Portfel Google przestaje być tylko cyfrowym miejscem na karty i bilety. Firma uruchamia nowy system personalizacji, który wykorzysta historię zakupów, by dopasować reklamy, oferty i rekomendacje. Choć Google zapewnia, że wszystko odbywa się z poszanowaniem prywatności, nie wszyscy będą zadowoleni z takiego kierunku zmian.
Portfel Google będzie jeszcze bardziej Twój
Zgodnie z zapowiedziami Google, w ciągu najbliższych miesięcy w Portfelu pojawią się nowe ustawienia personalizacji, które pozwolą aplikacji analizować dane o naszych zakupach i zapisanych kartach lojalnościowych czy biletach. Na tej podstawie użytkownicy mają otrzymywać bardziej dopasowane rekomendacje także w innych usługach firmy, takich jak Google Play, Mapy czy wyszukiwarka.
Nowość obejmie m.in. propozycje aplikacji, ofert promocyjnych czy rekomendacji restauracji i sklepów, które mają odpowiadać indywidualnym preferencjom użytkownika. Przykładowo, jeśli w Portfelu zapisany jest bilet danej linii lotniczej, Google może zaproponować rabaty na usługi tej firmy lub oferty hoteli w miejscu, do którego lecimy.
Google tłumaczy tę zmianę prostą logiką, że użytkownicy oczekują dziś spersonalizowanych doświadczeń online. Jak czytamy w oficjalnym wpisie na blogu firmy, system ma pomóc w „odkrywaniu nowych miejsc i produktów, które naprawdę Cię interesują”. Według zapewnień koncernu, żadne dane o zakupach nie będą sprzedawane zewnętrznym podmiotom, a użytkownik w każdej chwili może wyłączyć tę funkcję.
Nowe ustawienia pozwolą również precyzyjnie zarządzać zakresem przetwarzania danych. Można będzie oddzielnie decydować, czy dane o transakcjach mają być wykorzystywane do personalizacji organicznej (np. rekomendacji w aplikacjach), czy także do dopasowywania reklam i pomiarów skuteczności kampanii. Google zapewnia, że informacje wrażliwe nie będą używane do profilowania reklam.
Póki co nowy system zostanie wdrożony w Stanach Zjednoczonych, a użytkownicy otrzymają w aplikacji powiadomienie, gdy funkcja będzie dostępna. Google obiecuje też udostępnić szczegółowy dokument wsparcia, który wyjaśni zasady działania i sposoby kontrolowania prywatności.
Więcej wygody, ale też więcej wątpliwości
Choć Google przekonuje, że użytkownik zachowa pełną kontrolę nad swoimi danymi, trudno nie zauważyć, że system ten jeszcze mocniej zacieśnia integrację między usługami firmy. W praktyce oznacza to, że dane o naszych zakupach, biletach lotniczych czy wejściówkach do kina mogą wpływać na to, jakie reklamy i sugestie zobaczymy w innych aplikacjach.
Dla wielu osób może okazać się to wygodne, bo zamiast szukać ręcznie ofert i promocji, wystarczy pozwolić, by zrobiło to za nas Google. Jednak dla innych to kolejny krok w stronę pełnej komercjalizacji prywatnych informacji, nawet jeśli formalnie użytkownik sam wyraził zgodę.
Dla Google to ogromna szansa na zwiększenie efektywności reklam i lepsze dopasowanie usług. Dla użytkowników może być to kolejny test zaufania wobec technologicznego giganta. Czy nowy Portfel faktycznie ułatwi życie, czy raczej stanie się kolejnym narzędziem do gromadzenia danych?






