Nowa Kia Sportage, a dokładniej 5. generacja po faceliftingu, towarzyszyła mi podczas wyjazdu na Mazury i powrotu do domu. Po pierwszych jazdach mam kilka spostrzeżeń, którymi postanowiłem się z Wami podzielić.
Kia Sportage na brak popularności nie może narzekać
Jeżdżąc po polskich drogach najpewniej często spotykacie jedną z nowszych generacji Kii Sportage. Może nie jest to widok równie powszechny, jak służbowa Corolla czy Octavia, ale łatwo jest dostrzec niemałą popularność omawianego samochodu. Wysokie zainteresowanie polskich kierowców potwierdzają też dane.
Kia Sportage od lat jest jednym z najchętniej rejestrowanych nowych samochodów w Polsce. Natomiast, gdy pod uwagę weźmiemy tylko SUV-y/crossovery, to propozycja Koreańczyków – zależnie od okresu – jest na pierwszym miejscu lub nieznacznie przegrywa z konkurencją Toyoty. Skąd bierze się wysoka sprzedaż? Podejrzewam, że powodów jest co najmniej kilka.
Przede wszystkim dobre plany finansowania w połączeniu z rozpoznawalną marką, której klienci ufają, sprawiają, że sporo osób zagląda do salonów. Do tego dochodzi kilkuletnia gwarancja, atrakcyjny design, a także nowoczesne wyposażenie. Sportage – owszem – ma wady i niedociągnięcia, ale całościowo jest to poprawny samochód, który oferuje to, co wielu klientów oczekuje od współczesnego auta.

Ponadto, bezawaryjność też stoi na zadowalającym poziomie. Zdarzają się wyjątki, nawet była afera z pewnym znanym raperem, ale Kia Sportage nie jest powszechnie uważana za awaryjne auto. Użytkownicy mają więc przekonanie, że bez problemów będą codziennie dojeżdżać do pracy, a w wakacje bez nieprzewidzianych przygód dojadą do miejsca odpoczynku.
Wysoka sprzedaż nie powinna więc dziwić. Tym bardziej, że konkurencja – czy to z Niemiec, czy Japonii – potrafi w tym segmencie być wizualnie znacznie nudniejsza. Wiem, że wygląd nie jest tutaj najważniejszy, ale Kia Sportage potrafi przyciągnąć wzrok. Nie jest może wzrok petrolheadów i miłośników motoryzacji, ale zwykłego klienta, który szuka samochodu do codziennego przemieszczania się.
Wypada wspomnieć, że Kia Sportage (licząc wszystkie generacje) od momentu wprowadzenia na polski rynek sprzedała się w 115 tys. egzemplarzach. Ponadto – z wyjątkiem 2020 roku – sprzedaż cały czas rośnie. Czwarta generacja od 2015 do 2021 roku osiągnęła sprzedaż na poziomie ponad 42 tys. sztuk. Z kolei obecna, piąta generacja, wykręciła wynik 45 tys. sztuk od 2021 roku do pierwszej połowy 2025 roku i nic nie wskazuje na to, aby miała się zatrzymać.

Poliftowa Kia Sportage zdecydowanie może się podobać
Odświeżona Kia Sportage – jak już przyzwyczaiły nas faceliftingi w branży motoryzacyjnej – nie ma zupełnie nowej bryły, a także nie przynosi jakiejkolwiek rewolucji. Mimo tego każdy powinien rozpoznać poliftową wersję na drodze, bowiem z przodu dzieje się naprawdę sporo. Również tył się zmienił, aczkolwiek już w mniejszym stopniu.
Zanim przejdę dalej, pozwolę sobie odnotować moją obserwację. Ostatnio, co oczywiście nie było niczym niezwykłym, spotkałem kilka sztuk przedliftowej wersji na okolicznych drogach. Przyznam, że wciąż wygląda ona świeżo i nawet, jakby zadebiutowała w tym roku, design należałoby uznać za nowoczesny. W związku z tym, wyraźniejsze przeprojektowanie przodu w polifcie może być pewnym zaskoczeniem, ale cieszy, że producent nie boi się eksperymentować.
Kia nową stylistykę oświetlenia LED określa jako „Star Map” i jest ona wprowadzana w kolejnych modelach, nadając im nietuzinkowy i przyciągający wzrok wygląd. Co ciekawe, smukłe i powyginane paski LED różnią się pomiędzy poszczególnymi samochodami producenta, więc nie ma nudy. Chociaż łatwo jest też dostrzec pewną spójność w tym podejściu.

Poliftowa Kia Sportage otrzymała przeprojektowane przednie i tylne zderzaki oraz – co może ucieszyć miłośników marki – zachowała osłonę chłodnicy w kształcie „tygrysiego nosa”. Z kolei tylne światła, gdy im się bliżej przyjrzymy, nieco nawiązują do nowego kształtu przedniego oświetlenia.
Warto jeszcze wspomnieć, że bohater tego tekstu nieznacznie urósł względem wersji przedliftowej. Użytkownik jednak tego nie odczuje, bowiem wydłużył się tylko przedni zwis o 25 mm. Długość wynosi więc 4540 mm, szerokość to 1865 mm, a wysokość 1645 mm (bez relingów). Bagażnik – zależnie od wybranej wersji napędowej – ma 540, 587 lub 591 litrów. Po złożeniu oparć tylnej kanapy podane wartości wzrastają do trochę ponad 1700 litrów.

Niewielka, ale genialna zmiana we wnętrzu
Błyszczący, czarny plastik, określany jako piano black, stał się niestety niezwykle popularny w samochodach. Im go więcej, tym wnętrze jest ponoć bardziej premium. Polecam przyjrzeć się temu, co dzieje się w niektórych Audi czy Mercedesach – w skrócie tragedia. Nawet przedliftowa Kia Sportage, co możecie zobaczyć na zdjęciach Kasi, znajdujących się w podlinkowanym teście, miała sporo tego materiału na tunelu środkowym, obok przycisków i pokręteł.
Oczywiście, powierzchnie pokryte piano black potrafią rysować się od samego patrzenia, co wygląda bardzo nieestetycznie. Chętnie też zbierają wszelkie ślady pozostawiane przez palce. Chociaż to nie jest ich największą wadą, bowiem mają tendencję do odbija promieni słońca, co może być niebezpieczne. Szczególnie, że w niektórych autach odbite promienie cały czas „świdrują” oczy, niezależnie jak kierowca ustawi się w fotelu.

Nie wiem, jak wyglądała kwestia odbijania promieni słońca w Kii Sportage przed wprowadzeniem zmian, bo nie jeździłem tym samochodem. Możliwe, że ten problem nie występował lub był mało uciążliwy. Podejrzewam jednak, że przynajmniej w kwestii pojawiania się rys było słabo.
Skąd takie wnioski? Otóż Kia od klientów otrzymywała liczne skargi i – w ramach przeprowadzonego faceliftingu – postanowiła pozbyć się piano black z wnętrza. Fortepianowa czerń nie została w pełni wyeliminowana, bowiem wciąż znajduje się w okolicach nawiewów klimatyzacji, ale nie ma jej już na tunelu środkowym. Nowy materiał sprawia wrażenie znacznie bardziej wytrzymałego i – co też kluczowe – nie ma innych wad piano black.


Co jeszcze można powiedzieć o wnętrzu Kii Sportage?
Nowa, dwuramienna kierownica, wygląda nowocześniej, ale trudno mi wskazać, czy jest lepsza od poprzedniej. Mogę jednak stwierdzić, że jest wygodna, dobrze leży w dłoniach, a umieszczone na niej przyciski zapewniają wyczuwalną informację zwrotną. Ogólnie nie mam większy zastrzeżeń.
Z kolei fotel kierowcy, na którym łącznie spędziłem około 600 kilometrów w trasie (jazda do celu i powrót następnego dnia), początkowo sprawia wrażenie wygodnego. Jednak, po około 250 km jazdy w jedną stronę, zaczynały mnie boleć plecy w dolnym odcinku.
Co prawda czasami zdarza mi się zbytnio obciążyć plecy, co później odczuwam siedząc w różnych fotelach, nie tylko tych samochodowych, ale w trakcie pierwszego spotkania z odświeżonym Sportage nie miałem wcześniej żadnych problemów, a także nie robiłem nic, co mogłoby ten dyskomfort spowodować. Drugiego dnia, w trakcie drogi powrotnej, sytuacja się powtórzyła.

Za przednim fotelem ustawionym pod siebie znalazłem zadowalającą – jak ta ten segment – ilość miejsca na tylnej kanapie. Wspomnę, że mam dokładnie 180 cm wzrostu. Tylna kanapa zapowiada się na wygodną, ale opisane wyżej doświadczenia z fotelem kierowcy sprawiają, że nie potrafię wystawić jakiejkolwiek opinii po kilkunastu minutach.
A jak ze spasowaniem elementów? Pierwsze wrażenie Kia Sportage robi dobre, aczkolwiek tutaj również z finalną oceną wstrzymam się do dłuższych testów. Po prostu nie wymacałem jeszcze dokładnie całego środka, a także nie sprawdziłem, czy nie pojawiają się niepożądane dźwięki w trakcie jazdy po mocno nierównej drodze.
Na desce rozdzielczej na delikatnie zakrzywionej tafli znalazły się dwa ekrany – każdy po 12,3 cala. System infotainment wydaje się dość intuicyjny i przejrzysty. Chociaż wspomnę, że miałem początkowo mały kłopot, aby zmienić źródło dźwięku z mojego smartfona na radio. Dodam, że przez większość drogi korzystałem jednak z bezprzewodowego Android Auto – z moim Pixelem samochód dogadywał się wzorowo.
Uchwyty na kubek zlokalizowane w tunelu środkowym są słusznych wymiarów, a więc bez dodatkowych akcesoriów kubek z kawą podczas bardziej dynamicznych manewrów może się przewrócić. Myślę, że nawet duża butelka z wodą spokojnie zmieściłaby się w tych otworach, więc chyba Kia trochę przesadziła z tą wielkością.

Bez szału, bez tragedii
Właśnie w ten sposób mógłbym opisać średnie spalanie, które zobaczyłem w trakcie mojego pierwszego spotkania z nową Kią Sportage. Zatrzymajmy się jednak na chwilę i sprawdźmy, jakie wersje napędowe są lub będą już za chwilę dostępne.
Poliftowa Kia Sportage występuje w wersjach:
1.6 T-GDI 150 KM | 1.6 T-GDI 180 KM | 1.6 T-GDI 239 KM HEV | 1.6 T-GDI 288 KM PHEV | |
---|---|---|---|---|
Moc: | 150 KM | 180 KM | 239 KM | 288 KM |
Maksymalny moment obrotowy: | 250 Nm | 265 Nm | 280 Nm | 280 Nm |
Napęd: | FWD | AWD | FWD / AWD | FWD / AWD |
Skrzynia biegów: | 6-biegowy manual / 7-biegowa dwusprzęgłowa skrzynia zautomatyzowana | 7-biegowa dwusprzęgłowa skrzynia zautomatyzowana | 6-biegowa automatyczna | 6-biegowa automatyczna |
Prędkość maksymalna: | 193 km/h | 203 km/h | 196 km/h | 206 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 9,7 s (manual) / 9,4 s (dwusprzęgłowa) | 8,8 s | 7,9 s (FWD) / 8,1 s (AWD) | 7,5 s (FWD) / 7,8 s (AWD) |
Elastyczność 80-120 km/h: | 11,2 s (manual) / 6,8 s (dwusprzęgłowa) | 6,4 s | 5,0 s (FWD) / 5,2 s (AWD) | 4,8 s (FWD) / 5,0 s (AWD) |
Masa własna minimalna: | 1477 kg / 1515 kg | 1577 kg | 1590 kg / 1658 kg | brak danych |
Masa całkowita: | 2125 kg / 2170 kg | 2230 kg | 2215 kg / 2285 kg | brak danych |
Maksymalna masa holowanej przyczepy (z hamulcami): | 1650 kg | 1650 kg | 1510 kg | 1360 kg |
Maksymalna masa holowanej przyczepy (bez hamulcami): | 750 kg | 750 kg | 750 kg | 750 kg |
Zbiornik paliwa: | 54 l | 54 l | 52 l | 42 l |
Bateria: | Brak | Brak | 1,49 kWh | 13,8 kWh |
Pojemność bagażnika: | 591-1780 l | 591-1780 l | 587-1776 l | 540-1715 l |
W moje ręce wpadła wersja bez dodatkowej elektryfikacji z mocą 180 KM i napędem na wszystkie koła. Należy odnotować, że brak elektryfikacji oznacza, że nie mamy nawet skromnego MHEV-a. Na papierze specyfikacja wygląda przyzwoicie, ale mam jedno spore zastrzeżenie.
Owszem, nie czuć w ogóle sportowego zacięcia, ale domyślam się, że osoby decydujące się na Kią Sportage, szczególnie w słabszych odmianach, nie poszukują takich wrażeń. Tylko że reakcja na mocniejsze wciśnięcie gazu, zwłaszcza w trybie podstawowym/eco, jest tragiczna. Zwłoka potrafi trwać kilka sekund, po których dopiero bieg jest zrzucany na niższy, a auto zaczyna przyspieszać.

Śmiem twierdzić, że takie zachowanie jest niebezpieczne i odczuwalnie utrudnia na przykład manewr wyprzedzania. Kia Sportage, gdy już zacznie przyspieszać, zachowuje się przyzwoicie, ale – jak napisałem przed chwilą – zbyt długo reaguje na ruch stopy kierowcy. Podejrzewam, że jest to spowodowane przede wszystkim zdławieniem możliwości napędu, aby spełnić rygorystyczne normy emisji spalin.
Ciekawe, czy podobnie zachowują się warianty zelektryfikowane, czyli HEV i PHEV. Myślę, że tam problem jest mniejszy lub prawie niewyczuwalny z perspektywy kierowcy. Po pierwsze, dodatkową moc i moment zapewnia silnik elektryczny. Po drugie, ten silnik elektryczny może wchodzić do pracy od razu, gdy potrzebny jest zastrzyk mocy. Po trzecie, łatwiej jest spełnić normy dla HEV-a czy PHEV-a bez stosowania przesadnych ograniczeń.
Nie mogę jednak narzekać na działanie aktywnego tempomatu, a także funkcji wspierającej kierowcę w utrzymaniu auta na środku pasa ruchu. Na drogach ekspresowych, prowadzących na Mazury, rozwiązanie Kii spisywało się bez zarzutów., natomiast system wyświetlania obowiązującego ograniczenia prędkości – podobnie jak w wielu innych autach – zalicza czasami wpadki. Niestety, gdy nie mogłem już wytrzymać pikania i wyłączyłem funkcję informowania o przekroczeniu prędkości, zniknęła również możliwość wyświetlania danych o znakach.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy temacie właściwości jezdnych. Zawieszenie całkiem poprawnie radzi sobie z nierównościami na drodze, a układ kierowniczy jest w zadowalający sposób precyzyjny. Kia Sportage to samochód, którym – pomijając przeraźliwie ospałą reakcję na gaz – jeździ się przyjemnie. Nie w sposób wywołujący uśmiech na twarzy u tych, co lubią szybko pokonywać zakręty, ale w sposób, który zostanie doceniony przez zwykłych kierowców.
A jak wygląda spalanie? W testowym wariancie 1.6 T-GDI 180 KM na trasie z Łowicza do Siedliska Morena na Mazurach (Jeziorowskie, Stare Juchy) zobaczyłem średnie zużycie na poziomie 8 l na 100 km. Drogi ekspresowe pokonałem na tempomacie ustawionym na 120 km/h według GPS-u, a kawałek autostrady A2 niezbyt szybko ze względu na duży ruch. Trasa powrotna to wynik 8,1 l na 100 km.
Ile kosztuje nowa Kia Sportage?
Ceny startują od 135,5 tys. złotych za 1.6 T-GDI 150 KM z manualną skrzynią biegów i wyposażeniem M. Natomiast wersja, którą miałem przyjemność przejechać kilkaset kilometrów (1.6 T-GDI 180 KM, AWD, Business Line), zaczyna się od 186,7 tys. złotych. Z kolei na samej górze mamy plug-ina w GT-Line 241,8 tys. złotych.

Ceny – względem przedlifta – wzrosty od około 2 do około 8%, zależnie od wybranego wariantu. Kia tłumaczy się, że poszczególne wersje wyposażenia, czyli M, L, Business Line i GT-Line, oferują teraz więcej w standardzie. Oczywiście to prawda, aczkolwiek niektórzy – ze względu na rosnącą konkurencję z Chin – spodziewali się co najmniej zachowania dotychczasowego cennika.
Mimo wszystko obstawiam, że Kia Sportage przez najbliższe lata zachowa tytuł jednego z najchętniej kupowanych nowych samochodów w Polsce. Natomiast z finalną oceną auta wstrzymam się do dłuższych testów, na które najchętniej wziąłbym HEV-a, aby sprawdzić, czy faktycznie nie ma wad zauważonych w bardziej podstawowych napędach.
