Huawei MatePad 10 z włączonym ekranem

Recenzja Huawei MatePad 10.4 – po raz kolejny wojna handlowa uderza w niezły sprzęt

Huawei MatePad 10.4 to młodszy brat MatePada 10 Pro. Jak przystało na rodzinę, dzieli z nim także część pomysłów i rozwiązań sprzętowych, lecz jest przy tym znacznie bardziej przystępny cenowo. Poniżej spróbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, czy warto mu dać szansę.

Pierwsze wrażenia

Pudełko, w którym przyjechał tablet, jest białe, minimalistyczne i bliźniaczo podobne do tego od starszego brata. W środku jest tablet, przejściówka USB-C –jack 3,5 mm, kabel i ładowarka, niestety o mocy zaledwie 10 W. Testowy MatePad był w kolorze grafitowo-szarym (oficjalnie Midnight Grey), a kable i ładowarka w kolorze białym. Czy muszę wspominać, że raczej do siebie kiepsko pasowały?

Huawei MatePad 10.4 LTE w Media Expert

Huawei MatePad 10 na pudełku
Huawei MatePad 10.4 i jego charakterystyczne dla producenta opakowanie (fot. Andrzej Libiszewski)

Po wzięciu MatePada do ręki wizualne podobieństwo do wersji Pro także rzuca się w oczy. Identyczne położenie przycisków (wybudzanie w górnej części lewej krawędzi, głośność w lewej części górnej), identycznie położone cztery głośniki firmowane przez Harman-Kardon i identyczna wystająca wyspa z aparatem fotograficznym i diodą doświetlającą na tylnej części maszyny.

Ale są i różnice – nieco szersze ramki ekranu i oczko przedniej kamery umieszczone właśnie centralnie w górnej ramce, zamiast bezsensownej „dziury” w lewym górnym rogu.

Jakość wykonania nie budzi żadnych zastrzeżeń – sprzęt wygląda solidnie i takie też sprawia wrażenie po wzięciu go do ręki. Mimo niezbyt ostrożnego obchodzenia się ze sprzętem przez cały czas testu ekran nie złapał ani jednej rysy.

Tyle o podobieństwach i różnicach. Zanim jednak przejdę do tabeli z parametrami zaznaczę, że MatePad 10.4 może podobnie jak wersja Pro współpracować z rysikiem M-Pen i klawiaturą, lecz tym razem nie były one częścią zestawu testowego. Kto chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o ich działaniu, niech zajrzy do recenzji MatePada 10 Pro. Dodam tylko, że ponieważ MatePad nie ma bezprzewodowego ładowania zwrotnego, to nie ma też mowy o ładowaniu M-Pena w ten sposób.

Huawei MatePad 10 i pudełko
Logo AppGallery na pudełku, czyli na usługi Google nie ma co liczyć (fot. Andrzej Libiszewski)

Parametry

ParametrWartość
ProcesorHiSilicon Kirin 810 (7 nm), ośmiordzeniowy (2 x 2,27 GHz Cortex-A76 + 6 x 1,88 GHz Cortex-A55)
GPUMali-G52 MP6
Ekran2000 x 1200, IPS, 10,4″ (~81 % przedniego panelu), 470 nit
Pamięć RAM4 GB
Pamięć Flash64 GB, rozszerzalne o 512 GB za pomocą kart microSDXC
Aparat główny8 Mpix, PDAF
Aparat przedni8 Mpix
Audio2 x 2 głośniki Harman-Kardon
ŁącznośćLTE, Bluetooth 5.1, WiFi 801.11ac, USB 2.0 typu C
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, BDS
AkumulatorLi-Po 7250 mAh, szybkie ładowanie 18 W
Waga450 g
Rozmiary245 x 155 x 7,35 mm
System operacyjnyAndroid 10, EMUI 10, bez usług Google

W tabeli raczej bez niespodzianek. Średni procesor, dość przeciętna karta graficzna i skromna ilość pamięci operacyjnej, za to dobra łączność i nagłośnienie. Cieszy fakt, że Huawei zrezygnował z promowania w tym modelu swoich kart pamięci Nano Memory i do MatePada można włożyć typową microSDXC.

A cena? Wersja LTE dostępna jest za jedyne 1599 złotych, wariant uzbrojony wyłącznie w WiFi jest o 200 złotych tańszy.

Huawei MatePad 10 z włączonym ekranem
Ekran IPS sprawdza się w codziennym użytkowaniu (fot. Andrzej Libiszewski)

Multimedia

MatePad 10.4 uzbrojony został w panel IPS o dość nietypowej rozdzielczości 2000 x 1200 pikseli, a zatem o proporcjach 15:9. Daje to gęstość około ~224 pikseli na cal. Zgodnie z deklaracjami producenta, jasność ekranu sięga 470 nit. Jeśli chodzi o regulację wyświetlacza, to do dyspozycji mamy trzy presety balansu bieli (oraz ustawienie własne na bazie koła kolorów), tryb ochrony wzroku (czyli ograniczenie niebieskiej składowej podświetlenia), tryb e-książki (monochromatyczny, stylem zbliżony do sepii).

Jest także tryb naturalnych tonów, dostosowujący balans bieli do oświetlenia zastanego. Zabrakło natomiast znanego z wersji Pro wyboru profilu wyświetlania kolorów między „standard” a „wyraziste” – najwyraźniej zastosowane podświetlenie nie pozwala na nic ponad reprodukcję sRGB.

Pracę wyświetlacza oceniam raczej pozytywnie. Kąty widzenia są dobre, jasność w miarę zadowalająca (aczkolwiek o przyjemnym użytkowaniu tabletu w pełnym lipcowym/sierpniowym słońcu można zapomnieć), a odwzorowanie szczegółów poprawne. Nieco do życzenia pozostawiają kolory – w porównaniu ze skalibrowanym monitorem sRGB obraz miał zdecydowanie zbyt duży zielony zafarb.

Aby uzyskać jako-taką spójność barw musiałem pobawić się ustawieniami ręcznymi, maksymalnie wzmacniając składową czerwoną. Potwierdziła to zresztą także sesja zdjęciowa do recenzji – na wszystkich fotografiach, na których MatePad miał aktywny ekran, zafarb był widoczny i wymagał korygowania w postprocesie. Działo się tak mimo włączonych „Naturalnych tonów”, które mają dostosowywać balans bieli do oświetlenia zewnętrznego – jak widać, działanie tej funkcji w MatePadzie 10.4 pozostawia spore pole do poprawy.

Huawei MatePad 10 z włączoną stroną tabletowo.pl
Biel ekranu po korektach (fot. Andrzej Libiszewski)

Zupełnie inaczej wygląda kwestia dźwięku. MatePad 10.4 ma 4 głośniki, firmowane przez Harman-Kardon, pracujące w układzie stereo. Dźwięk jest bardzo dobrej jakości, ma sporo basu (jak na tak małe przetworniki) i dobrą przestrzenność. To na pewno mocny punkt tabletu.

Szkoda, że tak dobra konstrukcja nie doczekała się przy tym choćby podstawowego wsparcia dźwięku Dolby Atmos. Jest wprawdzie Huawei Histen, także oferujący odpowiednie efekty przestrzenne, lecz po pierwsze działa wyłącznie ze słuchawkami, a po drugie efekty działania w przypadku filmów choćby z Netflixa są dyskusyjne.

MatePad 10.4 to niestety kolejny tablet Huawei, który nie ma certyfikacji popularnych zagranicznych serwisów streamingowych. Netfliksa, HBO GO i Amazon Prime Video nie zainstalujemy z AppGallery. W przypadku tego ostatniego kliknięcie przeniesie nas na stronę internetową serwisu, skąd można „zainstalować” wersję PWA, która… i tak nie działała bez zwykłej aplikacji.

Jeśli już zdobędziemy niezbędne programy, to ich rzeczywista użyteczność jest wątpliwa – Netflix i PV zaoferują tylko jakość SD i dźwięk stereo. HBO GO wprawdzie krzyczy, że bez usług Google działać nie będzie, lecz… póki co, działa, z normalną jakością.

W lepszej sytuacji są miłośnicy polskich serwisów: Ipla, VOD.PL czy TVP VOD są oficjalnie dostępne. PWA natomiast nieźle rozwiązuje brak zwykłej appki YouTube, gdyż oferuje 1080p i niezłą funkcjonalność. To chyba jednak trochę za mało, jak na sprzęt aspirujący do multimedialności.

Huawei MatePad 10 i pióro od Wacoma One
Ekran MatePada 10 współpracuje z piórkiem, choć oczywiście nie z tym, które widać na zdjęciu (to pochodzi z tabletu graficznego Wacom One) (fot. Andrzej Libiszewski)

Oprogramowanie

Huawei MatePad 10.4 pracuje pod kontrolą systemu Android 10 AOSP z nakładką EMUI 10.1. Jest to drugi tablet bez usług Google i Sklepu Play, jaki miałem możliwość przetestować. Zamiast nich do dyspozycji mamy Huawei Mobile Services (HMS) i sklep AppGallery, który powinien zapewnić dostęp do niezbędnych aplikacji.

Niestety, przez trzy miesiące, jakie upłynęły od mojego ostatniego kontaktu z AppGallery, sytuacja nie uległa zbytniej poprawie. Nie piszę tu nawet o aplikacjach graficznych, na których brak utyskiwałem przy okazji testu MatePada Pro – MatePad 10.4 kierowany jest do mniej wymagającego odbiorcy, który zapewne w mniejszym stopniu będzie tym dotknięty. Brak wciąż aplikacji bankowych, brak aplikacji do popularnych serwisów VOD.

Aby nieco poprawić sytuację, Huawei udostępnia już dwie wyszukiwarki, pozwalające na odnalezienie programów w formie plików APK i ich samodzielną instalację. Jest to znana już MatePada Pro aplikacja MoreApps oraz nowa, zwana Petal, która dodatkowo jest swoistym agregatorem wiadomości. Szczególnie ta druga radziła sobie dosyć sprawnie, jak na protezę, którą jest.

Huawei MatePad 10 z góry
Huawei zrezygnował z kontrowersyjnego pomysłu umieszczenia kamery przedniej w otworze w ekranie (fot. Andrzej Libiszewski)

Dzięki niej zainstalowałem Netfliksa i Discorda. PrimeVideo z kolei pobrałem z Amazon AppStore. O ile serwisy VOD działały poprawnie, choć z niską rozdzielczością, to niestety Discord tym razem w ogóle odmówił współpracy – zalogowanie wymagało podania kodu captcha, a cała procedura nie chciała działać bez GMS. Na plus, udało się zainstalować na MatePadzie 10.4 popularne benchmarki, które nie chciały działać na MatePadzie Pro.

Aby nie było, że wszystko jest źle, do dyspozycji mamy Office (Microsoftu i WPS), a doinstalowany przez Petal OneDrive ładnie zintegrował się z systemem. Działa MyScript Calculator, któremu wprawdzie przydałoby się piórko, lecz go nie wymaga. A jeśli dokupimy piórko, możemy korzystać z wygodnego notatnika Nebo, z rozpoznawaniem polskiego pisma.

Huawei MatePad 10 z tyłu
Moduł aparatu mocno wystaje z plecków tabletu (fot. Andrzej Libiszewski)

Użytkownicy innych urządzeń Huawei mogą korzystać z Huawei Share i związanych z nim funkcji szybkiego przerzucania plików między urządzeniami (OneHop) i Multi-Screen Collaboration (czyli możliwość wykorzystania telefonu jako dodatkowego ekranu). Niestety, z braku innego sprzętu tego producenta nie mogłem przetestować tego w praktyce.

Nie skorzystamy natomiast z trybu PC (czyli trybu puilpitu), gdyż zarezerwowany został dla mocniejszego brata.

Huawei MatePad 10 moduł aparatu
Główny aparat i dioda doświetlająca (fot. Andrzej Libiszewski)

Wydajność

Mimo niezbyt mocnej konfiguracji sprzętowej w codziennym użytkowaniu MatePad 10.4 nie sprawiał problemów związanych z wydajnością. Responsywność stoi na dobrym poziomie, nie było też większych zacięć przy przełączaniu się między aplikacjami. Trochę wolniej działały aplikacje PWA, ale trudno to uznać za niespodziankę.

Aparat fotograficzny

Możliwości fotograficzne MatePada 10.4 są dość ubogie. Główny aparat ma matrycę 8 Mpix i autofocus oparty o punkty detekcji fazy – niestety, producent nie podaje jasności. Aparat przedni to także jednostka 8 Mpix, lecz bez AF. Jak widać, nie ma co oczekiwać cudów. Można zeskanować dokument, można zrobić też zwykłe zdjęcie, lecz byle telefon potrafi obecnie więcej i to mimo tego, że producent nie poprzycinał zbytnio aplikacji, mamy więc do dyspozycji tryb AI, HDR, portretowy i profesjonalny, co prawda bez wsparcia dla formatu RAW.

Działanie trybu AI jest dość subtelne i sprowadza się w zasadzie do podbicia nasycenia kolorów odpowiednio do wykrytej sceny. Dyskusyjny jest natomiast tryb HDR, który w zasadzie nie przynosi żadnych różnic w stosunku do trybu zwykłego i AI. Nigdzie nie dopatrzyłem się też możliwości wykonywania zdjęć nocnych.

Huawei MatePad 10 kamera przednia
Przednia kamera znalazła dom w najbardziej sensownym miejscu, czyli w centrum górnej ramki (fot. Andrzej Libiszewski)

Łączność

Huawei MatePad 10.4 ma przyzwoite wyposażenie, jeśli chodzi o łączność. Moduł Bluetooth jest w najnowszej wersji 5.1, WiFi 801.11ac łączyło się z moim routerem z prędkością maksymalną 433 Mbps. Do dyspozycji użytkownika jest także w pełni sprawny moduł LTE, służący zarówno do transmisji danych, jak i do rozmów głosowych. Z kartą Orange Flex nie działało niestety ani VoLTE, ani VoWiFi.

Rzeczywiste transfery do użytkownika wynosiły maksymalnie ~290 Mbps przez WiFi i ~50 Mbps z użyciem LTE+. Ten ostatni wynik wygląda dość skromnie, szczególnie że użyty jako punkt odniesienia iPhone 11 Pro w tym samym miejscu osiągnął kilka sekund później blisko 150 Mbps z kartą tego samego operatora.

Huawei MatePad 10 moduł aparatu
Przyciski sterujące, aparat oraz widoczne głośniki (fot. Andrzej Libiszewski)

Zabezpieczenie biometryczne

MatePad 10.4, podobnie jak MatePad Pro, nie ma czytnika linii papilarnych. Z metod biometrycznych Huawei udostępnił jedynie rozpoznawanie twarzy przy użyciu kamery przedniej. Aby ułatwić proces w warunkach, gdy jest mało światła, ekran służy jako lampa doświetlająca.

Jeśli chodzi o skuteczność, to jest ona aż nazbyt wysoka. Twarz jest rozpoznawana szybko i pod bardzo dużym kątem w stosunku do kamery. Gorzej, że system łykał bezkrytycznie także moje zdjęcie wyświetlone na ekranie telefonu, poziom bezpieczeństwa oferowany przez MatePada 10.4 jest więc właściwie żaden. Jeśli myślimy o tym poważnie, warto zrezygnować z biometrii i pozostać przy wzorze lub kodzie.

Huawei MatePad 10 złącze USB-C i głośniki
Głośniki oraz złącze USB-C (fot. Andrzej Libiszewski)

Czas pracy na baterii

MatePad 10.4 ma wbudowany akumulator Litowo-Polimerowy o pojemności 7250 mAh. I jest to zdecydowanie mocna strona maszyny – przy średnio intensywnym użytkowaniu wystarczał na prawie 5 dni pracy, z SoT sięgającym 10 h. Ponieważ w czasie, gdy tablet był u mnie, miałem także w domu niewielki remont, podczas którego nie zajmowałem się testowaniem i sprzęt leżał nieużywany, odnotowuję, że w pełni naładowany tablet po 7 dniach takiego leżenia odłogiem miał wciąż 60 % naładowania. To naprawdę dobry wynik.

Dołączona ładowarka ma moc 10 W, mimo że tablet pozwala na ładowanie wyższą mocą (18 W). Pełne naładowanie baterii przy jej pomocy zajmowało niestety ponad 5 h, posiłkowałem się podczas testów więc własną ładowarką PD, która poradziła sobie w nieco ponad 3 h.

MatePad 10.4 nie współpracuje z ładowarkami bezprzewodowymi, lecz może zasilać inne urządzenia przez USB-C.

Huawei MatePad 10 i wachlarz
MatePad 10 (fot. Andrzej Libiszewski)

Podsumowanie

Podsumowanie testu okazało się być niespodziewanie bodaj najtrudniejszą częścią tej recenzji. Nie widzę bowiem specjalnie miejsca dla takiego tabletu pozbawionego usług Google. Być może AppGallery i HMS będą kiedyś stanowiły rozsądną alternatywę i w sumie to trzymam za to kciuki, lecz do tego jeszcze daleka droga.

Potencjalny użytkownik tego sprzętu w tej chwili musi się liczyć z brakami w oprogramowaniu i potencjalnymi problemami, których nie rozwiąże choćby najdoskonalsza wyszukiwarka plików APK, szczególnie, że znalezienie programu wcale nie oznacza, że będzie on działał.

Jako urządzenie multimedialne, mimo doskonałych głośników i niezłego ekranu, MatePad 10.4 także jest wątpliwym wyborem ze względu na brak oficjalnego wsparcia dużych serwisów VOD. Chyba że tablet jest nam potrzebny, by korzystać z polskich serwisów, pośród których brakuje chyba tylko Player.pl.

Dla kogo zatem jest MatePad 10.4? Nie wiem. Dobrze spisuje się przy przeglądaniu stron internetowych czy jako czytnik RSS (nie ma popularnego Feedly, lecz jest w końcu Inoreader). Doskonale działa jako czytnik ebooków (zwłaszcza tych w formacie PDF, z którymi nie radzą sobie zbytnio typowe czytniki).

Tyle, że to wciąż trochę zbyt mało jak na sprzęt, który kosztuje 1600 złotych w wersji LTE, oferujący przy tym tylko część możliwości telefonu osiągalnego w tej cenie.

Huawei MatePad 10 z włączonym ekranem
Recenzja Huawei MatePad 10.4 – po raz kolejny wojna handlowa uderza w niezły sprzęt
Wnioski
Zupełnie niezły tablet, którego funkcjonalność cierpi z powodu wymuszonego braku usług Google.
Ocena użytkownika3 głosy
5.3
Zalety
Dobre wykonanie
Niezły ekran
Dobra płynność działania mimo niezbyt mocnej konfiguracji
Bardzo dobre głośniki
Doskonały czas pracy na baterii
Możliwość współpracy z piórkiem M-Pen
Wady
Brak Google Mobile Services
AppGallery w porównaniu z Google Play wciąż świeci pustkami, a wyszukiwarki APK, choć coraz lepsze, nie są rozwiązaniem problemu
Słaba ładowarka w zestawie
Beznadziejne zabezpieczenie biometryczne
6
Ocena