Wydawało się, że to tylko miejska legenda, która jest niemożliwa do zrealizowania w prawdziwym życiu. Tymczasem życie właśnie pokazało, że można to zrobić, nawet jeśli nie jest to najrozsądniejsze.
Miejska legenda przestała być legendą. Złodziejka chodziła z terminalem płatniczym i kradła ludziom pieniądze z kart
Kiedy banki zaczęły wydawać karty z funkcją płatności zbliżeniowej, wiele osób podchodziło do nich bardzo nieufnie. Ludzie obawiali się bowiem, że ktoś na chodniku czy w autobusie podejdzie do nich z terminalem płatniczym i ściągnie pieniądze z karty bez ich wiedzy, ponieważ wtedy nie trzeba było autoryzować kodem PIN transakcji do kwoty 50 złotych (od 2020 roku limit płatności zbliżeniowej bez PIN-u wynosi 100 złotych).
Obawa o to była naprawdę powszechna, dlatego dużą popularność zyskały „etui” na karty, które miały uniemożliwić pobranie pieniędzy z konta bez wiedzy jego właściciela. Do tej pory wydawało się jednak, że to jedynie miejska legenda, lecz złodziejka we Włoszech wcieliła ten (absurdalny) pomysł w życie.
36-letnia kobieta podchodziła do niczego nieświadomych turystów w Rzymie i Sorrento, aby za pomocą posiadanego przez siebie terminala płatniczego pobierać z ich kart drobne kwoty (do 50 euro, równowartość około 210 złotych). Złodziejka została zatrzymana przez Karabinierów i okazało się, że jest już ona znana włoskiej policji, a używany przez nią terminal zarejestrowano na jej wspólnika.
Kobieta dokonała „dziesiątki” kradzieży, przykładając posiadany przez siebie terminal płatniczy do kieszeni i toreb turystów. Charakterystyczny dźwięk, emitowany po pomyślnym pobraniu pieniędzy z konta, najczęściej nie był słyszalny, gdyż zagłuszał go szum w obleganych przez turystów miejscach.
To zuchwała, ale też głupia kradzież
Choć informacje o złodziejce, posługującej się terminalem płatniczym, mogą wywołać popłoch, to trzeba wiedzieć, że jest to dość trudna w realizacji i przede wszystkim głupia metoda kradzieży.
Złodziej musi bowiem najpierw wprowadzić kwotę na terminalu, a następnie – w ciągu 30 sekund – przyłożyć go do karty. Nierzadko musi to robić to „na oślep”, ponieważ często może nie wiedzieć, gdzie znajduje się karta płatnicza. Część prób może zatem zakończyć się niepowodzeniem.
Metoda ta jest jednak wyjątkowo głupia w rękach złodzieja, ponieważ każdy terminal musi być zarejestrowany, zatem trzeba podać swoje dane. W tym przypadku podano dane wspólnika, jednak nie uchroniło to złodziejki przed złapaniem. Namierzenie jest bowiem bardzo proste – nie da się zachować anonimowości.
Tutaj warto wspomnieć, że w Polsce terminal może mieć tylko przedsiębiorca, więc złodzieje musieliby się naprawdę „nagimnastykować”, aby wykorzystać tę metodę kradzieży, gdy ryzyko identyfikacji i złapania jest bardzo duże.
Jak uchronić się przed kradzieżą „na terminal płatniczy”?
Prawdopodobieństwo upowszechnienia się tej metody jest raczej niewielkie, ponieważ – jak zauważa portal Cashless – to pierwszy potwierdzony przypadek, a karty z funkcją płatności zbliżeniowej są dostępne od kilkunastu lat.
Jeśli ktoś jednak obawia się go, może kupić wspomnianą już osłonę, wyłączyć możliwość płacenia zbliżeniowego za pośrednictwem bankowości internetowej lub korzystać wyłącznie z Apple Pay czy Google Pay, ponieważ przed każdą płatnością trzeba odblokować urządzenie – przyłożenie terminala do smartfona nie spowoduje pobrania pieniędzy z konta.