Petal Maps po dwóch latach. Po co wracać do Google Maps?

Dość niespodziewanie ustanowiłam fajną tradycję – co roku w czwartym kwartale wracam do Petal Maps, by sprawdzić, co się w nich zmieniło. Gdy pierwszy raz z nich korzystałam, jeszcze w fazie beta, była to aplikacja, o której można było mówić właściwie wyłącznie negatywnie – nie działała nawet tak prozaiczna rzecz, jak wyszukiwanie adresu w innym mieście. W zeszłym roku odniosłam wrażenie, że Huawei zapoznał się z moimi uwagami i sporą część z nich na tyle wziął do siebie, że wdrożył do map. A jak jest z Mapami Petal teraz?

Mapy Petal jakoś w tym jesiennym okresie obchodzą drugą rocznicę istnienia. Przyznacie chyba, że to bardzo dobry moment, by sprawdzić, jakie nowe funkcje zostały wdrożone przez ostatnie miesiące. Na co dzień nie korzystam z tej nawigacji – podczas trasy towarzyszy mi Google Maps lub, po prostu, Android Auto, natomiast gdy na testy trafia do mnie smartfon Huawei (wcześniej nova 10 Pro, teraz Mate 50 Pro) – zawsze do celu prowadzą mnie właśnie Mapy Petal.

Stąd też moje rozeznanie w nowościach, które na bieżąco trafiają do map autorstwa Huawei. A, co najważniejsze, w większości nie są to zupełnie niepotrzebne nikomu funkcje, a rzeczywiście takie, które podczas prowadzenia samochodu mogą się przydać. A jeśli jakiejś nie chcemy używać, zawsze możemy wyłączyć w ustawieniach – i fajnie.

Gdy w 2020 roku sięgałam po Mapy Petal, byłam jedną z 7 tysięcy pierwszych osób, które z nich korzystały. W 2021 roku pisałam już o 414 milionach użytkowników (!) tych map (i dostępności również w Google Play, gdzie widniało info o pobraniach w ilości 100 mln+). Aktualnie licznik w App Gallery wskazuje 1034 milionów pobrań, a liczba ta rośnie z dnia na dzień. Nieźle!

Co się zmieniło przez ten rok?

Pozwólcie, że zacznę od tego, że map używam jeżdżąc samochodem – baaardzo rzadko chodząc. Moje spostrzeżenia będą zatem oparte o doświadczenia z nawigacją samochodową, a nie pieszą czy transportem miejskim. Nie wiem czy ma to szalenie istotne znaczenie, ale – sądząc po opiniach w App Gallery – może mieć (piesza nawigacja podobno jest jeszcze mocno w powijakach), dlatego warto mieć to na uwadze. Mając formalności za sobą, sprawdźmy, co się zmieniło.

Rok temu pisałam, że do Petal Maps wreszcie zawitał polski lektor, a konkretnie kobiecy głos i z pewnością kwestią czasu będzie dołożenie męskiego. I – rzeczywiście – aktualnie w ustawieniach Map Petal mamy do dyspozycji zarówno damski głos, jak i męski. Domyślnie jest pierwszy z nich, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić na ten drugi.

Z reguły podczas korzystania z nawigacji mam wyłączonego lektora (niezależnie od aplikacji, jakiej używam), natomiast na czas testów oczywiście pozostawiłam go włączonego. I to, co wciąż trzeba poprawić, to odmiana słowa „kilometry”. Często możemy usłyszeć kilometrów zamiast kilometra. To strasznie rani uszy.

Ważniejszą nowością jest jednak dodanie możliwości minimalizowania aplikacji do mniejszego widoku tak, by mogły działać na innej otwartej aplikacji. Pisałam o tym poprzednio i – proszę – jest! Co prawda funkcja została nieco ukryta w ustawieniach i domyślnie jest wyłączona, ale jest! Znajdziecie ją w ustawieniach nawigacjiwyświetlanie nad innymi aplikacjami.

Tym, co mi się bardzo podoba, jest świetne podejście do odcinkowych pomiarów prędkości. Dojeżdżając do każdego z nich na ekranie pojawia się informacja za ile metrów takowy się zaczyna i jakie jest ograniczenie prędkości. Co więcej, jadąc takim odcinkiem stale mamy widoczną naszą aktualną prędkość, średnią prędkość na przejechanym odcinku oraz ile jeszcze zostało nam do przejechania podczas tego odcinkowego pomiaru. Genialne!

Podczas korzystania z nawigacji, po prawej stronie ekranu wyświetla się pasek, z którego dowiemy się, jaka część trasy została nam jeszcze do przejechania i czy jest zakorkowana, czy też nie. Wszystko dzięki kolorom: zielony oznacza, że odcinek jest przejezdny, pomarańczowy – niewielkie korki, czerwony – wszystko stoi. Stale wyświetla się również kompas, który jednak polecam szybko wyłączyć w ustawieniach – raczej bardziej rozprasza niż jakkolwiek pomaga (tu lektor nie rozpoczyna nawigacji od kieruj się na południe ;)).

Inną ciekawą nowością, której nie zauważyłam wcześniej, jest wyświetlanie na mapie znaków STOP – jadąc jakimś odcinkiem trasy wyraźnie widać, w którym miejscu takowy znak się znajduje. Pierwszy raz spotkałam się z tym jeżdżąc po mniejszych miejscowościach na Teneryfie – w Polsce nie udało mi się upolować sytuacji, w której by się pojawił.

Przez ostatnie miesiące pojawiła się też jedna istotna funkcja, której wcześniej mogło brakować sporemu gronu odbiorców – udostępnianie lokalizacji w czasie rzeczywistym. Działa to dokładnie tak, jak brzmi. Wystarczy udostępnić lokalizację, by inny użytkownik mógł na bieżąco sprawdzić, gdzie jesteśmy.

Niezmiennie podoba mi się to, że – wyświetlając trasę alternatywną – mamy pokazaną nie tylko różnicę w długości trasy czy czasie dotarcia do miejsca docelowego, ale również liczbę sygnalizacji świetlnych, które musimy pokonać po drodze.

Nie wszystko jest super

Szkoda, że mapy pokazują tylko wybrane fotoradary – np. ten z powyższego screena jest radarem na światłach, a fotoradaru, który znajduje się kilkanaście kilometrów dalej (konkretnie w podwarszawskich Łazach) już w bazie nie ma, podobnie zresztą jak wielu innych. Właściwie powiedziałabym, że większości nie ma – pod tym względem baza z pewnością jest do rozbudowania. Podobnie zresztą, jak baza restauracji (z ocenami i komentarzami użytkowników – na razie tych ostatnich jest bardzo niewiele), punktów POI, etc. – choć i tak widać sporą poprawę względem zeszłego roku.

A czego wciąż mi brakuje? Głównie opcji wyszukiwania głosowego, bo – choć w wyzwaniach, które dostępne są w aplikacji pojawia się zadanie “skorzystaj z wyszukiwania głosowego”, to jednak takowego nie znalazłam. Zresztą, strona Huawei też podaje, że wciąż nie jest dostępne. I tej nieszczęsnej odmiany kilometrów oczywiście ;)

Nie znalazłam też nigdzie możliwości wyłączenia powiadomień głosowych, informujących o MOP-ach. Jadąc drogami ekspresowymi czy autostradami tych komunikatów pojawia się cała masa – o ile mając wyłączony głos nawigacji nie jest to odczuwalne, tak jeśli z niego korzystamy… potrafi zirytować.

Jest jeszcze jedna rzecz, która wymaga przyjrzenia się – wyświetlane ograniczenia prędkości na poszczególnych odcinkach. Jasne, to tylko wskazówka dla nas i ułatwienie, które nie sprawia, że nagle magicznie mamy przestać patrzeć na znaki przy drodze (co to to nie!). Aczkolwiek czasem pojawiają się kwiatki typu wyświetlane ograniczenie prędkości do 120 km/h, a w rzeczywistości jest 80 km/h.

Trzymam kciuki za dalszy rozwój

Nie chcę, by zabrzmiało to jak tekst sponsorowany, bo nim nie jest, ale muszę przyznać, że obserwowanie rozwoju Petal Maps jest naprawdę fajnym doświadczeniem. Zwłaszcza, mając ogląd na poszczególne funkcje wprowadzane na bieżąco, z perspektywy typowego użytkownika.

Jest jedna rzecz, która sprawia, że Google Maps w oczach części użytkowników smartfonów wygrywa – tym czymś jest Android Auto. Ale poza nim?

Uważam, że jeszcze chwila i być może część z Was stwierdzi, że nie ma sensu wracać do Map Google – w tak dobrym kierunku rozwija się alternatywa autorstwa Huawei.