Huawei Mate 20 (fot. WinFuture)

Piękny będzie ten Huawei Mate 20. Jaka szkoda, że najpewniej nie trafi do Polski…

Od premiery Mate 20 i Mate 20 Pro dzieli nas już tylko kilkanaście dni. Nic więc dziwnego, że smartfony te skrywają przed nami coraz mniej tajemnic. Nie tak dawno mieliśmy okazję zobaczyć model z dopiskiem „Pro” w nazwie na oficjalnych renderach, teraz natomiast możemy obejrzeć sobie jego mniej „profesjonalnego” braciszka. Muszę przyznać, że wygląda on naprawdę świetnie i szczerze żałuję, że najprawdopodobniej nie będzie dostępny w Polsce.

Jeszcze do niedawna nie miałem wyrobionego zdania na temat tzw. notcha. W końcu doszedłem jednak do wniosku, że rozwiązanie to wcale nie jest takie korzystne, jak próbują to wmówić nam producenci. Być może dlatego, że w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej smartfonów z ekranami z wcięciem w kształcie łezki/kropli wody, które już o wiele łatwiej zaakceptować, ponieważ zabiera zdecydowanie mniej powierzchni wyświetlacza.

Mate 20 Pro będzie miał (6,3-calowy, obustronnie zakrzywiony) ekran z tzw. notchem, natomiast w Mate 20 bez żadnego dopisku producent zastosuje wyświetlacz właśnie z dużo mniejszym wycięciem. Od razu też warto napisać, że w tym modelu marka wykorzysta płaski panel TFT LCD o przekątnej 6,53 cala, proporcjach 18,7:9 i rozdzielczości Full HD+ (2244×1080 pikseli).

Mnie osobiście o wiele bardziej podoba się właśnie Mate 20, ponieważ patrząc na jego przód, ma się wrażenie większej „bezramkowości” niż w przypadku Mate 20 Pro, mimo że ten ostatni dostanie obustronnie zakrzywiony ekran.

Huawei Mate 20 (fot. WinFuture)

Sercem Mate 20 będzie oczywiście najnowszy procesor HiSilicon Kirin 980, który składa się z dwóch rdzeni ARM Cortex-A76 2,6 GHz, dwóch ARM Cortex-A76 1,92 GHz i czterech ARM Cortex-A53 1,8 GHz oraz układu graficznego ARM Mali-G76. Na pokładzie jest też podwójny chip NPU, a całość powstaje przy wykorzystaniu 7-nm procesu technologicznego.

Huawei Mate 20 ma być dostępny w wielu różnych konfiguracjach: z 4 GB, 6 GB lub 8 GB RAM i 64 GB, 128 GB, 256 GB lub 512 GB pamięci wbudowanej. Co ciekawe, tę ostatnią będzie się dało rozszerzyć, ale nie przy pomocy znanej i lubianej karty microSD, a nowej karty nanoSD, którą Huawei zaprezentuje razem ze smartfonami z serii Mate 20. Początkowo do dyspozycji ma być tylko jedna pojemność, 128 GB.

Na tyle Huawei Mate 20 znajdą się potrójny aparat główny i czytnik linii papilarnych. W tym modelu skaner nie będzie bowiem zintegrowany z wyświetlaczem, jak w Mate 20 Pro. Serwis źródłowy nie jest natomiast pewny, co do konfiguracji aparatu, więc niewykluczone, że ta wersja smartfona faktycznie zaoferuje inną niż wyżej pozycjonowane urządzenie z dopiskiem „Pro”.

Huawei Mate 20 (fot. WinFuture)

Huawei Mate 20 zaoferuje również 3,5 mm złącze słuchawkowe, którego zabraknie w Mate 20 Pro. Smartfon zasilać ma akumulator o pojemności 4000 mAh ze wsparciem dla technologi super szybkiego ładowania przewodowego 40 W oraz szybkiego ładowania bezprzewodowego 15 W.

I chociaż Huawei Mate 20 zapowiada się – przynajmniej moim zdaniem – rewelacyjnie, to wiele wskazuje na to, że nie będzie on tak powszechnie dostępny, jak model z dopiskiem „Pro” w nazwie. W Polsce osobiście się go nie spodziewam, ponieważ już Mate 10 do nas nie trafił. Zainteresowanym pozostaje mieć nadzieję, że smartfon pojawi się chociaż w jednym europejskim kraju , bowiem wtedy łatwo go będzie ściągnąć do Polski za pośrednictwem Amazona.

Roland Quandt z serwisu WinFuture szacuje też, że Huawei Mate 20 powinien kosztować około 750 euro, tj. równowartość ~3200 złotych.

Polecamy również:

https://www.tabletowo.pl/2018/09/24/huawei-mate-20-pro-na-oficjalnych-renderach/

Źródło: WinFuture