Recenzja Redragon Anubis K539. Niski profil w niskiej cenie

klawiatura Redragon Anubis K539 keyboard

(fot. Mateusz Szymański - Tabletowo.pl)

Ostatnimi czasy coraz częściej skłaniam się do korzystania z klawiatur niskoprofilowych. Bardzo podoba mi się praca na przełącznikach wymagających płytszego wciśnięcia, dzięki czemu moje palce mniej muszą się namęczyć. Używanie takich klawiatur jest dla mnie komfortowe również w grach – mogę szybciej cofać palec po wciśnięciu klawisza. Brakuje jednak moim zdaniem na rynku budżetowych opcji niskoprofilowych opartych o przełączniki mechaniczne. Dlatego też zdecydowałem się przetestować klawiaturę Redragon Anubis K539, którą można kupić w Polsce za naprawdę niewielkie pieniądze.

Chociaż nie lubię określenia „klawiatura mechaniczna”, to recenzowaną dziś klawiaturę zdecydowanie można tak nazwać. Używa bowiem pojedynczych przełączników, które osadzone są w PCB i korzystają z metalowych kontaktów do aktywacji. Można więc powiedzieć, że jest to jedna z najtańszych klawiatur mechanicznych o niskim profilu w Polsce.

Czy jest jednak godna uwagi? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dzisiejszej recenzji!

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Opakowanie i akcesoria

I tu jest pies pogrzebany. Klawiatura Redragon Anubis K539 nie jest dostępna w żadnej oficjalnej polskiej dystrybucji, choć można ją nabyć na Allegro od jednego sklepu. Można co prawda zamówić ten model przez stronę Redragon, aczkolwiek nie przyjdzie ona z polskiego magazynu, a zza granicy – a to dla wielu wyklucza taką opcję.

Możecie powiedzieć, że Allegro ma ochronę kupujących i nie ma co się bać tam kupować. Sęk w tym, że ja nie o tym. Otóż, jeśli zakupimy tę klawiaturę z aukcji na Allegro, przyjdzie do nas bez opakowania i żadnych akcesoriów, poza adapterem USB do bezprzewodowego połączenia 2,4 GHz. Nie mogę więc z tego powodu skomentować tych dwóch aspektów klawiatury.

Ze zdjęć i filmów dostępnych w internecie wiem natomiast, że sporo tracę – w zestawie z Anubis K539 normalnie powinny być jeszcze bonusowe przełączniki i switch puller, czyli narzędzie do wyciągania przełączników z klawiatur. Tu ich nie uświadczymy, a szkoda.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od góry

Pierwszy rzut oka na klawiaturę i już widać, że jest to model dostępny w kolorze białym. To według mnie świetna sprawa, bo smutne czarne produkty mi się już przejadły. Redragon Anubis K539 jest dostępny również w czerni, ale nie w Polsce.

Zauważyć można też, że nad strzałkami umieszczone zostało sporych rozmiarów czerwone logo marki. Nigdy nie podobało mi się takie rozwiązanie. Odmiennie wyglądający napis rzuca się w oczy i psuje estetykę klawiatury. To nie tak, że właściciel tego modelu zapomni, że stworzyła go marka Redragon, więc w mojej opinii nie ma potrzeby przypominania o tym wielkimi logotypami. Inna sprawa – jak są one bardziej stonowane, wtedy wygląda to w porządku.

Redragon Anubis K539 to klawiatura o rozmiarze TKL, a więc mamy tu wszystkie klawisze, co w wariancie pełnowymiarowym, ale z obciętą sekcją numeryczną. Takie rozwiązanie jest szczególnie lubiane przez graczy, którzy potrzebują więcej miejsca na ruchy myszką. Dzięki krótszej klawiaturze mogą swobodniej wykonywać ruchy ręką po podkładce. Ja nie jestem zapalonym graczem, ale też wolę ten rozmiar z innego powodu – wygląda on moim zdaniem schludniej i bardziej estetycznie na biurku niż długi prostokąt z NumPadem. Poza tym nie korzystam z panelu numerycznego.

Producent zdecydował się na zaoferowanie tego modelu ze standardowym układem ANSI, a zatem mamy tu długi lewy Shift oraz niski Enter. Ponadto dolny rząd również ma standardowe wymiary: spacja ma 6,25 u, a pozostałe klawisze obok niej po 1,25 u. To pozwala na swobodne wymiany keycapów bez obaw o kompatybilność, choć w tym przypadku może być to problematyczne z innego powodu, o którym wspomnę w dalszej części recenzji.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od spodu

Po odwróceniu klawiatury możemy dostrzec kilka z jej dodatkowych cech. Po pierwsze, mamy tu dwie gumki antypoślizgowe ulokowane blisko przedniej krawędzi. Po drugie, przy tylnej krawędzi znalazły się dwie nóżki do podwyższania kąta nachylenia, które dodatkowo są w pełni ogumione, dzięki czemu zarówno, gdy są złożone, jak i rozłożone, działają jak gumki antypoślizgowe.

Dodatkowo obok jednej z nóżek umieszczone zostały dwa wgłębienia. W jednym znalazł się trzystopniowy przełącznik, służący do przełączania klawiatury między trybami: 2,4 GHz, Bluetooth oraz OFF (czyli po kablu). Drugie wgłębienie to z kolei miejsce na schowanie adaptera 2,4 GHz. Trzyma się on tam magnetycznie, więc nie ma co się martwić, że wypadnie.

Poza tym spód jest zwyczajną płaską powierzchnią z masą dziur, w których znalazły się śrubki. Dodam jeszcze przy tej okazji, że cała obudowa wykonana została z białego tworzywa sztucznego.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od boku

Żeby zobaczyć dokładnie, że Redragon Anubis K539 jest klawiaturą niskoprofilową, należy spojrzeć na nią z boku. To ta perspektywa pozwala zauważyć, że konstrukcja ta jest naprawdę niska. Ma ona bowiem na froncie około 14 mm wysokości – nie licząc keycapów i około 17 mm – licząc z nimi. Przypomnę, że standardowa klawiatura ma na ogół na froncie około 20 mm wysokości bez keycapów. Recenzowany dziś model jest zatem pełnoprawną klawiaturą niskoprofilową.

Niewidoczne z tej perspektywy są przełączniki. Oznacza to, że zostały one obudowane z każdej strony, a zatem mamy tu do czynienia z przeciwieństwem floating-key design. Osobiście preferuję tak zbudowane klawiatury, bo wyglądają bardziej elegancko i brzmią nieco ciszej, dzięki pochłanianiu przez ścianki obudowy części fal dźwiękowych.

Niestety, z cienką obudową wiążą się też pewne wady. W przypadku Redragon Anubis K539 jest to zdecydowanie podatność na wyginanie. Pierwotnie klawiatura przyszła do mnie lekko wykrzywiona, przez co nie stała równo na biurku. Wystarczyło ją jednak złapać w obie dłonie i odgiąć w przeciwnym kierunku. W efekcie mam prostą klawiaturę, ale to wiele mówi o jej wytrzymałości. Nie pomaga też fakt, że płyta mocująca, w której umieszczone są przełączniki, wykonana została z tworzywa sztucznego. Cóż, taka cena niskiego profilu.

Z tyłu klawiatury znalazł się niewyśrodkowany port USB-C, który jest osadzony w owalnym wgłębieniu. To sprawia, że nie każdy kabel może być kompatybilny z tym modelem. Chociażby mój przewód od ładowarki Samsunga nie chce się zmieścić przez prostokątny kształt koncówki. Sam port jest co prawda przesunięty nieco w prawo z perspektywy osoby korzystającej z klawiatury, natomiast moim zdaniem lepsze takie rozwiązanie, niż gdyby umieścić go na którymś ze skrajnych końców tylnej krawędzi.

Z profilu widoczny jest kształt obudowy. Widać, że całość jest delikatnie pochylona w kierunku użytkownika, choć tylko o kilka stopni. Sama obudowa ma z kolei zagięcia i ścięcia podobne do wielu modeli na rynku. Nie mam jej tego jednak za złe – podobają mi się bowiem takie kształty.

Keycapy

Niektórzy z Was dostrzegli już pewnie nietypowe keycapy, na które zdecydował się producent. Nie są one w żadnym stopniu wyprofilowane – to płaskie kwadraciki (i prostokąciki). Wygląda to naprawdę nietypowo, tym bardziej, że każdy rząd ma taką samą wysokość.

Osobiście bałem się, że przez taki brak jakiegokolwiek wyprofilowania będzie to dla mnie trudna w użytkowaniu klawiatura, ale na szczęście się myliłem. Okazuje się bowiem, że płaskie nakładki wcale nie odbiegają komfortem od tych wyprofilowanych. Są po prostu inne, ale na pewno nie gorsze. Mam tu na myśli rzecz jasna siebie, bo oczywiście wchodzą tu w grę preferencje i komuś z Was może takie rozwiązanie zwyczajnie nie przypasować.

Producent nigdzie nie chwali się, z jakiego materiału zostały wykonane te keycapy, więc podejrzewać można, że to ABS. Jest to tworzywo znane ze swojej nieco gorszej wytrzymałości od PBT. Objawia się to wycieraniem tekstury z powierzchni od długoterminowego dotykania jej palcami. W przypadku keycapów jest to nieuniknione, bo żeby pisać, musimy uderzać opuszkami o nakładki. Dlatego też wiele osób woli PBT, które przez wiele lat nie powinno się wygładzić. Warto jednak zaznaczyć, że powierzchnia keycapów użytych w tej klawiaturze jest domyślnie dosyć gładka, więc różnica po wytarciu nie powinna być aż tak zauważalna.

Jeśli natomiast odwrócimy keycapy, zauważymy jak zostały wykonane. Użyto do tego metody podwójnego wtrysku, która polega na wykonaniu znaków z osobnego kawałka tworzywa niż resztę nakładki, a następnie połączenie całości w jedną bryłę. Dzięki temu legendy są częścią powierzchni, a zatem nigdy się nie zmażą.

Na niektórych keycapach umieszczone zostały dodatkowe nadruki, które powstały w wyniku użycia metody pad-print. Polega ona na nadrukowaniu na powierzchni nakładki ikony lub znaku mało wytrzymałym materiałem, który z czasem po prostu zejdzie. Nadruki te mają w tym przypadku kolor szary, więc z doświadczenia wiem, że zanim kompletnie zejdą, to będą coraz bardziej wyblakłe. Warto je jednak zapamiętać, bo informują o pobocznych funkcjach, których użyć można poprzez przytrzymanie klawisza FN i wciśnięcie wybranego przycisku z pobocznym działaniem.

Jeśli natomiast chodzi o czcionkę, to ta moim zdaniem nie powala. Znaki zostały wyśrodkowane w górnej części powierzchni, a brzuszki niestety nie zostały domknięte. Chodzi mi o to, że litery, takie jak O i P, albo cyfry jak 6 i 8, mają przerwy, przez co są jakby rozcięte. Spowodowane jest to potrzebą podtrzymania podczas produkcji kawałka plastiku wewnątrz takiego brzuszka, choć niektórzy producenci udowodnili, że da się rozwiązać ten problem bez wsporników i zaoferować keycapy z prześwitującymi znakami o domkniętych brzuszkach nawet przy użyciu metody podwójnego wtrysku.

Kilka słów należy powiedzieć też o kompatybilności. Choć keycapy te używają krzyżakowego montażu, znanego z przełączników Cherry MX, to niestety wymiana ich na inne może być problemem. Spowodowane jest to wypełnieniem przerw pomiędzy przełącznikami plastikowymi przegródkami, przez co każdy keycap musi zmieścić się w dedykowanej sobie dziurce. Z tego też powodu keycapy o profilu OEM niestety się tu nie zmieszczą, ale zadajmy fundamentalne pytanie: czy właściwie ktokolwiek chciałby zmieniać nakładki w tej klawiaturze? Moim zdaniem taki zabieg byłby bez sensu.

Stabilizatory

Niezbyt dobre wrażenie zrobiły na mnie stabilizatory użyte w klawiaturze Redragon Anubis K539. Działają one na tej samej zasadzie, co w typowych klawiaturach o normalnym profilu z przełącznikami typu MX. Całość opiera się więc o druciki w obudowach, które podczas poruszania się generują nieprzyjemne dla uszu klekotanie. Żeby się tego pozbyć, należałoby odpowiednio nasmarować końcówki drucików gęstym smarowidłem.

Niestety, Redragon nie pofatygował się do wykonania tego zadania i pozostawił wszystkie stabilizatory w klawiaturze Anubis K539 zupełnie suche. W rezultacie klikanie dłuższych klawiszy, które wymagają dodatkowej stabilizacji, generuje grzechoczące odgłosy, które przecież tak łatwo było wyeliminować. Dziwne natomiast, że najbardziej hałasują oba Shifty i spacja, ale Enter i Backspace już znacznie mniej.

Na szczęście zabieg samodzielnego przesmarowania stabilizatorów nie jest ani skomplikowany, ani kosztowny, tym bardziej w przypadku tej klawiatury – wystarczy tu bowiem wyciągnąć przełącznik, a następnie wypiąć stabilizator i rozebrać go na części. Wówczas można swobodnie nasmarować druciki, a potem wszystko złożyć z powrotem do kupy i zamontować ponownie w klawiaturze.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Przełączniki

To, co sprawia, że klawiatura jest niskoprofilowa, to przede wszystkim użyte w niej przełączniki. W przypadku Redragon Anubis K539 wybór producenta padł na konstrukcję stworzoną przez firmę Gaote, która odpowiada między innymi za produkcję popularnych Outemu.

Padło konkretnie na przełączniki GTMX Low-Profile, które w tym przypadku mają dodatkowo wygrawerowane logo Redragona, ale na tym raczej udział tego producenta się kończy, gdyż nie znalazłem żadnych innych różnic względem oryginalnych GTMX. Normalnie powinniśmy mieć wybór pomiędzy wariantami Red, Blue i Brown, natomiast na polskiej aukcji z tą klawiaturą nie mamy takiej opcji.

Ja otrzymałem Anubis K539 na GTMX Low-Profile Brown. Są to przełączniki dotykowe, a więc w momencie aktywacji wyczuwalne jest sprzężenie zwrotne, które ma na celu poinformować nasz palec o aktywacji. Dzięki temu możemy szybciej pisać, bo po wyczuciu nagle zwiększonego oporu możemy po prostu cofnąć palec do góry, zamiast wciskać klawisz do samego dołu.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Problem GTMX Low-Profile Brown jest jednak taki, że obecny w nich bump (w angielskiej nomenklaturze mówi się tak na sprzężenie zwrotne w przełącznikach, alternatywnie „tactile bump”) jest bardzo małych rozmiarów – do takiego stopnia, że momentami zastanawiałem się czy to aby na pewno przełączniki dotykowe.

Spowodowane jest to metodą generowania bumpa w GTMX Low-Profile Brown – „snap spring”. Działa ona w oparciu o powyginany kawałek blaszki, o który zahacza podłużny słupek wystający z boku trzonu przełącznika. Blaszka jest zagięta tak, aby podczas przekraczania pewnego punktu generować takie jakby drapnięcie, które nasze palce interpretują jako sprzężenie zwrotne. Niestety, trudno by było wytworzyć taką metodą większych rozmiarów bump, więc to jedyne, co producent był prawdopodobnie w stanie uzyskać. Moim zdaniem Gaote powinno po prostu użyć innego sposobu, bo choć snap spring jest ciekawym rozwiązaniem w przełącznikach klikających (tam blaszka ta generuje również dźwięk), to już w dotykowych nie ma większego sensu.

Z informacji podanych przez Redragon wynika, że GTMX Low-Profile Brown oferują skok o długości 3 mm, czyli o jeden milimetr mniej niż w standardowych Cherry MX i ich klonach. Aktywacja odbywa się w nich na poziomie 1,2 mm, ale sprzężenie zwrotne zaczyna być odczuwalne już przy 1 mm. Szczyt bumpa wymaga do przekroczenia 55 gramów siły, a żeby doprowadzić trzon do samego spodu należy użyć 70 gf.

Korzystanie z klawiatury na tych przełącznikach to moim zdaniem czysta przyjemność. Choć sprzężenie zwrotne jest ledwo odczuwalne, to mimo wszystko pisanie na GTMX Low-Profile Brown jest niezwykle satysfakcjonujące. Takie małe drapnięcie w połowie skoku potrafi mieć swoje uroki i, moim zdaniem, świetnie urozmaica nudny, liniowy skok, dodając mu nieco życia.

Granie na tej klawiaturze również jest świetne. Dzięki niskiemu profilowi mogłem wcześniej aktywować przełącznik oraz szybciej cofnąć palec do góry, co znacząco przyspieszyło moje ruchy w grach kompetytywnych oraz polepszyło czas reakcji w osu!.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Brzmienie

Niestety, dobrego słowa nie mogę powiedzieć o brzmieniu Redragon Anubis K539. Jest ono paskudne i wręcz odradzałbym używania tej klawiatury bez słuchawek na uszach. Spowodowane jest to rzecz jasna nienasmarowanymi stabilizatorami, które podczas wciskania dłuższych klawiszy głośno klekoczą, ale też z innego, bardziej absurdalnego powodu – przełączników.

Widzicie, wspomniałem, że za generowanie wyczuwalnego sprzężenia zwrotnego odpowiada mechanizm snap spring – powyginana, cieniutka blaszka. Niestety, użycie takiego mechanizmu ma swój nieprzyjemny efekt uboczny. Podczas wciskania klawiszy trzon haczy o blaszkę swoją częścią, co wprawia ją w wibracje, a te skutkują nieprzyjemnym dla uszu metalicznym pogłosem.

Jest on na tyle głośny, że zagłusza nawet rezonujące sprężyny, które też dokładają swoją cegiełkę do słabego brzmienia tej klawiatury. Przez to mogę jednogłośnie uznać, że to jedna z najgorszych klawiatur pod względem dźwięku, z którą miałem do czynienia.

https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2022/10/recenzja-Redragon-Anubis-K539-test-dzwieku.mp3
Tak brzmi klawiatura Redragon Anubis K539

Hot-swap

Istnieje jednak sposób na naprawienie tych wszystkich problemów, a w zrealizowaniu go pomaga zamontowanie w Redragon Anubis K539 gniazd hot-swap. Pozwalają one na wymianę przełączników bez potrzeby użycia lutownicy. Po prostu ciągniemy za pomocą odpowiedniego narzędzia przełącznik do góry, luzując jego zatrzaski, a ten powinien swobodnie wyjść.

Problem leży niestety w tym, że choć klawiatura na to pozwala, to w zestawie nie dostajemy switch pullera – narzędzia wymaganego do przeprowadzenia takiej operacji. Oczywiście kupując w oficjalnym sklepie Redragona dostalibyśmy ów narzędzie w zestawie, ale na aukcji na Allegro już nie. Na szczęście dokupienie go osobno to koszt kilku złotych, w porywach do kilkunastu.

Po wyciągnięciu przełącznika z klawiatury zobaczyć możemy PCB, a także osadzone w nim gniazda. Są one łudząco podobne do tych Outemu stworzonych do klawiatur o standardowym profilu.

Sprawdziłem też jak wygląda kwestia kompatybilności i niestety nie włożymy do tej klawiatury przełączników niskoprofilowych od firm, takich jak Gateron czy Kailh, bo mają inny rozkład metalowych pinów. Wejdą tu więc jedynie GTMX Low-Profile, które nabyć można na przykład na AliExpress.

Poza możliwością wymiany przełączników na inne, istnieją jeszcze dwie zalety posiadania hot-swapu w tym modelu klawiatury. Możemy bowiem wyciągnąć przełączniki spod klawiszy stabilizowanych, a następnie wymontować stabilizatory i je sprawnie nasmarować. O tym wspominałem już wcześniej, ale znalazłem jeszcze coś innego: możemy wyciągnąć wszystkie przełączniki i wymontować z nich metalowe blaszki, które hałasują. Możemy je jeszcze przy okazji nasmarować, aby zniwelować tarcie. W ten sposób niskim kosztem otrzymamy dosyć dobre niskoprofilowe liniowce.

To gratka specjalnie dla tych, którzy nie chcą przełączników dotykowych, a podoba im się ta klawiatura i są w stanie poświęcić nieco czasu na jej „dopracowanie”.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Podświetlenie

Muszę natomiast pochwalić podświetlenie w Redragon Anubis K539. Diody zamontowane zostały bezpośrednio na PCB (a więc są SMD). Od razu po podłączeniu klawiatury zaskoczyło mnie jak żywo wygląda tęczowy efekt świetlny.

Diody nie radzą sobie jednak z białym i ten wygląda jakby był lawendowy. Stosunkowo dobrze wygląda natomiast żółty, który choć wpada nieco w pomarańcz, to nie widać wylewającej się z niego zieleni. Barwy podstawowe są z kolei bardzo ładne. Szczególnie podoba mi się intensywność czerwieni, choć większość testów korzystałem z koloru jasnoniebieskiego.

Trybów jest do wyboru sporo, a pośród nich jest chociażby tęczowa fala, której prędkość możemy zmieniać, ale jej kierunku już nie. Pomimo zastosowania miernej jakości diod, tęcza prezentuje się naprawdę dobrze i ślicznie rozświetla literki.

Jeśli miałbym przyczepić się do czegokolwiek, to powiedziałbym tylko, że wszystkie kolory tęczy są nieco zbyt „wyblakłe”. Podświetlenie jest natomiast bardzo jasne na najwyższym poziomie – widać je dobrze nawet za dnia.

Lampki kontrolne

Nad strzałkami, poza ogromnym logiem Redragon, znalazło się również miejsce na dwie diody informujące nas o włączeniu… czegoś. Generalnie jest to nieco pomieszane, a przez brak instrukcji obsługi miałem lekki problem, żeby rozszyfrować za co odpowiada ta dolna, gdyż ta górna zapala się na czerwono po włączeniu CapsLocka. Nie pomaga też oznaczenie wygrawerowane obok, bo to po prostu literki A i M.

Na logikę dolna powinna palić się po włączeniu ScrollLocka, ale tak nie jest. Służy ona bowiem jako dioda ładowania, gdyż podczas pracy na kablu (a więc gdy klawiatura się ładuje) świeci się ona na czerwono, jeśli bateria jest niepełna lub na biało, gdy poziom baterii wynosi 100%.

Jeśli jednak odepniemy zasilanie z komputera i włączymy tryb bezprzewodowy, pali się ona na zielono (jeśli poziom naładowania baterii jest wysoki) lub czerwono (jeśli bateria jest bliska rozładowania).

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Oprogramowanie

Producent daje do dyspozycji oprogramowanie dedykowane tej klawiaturze, jednak nie należy ono do najlepszych. Żeby w ogóle wykryło klawiaturę, ta musi być podpięta do komputera po kablu – w trybie bezprzewodowym otrzymamy komunikat „Device is disconnected”.

Sam program pozwala na konfigurację wszystkich klawiszy i ustawienie im dowolnego działania, za wyjątkiem… niektórych modyfikatorów. Nie możemy niestety ustawić pod żadnym klawiszem Controla, Shifta lub Alta. Nie rozumiem dlaczego tak jest, ale próbowałem rozwiązać to na wiele sposobów i żaden niestety nie działał.

Jeśli czytacie moje recenzje, wiecie pewnie, że korzystam z lewego Controla w miejscu CapsLocka, więc taka funkcja jest dla mnie wymagana. Redragon Anubis K539 niestety mi na to nie pozwolił. Jest to o tyle dziwne, że przecież każdy inny klawisz możemy dowolnie ustawić.

W oprogramowaniu możemy również konfigurować podświetlenie: wybrać tryb, jego jasność, kolor i ewentualnie prędkość. Możemy nawet tworzyć własne tryby. Dodatkowo program daje do dyspozycji nagrywarkę makr, które następnie można ustawić pod dowolnym klawiszem.

Generalnie program wygląda nieintuicyjne i nie pozwala mi ustawić Controla w innym miejscu, natomiast poza tym nie jest takie złe. Spełnia swoją rolę jako uzupełnienie, dzięki któremu możemy nieco usprawnić pracę z klawiaturą – konfigurując ją bardziej pod swoje wymagania.

Bezprzewodowość

Redragon Anubis K539, poza podłączeniem przez kabel USB-C, pozwala na pracę bezprzewodową przez Bluetooth oraz 2,4 GHz. Ten drugi jest na ogół preferowany przez graczy i to z niego korzystałem przez cały okres trwania testów. Podłączyłem jednak na chwilę klawiaturę do smartfona przez Bluetooth i nie odczułem przy tym żadnych problemów z połączeniem czy odczuwalnych przy pisaniu lagów.

Jeśli natomiast chodzi o połączenie radiowe 2,4 GHz, również nie mam żadnych zastrzeżeń. Klawiatura działa nawet, jeśli oddalę się z nią na kilka metrów od komputera, a opóźnienia są praktycznie niezauważalne – zarówno przy standardowym pisaniu, jak i wymagających szybkich reakcji grach.

Mam jednak pewną uwagę do baterii. Ta ma deklarowaną pojemność 1900 mAh i niestety nie wytrzymuje zbyt długo. Klawiatura z podświetleniem na najwyższym poziomie jasności działała mi raptem jeden dzień. Nie pomogło nawet wygasanie LED-ów, które następuje po około minucie bezczynności klawiatury. Jest to naprawdę słaby wynik i, choć wiem, że wyłączenie podświetlenia znacząco wydłużyłoby działanie, to oczekiwałbym mimo wszystko nieco więcej – co najmniej dwóch dób.

Zastrzeżenia mam też w związku z informowaniem użytkownika o stanie naładowania. Nigdzie w oprogramowaniu nie ma żadnej wzmianki o baterii, a jedyne, co jest nas w stanie powiadomić o rozładowującym się akumulatorze, to dioda nad strzałkami. Ma ona jednak tylko dwa stany – zielony i czerwony. Nie wiadomo więc czy zbliżamy się do rozładowania ogniwa, czy wciąż mamy spory zapas, bo dioda świeci się w obu przypadkach tak samo.

(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Ocena końcowa

Klawiatura Redragon Anubis K539 po zakończeniu przeze mnie testów pozostawiła po sobie pewien niesmak. Spodziewałem się bowiem, że będzie to naprawdę dobry produkt w swojej cenie, ale chyba trochę się przeliczyłem, bo zawiódł mnie na zbyt wielu płaszczyznach.

Nie zrozumcie mnie źle. W swojej cenie, czyli 179,99 złotych w Polsce, jest to świetna klawiatura. Oferuje niski profil oparty o prawdziwie mechaniczne przełączniki GTMX Low-Profile, na których pisze się naprawdę przyjemnie. Niestety jednak wariant Brown ma słabo wyczuwalne sprzężenie zwrotne, a także wydaje z siebie niemiły dla uszu metaliczny pogłos.

Poza tym również stabilizatory strasznie hałasują, ale dzięki obecności hot-swapu można łatwo to naprawić. Dodatkowo cecha ta pozwala na wymianę przełączników na inny kompatybilny model, a także modyfikowanie tych obecnych fabrycznie bez większych trudności.

Oprogramowanie jest akceptowalne, ale niestety nie pozwoliło mi na ustawienie lewego Controla w miejscu CapsLocka. Podświetlenie jest z kolei bardzo ładne, żywe i zdecydowanie rzuca się w oczy. Niestety, nie radzi sobie z kolorem białym – ten jest tu jasnofioletowy, choć to normalne w tanich klawiaturach RGB.

Istnienie dwóch wariantów kolorystycznych: czarnego i białego, to również ogromny plus, natomiast w Polsce dostać można tylko ten drugi. Jego estetyka jest niestety nieco popsuta przez ogromne, czerwone logo nad strzałkami.

Nie podoba mi się też fakt, że nie istnieje żaden sposób na sprawdzenie procentowego poziomu naładowania baterii, a jedynym informatorem w tej kwestii jest dioda nad strzałkami, która zmienia swój kolor z zielonego na czerwony, gdy akumulator jest bardzo bliski rozładowania (w moim przypadku było to kilkanaście minut zanim klawiatura kompletnie się wyłączyła).

Niektórym może nie spodobać się też po prostu design Anubis K539. Nieczęsto spotyka się bowiem klawiatury z kwadratowymi keycapami i przegródkami pomiędzy przełącznikami. Zabrakło tu też dwustopniowej regulacji kąta nachylenia, co dla wielu może być rażącym problemem.

Moim zdaniem jest to jednak genialna propozycja dla kogoś, kto po prostu szuka niskoprofilowej klawiatury mechanicznej z wytrzymałymi keycapami, ładnymi światełkami i z opcją połączenia bezprzewodowego (również przez niespotykane w tym przedziale cenowym 2,4 GHz).

Jeśli więc nie przeszkadza Ci nieprzyjemny dźwięk, wydobywający się z przełączników i stabilizatorów, dosyć krótki czas pracy na baterii i inne wymienione przeze mnie wady, a szukasz klawiatury niedużych pieniądzach, to Redragon Anubis K539 jest dla Ciebie idealną propozycją!

Nie uważam natomiast, że cena na stronie Genesis (czyli 69,99 dolarów) jest równie dobra, co ta na polskiej aukcji Allegro. To kompletnie inny przedział cenowy i w nim ta klawiatura nie byłaby się w stanie tak łatwo wybronić z popełnionych błędów i potknięć.

klawiatura Redragon Anubis K539 keyboard
Recenzja Redragon Anubis K539. Niski profil w niskiej cenie
Zalety
niska cena, dzięki której część wad można po prostu wybaczyć
przyjemne przełączniki dotykowe
wytrzymałe keycapy
obecność hot-swapu
biały kolor
ładne, jasne podświetlenie
opcja połączenia bezprzewodowego Bluetooth i 2,4 GHz
odpinany kabel i wejście USB-C
Wady
niepełny zestaw, jeśli kupujemy z Polski
brak opcji wyboru przełączników i koloru klawiatury na polskiej aukcji
bardzo niemiły dla uszu dźwięk spowodowany klekotaniem stabilizatorów i metalicznym pogłosem dochodzącym z przełączników Brown
diody RGB nie radzą sobie z barwą białą
oprogramowanie nie pozwala na zaprogramowanie Controla w innym miejscu niż domyślnie
krótki czas działania na jednym ładowaniu
brzydkie, rzucające się w oczy logo nad strzałkami
trudne w zrozumieniu działanie lampek kontrolnych oraz brak dokładnego wskaźnika naładowania baterii
7
Ocena
Exit mobile version