Branży elektronicznej może zabraknąć czegoś więcej niż półprzewodników

Choć kryzys na rynku układów scalonych może jeszcze chwilę potrwać, pewne prognozy sugerują, że możemy przejść z jednego problemu w drugi. Powód? Pracownicy, a raczej ich brak.

Kryzys półprzewodników do 2023 i co dalej?

Pomimo tego, że sytuacja, w której potrzebujemy wytrzymać jeszcze ze dwa lata z problemami z dostępem do układów scalonych, wypatrujemy każdego źródła, które wspomni o zakończeniu kryzysu o kilka miesięcy wcześniej. Niestety, tym razem nie mam dla Was dobrych wieści. Następny kryzys może pojawić się za kilka lat, a jego powodem są braki kadrowe.

Kryzys fabryki
Kryzys na rynku dotknął wiele branż, w tym motoryzacyjną. (Źródło: Pexels.com)

Okazuje się, że przemysł jest w trakcie swoistej „wojny o talent”. Pomimo wysokiej automatyzacji procesów w fabrykach półprzewodników, maszyny wciąż wymagają wykwalifikowanych pracowników, którzy zarządzają pracą urządzeń. W związku z globalnym problemem z dostawą układów scalonych Intel, TSMC, czy Samsung ogłosiły duże plany rozwoju fabryk.

Niestety, większa produkcja oznacza większe zapotrzebowanie na siłę roboczą. Przykładem niech będą Stany Zjednoczone, gdzie żeby sprostać przewidywanemu rozwojowi, liczba pracowników zatrudnionych w fabrykach musi wzrosnąć do 2025 roku o nawet 90000 osób.

Według 104 Job Bank, luka w zatrudnieniu na Tajwanie, jednym z największych źródeł układów scalonych, osiągnęła najwyższy poziom od sześciu lat. Żeby sprostać oczekiwaniom konsumentów, fabryki muszą opracować nowe strategie, dzięki którym pozyskają nowe talenty. Częścią działań korporacji są więc podwyżki płac, „wzmocnienie funkcji rekrutacyjnych” oraz zawężenie współpracy z uniwersytetami. Nie jest jednak łatwo, ponieważ zainteresowanie tą branżą zmalało na korzyść takich kierunków jak programowanie czy usługi sieciowe.

Brak wysoko wykwalifikowanej kadry zagraża więc pozycji Tajwanu, jako czołowego dostawcy półprzewodników. Amerykańscy producenci układów scalonych lobbują w rządzie, aby umożliwić im zatrudnianie kandydatów zza granicy. Problem dotyczy również Chin. Choć liczba osób pracujących przy krzemie podwoiła się w ciągu ostatnich pięciu lat, Państwo Środka w 2020 roku potrzebowało 250 tysięcy dodatkowych inżynierów.

Czy rynek elektroniki faktycznie będzie przechodził kryzys za kryzysem? Jeżeli konsumenci nie zmienią swoich nawyków to kto wie, może branża będzie pożerana przez problemy w kolejnych latach. Metale ziem rzadkich w końcu też są surowcami, których może w przyszłości zabraknąć…