Smartphone Tycoon / fot: własne

Straszne, co ten 2020 rok zrobił z branżą smartfonów. Tragiczna sprzedaż urządzeń

Podsumowanie sprzedaży smartfonów w 2020 roku jeży włos na głowie. Tak słabych wyników nie było w branży od wielu lat. Wystarczy rzucić okiem na proste porównanie.

Zapaść na rynku mobilnym

Rok 2020 był dla wielu firm rynku mobilnego prawdziwym czasem próby. Raczej oczywiste jest, że niewiele z nich musiało liczyć się z ryzykiem całkowitego upadku. Większość przedsiębiorstw swobodnie utrzymała się na powierzchni, ale musiały pogodzić się ze znacznie mniejszymi przychodami niż w roku 2019. Na przykład Samsung od 9 lat nie miał tak złych wyników.

Jak sytuacja wygląda po przeanalizowaniu sprawy z perspektywy globalnej? Zgodnie z raportem TrendForce, producenci zdołali wprowadzić na rynek jedynie 1,25 mld smartfonów. To wydaje się dużo, ale wciąż stanowi spory, 11-procentowy spadek w porównaniu z rokiem 2019. Lepiej pomaga sobie to wyobrazić poniższe zestawienie.

Jak widać, po nieznacznym spadku w roku 2019, sytuacja w roku 2020 uległa znacznemu pogorszeniu. Większość problemów wywołała globalna pandemia koronawirusa, która na jakiś czas sparaliżowała lub odczuwalnie spowolniła pracę fabryk i znacząco zmniejszyła wydajność łańcuchów dostaw i dystrybucji.

Droga wiedzie tylko w górę

Ponieważ branża mobilna w sensie metaforycznym osiągnęła już dno w 2020 roku, teraz jedyna droga wiedzie ku powierzchni. Przewidywania analityków są nadzwyczaj pozytywne. Przewiduje się, że roczna produkcja smartfonów w 2021 roku wyniesie 1,36 mld sztuk, czyli o 9% więcej niż w roku ubiegłym.

Nawet Apple spodziewa się wzrostów sprzedaży iPhone’ów, czego wyraz dało, zwiększając zamówienia na produkowane urządzenia. Ponadto wiele firm pokłada spore nadzieje w smartfonach z modemami 5G. Jeśli sieci nowej generacji będą się nadal rozwijać, urządzenia mogące skorzystać z szybszej wymiany danych będą stawać się coraz bardziej popularne.

(fot. Apple)

Oczywiście przeciętny użytkownik nie zdaje sobie sprawy lub po prostu nie obchodzi go to, jak w pandemicznych warunkach rywalizują wielkie firmy, obracające miliardami dolarów. Dla niego najważniejszym czynnikiem, określającym, jaki smartfon kupić, pozostanie cena pojedynczych urządzeń, a nie to, jak dobrze (czy marnie) radzi sobie dany producent w globalnych przepychankach branżowych. Problem jedynie w tym, że elektronika może w tym roku wyraźnie podrożeć – a to już jest coś, co zauważy i odczuje sporo ludzi.