Korzystam ze Spotify od ośmiu lat. Przez większość czasu za darmo. Chyba jednak przyszła pora, aby w końcu zacząć płacić. Platforma zaczęła bowiem atakować mnie reklamami.
Przywykłem do Spotify. Trudno mi sobie wyobrazić życie bez niego
Już nie pamiętam, jak to się stało, że zacząłem korzystać ze Spotify. Na swojej skrzynce mejlowej wciąż mam wiadomość o wykupieniu Premium na 3 miesiące za 99 groszy w maju 2017 roku, więc podejrzewam, że skłoniła mnie do tego właśnie ta promocja. Prawdopodobnie wtedy nie spodziewałem się, że tak się przyzwyczaję do Spotify. Platformie zdecydowanie udało się mnie „usidlić” – duży udział w tym miały algorytmy, które często trafnie podpowiadają piosenki, jakie mogą mi się spodobać. Dziś na playliście Polubione utwory mam prawie… 9500 piosenek.
W kolejnych latach zdarzyło mi się jeszcze kilkukrotnie wykupić Premium. Najczęściej w promocji, w ramach której trzymiesięczna subskrypcja kosztowała tyle, ile miesięczna dla pojedynczego użytkownika (wtedy jeszcze 19,99 złotych). Przydawało się to m.in. podczas wycieczek, żeby słuchać ulubionej muzyki w aucie. Miałem też epizod korzystania z subskrypcji Duo, ale nie zdała u mnie egzaminu. Przez większość czasu używałem – i robię to nadal – darmowej wersji.
Być może zapytacie, dlaczego? W moim przypadku odpowiedź jest prosta – ponieważ przez zdecydowaną większość czasu korzystam ze Spotify w aplikacji na komputerze, słuchając muzyki podczas pracy. W samochodzie czasem brakuje mi możliwości swobodnego używania Spotify, bowiem to, co leci w radiu, często mnie nie satysfakcjonuje. Nie spędzam jednak w aucie na tyle dużo czasu, abym nie mógł się obejść bez nieskrępowanego dostępu do ulubionej muzyki.
Nie słucham też jej na smartfonie/na słuchawkach, gdyż laryngolog kilka lat temu (skutecznie) – mówiąc delikatnie – przestrzegła mnie, że to nie jest dobre dla mojego słuchu. Taka już moja uroda, że mój słuch nigdy nie był wybitny, a słuchanie muzyki w słuchawkach sprawiłoby, że pogarszałby się znacznie szybciej niż tylko z powodu przybywających lat. W takiej sytuacji nie miałem innego wyboru. To znaczy miałem, ale rozsądek podpowiedział, że lepiej ograniczyć się do słuchania muzyki na głośnikach, oczywiście nieprzesadnie głośno, jeśli nie chcę wkrótce poczuć się zmuszony do używania aparatu słuchowego na własne życzenie.
Gdyby było inaczej, z pewnością już dawno wykupiłbym i płacił za subskrypcję Premium, ponieważ nie da się komfortowo korzystać z aplikacji i słuchać muzyki na smartfonie. Przede wszystkim z uwagi na ograniczenia dotyczące dostępnej liczby przełączeń utworów, brak możliwości odtworzenia konkretnego utworu i oczywiście reklamy.
Co ciekawe, do tej pory w aplikacji na komputery nie było żadnych ograniczeń, więc naturalnie korzystałem z wersji bezpłatnej, która zapewniała na pececie taką samą funkcjonalność jak Premium na smartfonie. Kilka razy, ale to mogę policzyć na palcach jednej ręki, zdarzały się epizody, że wyświetlały się reklamy w aplikacji, lecz w ogóle mi to nie przeszkadzało, ponieważ i tak ta działa w tle, gdy pracuję przy komputerze, więc było to dla mnie niezauważalne.
Zdarzyło się też, że odtworzyła się reklama audio, ale nie było to irytujące na tyle, abym pomyślał o wykupieniu Premium, gdyż działo się to sporadycznie i przez bardzo krótki okres. Niespodziewanie kilka dni temu Spotify znów odtworzyło mi reklamę audio i początkowo uznałem, że to kolejny epizod, z jakimi miałem już do czynienia. Cóż, szybko przekonałem się, że tym razem chyba będzie inaczej.
Chyba jednak czas zacząć płacić za Spotify Premium
O ile w przeszłości reklamy emitowane były sporadycznie i przez krótki czas, tak od kilku dni każdego dnia reklam audio jest naprawdę dużo. Włączają się co kilka-kilkanaście piosenek i na dodatek w kółko te same, m.in. Amazon Prime Video, Media Expert (na szczęście nie włącza niskich cen) oraz twórczości Sobela, której akurat nie jest fanem (bez urazy).

Początkowo pomyślałem, że pewnie tym razem reklamy wkrótce znikną, gdyż w przeszłości tak właśnie było – pojawiały się, a potem znikały. Mam jednak wrażenie, że tym razem to nie będzie epizod, tylko „nowy standard”, ponieważ nigdy wcześniej Spotify nie atakowało mnie takimi ilościami materiałów promocyjnych.
Żeby nie było – nie biadolę, że przez tyle lat korzystałem ze Spotify za darmo, a teraz muszę zacząć płacić 23,99 złotych miesięcznie (choć mówi się o podwyżkach cen Spotify w 2025 roku). Nie mam problemu z płaceniem za dostęp do treści multimedialnych, ponieważ mam cashback za płatności kartą oraz opłacam kilka subskrypcji (m.in. właśnie Amazon Prime) i zdarza mi się wypożyczyć film za pieniądze, ale w tym przypadku zwyczajnie nie czułem się do tego zmuszony. W końcu Spotify samo pozwalało mi korzystać ze swoich usług bezpłatnie na satysfakcjonujących dla mnie warunkach.
Mimo wszystko sprawdzę jeszcze przez kilka dni, czy to jednak dłuższy epizod, czy nie – z czystej ciekawości. Tymczasem zapytam, czy u Was sytuacja wygląda podobnie? Jeśli tak, to najwyraźniej Spotify prowadzi szeroko zakrojoną akcję, mającą na celu zwiększenie przychodów firmy. Co naturalnie można zrozumieć, jako że przecież musi płacić artystom, choć akurat ta kwestia to materiał na odrębny artykuł.