Roborock Saros Z70 z ramieniem robotycznym

Recenzja Roborock Saros Z70. Porozrzucane skarpetki to już nie problem

Lokowanie produktu

Zacznijmy stereotypowo. Co jest największym utrapieniem każdego rodzica? Porozrzucane zabawki. A każdej żony? Skarpetki męża walające się po całym domu. A co jeśli powiem, że mam rozwiązanie tych problemów? A konkretnie nie ja, a marka Roborock, w ofercie której 5 czerwca w Polsce zadebiutuje Roborock Saros Z70, który wyposażony jest w mechaniczne ramię, wnoszące utrzymywanie czystości na niespotykany do tej pory poziom.

Na rynku smartfonów dzieje się ostatnio niewiele ekscytującego. Pomijając walkę na jak najcieńsze konstrukcje (którą wygrywa Samsung z premierowym Galaxy S25 Edge, bo Apple swojego iPhone’a 17 Air  jeszcze nie pokazało) czy – na drugim biegunie – jak największe akumulatory (hej, na ciebie patrzę, Realme GT 7), to tak naprawdę wieje nudą.

Tymczasem zgoła odmiennie jest patrząc na to, co dzieje się wśród urządzeń pomagających utrzymywać czystość w domu. Odkurzanie i mopowanie? Pikuś. Automatyczne opróżnianie nieczystości, odsysanie wody i mycie oraz suszenie podkładek mopujących? Nic nowego. Wspinanie się na kilkucentymetrowe progi? To też już było. Co zatem można jeszcze wprowadzić do odkurzaczy automatycznych, by rzeczywiście miało sens i stanowiło poważny krok w przód?

Roborock Saros Z70 przychodzi z odpowiedzią: robotyczne ramię.

Roborock Saros Z70

Robot bez wieżyczki, za to z ramieniem robotycznym

Baza w kolorze czarnym (do której jeszcze wrócimy) niezmiennie trafia w mój gust. Podobnie jest też z robotem samym w sobie, którego górna pokrywa jest matowa, a to z kolei miód na me serce – taka powierzchnia przez dłuższy czas prezentuje się dobrze bez potrzeby sięgania po ścierkę. A, skoro już mam robota, który ma wszystko robić za mnie, to o myciu jego samego nie chciałabym zbyt często myśleć. Tego wymaga jedynie przykrywka ramienia robotycznego, bowiem – jako jedyna – jest błyszcząca.

Robot ma wymiary 35 x 35,3 x 7,98 cm, tym samym – podobnie jak Roborock Saros 10R – jest najniższym robotem producenta. Ogromną w tym zasługę ma brak wieżyczki z LIDAR-em – wszystkie czujniki przerzucone zostały na obudowę urządzenia, dzięki czemu jego wysokość udało się maksymalnie obniżyć. Profit? Mieści się pod podwieszanymi szafkami RTV i innego typu meblami.

Zamiast LiDAR-u w Saros Z70 zastosowano system StarSight 2.0, oparty na czujniku 3D ToF, kamerze RGB i AI. Nie musicie się jednak niczego obawiać – zarówno z nawigacją po mieszkaniu, jak i wykrywaniem przeszkód (w tym także kotów) radzi sobie bezproblemowo. Zresztą, przeszkody są oznaczane na mapie, a – jeśli wyrazimy na to zgodę – robione im są zdjęcia.

Niezmiennie, bezpośrednio w robocie, umieszczony jest pojemnik na wodę o pojemności 69 ml i pojemnik na brudy o pojemności 270 ml. Nimi jednak wcale nie musimy się przejmować – oba opróżniają się automatycznie. Mówiąc o górnej części Roborocka Saros Z70 nie sposób nie wspomnieć o ramieniu robotycznym, a zatem teraz płynnie do niego przejdźmy.

Roborock Saros Z70

Mechaniczne ramię OmniGrip w Roborock Saros Z70 – jak działa?

Gdy Roborock pierwszy raz pokazał światu robotyczne ramię kilka miesięcy temu, pomyślałam: niezły bajer. Nie ukrywam, że spowodował, że z dużą dawką niecierpliwości czekałam na egzemplarz testowy, by sprawdzić, jak to cudo działa – nie mając wtedy żadnej pewności, że ten sprzęt w ogóle trafi do Polski. Okazało się, że trafi (miłe zaskoczenie) i wreszcie miałam okazję to sprawdzić, co oznacza, że nadszedł czas, by Wam o tym opowiedzieć.

Zacznijmy od tego, co zaskoczyło mnie chyba najmocniej – robot sam, automatycznie, wykrywa obiekty, które ma podnieść, i po prostu to robi. Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że wszelkie obiekty trzeba będzie wskazywać mu ręcznie na mapie lub, co jeszcze gorsze, prowadzić go do nich manualnie. Można też tak – jeśli ktoś lubi się pobawić w zdalne sterowanie – ale do tego jeszcze wrócimy.

Robotyczne ramię jest w stanie unosić różnego rodzaju przedmioty o wadze do 300 g (ma czujnik wagi, dzięki któremu jest w stanie określić czy coś podnieść, czy nie). Aktualnie są to jednak tylko skarpetki, kapcie i zmięte kartki papieru, a zatem takie, które rzeczywiście w sporej części domów walają się po podłodze.

Jak sobie z tym radzi? Nieźle, ale do ideału jeszcze brakuje. Wszelkiego rodzaju papierki (a moje koty uwielbiają bawić się pomiętymi kartkami papieru – zwłaszcza tym z rolki do ubrań) czy skarpetki (pod warunkiem, że nie leżą na płasko) wykrywane są z niezłą skutecznością, ale nie zawsze – to zdecydowanie wymaga jeszcze poprawy, z czego zresztą Roborock zdaje sobie sprawę i zapowiedział już na czerwiec i lipiec kilka aktualizacji oprogramowania.

Roborock Saros Z70

Jak wygląda taki proces? Saros Z70 rozpoznaje przeszkodę, podjeżdża do niej, a następnie ramię się rozkłada, sięga po przedmiot, zaciska szczęki, unosi obiekt i wiezie go do kosza, będącego strefą przechowywania (kosz jest częścią zestawu sprzedażowego). Czasem wiezie go prosto do kosza, ale równie często potrzebuje dłuższej chwili przy koszu, objeżdża go tak, jakby szukał jak najbardziej dogodnej pozycji ku temu, by wrzucić to, co trzyma, prosto do środka.

Wracając na chwilę do skarpetek leżących na płasko. Chciałam być cwana i do materiału wrzucić ładne, nieużywane skarpetki, żeby dobrze wyglądały, a robot zrobił mi psikusa. Za każdym razem wykrywał je, rozkładał ramię i… chował, tym samym rezygnując z podnoszenia i przeniesienia do kosza. Ale – jak wspomniałam – przy okazji aktualizacji oprogramowania powinno się to zmienić.

O, i to jest dobry moment, by wspomnieć, że kosz do przechowywania warto ustawić w jakimś sensownym miejscu tak, by robot za każdym razem nie musiał jeździć z jednego końca mieszkania / domu do drugiego, tracąc przy tym procenty naładowania.

Dodam też, że w ustawieniach ramienia możemy ustawić, by przestawiał kapcie w posprzątaną przestrzeń i sprzątał miejsce, w którym wcześniej stały. Fajna rzecz, ale niestety nie dane mi było tego sprawdzić – nie mam w domu miękkich kapci, zawsze chodzę boso.

Roborock Saros Z70

A skąd robot w ogóle wie, co chwyta? Wyposażony jest w dwie kamery – jedna znajduje się z przodu odkurzacza, druga z kolei w ramieniu mechanicznym, dzięki czemu jest precyzyjny w określaniu tego, co widzi wokół siebie.

Wspomniałam już, że ramię może działać automatycznie podczas sprzątania, ale można nim też sterować ręcznie. To, zwłaszcza początkowo, jest dość trudne zadanie, ale jeśli ktoś lubi maszyny, z których – z pomocą ramienia – próbuje się wyjąć różnego rodzaju zabawki, poczuje się tu jak w domu.

Oczywiście producent zaznacza, że robotyczne ramię w Saros Z70 jest ciągle rozwijane i na przestrzeni kolejnych miesięcy ma rozpoznawać coraz więcej przedmiotów codziennego użytku i sobie z nimi radzić.

Tuż przed publikacją niniejszego tekstu dostałam od producenta listę planowanych zmian do wdrożenia. W czerwcu w ramach aktualizacji ramię ma nauczyć się podnosić buty sportowe. Dodatkowo poprawiona ma zostać skuteczność umieszczania przedmiotów w pudełkach, zoptymalizowana strategia opuszczania bocznej szczotki do czyszczenia dywanów (taaaak jeeeest!) czy wreszcie rozwiązane ewentualne problemy z OmniGrip: odkładanie przedmiotów obok pudełek zamiast do środka, odkładanie tuż po podniesieniu, osłabiona nawigacja po podniesieniu przedmiotów, podchodzenie do obiektu bez jego podnoszenia.

W lipcu natomiast w ramach aktualizacji ma zostać zoptymalizowana kolejność sortowania (najpierw umieszczanie butów w pudełku, później dalsze sprzątanie), zwiększona skuteczność podnoszenia przedmiotów i zoptymalizowane punkty chwytania.

Roborock Saros Z70

Co jeszcze trzeba wiedzieć o samym robocie?

Wiecie już wszystko na temat tego, co znajduje się na górze robota Roborock Saros Z70, spójrzmy teraz pod jego spód. Naszym oczom ukazują się: podwozie AdaptiLift, szczotka główna FreeFlow, wysuwana szczotka boczna i pady mopujące, spośród których jeden się wysuwa.

AdaptiLift niezmiennie pozytywnie zaskakuje

AdaptiLift już przy okazji testów poprzedniego odkurzacza Roborock 10R zaskoczył mnie tym, że potrafił przejechać przez trudny, prowizoryczny próg z blatu deski skateboardingowej. Saros Z70 dalej kontynuował pozytywne doświadczenia związane z unoszonym podwoziem, bo akurat tak się złożyło, że przygotowałam kartony do utylizacji i położyłam w miejscu, w którym nieco przeszkadza robotowi. I o ile niektóre roboty skapitulowałyby w takim przypadku, tak ten podniósł jedno koło główne i po prostu po tych spłaszczonych pudełkach przejechał.

Bo musicie wiedzieć, że koła (tzn. lewe i prawe) mogą podnosić się niezależnie – to znaczy, że mogą dostosowywać się do zastanych warunków tak, jak miało to miejsce w moim przykładzie. Podziękowania dla samej siebie za lenia, który powstrzymywał mnie przed wyrzuceniem kartonów. Inaczej ten test nie zostałby przeprowadzony ;).

Dodam jeszcze tylko, że dzięki AdaptLift Saros Z70 pokonuje pojedyncze progi o wysokości 3 cm i podwójne o wysokości 4 cm. Oznacza to, że poradzi sobie między innymi z krzesłami z płozami.

Szczotka główna FreeFlow i szczotka boczna

Ze szczotką główną Roborock ewidentnie kombinuje, szukając najlepszego rozwiązania, będącego lekiem na plątaninę włosów i sierści. Tym razem w Saros Z70 producent zastosował szczotkę główną FreeFlow, która dobrze sprawdza się w swojej roli – rzeczywiście ilość włosów i sierści ograniczona jest do minimum.

Szczotka boczna z kolei ma asymetryczną konstrukcję w kształcie łuku, a do tego ma dłuższe włosie niż w konkurencyjnych robotach sprzątających, dzięki czemu jej zasięg jest większy. Zadaniem zakrzywionych spiralnych ramion jest kierowanie wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń bezpośrednio do wlotu ssącego.

Tyle teorii. Praktyka pokazuje na szczęście jednak dokładnie to, co obiecuje producent – na twardych powierzchniach kurz i brud nie ma szans. Również ten, który znajduje się w szczelinach, do których ramię potrafi się wysunąć.

Niestety, z jakiegoś powodu ponownie Roborock ograniczył działanie szczotki bocznej i… nie działa na dywanach i wykładzinach. Po wjechaniu na takowe szczotka przestaje się obracać, przez co nie wszystkie zanieczyszczenia są zbierane pod szczotkę główną.

Jasne, moc ssania HyperForce na poziomie aż 22 000 Pascali świetnie radzi sobie z twardymi powierzchniami i to jest niezaprzeczalny fakt. Równie dobrze sprawdza się na dywanach, pod warunkiem, że nie ma na nich żwirku i innych tego typu zanieczyszczeń (zwłaszcza przy krawędziach) – szczotka boczna umożliwiłaby wsunięcie go pod szczotkę główną. Niestety, aktualnie tego nie robi. Co ciekawe, już teraz producent zapowiada, że ta kwestia doczeka się aktualizacji w czerwcu. Czekam!

Roborock Saros Z70

Skuteczność sprzątania i mopowania

Z poziomu aplikacji Roborock możemy ustawić w jaki sposób ma być sprzątane mieszkanie / dom – decydując się na ręczne ustawienie lub SmartPlan, który automatycznie dostosowuje siłę ssania i poszczególne parametry sprzątania pod zastane warunki. Osobiście – przy czterech kotach – najczęściej korzystam z ręcznego ustawienia w trybie maksymalnym (nad nim jest jeszcze tylko jeden mocniejszy) z dwukrotnym przejazdem lub w trybie turbo i wzmocnieniem mocy ssania na dywanach. W takich ustawieniach po zakończeniu sprzątania widać, że robot świetnie wykonał swoje zadanie. Pomijając te krawędzie w biurze… ;)

Od razu też wspomnę, że różnica w głośności działania między trybem turbo (trzecim w kolejności) a wyższym maksymalnym (czwartym z pięciu dostępnych) jest praktycznie niezauważalna, a różnica w sprzątaniu przy tylu czworonogach – tak, dlatego według mnie warto uruchamiać robota w drugim z wymienionych.

Podczas sprzątania ogromne znaczenie ma również omijanie przeszkód, których robot (jeszcze?) nie potrafi przenieść lub nie może tego zrobić, bo są zbyt ciężkie. Rozpoznawanie przeszkód następuje z wykorzystaniem podwójnego nadajnika 3D ToF i kamery RGB. Jak zaznacza producent, Saros Z70 rozpoznaje aż 108 rodzajów przeszkód o rozmiarach od 2 x 2 cm. I, rzeczywiście, z przeszkodami – również tymi, pojawiającymi się nagle – radzi sobie bardzo dobrze, omijając je. Podobnie jest zresztą ze zwierzętami, które też omija.

A skoro już o zwierzętach mowa, urządzenie oczywiście umożliwia podgląd mieszkania / domu w czasie rzeczywistym, a – dzięki wbudowanemu głośnikowi i mikrofonowi – możemy nie tylko podejrzeć i podsłuchać, jak zachowują się nasi pupile, gdy nas nie ma, ale również coś do nich powiedzieć.

Roborock Saros Z70

W przypadku mopowania właściwie mogłabym powtórzyć wszystko, co napisałam przy okazji recenzji Roborock Saros 10R. Saros Z70 też został wyposażony w dwa magnetycznie mocowane, obrotowe pady mopujące. Najciekawszy jest jednak fakt, że jeden z nich potrafi się wysuwać. Dzięki temu, po zakończonym mopowaniu, krawędzie podłogi nie zostają suche – robot dociera naprawdę wszędzie.

Sterowanie ilością zużywanej wody odbywa się z poziomu aplikacji – do dyspozycji mamy aż 30 poziomów intensywności. Możemy też zdecydować o stylu sprzątania – do wyboru są tryby: szybki, standardowy, intensywny oraz intensywny+ (czyli dogłębne czyszczenie).

W ustawieniach znajdziemy również opcję, która pozwala robotowi rozpoznać bardziej zabrudzone miejsca i automatycznie wrócić do stacji, by wypłukać mopy. Następnie wraca w to samo miejsce i przeprowadza dodatkowe, dokładniejsze mopowanie. Ten system działa naprawdę nieźle.

Na uwagę zasługuje też to, że robot bez problemu rozpoznaje dywany. Gdy na nie wjeżdża, pady mopujące automatycznie się unoszą, chroniąc je przed zmoczeniem. Co ciekawe, w tym samym momencie podnosi się i chowa też szczotka boczna.

Na temat asystenta głosowego Rocky nie będę się rozpisywać. Jest i dobrze działa, ale niestety w języku angielskim i kilku innych – po polsku (póki co?) nie jest dostępny. Reaguje na komendę “Hello Rocky”.

Czas działania

O tym, jak dużą powierzchnię jest w stanie posprzątać Roborock Saros Z70 na jednym ładowaniu, decyduje wybrany tryb działania (odkurzanie, mopowanie, odkurzanie z mopowaniem), jak i moc ssania, na jaką się zdecydujemy – to oczywiste.

W moim przypadku, jak już wiecie, najczęściej robot odkurzał w trybie maksymalnym z dwukrotnym przejazdem. W takich warunkach był w stanie posprzątać 24 m2 w 45 minut i zużyć 40% energii.

Bardzo podobnie przedstawia się czas pracy w trybie turbo (o jedno oczko niższym), ale ze zwiększoną mocą ssania na dywanach – 24 m2 urządzenie sprząta w 53 minut i zużywa ok. 39%. W trybie SmartPlan z kolei odkurzacz działał przez 46 minut i zużył ok. 34%.

To jeszcze przydałoby się sprawdzić jak to wygląda z odkurzaniem i mopowaniem. Mówisz – masz. W godzinę i pięć minut odbyło się sprzątanie całego mieszkania, a procent naładowania robota zmalał do 54% (startując oczywiście ze 100%).

Jeśli chodzi o kwestię ładowania, producent wspomina, że w pełni rozładowanego robota naładujemy w ok. 2,5 godziny. Nie udało mi się przypilnować całego procesu, ale od 34% do 100% urządzenie ładowało się godzinę i 50 minut, więc wspomniany czas jak najbardziej jest w zasięgu.

Roborock Saros Z70

Stacja bazowa 10 w 1

Jeśli czytaliście moją recenzję Roborock Saros 10R lub po prostu już o nim słyszeliście, od razu dostrzeżecie kilka nawiązań do niego w modelu Roborock Saros Z70. Stacja bazowa jest jednym z nich. Wszystko za sprawą tego, że ma dokładnie te same wymiary (381 x 475 x 488 mm) i wygląda wręcz bliźniaczo. Różnica jest właściwie jedna – logo zostało przesunięte ze środka stacji w jej lewą część (aż dziwne, że nie jest większe i bardziej centralnie ;)).

Z całą pewnością nie mogę powiedzieć, że baza jest brzydka – co to to nie. Jest bardzo elegancka, wręcz aż za bardzo względem tego, czym jest – bazą urządzenia sprzątającego. Wszystko za sprawą przedniego, lustrzanego panelu, na którym jednak lubi osadzać się kocia sierść (mam cztery sierściuchy, w tym dwa ragdolle, więc wiem, co mówię, bo warunki do testów są ekstremalne).

Roborock Saros Z70

Idąc od góry, mamy dwa duże pojemniki na wodę – czystą (4 l) i brudną (3 l). Niżej umieszczony jest worek na nieczystości (2,5 l), do którego te odsysane są z robota automatycznie po każdym cyklu sprzątania. Tuż obok, po lewej stronie worka, znajdziemy pojemnik na detergent o pojemności 590 ml (niestety, sam detergent nie jest częścią zestawu sprzedażowego), który dozowany jest automatycznie przed rozpoczęciem mopowania.

Niżej mamy do czynienia z tacką, w której dokowane są pady mopujące, gdy uruchamiamy tryb samego odkurzania lub w aplikacji zaznaczymy, że podczas mopowania po wykryciu dywanu ma wracać do bazy zostawiać pady zamiast je podnosić po wjeździe na dywan. Tam też, po zakończeniu mopowania, pady są myte w 80 stopniach i suszone w 55 stopniach.

Co więcej, wspomniana tacka również myje się i suszy sama, choć akurat ten element jest też demontowalny – można wyjąć i umyć pod bieżącą wodą.

A zatem, ponownie, do czego Roborock zdążył nas już przyzwyczaić, mamy do czynienia z bazą, która jest przez większość czasu bezobsługowa. Jedyne czynności, o których musimy pamiętać, to dolanie wody czystej, wylanie wody brudnej (polecam po każdym cyklu mopowania) oraz wymiana worka na nieczystości.

Podsumowanie

Muszę to powiedzieć: jestem pod wrażeniem. Roborock Saros Z70 łączy w sobie wszystkie zaawansowane technologie i jeszcze więcej. W obudowie o wysokości niecałych 8 cm producentowi udało się zmieścić ramię mechaniczne, które dodatkowo podnosi skuteczność sprzątania. I powoduje, że każdy geek cieszy się z kolejnego cyklu sprzątania. Bo faktem jest, że jest coś satysfakcjonującego i hipnotyzującego w patrzeniu na działanie tego ramienia.

Jasne, ramię jest bajerem i jest cały czas rozwijane – ma na bieżąco dostawać aktualizacje oprogramowania, których bezsprzecznie potrzebuje (zarówno, gdy mowa o sprawniejszym odnajdywaniu kosza, jak i rozpoznawaniu kolejnych przedmiotów). Ale już teraz potrafi zaimponować. A to przecież tylko dodatek do już i tak świetnego robota sprzątającego.

Do pełni szczęścia brakuje mi tylko działającej szczotki bocznej na dywanach i wykładzinach (czekam na zapowiedzianą aktualizację z niecierpliwością). Nad piano black na obudowie stacji bazowej czy asystentem głosowym, który nie obsługuje języka polskiego, jestem w stanie przejść do porządku dziennego.

A cena… Jestem w tej dość komfortowej sytuacji, że w momencie publikacji niniejszego tekstu jej nie znam i nie wiem czy chcę znać. Obawiam się, że mogłaby znacząco ostudzić mój zapał i wpłynąć na końcową ocenę. Bo jednak serce geeka to jedno, a rozum zwykłego człowieka… drugie ;)

_
Niniejszy tekst oznaczyłam jako lokowanie produktu, bo robota dostałam w barterze, dzięki czemu będę mogła na bieżąco sprawdzać jak Roborock rzeczywiście realizuje plan wsparcia ramienia mechanicznego. Producent ani nikt inny nie miał wpływu na moją opinię na temat urządzenia.

Roborock Saros Z70 z ramieniem robotycznym
Recenzja Roborock Saros Z70. Porozrzucane skarpetki to już nie problem
Zalety
mechaniczne ramię
niska konstrukcja bez wieżyczki
pokonywanie progów do 3 cm (podwójnych do 4 cm)
skuteczność sprzątania i mopowania
bezproblemowe wykrywanie i omijanie przeszkód
wysuwana szczotka boczna
wysuwane ramię mopa
moc ssania 22 000 Pa
mycie podkładek mopa w 80℃ i suszenie w 55℃
intuicyjna aplikacja w języku polskim
możliwość wykorzystania podglądu z kamery robota
stacja bazowa o ogromnej funkcjonalności
Wady
szczotka boczna nie działa na dywanach
asystent głosowy Rocky nie jest dostępny po polsku
piano black na obudowie stacji
w zestawie sprzedażowym tylko zapasowy worek na kurz
9
Ocena