UE, Unia Europejska, Komisja Europejska
(źródło: Pixabay)

Nie będzie unijnego podatku cyfrowego. Giganci technologiczni triumfują

Jeszcze niedawno w Polsce trwała dyskusja o opodatkowaniu największych firm cyfrowych. Sprawa wywołała poruszenie, również na szczeblu międzynarodowym. Teraz w pewien sposób sprawa wraca, ale dotyczy całej Unii Europejskiej, która – jak się okazuje – wycofuje się z tego pomysłu. Przynajmniej na razie.

Polski rząd zapowiadał działania, a ambasada USA nie milczała

W marcu Minister Cyfryzacji w jednym z wywiadów powiedział, że w najbliższych miesiącach jego resort przedstawi propozycję wprowadzenia podatku cyfrowego od przychodów lub zysków największych firm technologicznych działających w Polsce.

Choć nie ujawnił szczegółów, poinformował, że środki pozyskane z tego podatku miałyby wspierać krajowe przedsiębiorstwa w rozwoju sztucznej inteligencji i innowacyjnych technologii. Celem miało być zwiększenie ich konkurencyjności, a w konsekwencji – wzmocnienie pozycji Polski na europejskim rynku.

Chodziło przede wszystkim o firmy działające globalnie, takie jak Google, Meta czy Microsoft, które uzyskują znaczące przychody z działalności w Polsce, ale nie płacą tu podatków proporcjonalnych do skali tych zysków. Według dostępnych danych, podatek cyfrowy mógłby przynieść krajowi nawet kilkaset milionów złotych rocznie.

Te zapowiedzi nie przeszły bez echa. Zareagowała m.in. ambasada Stanów Zjednoczonych, która publicznie wyraziła zaniepokojenie takim kierunkiem działań. USA od lat sprzeciwiają się wprowadzaniu lokalnych podatków cyfrowych w krajach UE, argumentując, że uderzają one przede wszystkim w amerykańskie koncerny.

Równolegle do działań w Polsce, temat był szeroko dyskutowany także w Brukseli. Komisja Europejska rozważała wprowadzenie unijnego podatku cyfrowego jako części nowego pakietu finansowego, który miałby pomóc w spłacie wspólnotowego zadłużenia.

Bruksela się cofa. Podatek cyfrowy nie stanie się faktem

Jak ujawnia portal Politico, Unia Europejska oficjalnie wycofała się z planów wprowadzenia podatku cyfrowego. Dokumenty, do których dotarli dziennikarze wskazują, że pomysł został wykreślony z listy potencjalnych źródeł dochodu budżetowego w nowym, siedmioletnim planie wydatków obowiązującym od 2028 roku. Decyzja zapadła zaledwie dwa miesiące po tym, jak Komisja Europejska oficjalnie zgłosiła taką propozycję.

Powód? W tle są negocjacje handlowe z USA i strach przed odwetem. Donald Trump miał zagrozić wprowadzeniem ceł na towary jako reakcję na podatki cyfrowe wprowadzone w Europie. Bruksela postanowiła więc działać ostrożnie i zrezygnowała z rozwiązania, które mogłoby doprowadzić do pogorszenia relacji transatlantyckich.

W zamian Komisja proponuje inne rozwiązania: m.in. opodatkowanie elektroodpadów, wyrobów tytoniowych oraz dużych firm o rocznych obrotach powyżej 50 mln euro. Ten ostatni punkt również budzi kontrowersje, zwłaszcza wśród przedsiębiorstw już przytłoczonych skutkami polityki klimatycznej i wysokimi kosztami energii.

Z perspektywy politycznej decyzja Brukseli to bez wątpienia sukces amerykańskiej dyplomacji, a w szczególności Donalda Trumpa. Jednocześnie to krok wstecz, który może rozczarować część europejskich społeczeństw, domagających się większej sprawiedliwości podatkowej.

Na razie jednak giganci cyfrowi mogą spać spokojnie.