściągnięcie z góry „belkę” z podstawowymi funkcjami, takimi jak Wi-Fi, Bluetooth czy latarka, to znajdziecie tam ukraiński tekst, oznaczający prawdopodobnie zrzut ekranu. W opcjach wyświetlacza podszkolić za to będziecie mogli swój portugalski. Fantástico! I ta mieszanka językowa jest niekiedy sporym problemem, bo gdy np. podepniemy tablet do PC w celu wyciągnięcia z niego zdjęć, to cały monit o możliwym połączeniu obu urządzeń jest w języku ukraińskim, a nie polskim czy chociażby angielskim.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mój ukochany wirtualny RAM, którym producent chwali się nawet na pudełku, że urządzenie ma 10 (!!!) GB pamięci operacyjnej, problemy z siecią komórkową (o czym za chwilę), brak wsparcia dla wysokiej jakości wideo, brak spójności w ustawieniach (tryb ciemny w ułatwieniach dostępu?) czy dziwne zamykanie się aplikacji po kilku minutach naszej nieaktywności (mi tablet kilka razy zamknął Chrome’a z zakładami… kompletnie bez powodu).

Wisienką na torcie jest preinstalowana aplikacja Radia FM, prosząca nas o podłączenie słuchawek do urządzenia pomimo tego, że… Tab 13 nie ma złącza słuchawkowego. I nie, tłumaczenie tego w postaci „no ale przecież można podłączyć tu słuchawki przez przejściówkę USB-C” nie ma sensu, bo nikt tak robić nie będzie. Jest to kolejny przykład niedbałości twórców, którzy po prostu przekopiowali większość rzeczy ze smartfonowej wersji swojej nakładki do tabletu, bez zastanowienia się czy w ogóle ma to sens w tym urządzeniu (tak, większość ostatnich smartfonów Blackview ma złącze słuchawkowe).

To chyba daje Wam całkiem przejrzysty obraz tego, jak DoKe OS na Blackview Tab 13 działa – jest to dla mnie gwóźdź do trumny tego urządzenia, który przekreśla jego sens zakupu. Nie warto inwestować w tak popsuty przez nakładkę sprzęt, no, chyba, że ktoś zdecyduje się tu na wgranie natywnego Androida, co pewnie naprawi część wymienionych przeze mnie problemów.

PC Mode i praca z fizyczną klawiaturą

Zdradzę Wam sekret, że zanim dostałem Blackview Tab 13 do testów, planowałem w tej recenzji intensywnie skupić się na aspekcie pracy z fizyczną klawiaturą. I to nie byle jaką, bo taką dedykowaną temu tabletowi – trzynastka ma w końcu na dolnej krawędzi specjalne piny do podpięcia klawiatury. Niestety, koniec końców producent wysłał do mnie swoją inną klawiaturę – niededykowaną Tab 13, a taką zwykłą Bluetooth, co nieco popsuło moje plany odnośnie recenzji.

Stwierdziłem jednak, że i tak pójdę w stronę testu, którego fragment skupi się na pracy „laptopowej” z wykorzystaniem zewnętrznej klawiatury. Temat wydaje mi się ciekawy, ponieważ coraz częściej spotykam się z sytuacjami, gdzie użytkownicy tabletów rzeczywiście w ten sposób wykorzystują swoje urządzenia. Przykładem mogą być chociażby stworzone do tego urządzenia Microsoftu z linii Surface, ale również Apple idzie w tym kierunku, od lat rozwijając wsparcie dla gładzików i klawiatur w iPadOS.

Blackview Tab 13 w etui i klawiatura Blackview K1 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Sam Android również nie przygląda się temu biernie, system Google od dawna już oferuje podstawowe wsparcie dla zewnętrznych peryferiów w postaci myszek i klawiatur, ale nie da się ukryć, że żeby wycisnąć z tego sposobu korzystania z tabletów coś więcej, twórcy nakładek muszą postarać się o swoje własne dodatkowe funkcjonalności.

I w przypadku Blackview w teorii tak właśnie jest, ponieważ po podłączeniu zewnętrznej klawiatury z gładzikiem to Tab 13, system odpala wspomniane podstawowe wsparcie dla tego akcesorium, ale użytkownik może włączyć również dedykowany „PC Mode”.

Tak naprawdę tryb ten możemy włączyć również bez podpięcia myszy i klawiatury do urządzenia, ale nie ma on wtedy za wiele sensu… czyli w sumie tak samo, jak po podłączeniu tych peryferiów.

To nie jest DeX, znany z Samsungów, a tylko nieudolna próba podrobienia tego rozwiązania lub zrobienia go na swój sposób – jak kto woli. Kuleje tu wiele rzeczy, od samej wydajności tego trybu, po jego wygląd, funkcjonalność i obsługę gestów (choć to ostatnie może być problemem klawiatury, a nie samego urządzenia).

Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, co tu poszło nie tak, bo prawdopodobnie robiąc to, napisałbym więcej linijek tekstu niż programiści Blackview linijek kodu do całego tego trybu. U podstaw rzeczywiście pozwala to nam na jako taką wielozadaniowość (większą niż w podstawowym systemie), ale wydajność tego rozwiązania pozostawia wiele do życzenia.

Całość jest również niezwykle niewygodna w obsłudze przez swój interfejs, co boli mnie szczególnie po tym, gdy sprawdziłem, jak działa to w iPadzie z tą samą klawiaturą Blackview. Nie pomaga również samo Google, które do tej pory nie naprawiło problemu z brakiem obsługi polskich znaków w fizycznych klawiaturach w Dokumentach Google. Jest to rzecz, o której Kasia pisała już w lipcu tego roku w recenzji Lenovo Tab P12 Pro. Kiepsko, Google.

Reasumując – chciałem całą tę recenzję napisać właśnie na Blackview Tab 13, popracować w Dokumentach Google, WordPressie, a także w podstawowych programach graficznych, ale patrząc na to, jak ten tryb PC tu działa, bardzo szybko z tego zrezygnowałem.

To nie jest niestety żadna sensowna alternatywa dla Windowsa, iPadOS, MacOS czy Dex od Samsunga. To nie jest dobre środowisko pracy. Jest to wydmuszka, która wymaga dopracowania… albo kompletnego usunięcia z tabletów Blackview.

Blackview Tab 13 vs. iPad Pro 10,5 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Audio i zabezpieczenia biometryczne

Na papierze podwójny, a nie pojedynczy głośnik, daje nadzieje na chociażby zadowalającą jakość dźwięku. Nie jest to co prawda poczwórny głośnik, ale w tej półce cenowej podstawowe stereo również powinno być wystarczające… ale w mojej opinii nie jest. Dźwięk jest bardzo przeciętny, w szczególności, gdy głośność urządzenia zwiększymy ponad granicę 50%, kiedy to na wierzch wychodzą wszystkie mankamenty zastosowanego audio.

Nie pomaga też fatalne umiejscowienie głośników. Gdy trzymamy tablet horyzontalnie, tak jak podpowiada nam to przednia kamerka, umiejscowienie przycisków fizycznych, jak i samo etui, w większości przypadków będziemy tłumić sobie wbudowane głośniki po bokach. Tablet możemy oczywiście obrócić o 180 stopni, aby tego uniknąć, ale wtedy pojawia się inny problem – kwestia odblokowania tabletu.

Blackview Tab 13 w etui (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Temat zabezpieczeń biometrycznych również został przez Blackview potraktowany po macoszemu. W urządzeniu nigdzie nie znajdziemy czytnika linii papilarnych, tak więc jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na skanowanie twarzy. W tej półce cenowej oczywiście nie mamy co liczyć na żadne zaawansowane skanery, tak więc całość odbywa się jedynie za pomocą danych z przedniej kamery. Co prawda po lewej i prawej stronie przedniego obiektywu znajdują się dwa widoczne pod światło okręgi, które teoretycznie mogłyby tu sugerować system czujników, ale chwilowe ich zasłonięcie czy zaklejanie nie wpływało w znaczącym stopniu na odblokowywanie urządzenia – nie wiem więc do czego one służą, zakładam, że są zwykłą atrapą, tym bardziej, że sam producent nimi się nie chwali.

Odblokowywanie sprzętu przy pomocy samej przedniej kamery nie jest oczywiście najbezpieczniejsze (mi udało się go bezproblemowo oszukać przy pomocy drugiego tabletu z moim zdjęciem), ale często jest to na tyle szybki sposób odblokowania urządzenia, że warto z niego korzystać.

Problem jednak w tym, że Blackview ma wyraźny problem z rozpoznawaniem twarzy, gdy urządzenie jest np. obrócone do góry nogami (tu pojawia się wspomniany przed chwilą kłopot z głośnikami i pozycją trzymania tabletu), a także, gdy trzynastka jest obrócona bokiem, co skutkuje bardzo częstym wpisywaniem przez nas hasła.

Ba, nawet w podstawowej pozycji tabletu, rozpoznawanie twarzy nie zawsze kończy się sukcesem, przez co przez znakomitą część czasu spędzonego z Tab 13 ciągle wpisywałem na ekranie kod.

Blackview Tab 13 w etui (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Bateria i (teoretyczne) zaplecze komunikacyjne

Na przełamanie tej negatywnej narracji, proponuje parę słów o baterii. Ta ma pojemność 7280 mAh, co może i nie jest rekordową wartością dla 10-calowego tabletu, ale jest to przyzwoita wartość, która, można powiedzieć, mieści się w średniej tego typu urządzeń. Producent obiecywał aż 5,5 godziny grania w gry lub 16 godzin słuchania muzyki, co – jak zawsze – jest nieco przesadzone.

O ile dokładnie? Trudno mi to stwierdzić, ponieważ system Blackview Tab 13 nie śledzi długości czasu na baterii, a zewnętrzne aplikacje ze Sklepu Play też zawodziły mnie w tej kwestii (głównie w podawaniu prawidłowej wartości czasu włączonego ekranu). Ja urządzenie ładowałem średnio po dwóch lub trzech dniach, choć nie ukrywam, że trzynastka tak zniechęciła mnie do korzystanie z siebie, że znacznie rzadziej niż zwykle korzystałem z tabletu.

Blackview Tab 13 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Najdokładniejsze dane mam z pracy urządzenia na baterii podczas oglądania wideo – naładowany do 100% tablet, odtworzył ciągiem 18 odcinków The Office, które trwają średnio po 22 minuty – daję więc to około 6,5 godzin działania, choć dodam, że ekran był ustawiony na 100% jasności i korzystałem z trybu samolotowego. Osobiście z takiej długości pracy jest zadowolony w przeciwieństwie do prędkości ładowania ogniwa, które polecam uzupełniać w nocy.

Zdaję sobie sprawę, że powyższy akapit nie jest może i najbardziej szczegółowym i profesjonalnym podaniem wydajności baterii w recenzji sprzętu, ale na swoją obronę dodam, że wypuszczanie na rynek urządzenia, w którym mieszają się w systemie operacyjnym cztery kompletnie różne języki i dwa alfabety, też nie jest do końca profesjonalne – czuję się więc chociaż trochę usprawiedliwiony.

Kolejną ciekawostką w Blackview Tab 13 jest to technologia SIMO, która w teorii dostarczyć nam może dostęp do internetu, nawet bez włożonej karty SIM. U mnie funkcja ta działać za bardzo nie chciała, a w dodatku jej włączenie powodowało chwilowe zawieszanie się urządzenia, tak więc dość szybko zdecydowałem się na włożenie swojej drugiej karty SIM z pakietem internetowym.

I to przelało moją czarę goryczy, bo w tym przypadku tablet również nie miał najmniejszej ochoty połączyć się z siecią. Chwilę poszperałem w ustawieniach urządzenia (na tyle na, ile pozwoliła mi na to moja znajomość ukraińskiego i portugalskiego), ale nie znalazłem tam żadnej opcji, która umożliwiłaby mi dostęp do internetu (sam zasięg sieci tablet wykrywał, więc był to problem z transmisją danych).

Tu teoretycznie mógłbym spróbować przełożyć swoją główną kartę do Tab 13, ale bądźmy poważni – jeśli tablet ten nie obsłużył karty SIM (która bez problemu działa w innych urządzeniach), to nie ma co iść na kompromis w postaci pozbawiania się dostępu do karty SIM w głównym urządzeniu, bo nikt takiego scenariusza w codziennym użytkowaniu nie bierze na poważnie pod uwagę. Tak więc w teorii w Blackview Tab 13 znajdziecie tackę na kartę SIM (i kartę microSD), ale ja nie mogę Wam zagwarantować, że akurat z Waszą kartą funkcja ta będzie działać.

Jeśli chodzi o pozostałe łączności, Bluetooth 5.0 i dwuzakresowe Wi-Fi nie sprawiały mi już żadnych większych problemów. Kwestię GPS przemilczę – nie widzę zbyt dużego sensu w szczegółowym testowaniu tej funkcji w urządzeniu, które uniemożliwia mi wygodny dostęp do sieci komórkowej.

Blackview Tab 13 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Aparaty

Na koniec jak zawsze poruszę kwestię foto, która w przypadku tabletów nie ma tak wielkiej wartości, jak w przypadku smartfonów. Jakieś niezbędne minimum tablet jednak powinien sobą reprezentować, w szczególności w kwestii przedniej kamerki, która przez wielu z nas jest w tego typie sprzęcie wykorzystywana.

W Blackview Tab 13 z przodu znajdziemy oczko o rozdzielczości 8 megapikseli, które w przypadku wideokonferencji sprawdzi się całkiem nieźle. Zaskoczony jestem jasnością i względnie wysoką szczegółowością nagrywanego obrazu, choć wieczorami warto skierować w swoją stronę jakoś lampkę, by dodatkowo poprawić jakość wideo. Rozdzielczość nagrywanego obrazu to 1920 × 1080 pikseli, ale niestety maksymalnie tylko w 24, a nie 30 FPS, co bardziej zaawansowanym użytkownikom tabletu może się rzucić w oczy.

Znacznie bardziej od wideo, zawodzi tu nagrywane audio, które jest „okej” tylko wtedy, kiedy mówimy do urządzenia z bliskiej odległości – a i wtedy sama jakość nie zachwyca. Gdy już do tabletu mówić będziemy z naturalnej odległości, czyli około 50 centymetrów, rozmówca może mieć problemy ze zrozumieniem naszych pojedynczych słów.

Jeśli chodzi zaś o zdjęcia z przedniego aparatu, to szumy są tu łatwo widoczne (nawet w słoneczny dzień), a i sama ostrość potrafi rozczarować.

Tylny aparat i jego możliwości obchodzą nas raczej mniej, ale z recenzenckiego obowiązku „popstrykałem” nim parę zdjęć. Jak na względnie tani tablet jest dokładnie tak, jak tego bym się spodziewał, choć nie ukrywam, że po napisie na pleckach „13 MP AI CAMERA” oczekiwałem nieco lepszych rezultatów. Najgorzej wypada tu chyba łapanie ostrości, które jest nie tylko powolne, ale i często błędne, co w połączeniu z ziarnistym i nienasyconym obrazem daje bardzo zły efekt.

Dodać również muszę, że tak „staromodnej” aplikacji foto nie widziałem już od dawna. Główne tryby są cztery: Wideo, Zdjęcie, Czerń i biel i Pro, z czego ten ostatni, jest „Pro” tylko z nazwy, bo znajdziemy w nim dosłownie tylko pięć parametrów do samodzielnej edycji. Zapomnieć możecie o HDR (w obu aparatach), ale za to producent pamiętał o kompletnie zbędnym cyfrowym podwójnym przybliżeniu.

Drugi aparat na pleckach urządzenia to oczywiście matryca typu „atrapa” o zawrotnej rozdzielczości 0,3 megapiksela, która nawet nie rozpoznaje, że jest zasłonięta przez użytkownika np. palcem. W innych sprzętach często po przykryciu tego dodatkowego obiektywu, aplikacja informuje nas o jego zasłonięciu, co chociaż daje nam ułudę użyteczności tego aparatu – w Tab 13 nawet na to nie możemy liczyć.

Gorzkie podsumowanie

Zazwyczaj recenzja sprzętu na Tabletowo pojawia się po 2 pełnych tygodniach użytkowania. W moim przypadku są to niestety zwykle nie dwa, a aż trzy tygodnie, co wynika z mojego wiecznego braku organizacji czasu. Jednak w przypadku Blackview Tab 13, moja recenzja tego tabletu publikowana jest równo 14 dni po otrzymaniu sprzętu, co nie jest niestety oznaką mojej wewnętrznej mobilizacji dotrzymywania terminów, a jakością tego sprzętu. Nie chcę mieć z tym sprzętem do czynienia ani chwili dłużej.

I, wiem, że są to bardzo mocne słowa, a cała ta recenzja jest niezwykle negatywna. Jest to chyba nawet najbardziej krytyczny tekst ze wszystkich moich dotychczasowych testów, które przeprowadzam na łamach Tabletowo od prawie czterech lat, ale moim zdaniem Blackview Tab 13 na taką „laurkę” zasługuje. Czy jest to obecnie najgorszy tablet na rynku? Pewnie nie, bo i nie mam jak sprawdzić każdego dostępnego modelu. Czy jest to najgorszy tablet, jaki ja użytkowałem od dawna? Jak najbardziej tak, bo żaden inny tablet nie napsuł mi tak dużo krwi.

Blackview Tab 13 w etui i klawiatura Blackview K1 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Jak dla mnie czasy takich „chińczyków” jak Blackview Tab 13 już dawno powinny być za nami. Fatalna (i zaśmiecona) nakładka producenta, brak wsparcia dla wideo w wysokiej jakości w serwisach streamingowych i przeciętna wydajność w podstawowych czynnościach (nawet w takich, jak przeglądanie internetu z kilkoma zakładkami), nie powinna być obecna w urządzeniu za prawie tysiąc złotych, tym bardziej, że mowa tu o sprzęcie sprowadzanym z Chin, a nie z oficjalnej polskiej dystrybucji.

Polecam więc uważać na tegorocznym Black Friday na Blackview Tab 13 i spojrzeć w kierunku innych tabletów, jak chociażby realme Pad, Lenovo Tab M10 Plus, Xiaomi Redmi Pad czy Samsung Galaxy Tab A8, które w promocji w Polsce powinny być w podobnej półce cenowej co „Trzynastka” sprowadzana z zagranicy. Wymienione przed chwilą urządzenia również nie są idealne, ale zapewniam Was, że korzystanie z nich będzie znacznie przyjemniejsze niż z recenzowanego tu Blackview Tab 13.

Recenzja Blackview Tab 13 Tabletowo
Blackview Tab 13
Blackview Tab 13 to…
…urządzenie, które bardzo rozczarowuje i to praktycznie w każdym aspekcie. W szczególności kuleje tu system operacyjny, brak wsparcia dla wideo w wysokiej jakości na platformach streamingowych, a także ogólna wydajność urządzenia. Nie najlepiej prezentuje się również nieprzemyślane umiejscowienie głośników i ich jakość.
JAKOŚĆ WYKONANIA
8
DESIGN
7
EKRAN
6.5
APARATY
5
WYDAJNOŚĆ
5
BATERIA
7.5
SYSTEM OPERACYJNY
1
Zalety
Dobra jakość wykonania
Design
Wyświetlacz (nie licząc jasności maksymalnej)
Niezły czas pracy na baterii
Etui w zestawie
Wady
Okropny, wypełniony problemami po brzegi system operacyjny
Kiepskie głośniki (w dodatku źle umiejscowione)
Brak czytnika linii papilarnych
Rozczarowująca miejscami wydajność urządzenia
Problem z niektórymi kartami SIM i dostępem do internetu
Brak Jacka 3,5
Wystający ponad obudowę tylny obiektyw
Powolne ładowanie (10 W)
Brak wsparcia dla materiałów wideo w wysokiej jakości
4.5
Ocena
Exit mobile version