Recenzja HTC U12+ – cieszy rozbudowane Edge Sense, martwią cyfrowe przyciski

Chcąc sprzedać jak najwięcej sztuk flagowca, urządzenie musi być nie tylko niezawodne pod względem działania i aparatu, ale również w jakiś sposób wyróżniać się na tle konkurencji. HTC postawiło na nietypowe cechy, do których musimy zaliczyć głównie cyfrowe przyciski, odświeżone i ulepszone Edge Sense 2.0 oraz półprzezroczystą obudowę w niebieskiej odsłonie. Czy to wystarczy, by przekonać nas, że warto kupić HTC U12+?

Choć marce HTC niezbyt dobrze wiedzie się na rynku, ludzie darzą ją ogromną sympatią (co niekoniecznie przekłada się na sprzedaż jej smartfonów). Co bym nie oglądała czy nie czytała jakichś recenzji smartfonów HTC moich kolegów po fachu, okazuje się, że wielu z nich testuje kolejne flagowce Tajwańczyków, z sentymentem wspominając stare, dobre czasy tego producenta. W moim przypadku jest podobnie – od zawsze miałam słabość do HTC, ale tylko raz ugięłam się, by przez dłuższy czas korzystać ze smartfona tej firmy… a był to HTC One X wiele lat temu. Od tamtej pory biorę w swe ręce kolejne modele tego producenta z nadzieją, że tym razem będzie to hit. Niestety, wysoka cena nie pomaga, a konkurencja na rynku jest tak duża, że trudno jest sobie z nią poradzić.

Niezależnie od wszystkiego, co przeczytacie poniżej, jedno jest pewne: U12+ jest drogi. Jest drogi jak praktycznie wszystkie flagowce oferowane przez poszczególnych producentów. W chwili publikacji tej recenzji kosztuje 3499 złotych (3150 złotych dla członków HTC Club). Pojawia się zatem pytanie czy HTC – by wyjść z dołka, o którym ostatnio jest bardzo głośno – nie powinno obniżyć cen swojego flagowca, by stał się konkurencyjny w stosunku do innych flagowców i bardziej atrakcyjny cenowo dla potencjalnych klientów? To pytanie jeszcze pewnie długo zostanie bez odpowiedzi, a tymczasem skupmy się już na samym testowanym smartfonie.

Parametry techniczne HTC U12+:

Cena w momencie publikacji recenzji: 3499 złotych (za wersję z 64 GB pamięci) / 3150 złotych dla członków HTC Club

Wzornictwo, jakość wykonania

Już przy okazji zeszłorocznego U11+ (którego ostatecznie nie mieliśmy okazji testować), twierdziłam, że HTC potrafi zaproponować nam naprawdę ładne wersje kolorystyczne swoich flagowców. Przy U12+ firma wyłącznie utwierdziła mnie w tym przekonaniu. I choć wszystkie kolory mogą się podobać, tak najładniejszą wersją, według mnie, jest niebieska z półprzezroczystą obudową. I choć nie jestem komponentowym freakiem i niekoniecznie muszę wiedzieć (i widzieć), w którym miejscu znajduje się jakaś część wewnątrz telefonu, ta transparentność obudowy po prostu mi się podoba. Prezentuje się doskonale i wnosi pewien powiew świeżości do nudnych obudów. Tu pewnie mnie wypunktujecie, że podobny zabieg HTC zastosowało przy okazji U11+ (co jest oczywiście prawdą, ale tamta wersja, ciemnoszara, nieszczególnie przypadła mi do gustu i wyglądała trochę inaczej), a i Xiaomi w swoim Mi 8 postanowiło pokazać nam, co kryje się pod jego obudową (co ostatecznie okazało się wierutnym kłamstwem).

Skoro już ustaliliśmy, że HTC U12+ prezentuje się świetnie niezależnie od wersji kolorystycznej, czas przyjrzeć się obudowie nieco bliżej – zatem, z czego jest wykonana? Jak w większości tegorocznych flagowców bywa, jest to szklano-aluminiowa kanapka, czyli szkło z przodu, aluminiowa ramka i szkło z tyłu. O ile przedniego panelu nie udało mi się zarysować, tak obudowa nosi ślady użytkowania i wcale nie trudno jest dopatrzeć się kilku mniejszych rys (aby ich uniknąć polecam skorzystać z etui dołączanego do zestawu z telefonem – ja takowego nie otrzymałam, ale wiem, że w zestawie sprzedażowym jest obecne). Obudowa oczywiście uwielbia zbierać też odciski palców, podobnie zresztą jak matowe krawędzie telefonu.

Jakości wykonania HTC U12+ nie mogę nic zarzucić. Do tego szklana obudowa 2.5D wygląda świetnie (jak jest świeżo przetarta ściereczką), a wartym wspomnienia jest jeszcze fakt, że obiektywy nie wystają z obudowy – wystaje wyłącznie ramka znajdująca się wokół nich, dzięki czemu kładąc telefon na płaskiej powierzchni punktem styku jest ramka, a nie szkło chroniące obiektywy.

Po wzięciu U12+ w dłoń czuć jego wagę. I faktycznie, po sprawdzeniu okazuje się, że smartfon HTC jest jednym z cięższych tegorocznych flagowców – waży 188 gramów (cięższe są tylko dwa modele: Samsung Galaxy S9+ – 189 g oraz Sony Xperia XZ2 – 198 g).

Cyfrowe przyciski to fanaberia

Dochodzimy do krawędzi telefonu, a akurat w przypadku HTC U12+ jest to element, przy którym trzeba zatrzymać się nieco dłużej. Zwłaszcza przy jednej – prawej, bo to właśnie na niej ulokowane zostały przyciski do regulacji głośności i włącznik. Co w nich takiego wyjątkowego, że trzeba im poświęcić chwilę uwagi? Ano to, że… w rzeczywistości nie są to klikalne przyciski.

Nie wiedzieć czemu (no dobra, wiedzieć, ale o tym za moment), HTC zdecydowało się zastosować cyfrowe przyciski, które reagują na mocniejsze przyłożenie do nich palca. Albo nie reagują – bo i tak się zdarza. HTC tłumaczy zastosowanie takiego rozwiązania chęcią zmniejszenia liczby otworów w konstrukcji smartfona, a co za tym idzie – maksymalnego uszczelnienia go (warto bowiem pamiętać, że U12+ jest pyło- i wodoszczelny; spełnia normę IP68). W moich oczach jednak ta zmiana nie wyszła smartfonowi na dobre.

Dlaczego? Ano dlatego, że te cyfrowe przyciski działają jak chcą. Nie jest to wyłącznie wina mojego testowego egzemplarza, konsultowałam temat z kilkoma osobami, które potwierdziły, że o ile włącznik i przycisk ściszania (Vol-) reaguje na dotyk bez większych problemów, tak już przycisk zwiększający głośność często problemy sprawia – czasem nawet mocniejsze naciśnięcie nie daje sobie z nim rady. Rozumiem chęć wyróżnienia się na rynku i zaproponowania nam, klientom, czegoś nietypowego, ale mam spore wątpliwości, czy akurat cyfrowe przyciski to jest to, czego oczekujemy. Wspomnę jeszcze tylko, że włącznik ma chropowatą teksturę, a przyciski regulacji głośności są gładkie, więc trudno jest je ze sobą pomylić.

Jako ciekawostkę przytoczę, że prowadzący kanał JerryRigEverything udowodnił, że konstrukcja przycisków sprawia, że można je ot tak, po prostu, odciąć nożem. Jasne, nikt normalny tego swojemu smartfonowi nie zrobi, ale warto mieć na uwadze, że jakikolwiek problem z przyciskami sprawia, że zostajemy bez regulacji głośności i włącznika. Ale to już by musiała być skrajna sytuacja.

Kontynuując temat krawędzi, wspomnę jeszcze tylko, że U12+ jest jednym z tych smartfonów, w których nie znajdziemy 3.5 mm jacka audio – w zestawie z telefonem są słuchawki na USB typu C (za to, co ciekawe, nie ma przejściówki z USB typu C na 3.5 mm mini jacka). Na lewym boku telefonu mamy slot na kartę nanoSIM i nanoSIM lub microSD (dual SIM hybrydowy), na prawej – wspomniane cyfrowe przyciski. U góry umieszczono jedynie mikrofon, z kolei na dole – drugi mikrofon, port USB typu C oraz jeden z głośników (drugi głośnik jest z przodu, nad ekranem, obok niego znajdziemy dwa obiektywy aparatu, diodę LED i czujnik światła).

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Cyfrowe przyciski
2. Wyświetlacz. Cyfrowe ramki, Edge Sense 2.0. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Wideo. Podsumowanie

Wyświetlacz

Niezaprzeczalną zaletą U12+ dla osób nielubiących się z wszechobecnym notchem jest fakt, że ten smartfon go nie ma. Mamy tu ekran Super LCD 6 o przekątnej 6 cali i rozdzielczości 2880 x 1440 pikseli, co oznacza proporcje 18:9, bez żadnego dodatkowego (zbędnego?) wycięcia w ekranie. Współczynnik screen to body ratio (czyli ekranu do całego przedniego panelu) wynosi 80,3%, co można łatwo dostrzec w postaci sporych ramek nad i pod ekranem.

Wyświetlacz pokazał się z dobrej strony – zarówno pod względem reakcji na dotyk, kątów widzenia, jak i jasności, choć tutaj mam dwa zastrzeżenia – w przypadku maksymalnej jasność mogłaby być wyższa (bo choć pozwala korzystać z telefonu w słoneczne dni, to jest niższa niż we flagowcach konkurencji) a w minimalnej – niższa (co prawda nie wypala oczu nocą, to… 3 nity to wciąż pole do manewru i możliwość obniżenia o 2 kolejne).

W ustawieniach ekranu mogą nas zainteresować takie funkcje, jak tryb obsługi jedną ręką, tryb rękawiczek, inteligentny ekran (na wygaszonym ekranie wyświetla godzinę, datę, poziom naładowania baterii oraz ikony aplikacji, z których mamy oczekujące powiadomienia), profil kolorów (DCI-P3 lub sRGB – polecam pierwszy z nich, który jest odpowiednio zoptymalizowany pod U12+; w obu przypadkach można zmienić temperaturę barwową), tryb nocny (filtr światła niebieskiego), rozdzielczość ekranu z opcją zmniejszenia do Full HD+.

Ale i tak największe znaczenie mają cyfrowe ramki – Edge Sense 2.0

Były już cyfrowe przyciski, czas na cyfrowe ramki… To jedna z tych kluczowych funkcji HTC U12+, której nie znajdziemy nigdzie indziej (w teorii, w praktyce mamy je, ale w zubożonej wersji, w Pixelu 2 XL). Jak być może pamiętacie, przy okazji recenzowania HTC U11 napisałam, że Edge Sense to bajer i nic więcej, bo jego funkcjonalność była bardzo mocno ograniczona, przez co równie dobrze mogło jej w ogóle nie być. Teraz, wreszcie, mogę powiedzieć, że sporo się w tym temacie zmieniło. Wszystko za sprawą tego, że działanie Edge Sense 2.0 zostało rozszerzone o wszystkie aplikacje z Google Play. Żeby tego było mało, poza ściskaniem, jest też obsługa dwukrotnego dotknięcia i przytrzymania.

W moim przypadku konfiguracja Edge Sense wyglądała tak:

Dla usystematyzowania – HTC Edge Sense 2.0:

Cyfrowa ramka ma jeszcze jedną ważną funkcję – zwłaszcza z punktu widzenia osób, które nie potrafią rozstać się ze smartfonem w łóżku. Mam na myśli inteligentny obrót ekranu – nawet leżąc na boku ekran nie zmieni pozycji z pionowej na poziomej, pod warunkiem, że trzymamy go tak, by dotykać obie ramki – w innym wypadku funkcja nie zadziała. Trzeba też pamiętać, że inteligentny obrót jest niedostępny, gdy wyłączymy Edge Sense w ustawieniach.

Belka systemowa – niby zwykła, a niezwykła

Screenshoty możemy robić nie tylko wykorzystując jedną z funkcji Edge Sense. Z racji tego, że nie możemy jednocześnie “przycisnąć” Vol- i włącznika, jest też szybsza metoda robienia zrzutów ekranu – wystarczy przesunąć palcem po dolnej belce systemowej, gdzie standardowo wyświetlane są dotykowe przyciski: chowanie belki, wstecz, home, otwarte aplikacje i wyłącz ekran. Po przesunięciu po niej palcem w lewą stronę, pojawiają się trzy kolejne ikony: przechwytywanie ekranu, screenshoty i narzędzie do zsuwania górnej belki.

Działanie, oprogramowanie

HTC U12+ jest flagowcem z krwi i kości, a to, jak działa, wyłącznie to potwierdza. A wszystko za sprawą ośmiordzeniowego procesora Qualcomm Snapdragon 845 z Adreno 630, 6 GB RAM i systemowi Android w wersji 8.0 z nakładką HTC Sense. Aplikacje otwierają się bez zbędnej zwłoki, przełączanie się pomiędzy nimi jest szybkie, a i na temat trzymania w RAM-ie nie mogę powiedzieć złego słowa.

Wysoką wydajność telefonu udowadniają też wyniki uzyskiwane w testach syntetycznych, które plasują U12+ zdecydowanie w czołówce tegorocznych flagowców.

Benchmarki:
AnTuTu: 263018
GeekBench 4:
single core: 2449
multi core: 8936
3DMark:
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 62336

Jak się możecie słusznie domyślać, z graniem na U12+ nie ma najmniejszych problemów, niezależnie od tytułu, który na nim odpalimy. Ja standardowo sprawdziłam działanie Asphalt 8: Airborne, GTA San Andreas czy Real Racing 3, ale jestem przekonana, że z innymi tytułami też poradzi sobie bez zawahania.

U12+ jest jednym z tych smartfonów, w których jeszcze domyślnie uchowała się szuflada aplikacji – można zatem przejść do widoku wszystkich zainstalowanych na telefonie programów klikając na ikonę w dolnej części ekranu lub popularnym gestem wyciągnięcia jej z dołu. Gest wykonany palcem po ekranie w przeciwną stronę z kolei ściąga belkę systemową z góry. Warto jeszcze wspomnieć, że na pierwszym ekranie domowym z lewej domyślnie jest Blinkfeed (zbiór informacji z Twittera, Facebooka, News Republic, Kalendarza i innych aplikacji w jednym miejscu).

Domyślnie zainstalowaną klawiaturą jest TouchPal, ale ja jakoś nie potrafię się z nią zaprzyjaźnić – szybko zamieniłam ją na SwiftKey. Z kolei wśród zainstalowanych programów znajdziemy między innymi asystenta głosowego Alexa (wciąż nie rozumie po polsku) – jest też oczywiście Google Now. Warto zwrócić też uwagę na HTC Connect, czyli możliwość łączenia się z innymi urządzeniami przez Chromecast, Miracast, a także na gesty Motion Lanuch, wśród których najbardziej rzucające się w oczy jest podwójne tapnięcie wybudzające ekran i usypiające go. Jest też gest wyciszający dzwonek po odwróceniu telefonu.

Zaplecze komunikacyjne:

Test pamięci systemowej – AndroBench:

Audio

Odkąd pamiętam HTC stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko, by oferować swoim klientom możliwie najlepszą jakość dźwięku w swoich smartfonach i muszę przyznać, że jakością audio w U12+ wyłącznie to potwierdza. Mamy tu bowiem naprawdę świetne głośniki stereofoniczne (jeden na dolnej krawędzi, drugi nad ekranem) BoomSound, które są donośne, a do tego grają czysto i przyjemnie dla ucha – z całą pewnością są w ścisłej czołówce smartfonowych głośników, o ile nawet nie na pierwszym miejscu.

W przypadku dźwięku na słuchawkach, który akurat w moim odczuciu jest bardziej istotny, jest jeszcze lepiej. I choć HTC pozbyło się 3.5 mm jacka audio i do zestawu z telefonem nie dorzuca przejściówki z USB typu C na mini jacka, to zdecydowanie rekompensuje ten fakt rewelacyjnymi słuchawkami USonic dołączanymi do smartfona w pudełku – oczywiście podłączanymi na USB typu C.

Co w nich jest takiego super? Raz, że mają aktywną redukcję szumów (do której podchodziłam raczej ze sporym dystansem, tymczasem okazało się, że działa nieźle), a dwa – zastosowana technologia dostosowywania dźwięku pod konkretnego użytkownika sprawia, że już w momencie pierwszego podłączenia słuchawek do telefonu konfigurujemy dźwięk maksymalnie pod siebie. I nie są to żadne czcze życzenia, a rzeczywistość, o czym można się przekonać po zakończeniu procesu konfiguracji (różnica “przed” i “po” jest ogromna!). Naprawdę, słuchanie muzyki na słuchawkach HTC jest czystą przyjemnością.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Cyfrowe przyciski
2. Wyświetlacz. Cyfrowe ramki, Edge Sense 2.0. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Wideo. Podsumowanie

Zabezpieczenia biometryczne

W przypadku najdroższych smartfonów aktualnie zwracam uwagę na liczbę i rodzaj dostępnych opcji zabezpieczenia biometrycznego. Jeśli pod uwagę bralibyśmy ich liczbę (a niekoniecznie jakość), wygrywa LG z modelem G7, w którym mamy – poza czytnikiem linii papilarnych i rozpoznawaniem twarzy – również rozpowszechnianie twarzy. W U12+ ostatniego z udziwnień nie uświadczymy – pierwsze dwa jednak już jak najbardziej i, co najważniejsze, działają tak, jakbyśmy tego od nich oczekiwali.

Skaner odcisków palców umieszczony jest dokładnie tam, gdzie być powinien – na odpowiedniej wysokości, nie za nisko, nie za wysoko. Co więcej, nie ma też możliwości, byśmy przypadkowo, chcąc w niego trafić, zahaczali o aparat. Czytnik jest precyzyjny i działa szybko – nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń.

Z dodatkowych funkcji skanera warto zwrócić uwagę na możliwość robienia selfie za jego pomocą (ekhm, bo innych nie ma ;)).

Poza czytnikiem linii papilarnych mamy rozpoznawanie twarzy, które radzi sobie nadspodziewanie dobrze niezależnie od warunków oświetleniowych. Trzeba jednak pamiętać, że aby zadziałało musimy najpierw podświetlić ekran – albo dwukrotnym tapnięciem w ekran, albo dotykając włącznika telefonu.

Akumulator

Większość flagowych smartfonów ma mniejsze akumulatory od U12+, więc tu niewątpliwie plus dla HTC za zastosowanie baterii o pojemności 3500 mAh. Ale doskonale wiemy, że często liczby swoje, a rzeczywistość swoje; spójrzmy zatem, jak przekładają się w tym przypadku na czas pracy z daleka od ładowarki.

Maksymalny czas, jaki udało mi się uzyskać, to aż 7,5 godziny na włączonym ekranie (SoT) przy dwóch dniach działania – oczywiście takie wyniki są możliwe do uzyskania pod pewnymi warunkami; tutaj były nimi: WiFi i jasność ekranu zbliżona do minimalnej. Poza domem, czyli w warunkach typowych dla większości użytkowników, z włączonym LTE, GPS ciągle działającym w tle i jasności ekranu ustawionej automatycznie (ale najczęściej na maksa skali), czas SoT wynosił od 3,5 h do niecałych 5 h. Uśredniając te wyniki mogę stwierdzić, że U12+ zapewnia standardowy dzień działania, a w weekendy spędzane w domu jest w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej.

Pełny proces ładowania, od 0 do 100%, ładowarką dołączaną do zestawu, zajmuje równe dwie godziny. W kwadrans naładujemy telefon do 20%, w pół godziny – do 37%. Telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego, a dlaczego – przeczytacie w tym wpisie.

Aparat

HTC U12+ jest jednym z tych smartfonów, które wiem, że jak wezmę ze sobą gdzieś na ważny wyjazd, to się nie zawiodę otrzymanymi efektami fotograficznymi – i wydaje mi się, że taka rekomendacja daje obraz tego, z jakim aparatem mamy do czynienia w przypadku U12+. Na papierze wygląda to tak: główna matryca 12 Mpix f/1.75 z teleobiektywem 16 Mpix f/2.6 (2-krotny zoom optyczny), z przodu natomiast 8 Mpix. A w rzeczywistości?

Zacznijmy może od HDR-u, bo to on dla wielu będzie najbardziej imponujący. Wykorzystując HDR Boost 2 na podglądzie aplikacji aparatu fotografowany kadr jest strasznie ciemny, by za moment nastąpiły czary-mary po stronie software’owej i otrzymać zdjęcie z ładnie wyciągniętymi kolorami z cieni – zresztą, prosty przykład z Placu Świętego Piotra w Watykanie – spójrzcie.

Robi wrażenie, prawda? Szkoda tylko, że efekt “po HDR” widoczny jest dopiero do zrobieniu zdjęcia, bo tak naprawdę robimy je wtedy w ciemno (dosłownie). Samo działanie HDR Boost 2 zatem na plus, ale to, jak wygląda sam proces robienia zdjęcia od kuchni – już niekoniecznie (pytaniem otwartym pozostaje czy dałoby się to zrobić inaczej… tego nie wiem).

Zdjęcia wykonane za pomocą HTC U12+ są przyjemne dla oka – kolory są dobrze odwzorowane, szczegółowość stoi na bardzo dobrym poziomie, rozpiętość tonalna też zasługuje na pochwałę. Nieco gorzej jest naturalnie w nocy, ale pod tym względem Huawei P20 Pro – póki co – nie ma sobie równych (co zresztą potwierdziło się w naszym foto-porównaniu flagowców 2018). Dodatkowo muszę wspomnieć, że z dobrej strony pokazał się tryb portretowy – zarówno w głównym aparacie, jak i we frontowym.

A skoro już o przedniej kamerce mowa, jak sobie radzi, możecie zobaczyć poniżej. Nie jestem wielką miłośniczką robienia selfie, ale jakość oferowana przez U12+ jest jak najbardziej OK.

Wideo

Do wideo tak naprawdę mam jedno główne zastrzeżenie – gdy na telefon przychodzi powiadomienie podczas nagrywania wideo, obraz przez tę chwilę pływa.

Przykładowe wideo nagrane za pomocą testowanego telefonu jak zawsze z kanału Królowa Chaosu załączam poniżej:

Trzeba pamiętać o trzech rzeczach. Pierwsza to fakt, że U12+ pozwala na nagrywanie wideo w 4K (zarówno w 60 kl./s., jak i w 30 kl./s.), aczkolwiek w obu przypadkach jest ograniczenie czasowe wynoszące 6 minut. Druga natomiast to opcja nagrywania wideo w zwolnionym tempie (popularne ostatnio Slow Motion) w Full HD, ale tylko w 240 kl./s. Lojalnie trzeba przyznać, że nikt nie dogonił jeszcze 960 kl./s. w Xperii XZ2 od Sony.

https://www.tabletowo.pl/2018/07/30/aparat-w-htc-u12-czyli-wszystko-co-musicie-wiedziec-na-jego-temat/

Trzecia kwestia związana jest bezpośrednio z dźwiękiem. Do wyboru mamy trzy opcje: akustyczny fokus (zbliżenie na konkretny dźwięk w celu maksymalnego ukierunkowania nagrania), dźwięk 3D oraz dźwięk w wysokiej rozdzielczości. Jeśli kogoś interesuje nagrywanie wideo, dobrze, by poświęcił chwilę na okiełznanie każdego z trybów. Na największą uwagę zasługuje moim zdaniem pierwszy z nich, który pozwala uzyskać naprawdę fajne efekty – zwłaszcza chcąc niepostrzeżenie nagrać grajka na ulicy, wycinając z tła szum spowodowany rozmowami przechodniów.

Podsumowanie

Imponujący tryb HDR Boost 2, doskonała jakość dźwięku na słuchawkach, ulepszone i rozbudowane możliwości cyfrowych ramek (Edge Sense 2.0) – to dla mnie najważniejsze zalety HTC U12+. Do tego dochodzi wydajność, której nie można nic zarzucić oraz półprzezroczysta obudowa, która (jak dla mnie) prezentuje się fenomenalnie – i otrzymujemy smartfon, którym warto się zainteresować.

Jednocześnie trzeba mieć świadomość tego, że – jak w przypadku wszystkich smartfonów – również i tu nie obeszło się bez większych czy mniejszych wad. Muszę do nich zaliczyć często „działające jak chcą” przyciski cyfrowe (podobno ma to zostać rozwiązane w jednej z kolejnych aktualizacji) oraz jasność maksymalna wyświetlacza, która w przypadku flagowca aż się prosi, by była wyższa. Są też braki – w U12+ nie uświadczymy ani ładowania bezprzewodowego, ani 3.5 mm jacka audio. Warto też pamiętać, że w zestawie z telefonem nie znajdziemy przejściówki z USB typu C na 3.5 mm jacka audio (są za to świetne słuchawki i plastikowe etui).

W razie pytań – wiecie gdzie mnie szukać.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Cyfrowe przyciski
2. Wyświetlacz. Cyfrowe ramki, Edge Sense 2.0. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Wideo. Podsumowanie

Exit mobile version