Ulefone Armor 6 – dobre parametry i pancerna obudowa (recenzja)

Ulefone Armor 6 (fot. Ulefone)

Jestem od paru lat użytkownikiem iPhone’a. Przeszedłem na iOS z Androida 5.1 i nie tęskniłem zbytnio za systemem Google. W międzyczasie oczywiście zdarzało mi się przy różnych okazjach używać sprzętu z Zielonym Robotem, ale przy żadnym z nich nie zatrzymałem się na dłużej. Jest jednak jedna aplikacja, dostępna wyłącznie na Androida, której mi bardzo brakowało, odkąd wznowiłem w zeszłym roku wycieczki rowerowe w terenie. Ta aplikacja to nawigacja Locus Map. Nie ośmieliłbym się jednak użyć jako nawigacji rowerowej któregoś ze lśniących zaokrąglonym szkłem i polerowanym metalem cacek. To zadanie dla pancernika. Takiego jak Ulefone Armor 6.

Specyfikacja

Cena w momencie publikacji: około 1750 złotych w Polsce

Zawartość opakowania – na zdjęciu brak łopatki do wyjmowania tacki SIM

Konstrukcja i wzornictwo

Ulefone Armor 6 zdecydowanie nie należy do urządzeń pięknych. Jest wieli i ciężki, ma grubą, gumowaną obudowę z dodatkowymi „zderzakami” na rogach. Boki urządzenia wzmocnione są solidnymi aluminiowymi profilami. Zarówno slot na karty SIM, jak i gniazdo USB-C zamykane jest gumowymi zaślepkami. Obiektywy aparatów fotograficznych są schowane za kolejną taflą szkła ochronnego, do tego chronionego lekko wystającą metalową obwódką. Chroni ona także czytnik linii papilarnych. Obok znalazło się jeszcze oczko czujnika UV, a w lewym dolnym rogu szczelina głośnika.

Wyświetlacz jest spory i zdecydowanie „bardzoramkowy”. Mimo sporej wolnej przestrzeni na górze, producent zastosował dość paskudnego notcha, kryjącego głośnik, przedni aparat fotograficzny i czujnik oświetlenia. Szyba ekranu to Corning Gorilla Glass 5, z firmowo naklejonym dodatkowym szkłem ochronnym. Wokół ekranu są symetrycznie rozłożone 4 zaokrąglone „nóżki”, dzięki którym odłożony wyświetlaczem w dół smartfon nie dotyka bezpośrednio stołu czy biurka, ułatwiając uniknięcie zarysowań.

Jest grubo

Gniazda SIM i USB-C chronione są grubymi gumowymi zaślepkami. Są one przymocowane cienkim włosem gumy, aby nie uległy zgubieniu. Mam jednak pewne wątpliwości, czy wytrzymają częste otwieranie i zamykanie, szczególnie zaślepka gniazda ładowarki – osobiście proponuję do ładowania korzystać z ładowarki bezprzewodowej. Tacka SIM ukryta jest bardzo głęboko – do jej wyjęcia nie wystarczy sama szpilka (aczkolwiek przy odrobinie uporu po lekkim wysunięciu tacki da się ją tą samą szpilką wydłubać). Producent do zestawu dołączył w związku z tym plastikową „łyżkę” ułatwiającą to zadanie. Tacka na karty mieści dwie karty nano SIM lub jedną kartę nano SIM i kartę microSD. Jest metalowa, natomiast materiał, z którego jest wykonana, wygląda dość tandetnie. Mimo to nie zawiódł.

Mimo swojej wagi i kształtów, smartfon w mojej (niemałej) dłoni leżał dobrze. Osoby o dłoniach mniejszych natomiast mogą mieć z nim problem. Wrażenie jest bardzo solidne, coś jak nie telefon, tylko solidny i wierny młotek, którym można wbijać gwoździe.

Spotkałem się z pytaniem, jak wygląda telefon po zdjęciu etui. No właśnie tak wygląda :)

Wyświetlacz

Rozmiary Ulefone Armor 6 są… przytłaczające

Dość częstą praktyką we wzmacnianym sprzęcie jest montowanie ekranów o niezbyt dobrych parametrach. Tu na szczęście nie mamy z tym do czynienia – Ulefone zastosował wyświetlacz LCD IPS o przekątnej 6,2 cala, proporcjach 19:9 i rozdzielczości 2246×1080 pikseli, co się przekłada na sporą gęstość 400 ppi. Zarówno kąty widzenia, jak i kolory nie budzą zastrzeżeń (ale nie ma co się spodziewać, że dorównają AMOLED-om), da się je też dopasować w dość szerokim zakresie, korzystając z zakładki MiraVision w ustawieniach ekranu.

Można wyłączyć wyświetlanie notcha (wtedy mamy tam tylko ikony statusu na ciemnym tle), ale odradzam – zaokrąglony wyświetlacz na dole i ścięte ostro rogi na górze wyglądają gorzej niż notch. Szerokie wycięcie w ekranie nie pozwala niestety na zadowalającą pracę paska powiadomień – poza statusem WiFi, sieci komórkowej, godziną i baterią nic sensownego tam nie zobaczymy. Szczególnie irytuje brak możliwości szybkiego podejrzenia statusu VPN. Tyle dobrego, że starczyło w wycięciu miejsca na diodę powiadomień.

Spis treści:

  1. Wstęp. Specyfikacja. Konstrukcja i wzornictwo. Wyświetlacz
  2. System i działanie. Biometria. Bateria. Aparat. Wytrzymałość. Podsumowanie

System i działanie

Ulefone Armor 6 pracuje pod kontrolą systemu Android 8.1 Oreo w praktycznie niezmodyfikowanej formie. Launcher wprawdzie wydaje się być własnym tworem producenta, tworząc środowisko bliższe iPhone’owi lub EMUI niż klasycznemu Androidowi z szufladą na programy, ale w końcu nie ma obowiązku korzystać z domyślnego programu startowego i można zastąpić go choćby Apexem lub MS Launcherem.

Producent oczywiście dodał kilka swoich programów – ToolBag, skupiający takie aplikacje, jak barometr, miernik UV czy miernik hałasu, a także wspomniany przy okazji omawiania ekranu MiraVision oraz kilka dodatków służących przedłużeniu pracy na baterii. Mimo to przestrzeni nie brakuje – po miesiącu użytkowania, instalowania co tylko mi przyszło do głowy, udało mi się wykorzystać 17 % pojemności, czyli 22 GB razem z plikami systemu.

Jak w sporej ilości „chińczyków”, również i w Ulefone Armor 6 system spolszczony jest tyle, o ile. Tu i ówdzie straszą komunikaty w języku angielskim, gdzieniegdzie tłumaczenia są zrobione niechlujnie (na przykład w aplikacji obsługującej aparat fotograficzny tryb Beauty jest przetłumaczony na… „B”, a Aperture nie wiedzieć, dlaczego na… „Stereo”). Miejscami niby wszystko jest dobrze, ale mimo to trudno się domyślić, co artysta miał właściwie na myśli.

Niestaranne spolszczenie zaowocowało jeszcze jedną, mniej zabawną sytuacją – otóż po pierwszym udanym uruchomieniu, utworzeniu kont użytkownika, i tak dalej, smartfon znalazł aktualizację i ją pobrał. Nie był natomiast w stanie jej zainstalować – rozpoczęcie procedury powodowało natychmiastowe wyrzucenie do pulpitu. Już miałem sięgnąć po aktualizację wgrywaną z komputera (co w przypadku procesorów MediaTeka jest zadaniem nieprzyjemnym i karkołomnym), ale przełączyłem główny język na angielski i… przy ponownej próbie aktualizacja ruszyła, jak gdyby nigdy nic. Tak nie powinno to wyglądać.

Skoro zaś o aktualizacjach mowa, to Android 8.1 Oreo ma poziom zabezpieczeń z listopada 2018 roku. Mamy marzec 2019, nie wygląda to więc specjalnie dobrze.

Nie można natomiast narzekać na sprawność działania urządzenia – 6 GB pamięci operacyjnej oraz dość szybki procesor dają w efekcie płynną pracę systemu, bez zacięć. Na łączność także nie można narzekać – LTE może pracować z prędkością 300/150 Mbps, co w zupełności wystarcza w większości miejsc. Dwuzakresowe WiFi też daje radę, osiągając bez żadnego problemu 300 Mbps. Bluetooth mamy tylko w wersji 4.2, za to jest NFC, co – jak wiadomo – w chińskich smartfonach nie jest regułą.

Gumowana obudowa daje świetny chwyt w każdych warunkach

Jakość rozmów jest dobra, a dźwięk głośny i wyraźny. Smartfon dobrze trzyma zasięg, pokazując jego obecność także tam, gdzie inne modele miewały już problemy. Do dyspozycji mamy też VoLTE, które działało bez problemów w sieci Orange na standardowym oprogramowaniu producenta. VoWiFi wymagało natomiast aplikacji od operatora.

Dużo dobrego także należy powiedzieć o zdolnościach nawigacyjnych urządzenia. Połączenie amerykańskiego A-GPS, rosyjskiego GLONASS i chińskiego BeiDou powoduje, że nawet w kiepskich warunkach fix jest łapany błyskawicznie, w ciągu sekund. W warunkach dobrej pogody widocznych dla telefonu jest zwykle ponad 30 satelitów, a dokładność lokalizacji bez uśredniania pomiarów wynosi około 2-3 metrów, co należy uznać za doskonały wynik. W trakcie rejestracji tras za pomocą Locus Map i Stravy Armor 6 nie zawiódł ani razu.

I jeszcze wyniki testów syntetycznych. Brak niestety popularnego testu Geekbench 4 – nie chciał działać, wyrzucając komunikat o niemożności połączenia z serwerami.

Biometria

Ulefone Armor 6 wyposażony jest w pojemnościowy czytnik linii papilarnych, który umieszczono we wgłębieniu pod aparatem. Działa dość szybko, ale jeśli chodzi o trafne rozpoznawanie jest dużo gorzej – czasem, pomimo kilku prób, nie był w stanie poprawnie rozpoznać odcisku i smartfon wymagał odblokowania kodem. Szczerze mówiąc, jest to bodaj najsłabszy ze skanerów, z jakim miałem do czynienia, podobny poziom błędnych odczytów miałem tylko na czytniku wbudowanym w ekran Mate 20 Pro, który przez kilka dni testowałem. Jeśli takie problemy występują w warunkach idealnych, to nie chcę wiedzieć, jak skaner poradzi sobie w trudnych warunkach.

Pewnym usprawnieniem działania było sczytanie dwóch wzorów tego samego palca jako dwóch wzorców, co poprawiło rozpoznawalność; mimo to nie było z nią najlepiej. Czytnik linii papilarnych pozwala także na zaprogramowanie dla niego dodatkowych funkcji, takich jak odebranie połączenia czy zrobienie zdjęcia.

Inną formą biometrii, jaką Armor 6 udostępnia, jest rozpoznawanie twarzy. Smartfon nie ma jednak specjalizowanego czujnika ToF i polega całkowicie na analizie obrazu z przedniej kamery. W dobrych warunkach oświetleniowych działa szybko, ale poziom bezpieczeństwa przezeń oferowany jest iluzoryczny – da się go oszukać zdjęciem. Na odnotowanie zasługuje tu fakt, że producent lojalnie o tym uprzedza i nie zezwala na wykorzystanie rozpoznawania twarzy do autoryzacji logowania w aplikacjach bankowych.

Bateria

Telefon wyposażony jest w ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 5000 mAh. Przy moim sposobie użytkowania, jako drugie urządzenie, wystarczało to na 3-5 dni pracy, z SoT (Screen-on-Time) na poziomie 4,5 h. Przy intensywnym użytkowaniu jako urządzenie podstawowe zupełnie realne są dwa dni pracy i SoT przekraczający 10 h.

Baterię można ładować za pomocą dołączonej do zestawu szybkiej ładowarki w standardzie Pump Express 4.0, udostępniającej napięcia 5/7/9 V 2 A oraz 12 V 1,5 A. Smartfon dobrze też współpracuje z ładowarkami Power Delivery. Jeśli chcemy oszczędzić zaślepkę uszczelniającą gniazdo USB-C, zawsze możemy skorzystać z szybkiego ładowania bezprzewodowego w standardzie Qi 10 W.

Aparat

Ulefone Armor 6 wyposażony jest w dwa główne aparaty fotograficzne, o rozdzielczościach 16 (matryca Samsung S5K3P9SP ISOCELL) i 8 megapikseli (matryca GalaxyCore GC8024 CMOS BSI) i jasności f/1,8. Domyślnie rozdzielczości te są interpolowane do – odpowiednio – 21 i 13 megapikseli. Jakkolwiek jestem przyzwyczajony do traktowania interpolacji jako marketingowej ściemy, to z pewnym zdziwieniem stwierdziłem, że zdjęcia wykonane w tych trybach mają rzeczywiście nieco lepsze odwzorowanie szczegółów niż nieinterpolowane.

Tłumaczyć to mogą dwie kwestie – po pierwsze, w trybie interpolacji pracują zawsze obie matryce, dostarczając dodatkowych danych, z których rekonstruowane są później detale. Po drugie, złożenie w jedno zdjęć z dwóch matryc uśrednia ich szum, a dodatkowo większa rozdzielczość wynikowego pliku pozwala na zmniejszenie wielkości artefaktów kompresji.

Mimo to aparat produkuje zdjęcia o dość przeciętnej jakości. Moje główne zastrzeżenia to tendencja do nadmiernego ocieplania obrazu oraz zbyt mocnego domyślnego wyostrzania (na szczęście można zmniejszyć jego poziom). W trybie ZSD (Zero Shutter Delay) dodatkowo rośnie liczba zdjęć z nietrafioną ostrością, choć i tak jest całkiem nieźle – aparat ma hybrydowy autofocus z punktami detekcji fazy. Nieźle działa tryb HDR – zdjęcia wyglądają w naturalnie, ze złagodzonymi kontrastami. Do dyspozycji jest tryb stabilizacji obrazu, niestety wyłącznie elektroniczny.

Jeśli chodzi o aparat przedni, ma on 8 Mpix (matryca Sony IMX134 Exmor RS) i działa niestety słabo. Nadaje się dla mało wymagających użytkowników. Tryb wideo także nikogo raczej nie zachwyci – najlepsze, co można dostać, to 1080p 30 fps i przeciętną jakość – pływający autofocus oraz brak stabilizacji nie zachęcają do korzystania.

 

Wytrzymałość

Nie jestem w warunkach domowych i terenowych w stanie zweryfikować wszystkich zapewnień producenta dotyczących wzmacnianej konstrukcji czy odporności na ciśnienie i kwaśne środowisko Smartfon jednakże dobrze zniósł upadek z 1,5 m na beton i ziemię, nie straszne mu było także mycie pod kranem po spotkaniu z ziemią ogrodniczą. Bez problemu zniósł zamrażanie w zamrażarce i podgrzanie suszarką do włosów. Silne i częste wstrząsy nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

Najlepszy program do nawigacji pieszo – rowerowej świetnie się sprawdza na Armor 6. GPS+GLONASS+BeiDou robią robotę.

Podsumowanie

Ulefone Armor 6 to smartfon, który jest kompromisem. Po stronie zalet jest dobra wydajność, obsługa większości pasm radiowych wykorzystywanych na świecie, pojemna bateria, bardzo dobra wytrzymałość (można wbijać gwoździe), doskonała praca nawigacji (GPS+GLONASS+BeiDou naprawdę świetnie działa), szybkie ładowanie i NFC.

Po stronie wad: system, który jest polskawy, bardzo przeciętne możliwości fotograficzne, potworna waga, brak obsługi Galileo. I rozmiary. Rozmiary także mogą być wadą: do tej pory nie znalazłem w sensownej kwocie uchwytu rowerowego, który pozwoliłby na pewne i bezpieczne zamocowanie tego kloca do ramy, by w pełni wykorzystać możliwości smartfona i Locus Map. Armor 6 na pewno nie zastąpi mi iPhone’a, który jest moim głównym telefonem. Jednak w terenie Ulefone spisze się lepiej niż flagowy produkt Apple’a i to on będzie mi towarzyszyć.

Spis treści:

  1. Wstęp. Specyfikacja. Konstrukcja i wzornictwo. Wyświetlacz
  2. System i działanie. Biometria. Bateria. Aparat. Wytrzymałość. Podsumowanie
Exit mobile version