Masz pecha w aplikacjach randkowych? Pewnie korzystasz z Androida, biedaku

Czy model smartfona może robić jakąkolwiek różnicę, jeśli chodzi o dopasowania w aplikacjach randkowych? Ponieważ nikt nie zabronił amerykańskim naukowcom sprawdzenia, czy tak może być, zrobili to.

Smartfon z Androidem zmniejsza twoje szanse

Jeśli chodzi o badania statystyczne, za ich pomocą można „udowodnić” nawet najbardziej niedorzeczne twierdzenia, wykazując rzekomy wpływ populacji bielinka kapustnika w Polsce na wielkość średnich opadów deszczu na południowo-wschodnim krańcu kraju. Na ile podobnymi zasadami działania wykazali się badacze z CompareMyMobile nie wiadomo. Z całą pewnością wyniki ich opracowań są interesujące.

Okazuje się, że to, jakim smartfonem robimy selfie w łazienkowym lustrze, ma znaczenie. W wielkim uproszczeniu, jeśli na takim zdjęciu widnieje iPhone, to nasze szanse na znalezienie randki rosną. Jeśli widać na nim smartfona z Androidem, to możemy mieć nawet o 30% mniejszą „skuteczność”.

Nie pokazuj się z BlackBerry na randce

Jedyną androidową marką, która pomaga znaleźć „match”, jest Samsung. Wyniki badań sugerują, że profile ze zdjęciem, na którym trzymane jest urządzenie tego producenta, mają większe szanse na „swipe w prawo” aż o 19%.

Oczywiście 19% to niewiele w porównaniu z wynikiem iPhone’a – 76%, ale patrząc na wskaźniki innych firm, jest znakomicie. Największego pecha mają właściciele BlackBerry – mając smartfon tego producenta praktycznie skazujemy się na niepowodzenie, obniżając swoje szanse nawet o 74%. Niespecjalnym wzięciem cieszą się też posiadacze OnePlusów. Google Pixel w dłoni też może nie działać zbyt zachęcająco, zmniejszając atrakcyjność profilu o 10%.

Wszystkie dane opierają się na badaniu, w którym profile na portalu randkowym były spreparowane, a jedyną zmienną były rodzaje telefonów, trzymane w dłoniach fałszywych właścicieli profili. Odpada więc kwestia lepszej lub gorszej prezencji człowieczych modeli.

Jak wspomniałem na wstępie, badanie może mieć mało wspólnego z rzeczywistością, zwłaszcza, że jego organizatorzy nie zadali sobie trudu, by zorientować się, jak naprawdę nazywa się smartwatch Apple…