T-Mobile Smart Car – sprytne auto dla każdego (recenzja)

Systemy monitorowania pojazdów nie są na polskim rynku nowością. Nie należą jednak do typowego wyposażenia samochodów osobowych (choć przyznaję, że nie dam głowy za najnowsze konstrukcje). Nowa usługa T-Mobile Smart Car jest skierowana do właścicieli samochodów starszych lub z innego powodu pozbawionych rozwiniętej pokładowej „inteligencji”, by dodać ich pojazdom nieco życia. Na ile się to udało?

Zawartość pakietu startowego

Usługa

Pakiet startowy T-Mobile Smart Car składa się z urządzenia ZTE VM6200S wpinanego w port diagnostyczny OBD-II oraz karty SIM w formacie micro. W pudełku znalazła się oczywiście także dokumentacja, kierująca użytkownika przejrzyście, krok po kroku, przez proces uruchomienia oraz deklaracja zgodności. Jest jeszcze karteczka enigmatycznie oznaczona jako Car Connect – zawiera ona informacje zdublowane z modułu wpinanego do gniazda, na wypadek, gdyby podłączony był w trudno dostępne miejsce. Będą one potrzebne podczas przygotowywania całości do pracy.

Oczywiście, by całość działała, potrzebny będzie nie tylko sprzęt, ale także umowa na świadczenie usługi. Zawierana jest na 24 miesiące, a jej koszt miesięczny to 40 zł, przy czym do końca marca 2019 roku obowiązuje promocja, obniżająca koszt do 29,99 zł miesięcznie przez cały okres umowy. W ramach umowy, poza funkcjami monitorującymi pojazd, otrzymujemy też pakiet 10 GB danych do wykorzystania w ramach samochodowego hotspotu. Wyczerpanie limitu powoduje załączenie lejka, przy czym dotyczy on wyłącznie działania punktu dostępowego i nie wpływa na pozostałe funkcje.

Adapter ODB-II

Uruchomienie

Przygotowanie do pracy warto zacząć od ustalenia, gdzie w samochodzie właściwie znajduje się port OBD-II. W moim przypadku był on łatwo dostępny pod deską rozdzielczą z lewej strony fotela kierowcy. Następnie instalujemy na smartfonie aplikację T-Mobile Tracker, zakładamy konto użytkownika i… odkładamy na chwilę smartfon, by założyć dostarczoną w zestawie kartę microSIM. W zestawie jest stosowna szpilka do wysuwania tacki, która w moim przypadku ustąpiła dopiero po drugiej próbie – opór był zdecydowanie większy niż w znanych mi smartfonach. Założenie karty nie stanowi żadnego problemu. Z uzbrojonym modułem (nie zapominając telefonu) można udać się do samochodu na dalszą część instalacji.

Skanujemy w aplikacji IMEI adaptera i czekamy, aż aplikacja zezwoli na podłączenie go do portu ODB-II. Po podpięciu urządzenie nawiązuje łączność z siecią komórkową i rejestruje się u operatora. W przypadku mojego samochodu konieczne było wcześniej włączenie zapłonu – w przeciwnym wypadku na złączu nie było zasilania. Po kilkunastu – kilkudziesięciu sekundach, aplikacja zaciąga pierwsze dane z komputera pokładowego samochodu. Koniecznie jest jeszcze wykonanie krótkiej przejażdżki, by zarejestrowany został ślad GPS. Po jej zakończeniu można ustawić kontakt SOS i wprowadzić dane strefy, gdzie sygnalizowany będzie wjazd i wyjazd. Można także uzupełnić dane, które nie zostały odczytane automatycznie – takie jak numer VIN (teoretycznie może być odczytany automatycznie, ale w moim przypadku to nie zadziałało), numer rejestracyjny i przebieg (jeśli nie został odczytany automatycznie). Jeśli planujemy korzystać z hotspotu, można się już podłączyć – SSID i hasło znajdziemy na kartce Car Connect lub w aplikacji (gdzie można je także zmienić na przyjaźniejsze). Prędkość maksymalna sięga wg danych producenta do 100 Mbps – to miło, że operator nie narzucił tu żadnych sztucznych ograniczeń.

Diody zasilania i zasięgu

No dobrze, ale co Smart Car potrafi?

Chyba najbardziej widoczną na pierwszy rzut oka funkcją jest lokalizacja. T-Mobile Tracker po uruchomieniu pokazuje właśnie ją, wraz z zarejestrowaną ostatnią podróżą, daje też oczywiście dostęp do podglądu wcześniejszych tras. Po wejściu w zarejestrowany przejazd możemy sprawdzić zarówno statystyki, typu maksymalna prędkość i przeciętna prędkość, odległość i czas przejazdu, zużycie paliwa, jak i wydarzenia, jakie zaszły w czasie przejazdu, takie jak: przekroczenia prędkości (ale nie zauważyłem, żeby miały związek z rzeczywistym ograniczeniem na danej drodze), gwałtowne przyspieszenia czy hamowania.

Po co lokalizacja? Ano choćby po to, by parkując w nieznanym miejscu bez problemu znaleźć swój samochód. Rejestracja trasy i jej parametrów przyda się osobom, które w przypadku działalności gospodarczej korzystają z prywatnego samochodu i rozliczają się za pomocą kilometrówek. Teoretycznie lokalizacja może się też przydać w przypadku kradzieży, ale nie pokładałbym w tym wielkiej nadziei – Smart Car jest dość łatwy do zauważenia i raczej na pewno zostanie odłączony przez miłośnika naszej własności. Fakt odłączenia zostanie zaraportowany, podobnie jak próba holowania, czy wstrząs sugerujący kolizję – żyroskop odpowiedzialny za wykrywanie takich przypadków jest bardzo czuły i reagował nawet na mocniejsze trzaśnięcie drzwiami.

Drugą interesującą funkcją jest diagnostyka. Urządzenie przechwytuje komunikaty DTC i rozkodowuje je do czytelnej postaci, umożliwiając łatwe zorientowanie się w stanie pojazdu. Działania nie byłem w stanie sprawdzić w praktyce, gdyż w okresie testowym mój samochód nie wygenerował na szczęście żadnego komunikatu o błędzie. Zamiast tego wyświetla się informacja o braku problemów i oby tak zostało jak najdłużej. Smart Car potrafi także wysłać powiadomienie o zapaleniu się kontrolki „sprawdź silnik”, złym stanie akumulatora i niskim stanie paliwa w zbiorniku.

Zwłaszcza po kontroli akumulatora sobie wiele obiecywałem, gdyż w moim samochodzie nieubłaganie zbliża się czas jego wymiany. Chociaż jednak zakładka stanu sugeruje monitorowanie napięcia w sposób ciągły, to u mnie pozostała ona pusta – najwyraźniej komputer Yarisa nie raportuje go na bieżąco. Pozostaje mieć nadzieję, że alarm o niskim stanie naładowania działać będzie poprawnie. AKTUALIZACJA: już po publikacji recenzji dane o napięciu akumulatora zaczęły być poprawnie raportowane w aplikacji, czego dowodem jest zaktualizowany zrzut ekranu powyżej.

Złącze ODB-II

Dwa tygodnie z T-Mobile Smar Car – podsumowanie

Od zainstalowania do momentu pisania tej recenzji urządzenie i związana z nim usługa były całkowicie bezproblemowe. Komunikaty przychodziły zgodnie z oczekiwaniem, samochód nie generował żadnych błędów. Odnajdywanie zaparkowanego pojazdu na podstawie wskazań na mapie okazało się jak najbardziej wykonalne – co prawda jeździłem głównie po znanych miejscach, w których nie muszę sobie w ten sposób pomagać, ale pamiętam dobrze parę dalszych wyjazdów, gdzie nie było to takie oczywiste i gdzie podobna funkcja byłaby przydatna.

Aplikacja jest wygodna w użyciu – co prawda rozdzielenie niektórych ustawień między różne pozycje menu nie wydaje mi się zbyt przemyślane, ale faktem jest, że po ustawieniu wszystkiego, co potrzeba, zaglądałem tam później z potrzeby recenzenta, a nie rzeczywistej. Przydatny okazał się wbudowany hotspot, uruchamiający się wraz z samochodem – okazał się znacznie wygodniejszy niż udostępnianie internetu z telefonu, zwłaszcza, że jeżdżąc z synkiem na dłuższych trasach, korzystamy z tabletu, by mógł obejrzeć sobie na nim bajki. Był też szybszy od uruchamianego ręcznie hotspotu wbudowanego w NavRoad Uni – z racji posiadania łączności LTE.

Czy cena 40 zł za usługę łączącą samochodowy internet oraz monitoring i diagnostykę jest korzystna? Uważam ją za rozsądną. Usługa jest dobrze skrojona pod potrzeby niezaawansowanego użytkownika. Jak wspomniałem na wstępie, szczególnie dobrze spisze się do rozliczania kilometrówek. Ale i nie mając aż takich potrzeb (będąc za to samochodowym laikiem) uznać ją muszę za przydatną.

T-Mobile Smart Car – sprytne auto dla każdego (recenzja)
Zalety
prosta instalacja i uruchomienie
powinno działać w każdym samochodzie ze złączem ODB-II
bezobsługowość
automatycznie uruchamiany hotspot o dobrej wydajności
monitorowanie stanu pojazdu zrozumiałe dla laika
LTE
rozsądna cena
Wady
niepotrzebne rozdzielenie niektórych opcji w aplikacji między różne pozycje menu
umowa na 24 miesiące
działanie niektórych funkcji uzależnione od możliwości („widzimisię”) samochodu
9
OCENA