Lamborghini
(fot. Lamborghini)

Lamborghini chce jak najdłużej produkować auta spalinowe

Jednym z najważniejszym elementów samochodów Lamborghini jest potężny silnik spalinowy. Nie powinno więc dziwić, że Włosi chcą jak najdłużej pozostać przy swoich jednostkach.

Elektryfikacja dotyczy wszystkich

Na naszych oczach rozpoczęła się elektryczna rewolucja w motoryzacji. Wielu największych producentów już zapowiedziało, że zamierza powoli wycofywać się z silników spalinowych, które zostaną zastąpione elektrycznymi napędami. Co więcej, Unia Europejska planuje wprowadzić zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych po 2035 roku.

Patrząc na ogłoszone zmiany, a także ogromne budżety mające pomóc w transformacji, widać, że prawdopodobnie nie ma już przed nią odwrotu. Warto zaznaczyć, że rewolucja obejmie nie tylko bardziej cywilne samochody, ale również superauta, które od zawsze słynęły z mocarnych i dużych jednostek spalinowych.

Lamborghini nie będzie tutaj wyjątkiem. Włosi już ogłosili wprowadzenie napędów hybrydowych, łączących silnik benzynowy z elektrycznym. Ponadto w planach jest pojazd w pełni elektryczny. Nie oznacza to jednak, że producent samochodów z bykiem na emblemacie zamierza tak łatwo odpuścić silniki benzynowe.

Włosi nie planują łatwo się poddać

Stephan Winkelmann, dyrektor generalny Lamborghini, zapowiedział, że po hybrydyzacji napędów, jego firma będzie obserwować rynek, aby w razie możliwości produkować supersamochody z silnikami spalinowymi po 2030 roku. Winkelmann dodał, że jednym z rozważanych rozwiązań jest postawienie na paliwa syntetyczne.

Lamborghini
(fot. Lamborghini)

Oczywiście Lamborghini nie zamierza tutaj pozostać skrajnym buntownikiem, który za wszelką cenę spróbuje pozostać przy silnikach spalinowych. Takie podejście najpewniej oznaczałoby koniec firmy ze względu na nadchodzące zakazy w Unii Europejskiej i innych regionach.

Nie zdziwię się, gdy Lamborghini nawet za 15-20 lat wciąż będzie wydawać auta spalinowe. Nie będzie to jednak „masowa” produkcja, o ile w ogóle tak można mówić o jakimkolwiek aucie Włochów. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, aby wypuszczać mocno ograniczoną liczbę aut z jednostką benzynową, nawet z silnikiem V12, które będą oferowana tylko w wybranych krajach. Mogą one kosztować kilka milionów dolarów, ale zainteresowani klienci znajdą się bez problemu.

Natomiast w kwestii bardziej ogólnej, przyszłość będzie raczej elektryczna. Na paliwa syntetyczne musiałyby postawić największe koncerny motoryzacyjne, które faktycznie zajmują się masową produkcją samochodów i mają w ten sposób odczuwalny wpływ na całą branżę. Nic jednak na to nie wskazuje – obecnie miliardy dolarów zostały zainwestowane w elektryki i raczej nikt nie będzie chciał się wycofać z tego wyścigu.