smartfon Redmi 9A smartphone
Redmi 9A (źródło: Xiaomi)

Xiaomi Redmi 9A w Polsce. Pytanie, czy za smartfon z 2 GB RAM warto dać 400 zł?

Xiaomi wprowadza do Polski swojego podstawowego budżetowca, Redmi 9A. Jak to bywa w tej półce cenowej, cudów po nim spodziewać się nie można.

Xiaomi Redmi 9A w sprzedaży w Polsce

Redmi 9A w żadnym wypadku nie aspiruje do miana smartfona dla wszystkich. W gruncie rzeczy jest to propozycja wyłącznie dla tych, którzy poszukują taniego telefonu do ultrapodstawowych zastosowań: zadzwoń tam, napisz gdzie indziej. Korzystanie z większej liczby zasobożernych aplikacji może skończyć się czkawką. Dlaczego?

Spójrzmy na specyfikację:

  • ekran 6,53 cala HD+ z jasnością do 400 nitów
  • procesor MediaTek Helio G25 (2,0 GHz, 12 nm)
  • 2 GB RAM
  • 32 GB pamięci wewnętrznej
  • slot na karty microSD (do 512 GB)
  • aparat główny 13 Mpix
  • aparat przedni 5 Mpix z odblokowywaniem urządzenia twarzą
  • Dual SIM 4G
  • bateria 5000 mAh (10 W)
  • gniazdo słuchawkowe
  • microUSB
  • Android 10 z nakładką MIUI 12
  • wymiary: 164,9 x 77,07 x 9,0 mm
  • waga: 194 g

W urządzeniu nie znajdziemy czytnika linii papilarnych.

Xiaomi Redmi 9A

Redmi 9A (2+32GB) w cenie od 399 zł dostępny będzie od 10 sierpnia w autoryzowanych salonach Mi Store, na mi-home.pl, mimarkt.pl, mi-store.pl oraz w sieciach: Komputronik, Media Expert, Media Markt, NEONET, RTV EURO AGD oraz x-kom. W późniejszym terminie smartfon będzie można również kupić u operatorów sieci komórkowych.

Xiaomi Redmi 9A

Dlaczego tak, dlaczego nie

Redmi 9A jest bezprzecznie tani. Natomiast mam wobec tego smartfona długą listę zastrzeżeń, z powodu których nawet poszukując dla kogoś podstawowego telefonu z Androidem, nie karałbym go zakupem najtańszego Xiaomi.

Xiaomi Redmi 9A

Jestem „na nie” głównie przez zastosowaną pamięć. 2 GB RAM i 32 GB miejsca na pliki (minus system, rzecz jasna) to za mało o jakieś… dwa lata rozwoju Androida. Wobec tego Redmi 9A ma sens wyłącznie jako telefon, bo jako wielofunkcyjny smartfon po prostu nie podoła.

Zrozumiałe jest, że producenci będą produkować tanie i małowydajne smartfony jak tylko długo się da, natomiast osobiście nie wydałbym 400 zł na taki sprzęt, jeśli wiedziałbym, że użytkująca go osoba używałaby go do czegoś więcej niż dzwonienia i wysyłania SMS-ów czy wiadomości przez WhatsAppa.