Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski
Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Recenzja Samsung Galaxy Note 20 Ultra – trzy razy wow

O Samsungu Galaxy Note 20 Ultra mówią teraz wszyscy. Rodzi się więc pytanie: skąd ta cała ekscytacja? Seria Galaxy Note od zawsze była pewnego rodzaju pokazem sił koreańskiego producenta, sposobem na przedstawienie innowacji oraz możliwości technicznych marki, a także wskaźnikiem drogi, jaką podążać mogą jej kolejne flagowe projekty.

Czy tegoroczny model spełnia wszystkie te oczekiwania? Pozwólcie, że to sprawdzę.

Specyfikacja techniczna Samsunga Galaxy Note 20 Ultra

  • wyświetlacz AMOLED, 16 M kolorów, 6,9 cala, 91,7 % przedniego panelu, 1440 na 3088, 494 ppi, Gorilla Glass 7 Victus, 120 Hz,
  • procesor: ośmiordzeniowy Samsung Exynos 990
  • pamięć wbudowana: 256 GB,
  • RAM 12 GB,
  • system: Android 10 z One UI 2.4, 
  • aparat 108 Mpix, f/1.8 (standardowy), 12 Mpix, f/2.2 120 stopni (szeroki), 12 Mpix, f/3.0 (tele),
  • kamerka przednia: 10 Mpix, f/2.2,
  • NFC, Wifi Wi-Fi v802.11 a/b/g/n/ac/ax, GPS, Bluetooth 5.0, IP68, 5G,
  • port USB-C 3.1, 
  • głośniki stereo, 
  • bateria 4500, mAh, szybkie ładowanie,
  • wymiary fizyczne: 164.80 x 77.20 x 8.10 mm, 
  • waga: 208 g.

Cena w dniu publikacji recenzji 5949 złotych.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra w Media Expert

Wideo-recenzja Samsunga Note 20 Ultra

Budowa i wzornictwo

Gdy pierwszy raz wziąłem do ręki Galaxy Note’a 20 Ultra powiedziałem… wow. Urządzenie wygląda genialnie, nowocześnie i futurystycznie, ale zanim opiszę jego wizualne aspekty przejdźmy do tego, jak zostało zbudowane. Odpowiedź „znakomicie” zamierzam tutaj troszeczkę rozbudować.  

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Smartfon składa się z dwóch tafli zaokrąglonego szkła Gorilla Glass 7 Victus – to najnowsza odsłona tego materiału, tym razem ma być odporna nie tylko na upadki, ale także na powstające na jej powierzchni rysy. Co do tego pierwszego nie mogę się niestety (lub na szczęście) w żaden sposób odnieść, lecz w trakcie testów nie zauważyłem, by telefon zebrał z tyłu jakiekolwiek mikro-zadrapania, a używany był bez żadnej obudowy ochronnej. Z przodu od nowości naklejona jest specjalna folia, nie jest zbyt odporna na rysowanie się, ale skutecznie chroni ekran przed podzieleniem z nią tego losu.

Boczne ramki to błyszcząca stal nierdzewna pasująca pod względem barwy do całej konstrukcji telefonu. No właśnie – matowa wersja kolorystyczna o nazwie Mystic Bronze, która na premierowych grafikach nie wzbudzała we mnie jakichś gorących uczuć, na żywo prezentuje się zaskakująco ładnie. Czasem wydaje się być trochę różowa, a czasami bardziej „nude”, tak czy siak wygląda świetnie, choć osobiście i tak wybrałbym klasyczną biel lub czerń (mimo, że są błyszczące, a nie matowe).

Prawa strona urządzenia skrywa w sobie dwa przyciski – włączania urządzenia (który po dłuższym przytrzymaniu uruchomi asystenta głosowego Bixby) i regulacji głośności. Po drugiej stronie smartfona nie umieszczono natomiast żadnych dodatkowych klawiszy.  

Na dole obudowy znajduje się szufladka kryjąca gadżet od lat będący znakiem rozpoznawczym serii Galaxy Note – wysuwany rysik S Pen, a także głośnik smartfona, port USB-C oraz mikrofon.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Na górze znajduje się szufladka z hybrydowym dual SIM (zamiennie z kartą microSD) oraz drugi mikrofon. Tuż nad ekranem umieszczono głośnik do rozmów będący drugą połówką zamontowanego w urządzeniu systemu stereo. 

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Gdy obróciłem telefon szybko zganiłem się za fakt, że do tej pory tak bardzo narzekałem na wystające aparaty w innych telefonach. Wszystko, co widziałem wcześniej, to pikuś przy ogromnym, wystającym module aparatów Galaxy Note’a 20 Ultra.

Nie ma szans na komfortowe używanie telefonu na stole – ten rusza się na boki przy każdym, nawet najlżejszym kliknięciu. Umieszczona po lewej stronie odwróconego smartfona „wyspa” skrywa w sobie trzy sporej wielkości pierścienie, są to, kolejno: obiektyw standardowy, ultraszerokokątny i peryskopowy teleobiektyw z pięciokrotnym zoomem optycznym.

Mamy także lampę błyskową oraz laserowy autofokus. Moduł jest ogromny i żeby go zakryć potrzebny będzie naprawdę sporej grubości case.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Zespolenie materiałów i jakość wykonania to iście flagowy projekt. Zaokrąglone krawędzie przechodzące zgrabnie w kanciaste ramki nie tylko sprawiają, że urządzenie wygląda świetnie, ale także (nawet mimo sporej przekątnej ekranu) dobrze leży w dłoni i wygodnie się go używa – choć już znacznie mniej wygodnie nosi się je w kieszeni spodni.

Oczywiście smartfon jest zbyt duży, by wszystkie akcje na pełnym ekranie wykonywać tylko jedna ręką, ale do sterowania interfejsem mamy także piórko, które przyda się w naprawdę wielu sytuacjach. Telefon waży 208 gramów, ciężar jest jednak rozłożony na całej powierzchni telefonu, dzięki czemu mniej odczuwalny. Konstrukcja telefonu jest odporna na kurz i wodę, zgodnie z certyfikatem IP68. 

Moim zdaniem smartfon jest zwyczajnie piękny – doskonale zbudowany i ładnie wykończony. Co tu dużo mówić – klasa! 

Ekran

Tak właśnie powinien wyglądać wyświetlacz smartfona w 2020 roku! Samsung Galaxy Note 20 Ultra wyposażony został w zagięty ekran AMOLED o przekątnej 6,9 cala i rozdzielczości 1440 na 3088 pikseli z 494 ppi, pokryty szkłem Gorilla Glass 7 Victus. Jego wielkim autem jest wysoka wartość odświeżania (do 120 Hz), która niewątpliwie wpływa na genialne wrażenie płynności działania interfejsu.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Skoro o odświeżaniu mowa trzeba wyjaśnić jedną kwestię. Jego najwyższa wartość nie jest dostępna przy największej dostępnej rozdzielczości ekranu – nie ma możliwości używania jednocześnie jakości WQHD (3088 x 1440) oraz 120 Hz-ów.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

By cieszyć się wysoka płynnością trzeba wybrać jakość Full HD+ lub HD+. Rozdzielczość ekranu w codziennym korzystaniu ze smartfona jest mniej zauważalna od jego odświeżania, sądzę więc, że lepiej wybrać to drugie.

Warto wspomnieć, że telefon działa w trybie adaptacyjnym, oznacza to, że używa on wysokiej wartości odświeżania wtedy, gdy jest ona potrzebna i widoczna, np. w trakcie gry, ale zmniejsza jej wartość, gdy jej działanie jest i tak niezauważalne, by zahamować szybkie rozładowywanie się baterii. 

Galaxy Note 20 Ultra gwarantuje fantastyczny wygląd wyświetlanego obrazu, genialne czernie, idealne kąty widzenia i nasyconą, ładna kolorystykę. Mamy dostęp do trybu ciemnego, filtru światła niebieskiego z harmonogramem, a kolory i wielkość treści dopasujemy do własnych preferencji w ustawieniach. Maksymalna jasność jest świetna i w trybie auto dobrze dostosuje swoją wartość do panujących na zewnątrz warunków oświetleniowych.  

Ekran jest delikatnie zakrzywiony, co sprawia, że otaczające go ramki wydają się jeszcze cieńsze. Potęguje to futurystyczny wygląd urządzenia i zwiększa wrażenie „bezramkowości”. 

Wcięcie na kamerkę do selfie jest czymś, o czym zapomina się praktycznie od razu – „kropka” w niczym nie przeszkadza i nie zasłania żadnych istotnych treści, ale jeśli wciąż będzie was irytował jej widok, włączcie tryb ciemny i wybierzcie odpowiednią tapetę, to powinno zmniejszyć jej widoczność.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Telefon oferuje funkcję always on display ze sporą ilością elementów, które możemy spersonalizować – od wyboru koloru czcionki po dodanie do ekranu zdjęcia lub GIF-a. 

Ekran to z pewnością wielki atut Galaxy Note’a 20 Ultra i moje kolejne wow!

Podzespoły i płynność

Sercem europejskiej wersji Galaxy Note’a 20 Ultra jest Exynos 990 (w Stanach Zjednoczonych i w Chinach telefon otrzymał Snapdragona 965+) z 12 GB RAM i z pamięcią o pojemności 256 GB – z możliwością jej rozbudowania za pomocą karty microSD. 

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Mimo tego, że ruch Samsunga dotyczący implementacji słabszego procesora może wydawać nam się w pewien sposób niesprawiedliwy, to trudno jakoś specjalnie narzekać na wydajność smartfona ze sprzedawaną u nas jednostką.

Na co dzień wszystko działa jak należy. Otwarcie aplikacji trwa około sekundę, a programy otwarte kilka dni wcześniej uruchamiają się błyskawicznie. Jedyną aplikacja, z jaką telefon miał stały problem… było Pokemon Go, które potrafiło zawiesić smartfon nie ustępując aż do „zabicia” programu. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Nie wiem, ale nie sadzę, żeby był to stały problem, a raczej chwilowy bug związany z konkretną wersją aplikacji.

Smartfon lubi się nagrzewać, co mogę jeszcze zrozumieć, gdy ten wykonuje jakieś skomplikowane operacje lub obsługuje wymagające gry. W trakcie testów temperatura Galaxy Note’a 20 Ultra zauważalnie wrosła podczas prowadzonej przez mnie dłuższej wideo-rozmowy, co wydawałoby się dość prostym zadaniem dla smartfona. Ciepły robił się także w czasie dłuższego wykonywania zdjęć i kręcenia filmów – cóż, ten typ chyba tak po prostu ma. 

Ogólne wrażenia z działania smartfona określiłbym jako naprawdę dobre. W dominującej ilości przypadków wszystko działa dokładnie tak, jak trzeba, telefon jest szybki i responsywny. Zagracie na nim w ulubioną grę i szybko odpalicie potrzebną aplikację. Ogólną kulturę pracy urządzenia można więc ocenić jako bardzo dobrą.  

Testy benchmarkowe znajdziecie poniżej. Dodam tylko, że w trakcie ich wykonywania temperatura telefonu zauważalnie wzrosła.

System i łączność

Smartfon działa na Androidzie 10 z nakładką One UI w wersji 2.4. Fabrycznie ustawione sterowanie z użyciem przycisków funkcyjnych zmienicie w ustawieniach na gesty, dzięki czemu zyskacie cały ekran do naszej dyspozycji. 

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Mamy dostęp do paska bocznego z wybranymi aplikacjami, a pełna lista programów podzielona na ekrany znajduje się w wysuwanym od dołu panelu.

Po prawej stronie mamy dostęp do tzw. Samsung Daily, czyli panelu ze spersonalizowanymi informacjami z używanych przez nas aplikacji i pogodą.

Telefon ma dobry system haptyczny – po wybraniu odpowiedniej opcji w menu, kliknięcie w poszczególne elementy interfejsu zostanie pokreślone krótką wibracją zwrotną, która imituje wrażenie wciskania prawdziwego przycisku i znacznie wpływa na komfort sterowania telefonem. 

Android działa bezproblemowo i płynnie. Współpraca softu i podzespołów jest wręcz wzorowa.

Telefon jest wyposażony w WiFi 6, Bluetooth 5.0 oraz NFC, którego użyjecie do płatności Google Pay. Połączenie z internetem w sieci domowej jest bardzo stabilne i pewne, podobnie jak Bluetooth, LTE czy GPS – w każdym wypadku smartfon sprawdził się idealnie w trakcie rozmów, korzystania z map czy surfowania po sieci. 

Co ważne, smartfon oferuje także obsługę nadchodzącej technologii 5G – jeśli planujecie kupić teraz urządzenie, które nawet za jakiś czas będzie w stanie wciąż korzystać z najnowocześniejszych rozwiązań, to dobrze trafiliście.

Smartfon można także używać jako „komputera” w trybie DEX, teraz także bezprzewodowo.

Audio 

Jak na flagowca przystało Galaxy Note 20 Ultra ma dwa głośniki grające w systemie stereo, umieszczone po dwóch stronach telefonu. Ten na dole jest znacznie głośniejszy, drugi tylko delikatnie go wspomaga – wystarczy przysłonić jeden z nich, by usłyszeć znaczną różnicę w mocy ich działania.

Jeśli już o zasłanianiu głośników mowa – dość łatwo zrobić to przypadkowo podczas oglądania filmów czy InstaStories – ten umieszczony na dole znajduje się w takiej pozycji, że aż chce się położyć na nim palec podtrzymując telefon w pionie, podobna sytuacja zdarza się także, gdy trzymamy telefon dwoma dłońmi w trybie horyzontalnym.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Nie mamy mini jacka – ten we flagowcach jest już praktycznie tylko wspomnieniem. Producent dorzucił nam jednak do pudełka zestaw słuchawkowy AKG z końcówką USB-C i fajnie wykończonym, wzmocnionym materiałem okablowaniem. Gra on całkiem dobrze, przyjemnie odwzorowując dźwięki i odtwarzając muzykę z lekkim basem oraz wyraźnymi wysokim tonami. 

W menu urządzenia mamy opcję dopasowania ustawień dźwięku w zakładce Jakość dźwięku i efekty. Włączymy też wsparcie odtwarzania audio z użyciem systemu Dolby Atmos – dobierane automatycznie lub do konkretnej wybranej przez nas sytuacji. 

Słuchawki AKG dołączane do zestawu z telefonem fot. Miłosz Starzewski

Możemy użyć korektora lub skorzystać z opcji Adapt Sound, która spersonalizuje audio uwzględniając nasz wiek i stan słuchu w oparciu o krótki test słyszalności skrajnych dźwięków. Na podstawie tak zebranych informacji urządzenie poprawi jakość muzyki i dopasuje ją dokładnie do wrażliwości naszych uszu. Podsumowując, audio na słuchawkach jest świetne!

Słuchanie muzyki z użyciem systemu stereo także daje dobre wrażenia, choć byłoby znacznie lepiej, gdyby moc obu głośników była bardziej wyrównana. Ogólnie rzecz biorąc na testowanym smartfonie z powodzeniem da się odtwarzać pliki muzyczne czy klipy z YouTube nawet bez słuchawek, gdyż jej jakość będzie do tego celu zwyczajnie wystarczająca. 

Zabezpieczenia dostępu 

Samsung podąża za trendem implementując zatopiony w ekranie czytnik linii papilarnych. System jest celny i niezawodny, ale raczej niezbyt szybki. Odblokowaniu urządzenia towarzyszy delikatna animacja, ale brak tu sygnału haptycznego, który dałby nam znać, że rozpoznanie odcisku przebiegło pomyślnie (albo ja nie mogłem takiej opcji znaleźć). W każdym razie czytnik działa na tyle dobrze, by bez większej irytacji używać go na co dzień.

Jak praktycznie w każdym smartfonie tutaj też mamy alternatywę – można zarejestrować wizerunek twarzy i z jego użyciem odblokowywać telefon. Sama konfiguracja (trwająca dwie sekundy) daje nam do zrozumienia, że system robi nam zdjęcie (nie rejestrując trójwymiarowego skanu), do którego potem porównywać będzie wizerunek osoby próbującej dostać się do smartfona. Mając na uwadze względy bezpieczeństwa pozostałbym przy biometrii odcisków palca – ta jest rozwiązaniem bardziej pewnym. 

Bateria 

4500 mAh – taka pojemność, choć brzmi nieźle, to przy 120 Hz-owym ekranie, sporej przekątnej i dużej ilości funkcji jest po prostu… wystarczająca. Nie ma raczej szans, że telefon wytrzyma na jednym ładowaniu więcej niż półtora dnia, a najczęściej będzie to jeden pełny dzień od rana do wieczora.

Ładowarka do Samsunga Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

To dość dla każdego, kto i tak jest przyzwyczajony do codziennego ładowania telefonu, ale jeśli oczekiwaliście weekendu w górach bez zabierania ze sobą ładowarki czy powerbanku, to powinniście sięgnąć po inny model.

Oczywiście jest tutaj masę opcji, które pomogą zwiększyć czas pracy urządzenia. Wystarczy chociażby zrezygnować z wysokiej wartości odświeżania ekranu na rzecz 60 Hz, ale czy po to kupujecie obsługujący ją smartfon, by z niej nie korzystać? Moim zdaniem nie. 

W pudełku z telefonem, oprócz słuchawek, znalazł się także kabel z dwoma końcówkami USB C oraz ładowarka o mocy 25 Watów. Zestaw pozwoli na naładowanie urządzenie od zera do stu procent w godzinę i 15 minut. Po pierwszych 15 minutach przy gniazdku ogniwo napełni się w 30 procentach, po pół godzinie będzie miało 50 procent pojemności, a w godzinę już blisko 90. Jest dobrze – godzina ładowania w kontekście całego dnia pracy to dość fajny wynik. 

Galaxy Note 20 Ultra ma opcję dzielenia się zmagazynowaną w baterii energią z innymi urządzeniami wspierającymi ładowanie bezprzewodowe. Po uruchomieniu Wireless Power Share wystarczy odwrócić urządzenie i położyć na jego pleckach inne, w dokładnie taki sam sposób, jak na ładowarce indukcyjnej.

Oczywiście są pewne ograniczenia. Aby dzielić się energią bateria Galaxy Note’a 20 Ultra musi być naładowana w co najmniej 35 procentach, wartość tę można zwiększyć w ustawieniach wybierając na przykład, że ładowanie innych urządzeń będzie możliwe, gdy będziemy mieć baterię zapełnioną w na przykład 50 procentach.

Funkcja ma największy sens, jeśli ładujemy z użyciem telefonu urządzenia, takie jak słuchawki lub zegarek – wtedy nie trzeba będzie nosić ze sobą dodatkowych kabli, a i nasza bateria tak bardzo nie „zniknie”. Ładowanie drugiego telefonu to raczej sytuacja awaryjna i trzeba się liczyć z dużą stratą energii w urządzeniu bazowym po wykonaniu takiej operacji. 

Rysik S Pen

Tym, co najbardziej wyróżnia serię Galaxy Note spośród innych urządzeń na rynku, jest niewielki, skryty w obudowie rysik, który poza dodawaniem urządzeniu biznesowego charakteru ma kilka funkcji, które realnie mogą ułatwić korzystanie z telefonu. 

Wyciąganie rysika z obudowy wymaga kliknięcia w jego końcówkę, która wysunie się umożliwiając wyciągnięcie go z telefonu. Akcji towarzyszy przyjemny sygnał haptyczny. Jeśli wyjmiemy rysik na zablokowanym ekranie, wystarczy kliknąć w znajdujący się na jego boku przycisk i już możemy wykonać szybką notatkę.

Więcej opcji pojawi się, gdy ekran będzie odblokowany. Pierwszą z nich będzie utworzenie szybkiej notatki odręcznej – z poziomu tej funkcji możemy jednym kliknięciem zamienić tekst pisany rysikiem na pismo drukowane – genialna opcja dla wszystkich osób tworzących notatki. Tak stworzony tekst można szybko skopiować i przesłać dalej. Rozpoznawanie pisma czasem się myli, jeśli użytkownik pisze niewyraźnie, ale w większości przypadków radzi sobie całkiem nieźle nawet ze znakami występującymi tylko w języku polskim.

Drugą świetną opcją jest tzw. Inteligenty wybór – pozwala ona na znaczenie rysikiem grafiki z tekstem i wyodrębnienie z niej liter, które później można skopiować – koniec z ręcznym przepisywaniem słów z grafik!

Można także notować na screenie z używanego właśnie ekranu, tworzyć na własnym zdjęciu trójwymiarowe rysunki Ala „snapchatowe” filtry, a także odstresować się przy pomocy kolorowanek czy stworzyć szkic lub rysunek.

Wszystkie te funkcje pozwalają na znaczne rozszerzenie możliwości telefonu zmiatając go w prawicowy cyfrowy notatnik, przydatny dla każdego, kto chce mieć w kieszeni urządzenie iście biznesowe. 

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Dzięki rysikowi poczujecie się nie tylko jak szef dużej korporacji, ale także jak… Harry Potter. S Pen obsługuje tzw. Akcje gestem – to ruchy, jakie wykonać należy przyciskając jednocześnie klawisz na rysiku – przypominające mi ruchy różdżką znane z filmów o nastoletnim czarodzieju. Do kilku stworzonych przez Samsunga gestów przypisać możemy wybrane akcje i gotowe – nasze „zaklęcia” pozwolą na otwarcie wybranej aplikacji, powrót do ekranu startowego czy włączenie listy notatek. Jak je skonfigurujemy zależy to wyłącznie od nas.

Podobnie ma się sprawa z przypisaniem akcji do przytrzymania przycisku na rysiku – ten fabrycznie wywoła aparat, ale akcję możemy zmienić na inną, dowolną. Rysik jest także samowyzwalaczem dla kamery – smartfon możemy ustawić tak, by objął większą scenę, np. nas z grupą znajomych i zdalnie wyzwolić migawkę z użyciem S Pena – proste i przydatne.

Rysik S Pen to świetna sprawa, czas jego reakcji, dokładność, rozbudowana ilość funkcji – to wszystko sprawiło, że zapragnąłem mieć go także w swoim smartfonie. Smaczkiem będzie też dźwięk podczas szkicowania – ten brzmi jak prawdziwy ołówek poruszający się po arkuszu papieru. Mówiąc krótko, jestem fanem S Pena.

Aparat 

Ogromny wystający moduł aparatu robi wrażenie – ale raczej niezbyt korzystne. Istnieje jednak znacznie ważniejsza kwestia, a mianowicie co można powiedzieć o fotograficznych możliwościach Samsunga Galaxy Note 20 Ultra?

Aparaty mamy trzy – obiektyw standardowy z rozdzielczością 108 Mpix i światłem 1.8, obiektyw ultraszerokokątny 12 Mpix ze światłem 2.2 i kątem widzenia 120 stopni oraz peryskopowy teleobiektyw z rozdzielczością 12 Mpix i światłem 3.0. 

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Menu aplikacji aparatu wygląda praktycznie tak, jak każde w obecnych na rynku smartfonach z Androidem (i nie tylko) – przesuwane menu pozwala na dostęp do kilku podstawowych funkcji fotograficznych. Pozostałe ukryte są pod nazwą więcej.

Wygląd aplikacji aparatu Samsunga Galaxy Note 20 Ultra

Z poziomu zakładki zdjęcie mamy dostęp do trzech obiektywów urządzenia. Trzy niewielkie ikonki (w formie grafik drzew i liści) przypisane zostały do ultraszerokiego kąta, obiektywu standardowego i 5-krotnego bezstratnego zoomu. Gdy przytrzymamy je palcem z boku pojawi się także suwak i przyciski pozwalające na skorzystanie ze zbliżenia o wartościach od 0,5x do 50x. Tak, to ostanie zoomuje obraz 50-krotnie, niestety, z raczej marnym skutkiem. 

Świetną rozdzielczość i dobrą jakość oferują wszystkie trzy kamery urządzenia – szeroki kąt, standardowy i 5-krotny zoom pozwalają na pstrykanie z duża ilością szczegółów i ładnymi kolorami.

Barwy fotografii są delikatnie podbite, ale bez zbędnej przesady, jak ma to czasem miejsce w smartfonach ze średniej półki. Kontrasty są naturalne, a dodatkowa praca tzw. optymalizatora scenerii jest świetna – „rozumie” on scenę na tyle, by faktycznie pozytywnie wpłynąć na korekcję kadru. 

Opcja jedno ujęcie pozwala nam na bardziej swobodne podejście do fotografii – wykona ona kilka zdjęć, podczas gdy my nagrywać będziemy krótki klip – dzięki czemu bardziej możemy skupić się na przeżywanej chwili, a smartfon uwieczni ją dla nas samemu. 

W zakładce zdjęcie mamy dostęp do trybu profesjonalnego, panoramy, opcji fotografii żywności czy trybu noc. 

Tryb nocny w testowanym smartfonie mnie nie zachwycił. Zdjęcia w dzień robią świetne wrażenie, ale te nocne wypadają (szczególnie w porównaniu nimi) już dość przeciętnie. Smartfon oczywiście znacznie poprawi wygląd każdej ciemnej sceny, ale nie jest to jakość, jakiej moglibyśmy się po nim spodziewać.

Na zdjęciach czasem pojawiają się flary, szczególnie, jeśli bezpośrednio w obiektyw świeci jakaś uliczna lampa. Szczegółowość jest poprawna, a przynajmniej taka się wydaje, gdy patrzymy na zdjęcie z daleka – po jego zbliżeniu widać już drobne szumy i liczne niedoskonałości. Najlepsze efekty uzyskać można fotografując z użyciem obiektywu głównego lub ewentualnie z ultraszerokiego kąta – darujcie sobie zoomowanie obiektów w nocy. 

Ciekawe rezultaty uzyskamy w trybie portretowym o nazwie Live Focus – używać go możemy do fotografowania ludzi i obiektów – ładnie rozmywa on tło i daje wrażenie naturalnej głębi. 

W opcjach wideo mamy dostęp do kręcenia filmów w następujących jakościach: 8K w 24 kl/s, UHD i FHD w 30 i 60 kl/s oraz w HD w 30 kl/s. Filmowanie wspierane jest całkiem skutecznym systemem stabilizacji.

Smartfon pozwala na nakręcenie szczegółowych i płynnych klipów. Stabilizacja zniweluje drobne wstrząsy, choć jeśli mam być szczery widziałem już tę funkcję w lepszym wydaniu i to w znacznie tańszych urządzeniach.

Aparat do selfie ma 10 Mpix i światło 2.2. Kamera pozwala na pstrykanie w dwóch trybach – ze standardowym i ultraszerokim kątem widzenia – prosty przełącznik znajduje się tuż nad przesuwanym menu.

Jak już wspomniałem, tryb portretowy kryje się pod nazwą Live Focus – w większości przypadków poprawnie rozróżni fotografowane plany a natężeniem rozmycia i jego formą sterować możemy już po wykonaniu fotografii. 

Przedni aparat fotografuje z dużą szczegółowością, która jednak spada wraz ze zmniejszającą się ilością światła. W dziennym świetle wykonamy bardzo ładne, pełne detali fotografie z przyjemnym efektem bokeh i naturalną kolorystyką.

Ogólne efekty foto wideo w Samsungu są bardzo dobre, choć gdy pierwszy raz spojrzałem na moduł kamer, chyba spodziewałem się czegoś jeszcze lepszego. Jest bardzo dobrze i szczegółowo, aparat naprawdę robi robotę, a szeroki kąt i obiektyw główny faktycznie zachwycają jakością.

Co do fotografii nocnej i wysokich wartości zoomu… cóż mogłoby być lepiej. Mimo wszystko aparatowi Galaxy Note’a 20 Ultra należy się wysoka ocena – to naprawdę dobra, smartfonowa kamera.

Podsumowanie

Ocena flagowych smartfonów nigdy nie jest łatwa – w końcu od takich urządzeń wymaga się najwięcej. Samsung Galaxy Note 20 Ultra to naprawdę świetny telefon. Genialnie zaprojektowany i wykonany, z doskonałej jakości ekranem i zapewniający stałą, płynną pracę. Potrafiący wykonać dobre zdjęcia, działający cały dzień bez potrzeby ładowania, z fantastycznym dodatkiem w postaci rysika i fajnym systemem audio.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski
Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski

Testując ten smartfon trzy razy powiedziałem wow. Po raz pierwszy, gdy wziąłem go w dłoń, po raz drugi, gdy przetestowałem jego ekran i po raz trzeci, gdy… sprawdziłem jego cenę.

5949 złotych – właśnie tyle musicie dzisiaj zapłacić, by stać się właścicielami tego telefonu. Czy warto? Tego Wam nie powiem. Ten telefon to po prostu świetne urządzenie, ale czy idealne? Chyba nie do końca.

Towar jest jednak wart tyle, ile klient jest w stanie za niego zapłacić. Czy nowy Galaxy Note 20 Ultra jest wart Waszych pieniędzy, ocenić musicie sami. Mam nadzieję, że moja recenzja pomogła Wam rozwiać chociaż kilka wątpliwości.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra fot. Miłosz Starzewski
Recenzja Samsung Galaxy Note 20 Ultra – trzy razy wow
Wnioski
Wzornictwo i budowa
9
Ekran
9
Podzespoły i płynność
8
System i łączność
8
Audio
7
Biometria
7
Ładowanie i bateria
7
Aparat
8
Zalety
Piękne wzornictwo i świetna jakość wykończenia
Wysoka wartość odświeżania ekranu
Funkcjonalność rysika S Pen
Szybkie ładowanie i ładowanie zwrotne
Dobra jakość zdjęć w dzień
Wady
Tylko dzień pracy na jednym ładowaniu
Nierówny system audio
Przeciętny tryb nocny
Wolny czytnik linii papilarnych
Bardzo wysoka cena
8
Ocena