Recenzja Xiaomi Mi 10. Jak sprawdza się najnowszy flagowiec od Xiaomi?

Już 31 marca do sprzedaży w Polsce oficjalnie trafi jeden z najbardziej wyczekiwanych smartfonów – Xiaomi Mi 10 i jego wypasiona wersja – Mi 10 Pro. Jak wiecie, od kilku tygodni mam okazję testować pierwszego z nich, w wersji 12 GB RAM / 256 GB pamięci, i dziś wreszcie nadszedł ten dzień, w którym podzielę się z Wami jego recenzją. Oto test Xiaomi Mi 10.

Specyfikacja Xiaomi Mi 10:

  • wyświetlacz AMOLED 6,67” 2340 x 1080 pikseli, 90 Hz, HDR10+, Gorilla Glass 5,
  • procesor Snapdragon 865 z Adreno 650,
  • 12 GB RAM,
  • Android 10 z MIUI 11,
  • 256 GB pamięci,
  • 5G,
  • WiFi 6,
  • GPS,
  • NFC,
  • dual SIM,
  • Bluetooth,
  • aparat 108 Mpix 1/1.33″, ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.4 o kącie widzenia 123°, sensor 2 Mpix (f/2.4) do wykrywania danych o głębi ostrości i makro 2 Mpix f/2.4,
  • aparat przedni 20 Mpix f/2.0,
  • USB typu C,
  • czytnik linii papilarnych w ekranie,
  • akumulator o pojemności 4780 mAh,
  • ładowanie bezprzewodowe 30 W,
  • wymiary: 162,6 x 74,8 x 9 mm,
  • waga: 208 g.

Cena w momencie publikacji recenzji: 647 euro

Xiaomi Mi 10 kupiłam w sklepie TradingShenzhen. W tamtym momencie kosztował 697 euro + 371 zł opłaty celne, co w sumie dało ok. 3370 zł. Aktualnie cena w euro wygląda podobnie, ale za to euro poszło w górę, przez co koszt wychodzi nieco wyższy.

Wideorecenzja Xiaomi Mi 10

Wzornictwo, jakość wykonania

W pierwszych wrażeniach wspominałam już, że specjalnie zdecydowałam się na chyba najbardziej oryginalną wersję kolorystyczną, Peach Gold, bo to właśnie ona mnie zainteresowała najmocniej. Dalej uważam, że wygląda przedziwnie – ten kolor jest różowy, koralowy, perłowy lub złoty, w zależności od tego, pod jakim kątem na niego spojrzymy. Z całą pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu. Ja się do tej wersji przyzwyczaiłam i niezmiennie uważam, że jest ciekawa.

Rzecz, która irytuje, to z pewnością znacznie wystający ponad obudowę moduł z aparatami – położenie telefonu tyłem na płaskiej powierzchni sprawia, że ten się gibie. Dodatkowo wokół modułu wręcz uwielbia zbierać się kurz. Podobnie zresztą, jak odciski palców na samej obudowie, gdy nie korzystamy z etui.

No właśnie, moja rada: nie korzystajcie z Mi 10 bez etui. Jego szklana obudowa jest tak śliska, że bardzo łatwo wyślizguje się z rąk. Co prawda taka sytuacja mi się nie przydarzyła, ale wielokrotnie było blisko (resztki refleksu byłej bramkarki jeszcze mi pozostały ;)). Problem rozwiązuje się wraz z założeniem silikonowego etui dołączonego do telefonu w pudełku.

Etui jest dość twarde, przez co sprawia wrażenie solidnego. Jego dodatkową zaletą jest chropowata powierzchnia, która zapewnia dużo pewniejszy chwyt urządzenia w ręce, jak również w sporym stopniu zapobiega ześlizgiwaniu się smartfona z płaskich powierzchni. Ma też jeszcze jedno zastosowanie – chroni nie tylko obudowę, ale też moduł z aparatami przed kontaktem z różnego rodzaju powierzchniami, celem uniknięcia zarysowania go.

Xiaomi Mi 10 jest bardzo duży. Pisałam to już przy okazji pierwszych wrażeń, ale musi też wybrzmieć tutaj: 162,6 x 74,8 x 9 mm to wymiary smartfona, którego bardzo trudno obsługuje się jedną ręką. Co prawda po testach jeszcze większego Samsunga Galaxy S20 Ultra (166,9 x 76 x 8,8 mm) nie stanowiło to większego wyzwania, ale musicie liczyć się z tym, że trudno jest sięgnąć palcem do drugiego rzędu ikon od góry, a co dopiero do pierwszego…

Waga też jest spora – 208 g daje się we znaki podczas dłuższego użytkowania i jest mocno odczuwalna – zwłaszcza po zmianie telefonu z dużo lżejszego.

Rzućmy okiem na poszczególne krawędzie. Na prawym boku mamy przyciski do regulacji głośności i włącznik. Lewy pozostał niezagospodarowany. Na dolnej krawędzi umieszczono jeden z głośników, USB typu C i szufladę na dwie karty nanoSIM, z kolei na przeciwległej – drugi głośnik i port podczerwieni, który możemy wykorzystać jako pilot np. do telewizora.

W Xiaomi Mi 10 zabrakło 3.5 mm jacka audio oraz slotu kart microSD. Nie ma też diody powiadomień – pewną namiastką jest Always on Display, o którym nieco dalej.

Smartfon oficjalnie nie spełnia żadnej normy odporności.

Wyświetlacz

Bardzo mocnym punktem specyfikacji Xiaomi Mi 10 jest jego wyświetlacz. To AMOLED, więc klasa sama w sobie pod względem odwzorowania czerni, kątów widzenia czy jasności maksymalnej. Ale tu dochodzi jeszcze jedna rzecz – ekran ma odświeżanie 90 Hz. Nie jest ono najwyższe spośród smartfonów dostępnych na rynku, ale – wierzcie mi – nie ma to najmniejszego znaczenia.

Wszystko za sprawą tego, że 90-Hercowy ekran zdaje się być idealnym kompromisem pomiędzy komfortem korzystania ze smartfona (płynność jest odczuwalnie wyższa) a bateriożernością (porównując do 120 Hz w Samsungu Galaxy S20 Ultra, tutaj jest pod tym względem wprost bajecznie).

Pierwszego dnia korzystania z Mi 10, dłuższą chwilę po przesiadce na ten smartfon, Kuba chciał go zobaczyć. Przejrzał ustawienia, odpalił kilka stron internetowych i po chwili pyta “on ma 90-Hercowy ekran?”. Niech ta krótka anegdota będzie dowodem tego, że bardzo szybko dostrzega się różnicę pomiędzy 90 Hz a standardowym ekranem 60 Hz.

Zastosowany w Xiaomi Mi 10 wyświetlacz ma przekątną 6,67 cala i rozdzielczości 2340×1080 pikseli (Full HD+) – co ważne, również przy ustawieniu 90 Hz (można ją obniżyć do 60 Hz, ale nie ma takiej potrzeby – bateria trzyma wystarczająco długo). 386 punktów to zagęszczenie pikseli bardzo dobrze sprawdzające się podczas korzystania z telefonu – nie ma mowy o postrzępionych czcionkach, jakość obrazu jest w porządku. Czy brak mi QHD+? W żadnym wypadku.

Ekran jest zakrzywiony, co wiąże się z tym, że bezpośrednio na krawędziach załamuje się światło. Nie miałam najmniejszego problemu z wykrywaniem niechcianych tapnięć. Na wyświetlaczu znajduje się folia ochronna, która dobrze chroni ekran przed porysowaniem – ona sama zebrała masę rys w ciągu ostatnich kilku tygodni.

O jasności maksymalnej już wspomniałam – jest wysoka i wystarczająca podczas słonecznych dni. Jasności minimalnej właściwie też nie mogę nic zarzucić – w nocy jest na tyle niska, że nie razi po oczach. Za automatyczną zmianę jasności ekranu odpowiada czujnik światła, który działa szybko i bezbłędnie – szybko odnajdując się, gdy trzeba zmienić jasność na wyższą lub niższą.

Do naszej dyspozycji oddany jest Always on Display, który na wygaszonym ekranie wyświetla godzinę, poziom naładowania baterii oraz ikony aplikacji, z których otrzymaliśmy powiadomienia. Możemy też dodać do tego datę oraz tło – w różnymi domyślnymi grafikami do wyboru.

W ustawieniach ekranu mamy dostępny tryb czytania (filtr światła niebieskiego), tryb kolorów z możliwością ustawienia ręcznego balansu bieli), tryb ciemny czy też tryb pełnoekranowy, który pozwala wymusić na aplikacjach wyświetlanie na pełnym ekranie. Funkcja nie jest dostępna na Netfliksie, wyświetla zatem do wysokości przedniego aparatu – w przeciwieństwie do YouTube, który treści wyświetla na pełnym ekranie.

Działanie Xiaomi Mi 10

Xiaomi Mi 10 w testowanej przeze mnie wersji oferuje procesor Qualcomm Snapdragon 865 z Adreno 650, 12 GB RAM i Androida 10 z MIUI 11. W połączeniu z 90-Hercowym wyświetlaczem to wszystko działa… fenomenalnie.

Serio. Korzystanie z Xiaomi Mi 10 to czysta przyjemność. Wszystko jest tu płynne, aplikacje otwierają się błyskawicznie i równie szybko przełączają się pomiędzy sobą. Wydajność jest też widoczna podczas grania – niezależnie od wybranego tytułu.

Zresztą, same wyniki w testach syntetycznych, potwierdzają, jak szybką maszyną jest Xiaomi Mi 10:

AnTuTu: 547323

GeekBench 5:

  • single core: 899
  • multi core: 3305

3DMark:

  • Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 7098
  • Sling Shot: 9012
  • API Overhead – OpenGL ES 3.0: 619456
  • Vulkan – 576792

A co z powiadomieniami? Korzystając z telefonu w ciągu dnia powiadomienia o nowych wiadomościach na Messengerze, Discordzie, Twitterze czy mejlach przychodzą od razu. W nocy, niezależnie od ustawień baterii, Mi 10 przestawia się w tryb hibernacji, efektem czego rano pokazuje mi wyłącznie powiadomienia z Messengera, a te z Discorda czy poczty e-mail już nie – żeby zobaczyć nowe wiadomości muszę wejść w odpowiednie aplikacje.

Zaplecze komunikacyjne obejmuje WiFi, GPS, NFC, Bluetooth oraz dual SIM – każdy z tych modułów działa bez zastrzeżeń. Płatności za pomocą Google Pay nie chciały mi działać na chińskim oprogramowaniu, ale, spokojnie, egzemplarze sprzedawane w Polsce będą wolne od tej wady. Jest też przyszłościowy moduł 5G ze wstecznie kompatybilnym 4G. Jakość rozmów jest bardzo dobra. W MIUI 11 jest opcja nagrywania rozmów telefonicznych – po otrzymaniu polskiego egzemplarza sprawdzę czy w tej wersji również.

Xiaomi Mi 10 został wyposażony w 256 GB pamięci wewnętrznej (UFS 3.0), niestety, bez możliwości rozszerzenia jej przez slot kart microSD.

Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:

  • szybkość ciągłego odczytu danych: 1371,65 MB/s,
  • szybkość ciągłego zapisu danych: 619,53 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 214,78 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 233,09 MB/s.

Spis treści:

1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie