Zasięg, prędkość, wrażenia z jazdy – we wszystkich tych kategoriach auta elektryczne dorównują już rozwiązaniom spalinowym. Ostatnią przeszkodą do pokonania pozostało przyspieszenie czasu ładowania akumulatorów. BYD może zmniejszyć ten dystans nową platformą ładowania. Elon Musk może mieć powody do obaw.
Elektryki a czas ładowania
Ujmując to najprościej jak się da – to, ile zajmie nam ładowanie auta elektrycznego do pełna, zależne jest od dwóch parametrów – pojemności baterii trakcyjnych i mocy ładowania z dystrybutora. Im mniejszy akumulator i mocniejsza ładowarka, tym czas ładowania jest krótszy. Oczywiście występują ograniczenia i nie każde auto naładujemy z maksymalną mocą ładowarki, a sama energia nie płynie cały czas na najwyższych obrotach.
Przykładami szybkich standardów ładowania są dystrybutory pokroju Tesla Supercharger, Zerova 4th Generation czy Terra 360, które oferują maksymalną moc ładowania od 250 do 500 kW. BYD i jego nowa technologia sprawi jednak, że Elon Musk będzie mógł co najwyżej zamknąć się w Cybertrucku i płakać patrząc, jak szybkie ładowanie chce zaoferować konkurencja.
Elonowi nie spodoba się nowa ładowarka BYD
17 marca 2025 roku chiński producent planuje uruchomić sprzedaż swoich aut nowych – sedana Han L oraz SUV Tang L. Samochody wyposażono w system dwóch silników elektrycznych o łącznej mocy 810 kW. Czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h ma wynosić, kolejno, 2,7 i 3,9 sekund. Nowe elektryki nie są jednak najbardziej szokującą zapowiedzią, a ładowarka Super e-Platform.

Według BYD, nowa platforma ma zaoferować moc ładowania sięgającą 1000 kW – jest to dwa razy więcej niż oferuje obecnie Tesla Supercharger V4. W teorii oznacza to, że samochód elektryczny z akumulatorami o łącznej pojemności 100 kWh naładowałby się do pełna w około 6 minut. Abyście mieli jakiś punkt odniesienia – 100 kWh deklarowanej pojemności obiecuje np. Audi Q6 e-tron, nowy Mercedes CLA oddaje do dyspozycji 85 kWh, a bazowa wersja pokazanej niedawno Toyoty C-HR+ – 57,7 kWh. Potencjał nowej ładowarki BYD prawdopodobnie wykorzystają póki co dwa wspomniane wyżej modele Han L i Tang L.
Czy gdyby – hipotetycznie zakładając – wspomniany wyżej model Toyoty lub Mercedesa obsługiwałyby tak szybkie ładowanie, postój pod dystrybutorem trwałby krócej niż tankowanie auta spalinowego? Niekoniecznie – prędkość przepływu paliwa przez dyszę na stacji paliw może sięgać do 50 litrów na minutę. Oznacza to, że samo napełnienie zbiornika w nowej, spalinowej C-HR (43 litry) zajmie mniej niż 60 sekund.
Mimo to, sytuacja, w której czas auta elektrycznego pod dystrybutorem to nie przerwa na obiad z trzech dań, a pit-stop na hot doga i małą butelkę wody, brzmi obiecująco. Wszystko wskazuje na to, że ładowanie dużych akumulatorów w elektrykach w kilka, kilkanaście minut jest bliżej, niż nam się wydaje.