Prawie 1000 km elektrykiem po Polsce. Oto, jak wyglądała podróż w BMW i4

BMW i4 M50

(fot. GRI CARS)

Często słyszę, że względem zachodniej Europy mamy jeszcze sporo do nadrobienia w kwestii elektromobilności. Czy jednak można po Polsce podróżować elektrykiem, nie bojąc się o zasięg i dojechanie do celu? Postanowiłem to sprawdzić w elektrycznym BMW i4 M50.

Co warto wiedzieć przed wyjechaniem w drogę?

Coraz częściej możemy spotkać się z informacjami o otwarciu kolejnych ładowarek w Polsce, ale należy mieć na uwadze, że wciąż nie ma ich tak dużo, jak klasycznych stacji paliwowych. Co więcej, już teraz bez problemów dojedziemy nad morze lub w góry, korzystając z głównych tras i mając po drodze całkiem szybkie ładowarki, czyli takie oferujące moc 50-100 kW i wyższą.

Oczywiście pod warunkiem, że nie natkniemy się na niedziałającą ładowarkę, mając kilkanaście kilometrów zasięgu – dojechanie do kolejnej może nie być możliwe. Ostrzegam tutaj przed ładowarkami Ionity, znajdującymi się na trasie między Łodzią a Warszawą, które często mają awarię.

Na samym początku, ze względu na liczbę ładowarek, warto więc zainstalować zestaw aplikacji, które umożliwią odnalezienie punktów ładowania w trasie. Od siebie polecam:

Jak przed chwilą wspomniałem, zarówno aplikacja GreenWay, jak i Orlen Charge, mogą okazać się niezbędne do uruchomienia ładowarki. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku większości innych operatorów – bez aplikacji nie naładujemy samochodu.

Alternatywnie niektórzy operatorzy oferują fizyczne karty RFID do ładowania, ale jeśli nie korzystamy z ładowarek tylko jednej firmy lub maksymalnie dwóch, to nie jest to wygodniejsze rozwiązanie. Kolejną, według mnie najlepszą opcją, są karty producentów samochodów. Właśnie z takiej korzystałem w przypadku BMW i4 – karta BMW Charging wspiera roaming, czyli umożliwia ładowanie na wielu różnych ładowarkach. Obsługiwane są chociażby ładowarki GreenWaya czy Ionity, ale niestety nie dotyczy do tych należących do Orlenu.

Ustalenie trasy było dość proste

Dojechanie z centrum Polski nad morze lub w góry, korzystając z głównych tras, uznałem za zbyt nudne i za mało ekscytujące. Zdecydowałem się pojechać w trudniejszy teren, w którym liczba szybkich ładowarek będzie mniejsza, a przy okazji widoki będą ciekawsze. Wybór padł na Mazury i okolice.

Postanowiłem też nie korzystać z aplikacji ABRP i ładować się na prawie każdej szybszej ładowarce po drodze. Oczywiście mógłbym pominąć część ładowarek, dojeżdżając na spokojnie do kolejnego punktu, ale ze względu na komfort podróży nie wybrałem tej opcji.

Podgląd zaplanowanej trasy. Dodatkowe atrakcje po drodze, a także powrót do domu, zwiększyły długość do prawie 1000 km (fot. Tabletowo.pl)

Po pierwsze, ładowarki na wyznaczonej trasie są oddalone od siebie zazwyczaj o 100-200 km, co pozwala na szybkie ładowanie i teorytycznie krótki odpoczynek po około 2 godzinach podróży. Po drugie, w razie, jakby jeden punkt ładowania nie działał lub byłby zajęty przez inne elektryki, to – nie martwiąc się o zasięg – zawsze miałem możliwość ruszenia do kolejnej ładowarki.

Dodam jeszcze, że postanowiłem ładować BMW i4 do 80%, bowiem powyżej tej wartości moc ładowania spada i niepotrzebnie wydłuża to podróż. Wyjątkiem była jedna ładowarka w Olsztynie należąca do Orlenu. Na niej zamierzałem naładować się do pełna, wykorzystując czas na zjedzenie obiadu.

Może to wyglądać skomplikowanie, ale ustalenie optymalnej trasy okazało się naprawdę proste. Początkowo skorzystałem z Map Google, patrząc, przez jakie miasta i drogi zostanę poprowadzony. Następnie uruchomiłem aplikację GreenWay’a i sprawdziłem, jakie ładowarki będę miał po drodze. Musiałem jeszcze na moment przejść do aplikacji Orlenu, o czym już za chwilę. To pozwoliło mi na ustalenie celów, które następnie będę wprowadzał do nawigacji, podróżując od ładowarki do ładowarki. Mapy BMW mają bowiem bazę ładowarek, a dodatkowo informują czy konkretny punkt działa i czy nie jest zajęty przez inny samochód.

(fot. GRI CARS)

Dlaczego w Olsztynie wybór padł na Orlen? Z bardzo prostego powodu – GreenWay zapewnia dwa punkty, ale oba oferują skromne 22 kW, a więc po godzinie ładowania zyskałbym zaledwie około 100 km zasięgu w BMW i4. Natomiast ładowarka Orlenu nie dość, że znajduje się tuż przy pizzerii (zaplanowany obiad), to jeszcze ładuje z mocą do 100 kW.

Wszystkie pozostałe ładowarki należały już do GreenWay’a, ponieważ to one często były tymi najszybszymi na trasie, a także są obsługiwane przez kartę BMW Charging, a więc odpada konieczność zabawy z mobilnymi aplikacjami na smartfonie.

Ruszamy w drogę!

Niestety, w domu nie mam wallboxa, a korzystanie ze zwykłego gniazdka, osiągając moc ładowania około 2 kW, nie ma większego sensu. W związku z tym, podróż rozpocząłem od naładowania się do pełna na ładowarce GreenWay w Sosnowcu obok Strykowa.

Oczywiście, będąc właścicielem BMW i4, a nie tylko testerem, zainwestowałbym w domową ładowarkę ze względu na niskie koszty ładowania i wyższą wygodę. Nie biorę więc pod uwagę tego punktu ładowania w czasie potrzebnym do pokonania całej trasy.

Wjazd na parking ze stacją ładowania w okolicach Strykowa (fot. Tabletowo.pl)

Dodam, że ładowarka obok Strykowa może okazać się świetnym wyborem, gdy podróżujemy autostradą A1 lub A2. Znajduje się tuż przy zjeździe i zapewnia moc ładowania do 150 kW. Często jest też pusta, a więc nie powinnyśmy mieć problemu z zajętym szybkim złączem.

Naładowany do pełna ruszyłem do Głowna, zabrałem dwóch znajomych i pojechałem do Kutna autostradą A1 (prędkość 120 km/h), aby zabrać trzeciego kompana podróży. Kolejnym punktem było pierwsze zaplanowane ładowanie w Płocku – ładowarka znajduje się w okolicach Galerii Wisła i zapewnia moc 50 kW. Dojechałem do niej pokonując 136 km, mając jeszcze 70% poziomu naładowania i zasięg na 306 km.

BMW i4 naładowane do 80% w Płocku (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Spokojnie mógłbym pominąć ładowarkę w Płocku i ruszyć od razu do Olsztyna, ale dlaczego nie wykorzystać krótkiego postoju do podładowania się? Po 14 minutach, wliczając wyjście z samochodu i podłączenie ładowarki, miałem już zaplanowane 80% poziomu naładowania i zasięg na 340 km.

Następny punkt ładowania znajdował się w Mławie, czyli około 100 km dalej. Niestety, po dojechaniu do miejsca nie miałem 250 km zasięgu, jak BMW i4 sugerowało jeszcze w Płocku, ale dokładnie 204 km. Cóż, najwidoczniej prawie 40 km km gdzieś „wyparowało”. Na szczęście ładowarka była pusta, zapewniła zadowalającą moc 90 kW i po około 20 minutach ponownie zobaczyłem na cyfrowych zegarach, że akumulator jest naładowany w 80%.

Z Mławy ruszyłem już do Olsztyna, gdzie odbyło się najdłuższe ładowanie… przy najszybszej ładowarce w trasie (100 kW). Wybaczcie, ale zapomniałem zanotować, z jakim poziomem naładowania dojechałem do ładowarki Orlenu – chyba będąc głodnym zbyt intensywnie myślałem o zjedzeniu pizzy. Dodam jednak, że postój przy ładowarce trwał 50 minut, trochę dłużej, niż zajęło faktyczne naładowane do 100% (około 40-45 minut), BMW i4 pobrało 39 kWh energii, za co zapłaciłem 81,29 złotych.

Kolejnym miejscem docelowym była ładowarka w Grajewie, do której dojechałem drogą krajową 16, podziwiając naprawdę ładne widoki i niekoniecznie mając okazję zobaczyć jezioro Śniardwy. Szkoda, że droga nie została chociaż przez chwilę poprowadzona bliżej jeziora.

BMW i4, tuż przed podłączeniem do ładowarki w Grajewie, wskazywało, że przejechałem 181 km, a poziom naładowania wynosi 56%, co – według wskazań komputera – powinno pozwolić na przejechanie jeszcze 251 km. W związku z tym, że znajdująca się tam ładowarka GreenWay’a potrafi zapewnić przeciętne 50 KW, to naładowanie do 80% trwało ponad 27 minut – niestety, dość długo.

Po naładowaniu auta do 80%, z zasięgiem oszacowanym na 352 km, ruszyłem w kierunku ładowarki w Ostrołęce. Ponownie GreenWay i ponownie niekoniecznie zachwycające 50 kW maksymalnej mocy ładowania. Oznaczało to, że ładowanie 53-80% trwało prawie 29 minut i przez ten czas BMW i4 pobrało 23,8 kWh energii.

Zbliżamy się już do końca ekscytującej podróży elektrycznym BMW i4. Co prawda z Ostrołęki mógłbym już spokojnie dojechać do domu, mając jeszcze 60-70 km zasięgu, ale postanowiłem ostatni raz naładować się do 80% w Płocku na ładowarce 50 kW.

Ostatnie ładowanie do 80% w Płocku (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Dlaczego nie Stryków i ładowarka 150 kW? Po pierwsze, musiałbym po drodze odstawić znajomych, a nie spieszyło im się z powrotem do domów. Po drugie, średnio miałem ochotę samemu siedzieć w samochodzie o 3 w nocy na ciemnym i pustym parkingu. Wiem, że mało prawdopodobne, aby coś się stało, ale nie jest to dla mnie zbyt komfortowa sytuacja.

Do Płocka, po pokonaniu 155 km, dojechałem z poziomem naładowania 44% i zasięgiem jeszcze na równie 200 km. Ładowanie do 80% zajęło około 35 minut. Następnie już Kutno, Głowno i przyjazd do domu.

Było lepiej, niż się spodziewałem, ale…

Łącznie tego dnia przejechałem prawie 1000 km, uwzględniając opisaną powyżej trasę, a także kilka dodatkowych atrakcji po drodze, pierwsze poranne ładowanie w Strykowie i powrót do domu. Owszem, dotarłem do domu zmęczony, ale nie w dużym stopniu, co jest z pewnością zasługą kilku postojów przy ładowarkach, które wykorzystywałem do rozprostowania kości.

Na trasie wszystkie ładowarki działały poprawnie i, co mnie bardzo ucieszyło, nie były zajęte przez inne elektryki. Nie miałem żadnych problemów z zasięgiem – najniżej zszedłem do 44% akumulatora.

(fot. GRI CARS)

Jak najbardziej można więc wybrać się BMW i4 lub innym elektrykiem w podróż po Polsce, nawet po Mazurach, gdzie liczba ładowarek jest najmniejsza. W innych regionach podróż powinna być odczuwalnie przyjemniejsza, zarówno ze względu na liczbę ładowarek, jak i większą dostępność tych oferujących 90-100 kW i więcej mocy.

Należy mieć na uwadze, że podróż autem spalinowym byłaby jednak krótsza – na dystansie około 1000 km należy bowiem zazwyczaj doliczyć 2-3 godziny na ładowarkach. Myślę więc, że taką samą trasę, jadąc spalinówką, pokonałbym szybciej o około godzinę i 30 minut, licząc konieczne postoje na odpoczynek.

Zniechęcać mogą wspomniane postoje przy ładowarkach 50 kW, które trwały blisko 30 minut, ale nie jest to wina elektrycznego BMW i4, a samej infrastruktury. Przy mocniejszych ładowarkach, mających chociażby te 100 kW, byłoby zauważalnie szybciej. Warto tutaj dodać, że BMW i4 M50 potrafi przyjąć do 210 kW, a nie jest to jeszcze topowy wynik w świecie elektrycznych samochodów.

BMW i4 M50, czyli typowa rzepiara ;) (fot. GRI CARS)

Ile będzie nas kosztować przejechanie 1000 km? Załóżmy, że wszystkie ładowania będą odbywać się na publicznych ładowarkach, a średnie zużycie energii wyniesie 21-22 kWh (tyle miałem w BMW i4 M50 na trasie przez Mazury z trzema osobami na pokładzie). Jeśli będziemy ładować się na ładowarkach o mocy do 100 kW, nie korzystając z żadnego płatnego abonamentu, zapłacimy około 440-460 złotych, a więc 44-46 zł za każde 100 km.

Oczywiście koszty można obniżyć, korzystając z abonamentów oferowanych przez operatorów ładowarek i ładując się w domu. Dla porównania – ładowanie na GreenWay’u, w ramach darmowego planu ENERGIA STANDARD, to obecnie wydatek 2,09 złotych za 1 kWh przy ładowarkach o mocy do 100 kW. Z kolei wydając niecałe 30 złotych miesięcznie za plan ENERGIA PLUS, zapłacimy już 1,62 złotych za 1 kWh.

Exit mobile version