Wynoszenie telefonu do drugiego pokoju, ustawianie minutników ograniczających czas korzystania z poszczególnych aplikacji, aktywowanie trybów minimalistycznych…. – to wszystko dobre może dla amatorów. Jeśli żaden z tych sposobów nie sprawił, że korzystasz z telefonu mniej, być może to już czas, by sięgnąć po rozwiązania ekstremalne. Takie jak 6-Pound Phone Case.
To etui na telefon waży 2,7 kilograma. Pozwoli powalczyć z uzależnieniem
6-Pound Phone Case to etui na telefon, którego nazwa wzięła się od wagi. Zostało wykonane ze stali nierdzewnej i waży 6 funtów, czyli około 2,7 kilograma.
Cały projekt zaczynał jako żart, ale testy wykazały, że faktycznie łatwiej nie sięgnąć kompulsywnie po telefon, gdy sięgnąć po niego jest fizycznie ciężej. Nie ukrywajmy – nawet jeśli masz sporo siły, dłuższe trzymanie blisko 3 kilogramów w rękach nie jest ani lekkie, ani wygodne.

Duża waga to nie wszystko
Projektanci z Matter Neuroscience przemyśleli konstrukcję etui. Zależało im na tym, by było nie tylko ciężkie, ale też na tyle duże, że nie da się go zmieścić do kieszeni. Pomijając to, że spodnie mogłyby błyskawicznie skończyć wokół kostek, po prostu ze względu na rozmiar akcesorium to wyklucza noszenie ze sobą telefonu zawsze i wszędzie.
Dodatkowo etui nie da się w prosty sposób zdjąć. Ściska bowiem telefon przy użyciu czterech śrubek, których demontaż wymaga użycia klucza imbusowego, co też nie jest szczególnie wygodną opcją.
Jednak niewygoda na co dzień nie jest jedynym dyskomfortem, z jakim trzeba się liczyć. Kolejnym jest zaporowa cena, bo etui 6-Pound Phone Case zostało wycenione na 209 dolarów. Sami twórcy przyznają, że to za drogo, ale podkreślają, że ledwo przekracza to próg rentowności. Aktualnie trwa zbiórka na Kickstarterze, a celu jeszcze nie osiągnięto.
Na koniec dodam, że akcesorium zostało zaprojektowane w taki sposób, by zapewnić kompatybilność z najnowszymi iPhone’ami 17, zaprezentowanymi we wrześniu (w tym także iPhone’ami 17 Pro i 17 Pro Max), jak również reprezentantami starszych generacji – 16, 15, 14 i 13.






