laptop Apple MacBook ProApple MacBook Pro
MacBook Pro (fot. pexels.com)

Apple wreszcie zrozumiało, że dysk 128 GB w komputerze to jednak za mało

Do niedawna podstawowe wersje komputerów Apple oferowały dysk o skromnej pojemności 128 GB. Zaczęło się to zmieniać w tym roku. W końcu!

Niedrogi smartfon vs. drogi komputer Apple

Smartfony z Androidem, których cena wynosi około 1000 zł, potrafią już zapewnić 128 GB przestrzeni na pliki użytkownika. Natomiast podstawowy, poprzedni MacBook Air i Mac mini oferowały dysk 128 GB. Za wybór dwukrotnie pojemniejszego wariantu Apple życzyło sobie dopłatę w wysokości kilkuset, a nawet tysiąca złotych.

Tegoroczny MacBook Air w podstawie z dyskiem 256 GB (fot. Apple)

Tak, drogie komputery z logo nadgryzionego jabłka do niedawna oferowały naprawdę skromny dysk. Warto zaznaczyć, że oprogramowanie komputerowe często potrzebuje więcej miejsca niż mobilne aplikacje, szczególnie jeśli mówimy o bardziej profesjonalnych narzędziach. W związku z tym, jeśli nie ograniczyliśmy się tylko instalacji przeglądarki internetowej i pakietu biurowego, to dysk MacBooka czy Maca mini szybko się zapełniał.

Z małym dyskiem można żyć, ale…

Moim pierwszym laptopem Apple był MacBook Air z 2017 roku. Wybrałem model z dyskiem 128 GB, bowiem nie widziało mi się dopłacać sporej sumy do wersji 256 GB. Przyznam, że nigdy nie zabrakło mi wolnej przestrzeni, ale musiałem zastosować kilka kompromisów.

MBA służył mi przede wszystkim do pisania, nauki, przeglądania internetu czy słuchania muzyki. Nie instalowałem na nim zbyt dużo dodatkowego oprogramowania – Google Chrome, Spotify i chyba jeszcze tylko PhotoScape X. Dodatkowo, nie trzymałem na nim dużych paczek z plikami multimedialnymi – dawno już przeszedłem na streaming muzyki, zdjęcia znajdowały się w iCloud i Dysku Google, za pakiet biurowy służyły mi Dokumenty Google, a do filmów miałem przeznaczony zewnętrzny dysk twardy.

Mac mini również bez wersji z dyskiem 128 GB (fot. Apple)

Jasne, dało się żyć z tym dyskiem 128 GB. Musiałem jednak częściej sięgać po zewnętrzny dysk twardy, a mój dostęp do chociażby zdjęć czy muzyki zawsze wiązał się z koniecznością posiadania dobrego połączenia z internetem. W domu nie było z tym problemów, ale sytuacja mniej ciekawie wyglądała podczas wyjazdów, gdy nie zawsze dysponowałem szybkim internetem.

Podczas wymiany laptopa wybrałem już model z dyskiem 256 GB. Tak, wiem, że to wciąż nie jest duża pojemność. Po pierwsze jednak, mogłem zrezygnować z wybranych ograniczeń. Po drugie, nie potrzebuję więcej, nawet jeśli czasami muszę zainstalować maszynę wirtualną z Linuksem, pakiet kilku programów Adobe czy bardziej rozbudowane środowisko programistyczne.

Apple wreszcie kończy z żałosnym dyskiem 128 GB

Nawet jeśli komuś wystarczał najmniejszy dysk w komputerach z Cupertino, to sprzedawanie takiego urządzenia było po prostu niesmacznym żartem ze strony zespołu Tima Cooka. Mamy 2020 rok, a laptop za 5 tys. złotych ma dysk tylko 128 GB? Według mnie wygląda to naprawdę słabo.

Na szczęście, zaczyna się to zmieniać. Zaprezentowany dziś MacBook Air w podstawie zapewnia już SSD o pojemności 256 GB. Dodatkowo, Mac mini doczekał się delikatnego odświeżenia i również otrzymał dysk 256 GB. Mimo większych dysków, jeśli dobrze kojarzę, ceny nie uległy zmianie.

Podstawowy MacBook Pro do szybkiej poprawy! (for. Apple)

Pozostał 13-calowy MacBook Pro, który według oficjalnego cennika Apple kosztuje 6,5 tys. złotych, a na pokładzie ma skromne 128 GB. Powinno się to jednak zmienić wraz z odświeżeniem linii Pro i wprowadzeniem 14-calowego MBP.

Owszem, 256 GB nadal nie wygląda jakoś atrakcyjnie, ale w końcu Maki nie zapewniają przestrzeni na pliki porównywalnej do niedrogiego smartfona z Androidem. Przy okazji dodam, że kolejny mały plus dla Apple należy się za pozbywanie się wadliwej klawiatury motylkowej, która powoli wypierana jest przez mechanizm nożycowy.

źródło: Apple, własne