Creative Outlier Gold – złoty wybór w tej cenie? (recenzja)

Creative Outlier Air to jedne z częściej polecanych słuchawek typu true wireless w budżecie rzędu trzystu złotych. Inżynierowie z firmy niezbyt kreatywnie podeszli do planowania następnych modeli, które pojawią się na rynku i można byłoby rzec, że w ten sposób powstały Creative Outlier Gold. Jakie są różnice między recenzowanymi słuchawkami, a „klasycznymi” Creative Outlier Air?  Czy warto dopłacić do złotego modelu? A przede wszystkim – czy warto w ogóle go kupować?

Creative Outlier to, Creative Outlier tamto – co jest czym?

Aktualnie na rynku słuchawek typu true wireless są dwie rodziny, w których połapanie się może sprawić problem – głównie ze względu na niekonsekwencje nazewnictwa różnych sklepów. Jedną z nich jest właśnie Creative Outlier, pozwólcie więc, że na samym wstępie do tej recenzji w dwóch zdaniach rozróżnimy między sobą wszystkie modele.

Zacznijmy od słuchawek najtańszych – Creative Outlier Active. Są to klasyczne słuchawki Bluetooth, takie z kablem łączącym obie kopułki. Następny model, to ledwie nieco inne Creative Outlier Sports. To koniec „klasycznych bezprzewodówek”, czas na coś z segmentu TWS. Creative Outlier Air – bliźniaczy do tego, który możecie zobaczyć na zdjęciach w tej recenzji, ale czarny. Tak właściwie, to w ten sposób mówimy na ten model zwyczajowo – zarówno na stronie producenta, jak i w wielu sklepach czarne słuchawki typu true wireless znajdziemy pod nazwą Creative Outlier Air Sports, czasami można go znaleźć tu i ówdzie z dopisem Black. Odrobina nieuwagi i można przegapić różnicę, prawda?

Na samym końcu do stawki słuchawek bezprzewodowych dołączają recenzowane Creative Outlier Gold – bez Air, ani tym bardziej bez Sports. No, jeszcze coś zupełnie innego, bo nausznego, acz z podobną nazwą – spore, pełnowymiarowe słuchawki Creative Outlier Black. A gdyby tego było mało, nowość – Creative Outlier ONE V2. Cóż, łatwo się w tym pogubić.

Co ciekawe, niektóre sklepy też mieszają nazewnictwo – miejcie to na uwadze przy wybieraniu modelu dla siebie. Na potrzeby tej recenzji przyjmijmy więc odwołania do dwóch modeli – Creative Outlier Air (w celu rozwiązania wątpliwości – to ten model) oraz Creative Outlier Gold (na stronie producenta znajdziecie je tutaj). No, to skoro wątpliwości mamy rozwiane, możemy przejść dalej.

Creative Outlier Gold a Creative Outlier Air – różnice

Aktualnie różnica cenowa między dwoma modelami to mniej więcej 50 złotych – Creative Outlier Air swobodnie wyrwiemy za jakieś 299 złotych, podczas gdy za recenzowane Creative Outlier Gold trzeba zapłacić 349 złotych. Ale tak właściwie… za co dopłacamy?

Część z Was być może czytała opublikowaną w lipcu ubiegłego roku informację na temat zaprezentowania światu Creative Outlier Gold. Wedle podanych przez producenta informacji, świeży model miał dwie główne zalety względem poprzednika – dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu (czy raczej – większe ogniwa zarówno w słuchawkach, jak i w etui-ładowarce), a także wsparcie dla oprogramowania Super X-Fi. Teraz wiemy, że jest jeszcze jedna – dodatkowy komplet silikonowych tipsów.

No, a do pierwszej różnicy, pozwólcie, że się nie odniosę – nie mam możliwości wykonania bezpośredniego i rzetelnego porównania czasu pracy na jednym ładowaniu obu modeli, więc to sobie odpuścimy.

Wygląda więc na to, że 50 złotych musimy dopłacić do wsparcia dla oprogramowania Super X-Fi, wyglądu, trzech dodatkowych par silikonowych tipsów oraz (wierząc producentowi) dłuższego czasu bez ładowania. Przyznam szczerze, że ogromna szkoda – sam niespecjalnie jestem fanem złotych słuchawek, zwłaszcza, że to raczej cielisty metalik, a cenię sobie czas bez potrzeby poszukiwania źródła prądu.

Creative Outlier Gold – specyfikacja techniczna

Na swojej stronie Creative oddaje do naszej dyspozycji porównanie modeli Creative Outlier Air oraz Creative Outlier Gold oraz odsyła nas do specyfikacji tego pierwszego, skąd możemy wnioskować, że jest ona wspólna dla obu modeli – choć właściwie nie do końca tak jest.

W specyfikacji tak naprawdę nie wyczytamy wiele więcej (zwłaszcza, jeśli chodzi o interesujące informacje). Pozwólcie, że wyróżnię tutaj wsparcie dla trzech głównych kodeków – aptX, AAC i SBC oraz Bluetooth w wersji 5.0. W tej cenie, jak na słuchawki true wireless, to dobre zestawienie.

Udało mi się również dowiedzieć, jak wyglądają różnice w wielkości akumulatorów między tymi dwoma modelami. W przypadku wariantu Gold jest to akumulator litowo-polimerowy o pojemności 80 mAh we wkładce dousznej oraz 450 mAh w etui-ładowarce, zaś w przypadku modelu Air jest to odpowiednio 60 mAh i 380 mAh.

Creative Outlier Gold – zestaw sprzedażowy

Dosłownie dwa zdania i po wszystkim. W niewielkim pudełku, oprócz obu słuchawek oraz etui-ładowarki, aż pięciu (!) zapasowych par silikonowych tipsów oraz krótkiego przewodu USB typu C, trafia do nas wyłącznie odrobina niezbędnej papierologii. Krótko i na temat – warto nadmienić, że nasze oczy de facto witają nie same słuchawki, a ulotka zachęcająca do instalacji oprogramowania Super X-Fi.

Słowo chciałbym poświęcić jednak instrukcji. Creative Outlier Gold sterujemy za pomocą przycisków, które się na nich znajdują – o tym trochę później. Jednak sama instrukcja nie jest zbyt czytelna i na jednej stronie łączy aż pięć języków, z czego cztery nie są pisane alfabetem łacińskim. Z tego powodu dosyć łatwo przeoczyć nieprzeważającą objętość języka angielskiego i nawet kiedy dokładnie wiemy, czego szukamy, to znalezienie odpowiedzi wcale nie jest takie proste.

A po co to mówię? Znalazłem w sieci kilka doniesień, że słuchawki grają bardzo cicho i wydaje mi się, że wynikały one z… niedoczytania instrukcji. Fakt, mógł się zdarzyć wadliwy egzemplarz, ale słuchawki mają niezależną od smartfona regulację głośności, która nie dość, że nie jest intuicyjna, to niezbyt intuicyjnie da się ją odnaleźć w instrukcji. Myślę, że krótka i przejrzysta broszurka stanowiłaby tu pewną wartość dodaną.

Creative Outlier Gold – wzornictwo i jakość wykonania

Nie będę owijał w bawełnę – bardziej podobają mi się Creative Outlier Air. Trudno jednak krytykować model, który nawet złoto ma w nazwie, za złoty kolor, prawda? Nie jest to jednak barwa, która jakkolwiek by przeszkadzała. Złote malowanie (które jest właściwie bardziej cieliste, jak już wcześniej wspomniałem) jest eleganckie i wygląda na trwałe.

Jeśli chodzi o wzornictwo, to powiedziałbym, że to… taka średnia krajowa. Zdjęcia oddają wszystko na tyle wyraźnie, że tę kwestię pozostawię Waszej ocenie. Dodam jednak, że słuchawki dosyć zgrabnie wpasowują się w ucho i idąc przez miasto z Creative Outlier Gold w uszach, nie powinniście przyciągać zdziwionych spojrzeń. Jak za tę cenę – zapowiada się naprawdę bardzo przyzwoicie.

Słowo należałoby powiedzieć jeszcze o logotypach – o tyle, o ile na słuchawkach jest to wyłącznie niewielkie logo ikonograficzne (tj. stylizowany zapis litery A ze słowa Creative), które chowa się w uchu, tak na etui-ładowarce znajdziemy dwa oznaczenia. Jednym z nich jest napis, który na pewno dobrze widzicie na zdjęciu, a drugim – adnotacja Super X-Fi Software na spodzie etui.

Krótkie słowo chciałbym poświęcić jeszcze samemu „pudełku”. To jest zaskakująco lekkie i momentami wydaje się być wręcz pustego w środku – podobnie zresztą jak słuchawki, które… sprawiają wrażenie kosztujących dokładnie tyle, ile kosztują. Dodam, że futerał ładujący waży według deklaracji producenta 54 gramy, a same słuchawki – po 5 gramów każda.

Zasadniczy element etui to metalowa tuba, z której – niczym szuflada – wysuwa się element ze słuchawkami. Aby tę szufladę wysunąć, musimy nacisnąć z przeciwległej strony, podobnie, jeśli chcemy ją zamknąć. Jest tutaj oczywiście jakiś element blokujący stan otwarcia i zamknięcia, jednak nie uświadczymy skomplikowanych zawiasów czy systemów otwierających. I dobrze! ;)

Nadmienię jeszcze, że na wysuwanej części szufladki na słuchawki znajdują się cztery diody sygnalizujące stan poszczególnych słuchawek, etui oraz ewentualnego ładowania, a także gniazdo USB typu C, którym dostarczymy energię naszym Creative Outlier Gold, kiedy tej zabraknie. Dodajmy jeszcze, że na niebiesko lub czerwono, w zależności od stanu, podświetla się także pierścień na kopułkach słuchawek.

Musze przyznać, że od tej strony Creative Outlier Gold zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Jest tutaj dosyć prosto – fakt, ale całość dzięki temu nie sprawia wrażenia taniego i zapowiada długoterminową współpracę. W tej kwocie – nie mam zarzutów.

Creative Outlier Gold – obsługa i codzienne użytkowanie

Słuchawki są przyjemnie zautomatyzowane i proste w obsłudze. Żeby je włączyć – wyciągamy je z pudełka, żeby wyłączyć – wkładamy tam z powrotem. Co ważne, obie słuchawki widzimy w ustawieniach telefonu jako dwa niezależne urządzenia. Można traktować to jako bałagan i wadę, ale w zamian za to możemy korzystać wyłącznie z jednej słuchawki, a nie dwóch, i to my decydujemy, która z nich jest tą główną.

Jeśli chodzi o obsługę, to poza Super X-Fi do omówienia pozostają nam właściwie wyłącznie guziki. Z żalem stwierdzam, że Creative Outlier Gold są wyposażone w fizyczne przyciski, do których trzeba przyłożyć relatywnie dużo siły. Rozwiązanie się sprawdza i nie ma mowy o żadnych pomyłkach, ale nie jest zbyt komfortowe. Mam wrażenie, że nawet w przedziwnych Vissles, które miałem okazję testować, działało to jakoś przyjaźniej.

Da się jednak to obejść – wystarczy pod samą kopułkę wepchnąć palec wskazujący, zaś przyciski wciskać kciukiem. Cóż, da się, ale ani to wygodne, ani to praktyczne – w przypadku Creative Outlier Gold lepiej nastawić się  na sporadyczne sięganie do sterowania.

Super X-Fi Sound Software – a komu to potrzebne?

Słowo należałoby powiedzieć o tym słynnym oprogramowaniu, którym Creative sygnuje swoje słuchawki. Najpierw trzeba je skonfigurować – w tym celu musimy zrobić zdjęcia uszu oraz swojej twarzy, tak, aby system mógł je zanalizować. Po co? Nie wiem, ale wiem, że ich zrobienie w pojedynkę zdecydowanie nie należało do najprostszych, bo trzeba naprawdę się wysilić, żeby wpasować ucho w pole widzenia aparatu naszego smartfona tak, aby było w odpowiednim miejscu.

Po pierwsze, technologia Super X-Fi działa wyłącznie z plikami na naszym urządzeniu. Może to zbyt daleko idąca myśl, ale podejrzewam, że większość osób kupujących słuchawki Creative Outlier Gold raczej sięga po wszechobecne serwisy streamingowe, aniżeli trzyma empetrójki na swoim telefonie – chyba, że jestem w błędzie? Jeśli chcemy skorzystać z technologii Super X-Fi przy strumieniowaniu, to musimy zakupić osobne urządzenie.

Cóż, technologia Super X-Fi w istocie wpływa na odtwarzane materiały, jest wyczuwalna i pliki zdają się brzmieć nieco lepiej, ale… nie jest drastyczna. Myślę, że dla większości osób ta funkcjonalność będzie raczej wydmuszką. Jeśli tylko działałaby także w przypadku serwisów streamingowych, to postrzegałbym ją znacznie lepiej.

W obecnej sytuacji to raczej ciekawostka, z której na co dzień zwyczajnie nie korzystam – większość czasu słucham muzyki z poziomu Spotify, zwłaszcza, że słuchawki tej klasy jako-takie i tak nie generują dużej różnicy w jakości w plikach bezstratnych względem serwisów streamingowych. W tym przypadku rzeczywiście, różnica potrafi się uwydatnić, ale przez wsparcie software’owe. Liczy się? Sam nie wiem.

Cóż, niełatwo mi określić realną przydatność technologii Super X-Fi. Myślę jednak, że w obecnych czasach trzymanie empetrójek w pamięci urządzenia to raczej nisza, a osoby trzymające pliki z muzyką to często ci, którzy sięgają po formaty bezstratne i, tym samym, często po inny typ słuchawek. Oceńcie sami, czy funkcja Super X-Fi się Wam przyda, czy raczej będzie różnicą wyłącznie w teorii.

A co z konstrukcją?

Wróćmy na chwilę do fizycznego aspektu słuchawek. Kształt ten, dosyć znany i lubiany przez producentów modeli typu true-wireless, można pokochać lub znienawidzić. Słuchawki trzeba wpasować raczej dosyć mocno, żeby nie wypadały z ucha. Creative Outlier Air nie są jednak na tym tle w żaden sposób wyjątkowe, miejcie jednak na względzie, że nie ma tu żadnych opcjonalnych „skrzydełek” do umocnienia pozycji wkładek w uszach. Mamy tu więc specyficzne połączenie – odporność na pot (IPX5), ale wątpliwą przydatność w czasie sportów. Zwyczajnie szansa, że słuchawki wypadną nam z małżowin i zalegną gdzieś w trawie podczas biegania, jest całkiem duża (choć Kasia tego nie potwierdza – swego czasu sporo biegała w Outlier Air i nigdy żadna ze słuchawek jej nie wypadła).

Creative Outlier Gold – jakość dźwięku i stabilność połączenia

Czas o słuchawkach powiedzieć coś dobrego. Przyznam, że do testów podchodziłem z dużą dozą niepewności – w internecie można napotkać na skrajne opinie ich dotyczące, zarówno te wychwalające model pod niebiosa, jak i te, które na Creative Outlier Air nie pozostawiają suchej nitki. W niniejszej recenzji posłużę się jednak wyłącznie swoimi doświadczeniami, które są… całkowicie pozytywnie. Czym spowodowany jest negatywny wydźwięk w internecie? Nie mam pojęcia, bo ja zupełnie szczerze nie mam się do czego przyczepić. Być może Creative Outlier Gold wyzbyły się błędów poprzedników?

Zacznijmy może od stabilności połączenia. Po raz kolejny podkreślę, że w ustawieniach Bluetooth wybieramy czy chcemy połączyć się ze słuchawką lewą, czy prawą, determinując tym samym, która (podczas tego połączenia) będzie tą główną. Bez względu na to, której ze słuchawek używałem, nie miałem na co narzekać zarówno, jeśli chodzi o jakość, jak i stabilność połączenia. W słuchawkach typu true wireless, zwłaszcza z tej niższej półki cenowej, nie jest to wcale oczywiste – tutaj jak najbardziej na plus.

Creative Outlier Gold grają zaskakująco dobrze. Oczywiście nadal jest to klasyczne rozrywkowe zestrojenie z podbitym basem, nie trzeba jednak obawiać się, że ten kompletnie zdominuje i zaleje wszystkie pasma. Jest soczyście i obficie, ale na granicy przyzwoitości. Pamiętam, że moje pierwsze, kilkunastominutowe wrażenia dotyczące Creative Outlier Air opierały się głównie na tonach niskich, ale niestety nie mam możliwości, żeby porównać je bezpośrednio.

Być może to kwestia tego, że nie oczekiwałem rewelacyjnego brzmienia po słuchawkach true wireless za bagatela 350 złotych, ale naprawdę dobrze odbieram brzmienie tego modelu. No, może nie na złoty medal, tylko na srebrny, ale gwarantuję, że nie pokaleczycie sobie uszu.

Mocny, ale nieprzesadny bas, oszczędna, acz nadal dostrzegalna średnica i czyste wysokie tony, nieco co prawda zmydlone, ale świetnie dopełniające brzmienia całości. Przyzwoita scena stanowi tylko wisienkę na torcie, a możliwość jeszcze delikatnego poprawienia plików lokalnych sprawia, że od strony muzycznej nie planuję niczego się czepiać. Jest po prostu dobrze. Przypomnę raz jeszcze, ze Creative Outlier Gold wspierają nie tylko SBC, ale też AAC i aptX – a to też plus.

A co z mikrofonem? Cóż, jak to ze słuchawki TWS bywa – szału nie ma, ale porozmawiać można bez większego problemu.

Creative Outlier Gold – bateria

Jeżeli chodzi o czas pracy na baterii, to producent deklaruje aż 14 godzin pracy samych słuchawek z możliwością ich doładowywania tak, żeby otrzymać łącznie 39 godzin odsłuchu bez sięgania po zewnętrzne źródło energii. Te czasy są nieco zawyżone, choć zakładam, że przy cichych odsłuchach dałoby się osiągnąć coś rzędu dwunastu godzin.

W moim użytkowaniu na ogół było to mniej więcej 11 godzin dla jednego, pełnego naładowania słuchawek, czyli niespełna trzy razy tyle w przypadku wykorzystywania energii zgromadzonej w etui-ładowarce. Moim zdaniem zupełnie wystarczająco, jeśli weźmiemy pod uwagę gabaryty.

Warto jednak zwrócić uwagę, że ani same słuchawki, ani etui nie ładują się zbyt szybko, więc lepiej wcześniej dopilnować wystarczającego poziomu energii. Z drugiej strony, w krytycznej sytuacji możemy wykorzystywać jedną słuchawkę, a drugą w tym czasie ładować… ;)

Reasumując – czas pracy na baterii, choć odbiega od tego deklarowanego przez producenta, jest więcej niż poprawny. Niestety, nie mam możliwości, żeby stwierdzić ile dokładnie oferują Creative Outlier Air, ale jeśli zachowane są proporcje między deklaracją producenta, a czasem rzeczywistym, to stawiałbym mniej więcej na 7 godzin. Również wystarczająco, ale tę dziesiątkę traktowałbym jako wartość graniczną do swobodnego słuchania muzyki przez cały dzień. Jaki z tego wniosek? Warto dopłacić do Creative Outlier Gold.

Creative Outlier Gold – podsumowanie

O gustach się nie dyskutuje, więc nie będę oceniał tego czy ładniejsze są Creative Outlier Air, czy Creative Outlier Gold. Powiem jednak tak – recenzowany model jak najbardziej zasługuje na polecenie. Bardzo przyzwoite, jak na tę cenę, brzmienie, długi czas pracy na baterii oraz bezawaryjna praca, to w końcu właśnie to, czego oczekujemy od słuchawek, prawda? Myślę, że jak za kwotę 349 złotych jest to dobry wybór i mam nadzieję, że jeśli zdecydujecie się na zakup Creative Outlier Gold, to one odwdzięczą się Wam długą i bezproblemową pracą.

Jeśli jednak jesteście zainteresowani zakupem tego modelu, to musicie zwrócić uwagę przede wszystkim na te nieszczęsne, fizyczne przyciski. Da się z nimi przeżyć i przystępna cena słuchawek korelująca z dobrą jakością skutecznie to wynagradzają, ale nie pozwalają nam zapomnieć o tym, że to nie jest model z segmentu premium. No, nie są to może Sony WF-1000XM3 czy Jabra Elite Active 75T, ale przecież nie trzeba tyle za nie zapłacić.

Creative Outlier Gold – złoty wybór w tej cenie? (recenzja)
Wnioski
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
bardzo przyzwoita jakość dźwięku
stabilne i wygodne połączenie umożliwiające wybór słuchawki głównej
zadowalający czas pracy na baterii
ładowanie przez USB typu C
sporo zapasowych tipsów w komplecie
co prawda nie sugerowałbym biegania w Creative Outlier Gold, ale ochrona przed zachlapaniami jest (IPX5)
Wady
bardzo niewygodne sterowanie
oprogramowanie Super X-Fi mogłoby też działać na platformach streamingowych
8.5
OCENA