Muszę się do czegoś przyznać: podejmując się recenzji słuchawek Audictus Leader bardzo niewiele wiedziałem o marce i o ich portfolio produktów. Zaczynając testy zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Można powiedzieć, że startowałem w najlepszej możliwej pozycji: bez sprecyzowanych oczekiwań i bez uprzedzeń. Niepostrzeżenie minęły dwa tygodnie, czas więc ująć swoje wrażenia w recenzję.
Audictus Leader
Słuchawki dotarły do mnie w szarym, raczej niepozornym pudełku. Gdybym zobaczył je na półce w sklepie, pośród innych pudełek, prawdopodobnie nie zwróciłbym na nie uwagi. Wyjęty sprzęt to co innego – mamy do czynienia z konstrukcją wokółuszną, słusznych rozmiarów. Słuchawki są wykonane z czarnego, matowego plastiku. Do tego nauszniki ze sztucznej skóry i takież obszycie wyścielonego gąbką pałąka. Jedyne akcenty w innym kolorze to srebrne zawiasy i stalowy pałąk (będący również elementem regulacyjnym), widoczny po rozłożeniu słuchawek – daje on dużą elastyczność i wytrzymałość konstrukcji.
Użyte do budowy słuchawek materiały są dobrej jakości i sprawiają wrażenie wytrzymałych. Jedyne zarzuty, jakie mam, do wykonania, to takie, że karbowane wykończenie obudowy przetwornika bardzo przyciąga wszelkie drobinki pyłów oraz że oznaczenia słuchawek „lewa/prawa” są niemal niewidoczne, co w początkowym okresie użytkowania było nieco dezorientujące.
Konstrukcja słuchawek umożliwia ich złożenie i obracanie nauszników o niemal 90°. Nie zmniejsza to jakoś istotnie gabarytów, ale mimo to ułatwia przenoszenie w torbie czy plecaku. Szkoda, że producent nie przewidział choćby podstawowego etui czy woreczka w komplecie.
Mikrofon oraz wyraźnie odseparowane od siebie przyciski sterujące (włącznik, plus oraz minus) umieszczone zostały na prawej słuchawce i są wyraźnie odseparowane od siebie – łatwo się z nich korzysta bezwzrokowo. Za ładowanie odpowiada gniazdo microUSB (dlaczego nie USB-C?) na lewej słuchawce.
Słuchawki umożliwiają także pracę przewodową – co ciekawe, służą do tego aż dwa gniazda przyłączeniowe – Jack 6,3 mm na lewej słuchawce oraz Mini Jack 3,5 mm na prawej – to drugie ma także kontakty umożliwiające pracę mikrofonu, a dołączony kabel ma pilota z takim właśnie dodatkowy mikrofonem. Drugi z kabli (Jack 6,3 mm ⇔ Jack 3,5 mm) pilota nie ma, lecz jest wyraźnie dłuższy i na pewnym odcinku jest skręcony w sprężynkę – doskonale się spisał przy współpracy z komputerem.
Parametry
- średnica przetworników: 50 mm,
- typ głośnika: Neodymowy,
- impedancja: 32 Ω,
- dynamika: 110 dB +/-3 dB,
- pasmo przenoszenia: 20 Hz – 22 kHz,
- złącze ładowania: micro USB,
- funkcjonalność: składana konstrukcja, obsługa kodeka aptX-LL, mikrofon z redukcją szumów cVc, drugi mikrofon na kablu,
- waga: 240 gramów,
- łączność: Bluetooth 4.2,
- zasięg działania: Do 10 metrów,
- czas pracy: Do 20 godzin,
- wtyk: Stereo Mini Jack 3,5 mm / Jack 6,3 mm.
Cena słuchawek została ustalona na 299 zł.
Ciekawostką jest, że słuchawki działają w trybie multi-point oraz że działanie w trybie bezprzewodowym jest możliwe równocześnie z działaniem na kablu – nie ma o tym ani słowa w instrukcji, a o multi-point jest jedynie niemal niewidoczna informacja na pudełku, co uważam za dziwne, gdyż mogłoby to być akcentowane jako mocny punkt – niewiele słuchawek w porównywalnej cenie to potrafi.
Komfort użytkowania
Słuchawki mają duże nauszniki o zamkniętej konstrukcji, które bez problemu obejmują niemal całe małżowiny. Piankowa wyściółka jest miękka, słuchawki więc nigdzie nie uciskają przy dłuższym użytkowaniu, a do tego zapewniają dobrą izolację. Także spora ilość pianki na pałąku oznacza, że całość komfortowo spoczywa na głowie. Siła nacisku jaką daje jest dobrze dobrana – nawet przy kilkugodzinnych sesjach nie ma się poczucia trzymania głowy w imadle, a jednocześnie słuchawki nie przejawiają tendencji do spadania przy gwałtowniejszych ruchach.
Zamknięte nauszniki oznaczają oczywiście, że słuchawki nieźle grzeją – o ile w zimie nie widzę tu większego problemu, to latem dłuższe korzystanie może nie należeć do przyjemnych. Jest to jednak problem, który mają w tych warunkach chyba wszystkie konstrukcje wokółuszne i sporo nausznych.
Producent dość dokładnie określił czas pracy na jednym ładowaniu – osiągnąłem podczas testów czas zbliżony do deklaracji, a ponieważ słuchawki dość sprawnie raportują stan akumulatora do telefonu, to można z wyprzedzeniem zadbać o ich naładowanie.
Procedura testowa
Ze względu na mnogość możliwości, słuchawki zostały przetestowane na parę sposobów. Praca bezprzewodowa została przetestowana z telefonem Apple iPhone 11 Pro oraz z komputerem stacjonarnym wyposażonym w moduł BT zgodny z aptX. Dodatkowo słuchawki używane były intensywnie podłączone kablem do komputera. Źródłem dźwięku skompresowanego stratnie był serwis Apple Music (moja standardowa playlista testowa widoczna poniżej). Jako źródło bezstratne posłużył serwis Idagio oraz Tidal z subskrypcją Hi-Fi.
Słuchawki wykorzystywałem również podczas grania i odtwarzania filmów – wykorzystywałem przy tym przeznaczone do tego kodeki obiektowego dźwięku przestrzennego Dolby Atmos for Headphones oraz DTS Headphone:X. Ocena jakości została wykonana po kilkudziesięciu godzinach wygrzewania podczas pracy.
Jakość dźwięku
Producent słuchawek Audictus Leader na opakowaniu zamieszcza wykres charakterystyki swojego sprzętu, co jest bardzo miłe i pozwala pozbyć się uczucia zaskoczenia brzmieniem. A nie jest to sprzęt dla każdego – miłośnicy neutralnego i mocno analitycznego brzmienia nie będą nim zachwyceni. Bas jest silnie zaakcentowany, nieco podbita jest górna część pasma, lecz średnie tony, najbardziej bogate w subtelności brzmieniowe i wokal są dość mocno wycofane i jakby przytłoczone. Początkowe wrażenie jest takie, jakby bas wylewał się zbyt mocno i zagłuszał całą resztę, jednak nie jest tak źle: te słuchawki po prostu wymagają solidnego wygrzewania.
O ile zwykle efekt tego procesu jest dość subtelny, to nie dotyczy to Audictus Leader: po kilkudziesięciu godzinach użytkowania bezprzewodowego i na kablu ich brzmienie dość mocno moim zdaniem odbiega od początkowego. Bas stał się grzeczniejszy, bardziej ułożony (ale nie słabszy) i zdecydowanie lepiej kontrolowany. Nie przytłacza już tak bardzo średnicy, która też potrafi zagrać jakby subtelniej i z większą dbałością o niuanse. Różnicę słychać chyba najlepiej na delikatnych jazzowych kawałkach Hiromi i Edmara Castanedy oraz Emil Brandqvist Trio, które nabrały życia i wyrazistości.
„Autumn Leaves” Claptona grają dość mrocznie (ale hej, to jest blues!), a „Comfortably Numb” Pink Floyd woła o trochę więcej mocy dla gitarowego solo Gilmoura, lecz brzmienie wciąż jest bardzo przyzwoite i może się podobać. Słuchawki mają nieźle zaznaczoną i przyjemną przestrzenność, którą najlepiej można ocenić na utworach klasycznych i jazzie a także… na utworach nagranych w technice Binaural (Pearl Jam z playlisty testowej).
Ogólnie rzecz biorąc, brzmienie Audictus Leader należy ocenić jako dość uniwersalne i rozrywkowe. Słuchawki przyjemnie mnie przy tym zaskoczyły jedynie minimalnym przydźwiękiem pracującej elektroniki przy pracy bezprzewodowej oraz bardzo niewielkimi różnicami brzmieniowymi między pracą bezprzewodową i na kablu (a takie Sennheisery 4.40 używane przez małżonkę potrafią się przy tych samych źródłach dźwięku dość mocno różnić).
Połączenie Bluetooth warto tu przy tym docenić także za jego doskonałą stabilność – przy testach z komputerem (odbiornik BT wpięty do gniazda z tyłu obudowy, więc bardzo niekorzystnie) słuchawki okazały się całkowicie niepodatne na zakłócenia transmisji w bliskim zasięgu, a pierwsze przerwy słyszalne były dopiero po oddaleniu się o dobre 6-7 metrów od komputera, z dwoma ścianami po drodze. Tak dobrze i pewnie nie pracowały u mnie jeszcze ŻADNE słuchawki Bluetooth, również znacznie bardziej renomowanych producentów. Moje prywatne Audio-Technica potrafią przerwać po oddaleniu się o 2 metry od komputera.
Wracając jeszcze na chwilę do dźwięku, muszę przyznać, że charakterystyka słuchawek Audictus Leader bardzo dobrze pasuje do filmów i gier – jest efektownie i wyraziście. Słuchawki świetnie współpracują z Dolby Atmos for Headphones w materiałach z odpowiednio zakodowanym dźwiękiem, dając dobry efekt przestrzenny i odpowiednią wyrazistość efektów.
DTS Headphone:X z kolei doskonale sprawdza się w grach, przewyższając (moim zdaniem) większość rozwiązań dźwięku przestrzennego implementowanych w gamingowych słuchawkach (szczególnie, że ich producenci często sięgają po niemłody Dolby Headphones). Windows Sonic mniej przekonuje, lecz jest to zarazem jedyny słuchawkowy kodek dźwięku przestrzennego, który jest częścią systemu i nie trzeba go kupować osobno.
Podsumowanie
Audictus Leader to słuchawki, które potrzebowały czasu, by mnie przekonać do siebie. Pierwsze wrażenie było mylące, potrzeba było dłuższej znajomości, by początkowe zgrzyty poszły w zapomnienie. Polubiłem ich brzmienie, choć nie każdy typ muzyki pasuje do nich idealnie. Przez czas testów były moim jedynym sprzętem do grania i filmów, pracując przeważnie na kablu i – ponieważ ich konstrukcja na to pozwala – często jednocześnie także podłączone bezprzewodowo do telefonu.
Takie drobiazgi znakomicie uprzyjemniają użytkowanie sprzętu i szkoda, że inni producenci je lekceważą. Daję za to dużego plusa Audictusowi.