Recenzja Huawei P9 Lite 2017 – a może raczej Honora 8 Lite

Patrząc na ostatnie smartfonowe nowości Huawei trudno nie odnieść wrażenia, że granica między modelami marki Honor i Huawei zatraciła się. Poszczególne urządzenia w różnych krajach występują pod zupełnie innymi nazwami, przez co bardzo łatwo jest się w nich pogubić. Idealnym tego przykładem jest Huawei P9 Lite 2017, który powinien i w niektórych krajach faktycznie nazywa się Honor 8 Lite. Wszystko przez to, że patrząc na niego jest się przekonanym, że to tańszy odpowiednik właśnie Honora 8. Z zeszłorocznym P9 Lite nie ma zupełnie żadnego związku… Poza nazwą, która nieco mylnie nakierowuje nas na bardzo dobrze znany (i lubiany) smartfon. No ale nic to, nazwa nazwą, produkt – produktem. Sprawdziłam czy warto się nim zainteresować.

Parametry techniczne Huawei P9 Lite 2017:

  • wyświetlacz IPS 5,2” o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli,
  • ośmiordzeniowy procesor Kirin 655 (4x Cortex A53 2,1GHz + 4x Cortex A53 1,7GHz) z Mali-T830 MP2,
  • 3GB RAM,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 12 Mpix,
  • kamerka 8 Mpix,
  • LTE,
  • hybrydowy dual SIM (2x nanoSIM lub nanoSIM + microSD),
  • WiFi,
  • GPS,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 3000 mAh,
  • czytnik linii papilarnych,
  • wymiary: 147 x 73 x 7,6 mm,
  • waga: 147 g.

Cena Huawei P9 Lite 2017 w momencie publikacji recenzji: 1299 złotych.

Wideorecenzja Huawei P9 Lite 2017

Wzornictwo, jakość wykonania

Imitacja – to słowo najlepiej oddaje zjawisko, z jakim mamy do czynienia w przypadku P9 Lite 2017. Patrząc na niego z daleka można odnieść (mylne) wrażenie, że jego tył wykonany został ze szkła, natomiast krawędzie – z aluminium. Nic bardziej mylnego. Po przyjrzeniu się bliżej i wzięciu smartfona w dłoń okazuje się, że wszystkie jego elementy są stworzone z tworzywa sztucznego, a szkło i aluminium wyłącznie (aczkolwiek udanie) imitują. Testowane urządzenie w pierwszej chwili sprawia wrażenie droższego niż jest w rzeczywistości, ale dość szybko ono mija przy bliższym poznaniu. Jedno jednak przyznać trzeba: P9 Lite 2017 może się podobać. A jeśli kogoś nie stać na Honora 8, ten produkt może się okazać ciekawą namiastką „ósemki”. Choć, z drugiej strony… do Honora 8 wystarczy aktualne dopłacić ok. 300 złotych, a różnica w komforcie użytkowania i samym wzornictwie (i jakości wykonania) jest nie do opisania. Ale wróćmy do najnowszego P9 Lite’a.

Obudowa, podobnie jak front telefonu, uwielbia zbierać odciski palców. Dodatkowo, po krótkim czasie użytkowania widać, że zaczynają się pojawiać na niej mikroryski. Z rzeczy, do których mam jakiekolwiek zastrzeżenia muszę wymienić jeszcze włącznik – nie wiem czy to wyłącznie w moim modelu czy we wszystkich, ale przycisk ten sprawia wrażenie nierówno osadzonego w obudowie, przez co podczas korzystania z niego gibie się na boki. Przycisk do regulacji głośności jest tego mankamentu pozbawiony, choć też nie ma problemu z jego delikatnym przesuwaniem góra – dół.

P9 Lite 2017 dobrze leży w dłoni i raczej użytkowanie go jedną ręką nie jest uciążliwe – choć to oczywiście zależy też od wielkości naszych dłoni. Przyciski znajdują się na prawej krawędzi telefonu i są dobrze wyczuwalne pod palcami, choć – jak już wspomniałam – Huawei mógłby się nieco bardziej przyłożyć do ich osadzenia w obudowie. Czytnik linii papilarnych umieszczony został z tyłu, w górnej części obudowy, dzięki czemu mamy go bezpośrednio pod palcem wskazującym. Jest to bardzo wygodne, gdy trzymamy telefon w ręce, ale już dużo mniej, gdy leży na płaskiej powierzchni czy znajduje się w uchwycie samochodowym.

Górna krawędź skrywa 3.5 mm jack audio oraz mikrofon. Na przeciwległej swe miejsce znalazł port microUSB, drugi mikrofon i głośnik mono (dwie maskownice mogą być mylące). Lewy bok telefonu wydaje się pusty, jedynie w górnej części ulokowano wysuwaną szufladę na dwie karty SIM lub SIM i microSD – w zależności od indywidualnych potrzeb użytkownika.

Z tyłu, w lewym górnym rogu, mamy obiektyw aparatu z pojedynczą diodą doświetlającą (podczas robienia zdjęć łatwo jest przypadkowo zasłonić go palcem), poniżej znalazło się miejsce dla czytnika linii papilarnych oraz, w dolnej części, dla logo Huawei. Na froncie, nad 5,2-calowym ekranem, mamy głośnik do rozmów telefonicznych, obiektyw aparatu przedniego, czujnik światła oraz diodę powiadamiającą; pod wyświetlaczem natomiast – znów – logo Huawei.

Patrząc na front P9 Lite 2017 można zastanawiać się dlaczego Huawei nie zdecydował się na zmniejszenie ramki nad i pod ekranem, by zmniejszyć wymiary telefonu albo przenieść przyciski systemowe z belki na ekranie pod ekran, skoro już te ramki są na tyle duże. Odpowiedź jest jedna: chęć zaoszczędzenia (a tym samym zaoferowania smartfona ze średniej, a nie wyższej półki) spowodowała, że telefon wygląda tak, jak wygląda.

Wyświetlacz

W Huawei P9 Lite 2017 zdecydowano się na Full HD, czyli 1920 x 1080 pikseli, co w tej cenie jest całkowicie zrozumiałe – gdyby znalazło się tu HD (1280 x 720 pikseli), producent najpewniej zostałby wyśmiany. Przy przekątnej 5,2″ przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 423 ppi, co z kolei oznacza, że czcionki są wystarczająco ostre i czytelne – trudno się tu do czegokolwiek przyczepić.

Jeśli chodzi o jasność wyświetlanego obrazu, jest w porządku. Maksymalne podświetlenie pozwala korzystać z P9 Lite 2017 w pełnym słońcu w miarę komfortowo (błyszcząca matryca i smugi powstałe przez odciski palców w dużej mierze to utrudniają). Minimalna jasność natomiast mogłaby być niższa, ale w połączeniu z trybem czytania trudno jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić.

Idąc dalej… Ekran pozbawiony jest warstwy oleofobowej. Podczas codziennego użytkowania czuć wyraźnie, że jeśli ekran jest świeżo przeczyszczony, to palec „ślizga się” po nim bez problemu, natomiast już gdy jest zabrudzony – czuć pewien opór, a do tego wszelkie odciski palców nie usuwają się natychmiastowo i zostawiają smugi.

W ustawieniach ekranu znajdziemy charakterystyczne dla Huawei ustawienia temperatury barwowej, ale co mnie cieszy bardziej, jest też tryb czytania, który zmniejsza emisję światła niebieskiego, co z kolei pozytywnie wpływa na komfort czytania (korzystania z telefonu w ogóle) wieczorami / nocą.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Smartfon do testów do starczył Komputronik – dzięki! :)