Wi-Fi
Wi-Fi (fot. Pexels)

Po co kamery? Mogą Cię szpiegować za pomocą fal Wi-Fi

Bezpieczeństwo kosztem prywatności to dylemat ciągnący się od czasu pierwszych urządzeń CCTV. Przyzwyczailiśmy się do tego, że monitoring wymaga zamontowania kamery i rejestrowania obrazu. Niewykluczone, że wkrótce system obserwacji nie będzie wymagał optycznych modułów – wystarczy bezprzewodowa sieć.

Współczesny monitoring

Myślę, że niemal wszyscy przyzwyczaili się do obecności kamer monitoringu w sklepach, biurach czy na ulicy. Dzięki niskiej cenie urządzeń i rozwiązań chmurowych niemal każdy może sobie dziś zapewnić obserwację mieszkania czy działki pod swoją nieobecność.

Z monitoringiem wiąże się jednak pewna wada – widzi tyle, na ile pozwala mu objąć wzrokiem zastosowana optyka. Oznacza to, że wielkie powierzchnie wymagają sporej liczby kamer ustawionych pod różnym kątem, aby nikt nie prześlizgnął się przez zabezpieczenia. Niewykluczone, że w przyszłości ważną częścią systemów obserwacji będzie promieniowanie Wi-Fi.

Fale Wi-Fi przyszłością obserwacji

Zanim przejdziemy do badania, warto opisać jego najważniejszy element, czyli CSI (Channel State Information). Jest to zbiór danych związanych z sygnałem radiowym współczesnych routerów Wi-Fi. Dzięki niemu można dokonać bardzo precyzyjnych pomiarów siły sygnału i jego zachowania. Kiedy ktoś wkracza w zasięg promieniowania Wi-Fi, siłą rzeczy zmienia on parametry sygnału w zauważalny sposób.

Zespół badaczy z Uniwersytetu Rzymskiego „La Sapienza” opracował technologię WhoFi, która wykorzystuje CSI do „monitoringu”. System filtruje anomalie, poprawia problemy z synchronizacją i uzupełnia dane. Następnie głęboko uczący się model analizuje wzory sygnału i generuje unikalną sygnaturę wektoru dla danej osoby.

Częścią opublikowanego badania był eksperyment przeprowadzony na 14 uczestnikach o zróżnicowanym ubiorze. WhoFi był w stanie osiągnąć precyzję namierzania na poziomie 95,5%. Zewnętrzne warunki pokroju ubrania czy linii wzroku nie miały wpływu na skuteczność działania, podobnie jak ściany – metoda nie polega na kontakcie wizualnym, a na interakcji fal radiowych ze strukturą wewnętrzną człowieka, przykładowo kośćmi.

Zaletą WhoFi jest przede wszystkim brak obrazu wideo do przetworzenia, co wiąże się z mniejszym zapotrzebowaniem na dane. Z drugiej strony, każde urządzenie zdolne transmitować sygnał Wi-Fi jest w stanie zyskać dane o pobliskich osobach, nawet jeżeli te nie posiadają żadnego urządzenia przy sobie.

W teorii można więc wyobrazić sobie system, gdzie kamera skanuje twarz i przypisuje go do sylwetki, a całą obserwację osoby przejmuje Wi-Fi, które przypomnijmy, potrafi wysyłać fale na odległość nawet 300 metrów. Z drugiej strony, dostęp do technologii przez nieodpowiednie osoby oznaczałby możliwość stworzenia „niewidzialnego” i nielegalnego monitoringu. Wygląda więc na to, że debata o bezpieczeństwie i prywatności może wkrótce wejść na zupełnie nowy poziom.