Gracze nie zawsze mają okazje do pozytywnego zaskoczenia. Czasami promowane tytuły okazują się miałkie, a kolejna rewolucja w konsolach to tylko więcej klatek na sekundę i trochę ostrzejsze tekstury. W takich sytuacjach trzeba polegać na personalnych zaskoczeniach. Dla mnie takim wydarzeniem była okazja do przetestowania 8BitDo Arcade Stick.
Na czym gramy?
Nie będę zbytnio odkrywczy, jeżeli powiem, że myszka i klawiatura to idealne połączenie w strategiach i FPS-ach, a w pozostałych gatunkach dostatecznie dobrze spisują się gamepady. Są względnie kompaktowe, wygodne w użytkowaniu, analogi i spusty pozwalają na precyzję w grach wyścigowych, a w dzisiejszych czasach nietrudno o model z guzikami do makro.
Są też kontrolery skrojone pod konkretne potrzeby – zestawy dla fanów Euro Truck Simulator Simulator, Microsoft Flight Simulator czy pady dołączane do VR-owych maszyn. Bohater tej recenzji należy w teorii do kategorii tzw. fighting sticków – kontrolerów skierowanych do fanów bijatyk. Dlaczego „w teorii”? Ponieważ traktowanie 8BitDo Arcade Stick jako kontrolera wyłącznie do gier pokroju Tekken 8 czy Street Fighter 6 to odcinanie się od świetnego sposobu na wykorzystanie tego sprzętu, o czym zaraz się przekonacie.
Zanim zaczniemy
Zamawiając pod drzwi kontroler 8BitDo spodziewajcie się pudełka o niemałych rozmiarach – dzięki niemu jest bardzo mała szansa, że cokolwiek przyjdzie do Was połamane.
W środku, zgodnie z oczekiwaniami, pomiędzy gąbkami znajdziemy kontroler. Jego wymiary to 303x203x11,5 mm. Dużo czy mało? W ramach skali wyobraźcie sobie 3 kontrolery DualSense ułożone obok siebie lub NES-a – całość stabilnie trzyma się podłoża dzięki gumowanym nóżkom lub może wygodnie spoczywać na kolanach (ale o ergonomii porozmawiamy później).
Arcade Stick raczej nie zostanie także sprzętem, który nosicie regularnie do znajomych. Choć karton ma wygodną, plastikową rączkę, to targanie ze sobą dwukilogramowego kontrolera będzie przyjemnością raczej dla nielicznych.
Oprócz tego w pudełku znajdziemy kabel USB-A->USB-C, odbiornik radiowy 2,4 GHz oraz krótką instrukcję – niestety, brakuje w niej języka polskiego. Sam przewód mierzy równo trzy metry, więc sprawdzi się w małych i średnich pokojach (jeżeli mówimy o graniu na telewizorze).
Miło zaskoczył mnie także paluszek do bezprzewodowej łączności – jest on nieco mniejszy od typowego adaptera 8BitDo, więc podłączenie dwóch joysticków do jednego Switchowego docka nie stanowi problemu.
To co? Podpinamy i zaczynamy zabawę.
Pierwszy kontakt z joystickiem
Na wstępie warto wspomnieć, że recenzję piszę z perspektywy dżojstikowego laika – bijatyki to nie do końca moja bajka, a sprzęt 8BitDo to pierwszy testowany przeze mnie dłużej kontroler tego typu.
A skoro od dawna nie miałem w rękach klasycznego dżoja, to był on pierwszą, sprawdzaną na sucho, częścią kontrolera. Dla równie niewtajemniczonych, co ja kilka tygodni temu – to konstrukcja oparta na ośmiu switchach, aktywowanych poprzez wychylenie gałki. W ogóle zapomnijcie o jakichkolwiek analogowych elementach i efekcie Halla w tym sprzęcie – tu wszystko działa zerojedynkowo.
W moich małych dłoniach o wąskich palcach chwyt dżojstika był nie tylko w miarę komfortowy, ale także zaskakująco nostalgiczny – surowy, czarny i błyszczący plastik, który przy wychylaniu i wpadaniu na kolejne przyciski wydaje słyszalny „klik”, to ciekawa odskocznia od współczesnych sprzętów, które za pomocą gumy i grubego ABS-u za wszelką cenę próbują pozostać bezgłośne.
Podobnie ma się sprawa z ośmioma przyciskami obok dżojstika. Skok każdego z nich jest bardzo mały, a wyczuwalny luz minimalizuje ryzyko wolniejszego odbicia się. Kiedy dodamy do siebie te dwa komponenty, lata 90. same pukają do drzwi.
Oprócz slidera łączności bezprzewodowej i „bardziej współczesnych” przycisków „Select” i „Start”, do dyspozycji mamy także dwa guziki makro w prawym górnym rogu, trzy kolorowe przyciski – „Home”, „Turbo” i parowanie za pomocą Bluetooth. Lewy górny róg to domena dwóch przełączników – pierwszy wyłącza zestaw lub umożliwia wybór, do czego akurat podpinamy sprzęt (Switch lub PC), drugi służy do przełączania roli joysticka, który może „udawać” lewego lub prawego analoga oraz D-pada.
8BitDo + Nintendo = <3
Testy zacząłem od Nintendo Switch. Na pierwszy ogień miał pójść Guilty Gear X2: Reload, jednak próba nauczenia się kilku kombosów przypomniała mi, dlaczego bijatyki to najrzadziej ogrywany przeze mnie gatunek. Szybko przełączyłem się na Contra Anniversary Collection. Popularna seria w końcu zaczynała na automatach, więc powinna sprawdzić się w kontakcie z Arcade Stickiem. Całość ograłem z zestawem podpiętym kablem USB.
Największą przeszkodą w wygodnej grze we wszelkie run n’ guny jest dla mnie strzelanie po skosie – D-pad wymaga ułożenia palca na dwóch guzikach, a gałka nie zapewnia wystarczającej precyzji i potrafi przełączyć się na któryś z głównych kierunków.
Docierając do drugiego bossa zdążyłem polubić się z nowym sposobem sterowania – strzał po skosie przestał być problemem, a przy tak szybkich klawiszach i przewodowym połączeniu trudno było zwalić winę na kontroler, jeżeli doszło do skuchy. Po pokonaniu Red Falcon uznałem, że czas na zapoznanie się z innym klasykiem lat 80. – pierwszym Metroidem. Tym razem odpiąłem kabel i przełączyłem się na tryb bezprzewodowy 2,4 GHz.
Choć podobnych ruchów wymagał ode mnie klasyk Konami, w Metroidzie doceniłem możliwość szybkiego zmieniania kierunków dzięki mniejszej odległości, jaką musi pokonać dżojstik w porównaniu do typowego analoga. Największym komplementem, jaki mogę sprawić 8BitDo Arcade Stick na tym etapie, jest fakt, że nie odczułem przejścia na połączenie radiowe i ani razu nie poczułem, że straciłem punkty zdrowia przez input lag lub zachowanie się przycisków.
Przy okazji gry nastawionej na nieco dłuższą sesję, zamiast pochylać się do stolika, postanowiłem położyć Arcade Stick na kolanach. Nie spodziewałem się, że rozgrywka w ten sposób okaże się wygodna. Choć kształt wymusza jedną pozycję, dwukilogramowy klocek nie wrzyna się w ciało, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapaść się wygodnie na kanapie i ogrywać dwuwymiarowe klasyki w ten sposób.
Czy Arcade Stick nada się do 3D?
Przez gry w trójwymiarze mam na myśli środowisko wymagające poruszania kamerą – w końcu Tekken 8 czy Mario Kart również są grami 3D, jednak prawy analog nie jest wymagany, aby czerpać pełną przyjemność z grania. Pomijam współczesne tytuły, w które granie bez precyzyjnej kontroli dwoma gałkami brzmi jak gamerski masochizm. Czy można jednak wygodnie grać Arcade Stickiem w Turoka lub Perfect Dark – tytuły z Nintendo 64, gdzie koncept drugiej gałki nie był jeszcze powszechny?
Niestety nie. Choć w teorii możemy przełączać się pomiędzy emulowaniem lewego i prawego analoga na dżojstiku, zerojedynkowy input gwarantuje niską precyzję celowania, co tylko frustruje na dłuższą metę. Lepiej zatem założyć, że gry, które powstały z myślą o precyzyjnym poruszaniu się i celowaniu, nie będą żyć w symbiozie z 8BitDo Arcade Stick.
Zamień PC i smartfon w salon gier
Pierwszy kontakt kontrolera z PC niespodziewanie zaczął się od problemów – próba sparowania zestawu bezprzewodowo kończyła się czerwoną lampką na odbiorniku. Podpięcie po kablu niby rozwiązywało problem, ale odpalając do testów Sega Mega Drive & Genesis Classics w sekcjach ustawień widać było Arcade Stick, jednak nie dało się przypisać klawiszy. O dziwo komputer nie był w ogóle resetowany, ale gdy wróciłem do testów następnego dnia, połączenie bezprzewodowe udało się za pierwszym podejściem.
Na komputerze, oprócz klasyków z Mega Drive, w ruch poszedł shmupowy Jamestown, indyczy JumpJet Rex oraz, w końcu, współczesne bijatyki w postaci Soul Calibur VI i BlazBlue: Continuum Shift. Pod koniec żonglowania tytułami zacząłem się przyzwyczajać do całej koncepcji grania na dżojstiku. Jeżeli zatem kiedykolwiek zdecydujecie się na zakup arcade sticka, nie zrażajcie się od razu i dajcie sobie kilka-kilkanaście godzin na przyzwyczajenie się.
Pozostało jeszcze podpiąć się pod smartfon. Jeden ruch sliderem, przytrzymanie guzika, wyszukania kontrolera w telefonie – i gotowe. Ponownie połączyłem przeszłość z teraźniejszością i spędziłem trochę czasu w Katana Zero i Sonic Mania Plus. Choć połączenie duży stojący kontroler i telefon z relatywnie małym ekranem wygląda komicznie, to granie w ten sposób ponownie okazało się samą przyjemnością – wszystko to oczywiście zasługa switchów i cyfrowego drążka.
Garść ogłoszeń przed zakończeniem
8BitDo deklaruje, że kontroler wytrzymuje na jednym ładowaniu około 40 godzin gry poprzez odbiornik i 30 godzin w trybie Bluetooth. Choć przez dwa tygodnie regularnie siadałem do kontrolera, a nawet spędziłem kilka godzin z rzędu przechodząc Contrę i Metroida, to nie udało mi się doprowadzić do rozładowania akumulatora. Pozostaje zatem wierzyć w dane podane na stronie. Całość „od zera do setki” ładuje się jakieś cztery godziny.
Tych, którzy liznęli już nieco wiedzy o arcade/fighting stickach, powinien ucieszyć fakt, że konstrukcja umożliwia wprowadzanie autorskich modyfikacji. Choć wymagany jest do tego smukły śrubokręt „krzyżak” i Torx T10, śrubki potrzebne do rozłożenia akcesorium nie są schowane pod antypoślizgowymi nóżkami, za co należy się plus. Dodam też, że w sprzedaży jest wersja współpracująca z konsolami Xbox One oraz Xbox Series S/X.
Runda Finałowa
Jednym z gamerskich doświadczeń, które częściowo wryło mi się w pamięć, była rodzinna wizyta w warszawskim Centrum Handlowym Sadyba, gdzieś na przełomie wieków. Po seansie „Galapagos” w formacie IMAX mieliśmy jeszcze chwilę wolnego, aby poszwendać się po obiekcie. Moja cała uwaga skupiła się na „Hokus Pokus”, czyli centrum rozrywki z automatami. Tu moje wspomnienia niestety nieco się urywają – kojarzę tylko duże stanowisko z Jurassic Park i jedno słabe podejście w Virtua Cop.
Salony pełne maszyn miały jednak zawsze dla mnie specyficzną aurę, która wciąż działa na wyobraźnie. Pomimo tego, że mam w domu na wyciągnięcie ręki Gran Turismo 7, to duży sprzęt z Battle Gear 3 potrafi sprawić równie dużo radości nawet w 2024 roku.
Pierwsze chwile z 8BitDo Arcade Stick są jak nostalgiczna podróż do czasów Tekkena na żetony i Metal Sluga. Stylistyka nawiązująca do NES-a i głośna praca głównych przycisków tylko potęguje to wrażenie.
Na szczęście kontroler broni się nie tylko wyglądem. Responsywność dżojstika i guzików sprawdzała się zarówno w ogrywanie staroci z Nintendo Switch Online, jak i przy dwuwymiarowych tytułach niezależnych. Skuteczność w bijatykach trudno mi ocenić – w życiu nie wyszedłem poza ogrywanie kampanii czy luźne pranie się po gębach w Tekkena 5 ze znajomymi.
Zaczynając testy ciekawiło mnie, jaki będzie mój pierwszy kontakt z tego typu kontrolerem. Mądrzejszy o kilkutygodniowe doświadczenie mam dla Was wiadomość – jeżeli macie nieco miejsca na posiadanie takiego kloca i szukacie sprzętu do okazjonalnego ogrywania shmupów/bijatyk/klasyków 2D – 8BitDo Arcade Stick to świetne uzupełnienie kolekcji akcesoriów.