Słuchawki Astell & Kern Luna
Astell & Kern Luna (fot. Astell & Kern)

Te słuchawki kosztują 10 tysięcy złotych. Mają grać jak marzenie

Wielu z nas, zapytanych o to, ile jesteśmy w stanie wydać na dobre słuchawki, najpewniej odpowiedziałoby, że około kilkaset złotych, może ponad tysiąc. A co powiecie na słuchawki za 10 tysięcy złotych? Z taką propozycją wychodzi audiofilska firma Astell&Kern.

Słuchawki Astell&Kern Luna to geniusz tkwiący w prostocie

Skoro mówimy o tak sakramencko drogich słuchawkach, to trzeba powiedzieć parę słów o samym producencie. Astell&Kern to w żadnym wypadku nie jest firma z pierwszej łapanki. Marka ta jest dzieckiem firmy Iriver i od kilkunastu lat zajmuje się produkcją audiofilskich, przenośnych odtwarzaczy (DAP-ów) oraz wzmacniaczy (tzw. AMP-ów), a od pewnego czasu także słuchawek.

Astell&Kern Luna to słuchawki wyjątkowe pod wieloma względami, ale ich wyjątkowość przede wszystkim opiera się na zastosowanych przetwornikach. Zdecydowana większość producentów duży potencjał dźwiękowy słuchawek czerpie za sprawą stosowaniu konstrukcji multiprzetwornikowych, czyli opierających się o dwa lub więcej przetworniki. Wówczas, każdy z nich otrzymuje do wykonania swoje zadanie, a mianowicie konkretne elementy pasma (niskie, średnie, wysokie tony) do odtworzenia.

Model Luna został wyposażony w tylko jeden, ale nie byle jaki przetwornik. Słuchawki krzesają brzmienie z 13-milimetrowego mikroplanarnego przetwornika wykonanego w technologii Unipolar Micro Planar Magnetic Driver, który powstał we współpracy z firmą Madoo – japońskim producentem wysokiej klasy słuchawek. Unikatowa, wielowarstwowa konstrukcja głośników, wykorzystująca unipolarny obwód magnetyczny, ma zapewniać krystalicznie czysty dźwięk pełen najdrobniejszych detali.

Aby wykorzystać pełen potencjał przetworników, Astell&Kern zadbał także o zastosowanie właściwych przewodów. Słuchawki mają kabel wykonany z połączenia posrebrzanej miedzi o wysokiej czystości oraz czystej miedzi. Ponadto, jest on z jednej strony zakończony zbalansowanym złączem Jack 4,4 mm, a z drugiej wtyczkami 2-pin, bowiem mamy możliwość odpinania przewodu od słuchawek.

Co jeszcze warto wiedzieć o Astell&Kern Luna?

Pasmo przenoszenia słuchawek to 20 Hz – 30 kHz, poziom całkowitych zniekształceń harmonicznych (THD) wynosi 1%, a impedancja 5 Ohmów sprawia, że słuchawki powinny być łatwiejsze do napędzenia z wielu różnych urządzeń odtwarzających, nie tylko tych zaawansowanych wzmacniaczy.

Obudowy słuchawek są precyzyjnie wykrawane z metalu, a ich opływowy kształt ma zapewniać maksymalnie dobrą ergonomię i wygodę użytkowania przez długie godziny. Producent chwali się również, że są one w całości produkowane w Japonii przez doświadczonych rzemieślników z najwyższą starannością o detale.

W zestawie – poza samymi słuchawkami i przewodem – klienci znajdą łącznie dwa rodzaje (po trzy pary) nakładek silikonowych oraz jedną parę nakładek piankowych. Do wygodnego przechowywania i transportu, dołączone jest wysokiej jakości etui pokryte Alcantarą. Całość zapakowana jest w duże, pieczołowicie przygotowane pudełko. Luksus pełną gębą.

Cena słuchawek Astell&Kern Luna zwala z nóg

No to na koniec pozostała najciekawsza i jednocześnie najbardziej brutalna informacja, czyli cena. Chociaż w zasadzie zdążyłem zdradzić ją w tytule, ale – gwoli formalności – wypada mi wspomnieć o niej również na koniec.

Astell&Kern Luna to słuchawki z najwyższej półki, dedykowane tym najbardziej wymagającym audiofilom. Choć w tym wypadku może wypadałoby użyć stwierdzenia, że też najbardziej szalonym, bo raczej nie każdy jest gotów na wydatek tak dużej kwoty na słuchawki.

Chcąc je kupić, musimy uzbroić się w kwotę 2700 dolarów, co w bezpośrednim przeliczeniu po obecnym kursie dolara daje nam niespełna 10000 złotych.

To co, kto zamawia swoją parę? ;)

Redaktor, recenzent