fot. Unsplash

Uważaj, komu nadajesz uprawnienia do lokalizacji. To bardzo ważne!

Wyrażenie zgody na profilowanie i przetwarzanie danych w celach marketingowych może przynieść znacznie dalej idące skutki, niż możemy się tego spodziewać. Dzięki reklamom, nasze położenie może zostać ustalone z dokładnością co do jednego metra!

Profilowanie, czyli wszystko, co wiedzą o Tobie reklamodawcy

Czy zdarzyło ci się kiedyś znaleźć w sytuacji, kiedy przechodziłeś koło danego sklepu, a w najbliższym czasie, w jednej z aplikacji zainstalowanych na Twoim smartfonie, ujrzałeś reklamę dostępnych w nim towarów? Jeśli tak, na pewno zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie był przypadek.

Wielu użytkowników doskonale pamięta kampanię reklamową jednej z największych sieci restauracji, która swego czasu intensywnie promowała swoją aplikację mobilną. Wystarczyło pojawić się w pobliżu lokalu, by na smartfonie pojawiło się powiadomienie z zachętą do odebrania darmowej porcji frytek (a przy okazji złożenia zamówienia na coś więcej).

Reklamy bazujące na lokalizacji i innych, poufnych danych użytkowników, to żadna nowość. W końcu żaden z reklamodawców nie chciałby, by reklama jego odzieży narciarskiej, wyświetlała się osobom wygrzewającym się na plaży, setki kilometrów dalej. Podobnie, producent kosmetyków dla mężczyzn nie życzyłby sobie, żeby wykupione reklamy wyświetlały się kobietom, a sklep z zabawkami raczej nie chciałby się reklamować wśród emerytów.

Dostawcy reklam doskonale zdają sobie sprawę, że różni reklamodawcy potrzebują trafić do różnych klientów, dlatego skrzętnie wykorzystują wyrażone zgody na profilowanie, czy to pod względem lokalizacji, czy danych osobowych.

lokalizacja
fot. Unsplash

Dysponując danymi o lokalizacji, powiązanymi z teoretycznie anonimowym identyfikatorem, na przykład numerem telefonu, można zaoferować bardzo precyzyjny dobór reklam, ale też coś znacznie poważniejszego – możliwość ustalenia położenia użytkownika z dokładnością do jednego metra.

Jak działa izraelski Bsightful?

O działalności firmy Bsightful wiemy bardzo niewiele, właściwie nic poza podstawowymi danymi rejestrowymi. Reporterzy Forbesa ustalili jednak, że działalność firmy może być dość kontrowersyjna. W teorii, firma zbiera dane o lokalizacji użytkowników dla potrzeb reklamodawców. Co ciekawe, zgodnie z wyrażoną zgodą, może je sprzedawać właściwie dowolnym podmiotom.

Łatwo sobie wyobrazić, że tego typu danymi, z całą pewnością, byłyby zainteresowane organy państwowe, chociażby po to, by błyskawicznie namierzać osoby podejrzane i precyzyjnie wskazać najczęściej odwiedzane przez nich miejsca.

Jak się chronić?

Przed firmami o niejasnym profilu działalności, takimi jak Bsightful, chronić nas może tylko jedno – rozsądne użytkowanie smartfona i nieklikanie we wszystkie zgody, jakie tylko zostaną nam podstawione do zaznaczenia. Zamiast tego, powinniśmy dokładnie weryfikować, której aplikacji i stronie internetowej przyznajemy uprawnienia do naszych poufnych danych, w tym tych o lokalizacji.

Smartfon to prawdziwe okno na świat, jednak, by korzystanie z niego było w pełni bezpieczne dla nas i naszych bliskich, nie można zapominać o zdrowym rozsądku i odpowiedzialności za to, komu udostępniamy dane.