Facepalm (fot. karatara / Pexels)

„Nowa zasada Facebooka”. Internetowy łańcuszek sieje popłoch wśród łatwowiernych

Istnieje szansa, że w ciągu ostatnich dni zobaczyliście na facebookowej tablicy u któregoś ze swoich znajomych oświadczenie, które ma na celu zaprotestowanie wobec nowych zasad serwisu. To klasyczna dezinformacja.

„To już oficjalne. Podpisano o 5:30”

Na Facebooku pojawiła się kolejna edycja znanego łańcuszka, który ma skłonić użytkowników serwisu do opublikowania na swojej tablicy „klauzuli bezpieczeństwa” w obawie przez wykorzystaniem przez firmę zdjęć, filmów i postów tekstowych, bez wiedzy właściciela konta.

Jeśli nie mieliśmy okazji zapoznać się z tegoroczną edycją przeklejanej przez wielu ludzi informacji, wrzucam ją poniżej, byście mogli sami ocenić, ile jest warta:

Cześć. To już oficjalne. Podpisano o 5:30. Nawet było w telewizji.
Mój naprawdę zrobił się niebieski. Pamiętajcie, że jutro zaczyna się nowa zasada Facebooka (czyli Nowa nazwa, META), gdzie mogą wykorzystać Twoje zdjęcia. Nie zapomnijcie, termin mija dziś!!! Ważne!
Nie zezwalam na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów z przeszłości i przyszłych.
Tym oświadczeniem informuję Facebooka, że jest surowo zabronione ujawnianie, kopiowanie, dystrybucja lub podejmowanie jakichkolwiek innych działań przeciwko mnie na podstawie tego profilu i/lub jego treści. Naruszenie prywatności może być karane przez prawo.

W kopiowanych przez ludzi postach wspomina się, że Facebook jest podmiotem publicznym. Dlatego wszyscy muszą ponoć opublikować taką notatkę.

Oczywiście większość podanych w łańcuszków informacji jest fałszywa lub prawdziwa tylko po części. Meta nie jest jakąś nowością: Facebook Inc. posługuje się nazwą tej korporacji już od 2021 roku, a serwis społecznościowy jest tylko jednym z wielu podmiotów należących do niej. Ostatnio nie pojawiły się żadne zmiany w regulaminach portalu, które otwierałyby drogę do nieskrępowanego wykorzystywania naszych fotek z wakacji. A przynajmniej nie w ten sposób, w jaki wyobrażają to sobie wszyscy zaniepokojeni.

Wiadomości w takiej lub podobnej formie pojawiają się na tym portalu regularnie, przynajmniej raz lub dwa razy do roku. Bywa, że wyzwala je jakaś zmiana w regulaminie Facebooka, czy premiera nowych funkcji. Tym razem mogło chodzić o informacje dotyczące udostępnienia „płatnego Facebooka”, pozbawionego reklam.

Tak czy siak, istnieją ludzie, którzy nie zadają sobie trudu, by sprawdzić źródło tego typu rewelacji, czy ich wiarygodności. Zamiast tego wolą, zapewne dla świętego spokoju, opublikować skopiowany tekst „oświadczenia”. Tak się szerzy dezinformacja.

Jak donosi jastrzab.net i Antyweb, wśród osób, które dały nabrać się na ten chwyt, znalazła się aktorka Krystyna Janda. Może się więc zdarzyć, że i wśród naszych znajomych znajdzie się ktoś szanowany, ale jednak na tyle nieostrożny, by nie zweryfikować sensacyjnych wieści przekazywanych z ust do ust (czy też: z tablicy na tablicę).

W tym wypadku udostępnienie takiej lub podobnej informacji nie przynosi zbyt wielu szkód – może poza lekkim uczuciem zażenowania, kiedy ktoś uświadomi nam, że daliśmy się wkręcić.

Facebook ma prawo wykorzystać nasze zdjęcia

Choć to truizm, Facebook może korzystać z naszych postów, publikowanych w serwisie. Taka jest idea jego działania. Meta musi mieć naszą zgodę na to, by zdjęcia, filmy i posty w jakiejkolwiek innej formie mogły być wyświetlane osobom, które obserwują nasz profil. Firma uzyskuje ją w momencie, gdy zgadzamy się na regulamin użytkowania serwisu. Nie musi w tym celu czegokolwiek zmieniać w umowach – do których zresztą każdy korzystający z Facebooka ma łatwy dostęp.

Facebook do usunięcia

Serwis nie może korzystać z wydanej przez nas zgody po tym, jak skasujemy konto w Facebooku – nie jest ona wieczysta. A do tego czasu nie jest w stanie publikować w naszym imieniu żadnych postów. Tego ostatniego prawa możemy udzielić jednak aplikacjom – i bywa, że uzyskują one dostęp do publikowanych treści, choć wciąż: za zgodą użytkownika. Jeśli ktoś jest skłonny klikać w sensacyjne nagłówki i zatwierdzać dostęp do danych każdej apce pytającej się o zgodę na publikację postów na FB, to sam prosi się o kłopoty.

Z kolei opublikowanie łańcuszka nie zmieni absolutnie nic. I świetnie, że wielu z nas jest świadomych na tyle, że może edukować pod tym względem innych. Krótkie wyjaśnienie niezorientowanym członkom rodziny, jak działają social media, może być bardzo przydatne. Jeszcze nikt nie umarł po dotarciu do Wielkiej Prawdy Internetu: jeśli nie chcesz, żeby twoje zdjęcia pozostały prywatne, nie publikuj ich w sieci.