Recenzja Google Pixel 2 XL – iPhone’a wśród Androidów

Pixel 2 XL to sprzęt niezwykły i pełen sprzeczności. Jest najdroższym smartfonem z Androidem spośród wszystkich dostępnych na rynku, a jednocześnie wygląda jak plastikowe urządzenie warte sporo mniej. Powinien być dostępny wszędzie, by popularyzować ideę czystego Androida, a są kraje, w tym Polska, w których nie jest oficjalnie sprzedawany przez Google. Został wyposażony w ekran o proporcjach 18:9, ale duże ramki nad i pod nim sprawiają, że fizyczne wymiary urządzenia wcale nie są tak małe, jak być powinny. Jaki zatem jest Pixel 2 XL? Wszystkiego dowiecie się z poniższej recenzji.

Parametry techniczne Pixela 2 XL:

Cena w momencie publikacji recenzji: 4399 złotych.

Wideorecenzja Pixela 2 XL

Wzornictwo, jakość wykonania

Zacznę od czegoś, co w Pixelu 2 XL nie podoba mi się najbardziej. Tym „czymś” są jego fizyczne wymiary. Po urządzeniu z ekranem o proporcjach 18:9 spodziewałabym się, że będzie dużo bardziej poręczny niż ma to miejsce w rzeczywistości. Tutaj wzorem może być LG V30 o wymiarach 151,7 x 75,4 x 7,3 mm. Dla porównania warto też wspomnieć o Huawei Mate 10 Pro: 154,2 x 74,5 x 7,9 mm. Tymczasem Pixel 2 XL jest w każdym wymiarze większy od swoich 6-calowych konkurentów – w każdym: 157,9 x 76,7 x 7,9 mm. I to naprawdę czuć trzymając go w dłoni. Dosięgnięcie do górnej belki systemowej czy pierwszego rzędu ikon graniczy z cudem, a w przypadku osób o mniejszych dłoniach jest wręcz niemożliwe. W grę wchodzi wtedy manewrowanie telefonem, na szczęście jego obudowa nie jest śliska, co teoretycznie ogranicza możliwość jego wyślizgiwania się z ręki. Teoretycznie – na szczęście mi udało się przekuć teorię w praktykę. I Wam życzę tego samego ;).

Kolejna rzecz, która mi się nie podoba, to sam design Pixela 2 XL. A może raczej fakt, że można go określić mianem „nieflagowego”. Wiele osób, z którymi spotkałam się podczas testów tego modelu, a które widziały go pierwszy raz, były zdziwione, że Pixel 2 XL został wykonany z plastiku. Bo takie faktycznie można odnieść wrażenie przy pierwszym kontakcie z nim. Nic bardziej mylnego. Tył tego produktu stworzony został z aluminium, które to z kolei jest zmatowione, przez co całość wygląda jak tworzywo sztuczne. Górna część obudowy natomiast to szło chronione Gorilla Glass 5. Nie ma tu zatem miejsca na tańsze materiały, choć – przyznajcie – wygląda to zgoła odmiennie. A to jest, moim zdaniem, niedopuszczalne w smartfonie za ponad 4000 złotych…

To, jakie wrażenia sprawiają materiały użyte do stworzenia Pixela 2 XL, to jedno, a to, jak w ogólnym rozrachunku prezentuje się sam smartfon – drugie. I tu muszę się podpisać pod opinią, że wzornictwo tego urządzenia jest po prostu ciekawe i może trochę intrygujące. Do mnie jednak nie przemawia. A jeśli już miałabym wybierać, to jednak najbardziej nietypową wersję, czyli biało-czarną (nie bez powodu nazywaną „pandą”). Wspomnę jeszcze tylko, że tylna obudowa nie ma tendencji do rysowania się ani przesadnego zbierania odcisków palców – tą wykazuje jedynie górna jej część.

Jakość wykonania Pixela 2 XL stoi na najwyższym poziomie pod względem konstrukcji – nic tu nie trzeszczy, a przyciski są odpowiednio wyczuwalne pod palcami i nie chyboczą się. Do tego warto pamiętać, że całość jest odporna na zachlapania i zakurzenia, bowiem spełnia normę IP67 (okazjonalne spotkanie z wodą czy zanurzenia na pół godziny na głębokość do 1,5 metra nie są mu straszne).

Jest jeszcze jedna rzecz, która mi się nie podoba i do której trudno było mi się przyzwyczaić, a mianowicie rozmieszczenie przycisków. W Pixelu 2 XL włącznik jest nad regulacją głośności, co jest dość nietypowe – najczęściej jest na odwrót. A jako że w ostatnim czasie sporo korzystam z Huawei Mate 10 Pro, gdzie właśnie włącznik jest pod przyciskami regulacji głośności, to odnalezienie się tutaj było dla mnie dość trudne. Jasne, jest to kwestia przyzwyczajenia i nabrania wprawy, jednak Pixel 2 XL spędził ze mną dwa tygodnie, a ja wciąż włącznika szukałam w złym miejscu.

Jeśli chodzi o zagospodarowanie krawędzi, jest ono następujące:
– lewa: szuflada na slot kart nanoSIM (jeden, bo nie ma tu dual SIM; nie ma też slotu kart microSD),
– prawa: włącznik i regulacja głośności,
– dolna: USB typu C,
– górna: mikrofon,
– przód: głośniki stereo, kamerka, czujnik światła,
– tył: aparat z diodą doświetlającą i czytnik linii papilarnych.

Co z diodą powiadomień? Jest, choć domyślnie wyłączona, więc gdybyście mieli zamiar kupić Pixela 2 XL, nie zdziwcie się, że gdy przyjdzie Wam jakieś powiadomienie, zobaczycie je tylko w postaci Always on Display, a nie migającej diody – tą należy włączyć w ustawieniach powiadomień. Szkoda tylko, że faktycznie działa wyłącznie dla powiadomień. Jestem bowiem osobą, która lubi widzieć, że jej telefon się ładuje lub został naładowany – a w tym bardzo pomocna jest właśnie dioda na froncie telefonu, która w tym przypadku akurat ładowania nie sygnalizuje.

Wyświetlacz

W sieci można znaleźć przeróżne opinie na temat matrycy zastosowanej w Pixelu 2 XL. Największe obawy mają osoby, do których dotarło, że jest to ten sam panel p-OLED, co w LG V30. Wszystko dlatego, że wyświetlacz koreańskiego koncernu okryty został złą sławą przez wykryty przez użytkowników problem z nierównomiernym podświetleniem. I, tak, ten sam defekt występuje w wybranych egzemplarzach smartfona od Google. Muszę przyznać jednak, że moja testowa sztuka była pozbawiona jakichkolwiek wad – podobnie zresztą, jak wcześniej w przypadku testowego modelu V30. Uważam jednak, że to niedopuszczalne, by takie wady występowały w smartfonie za 4400 złotych…

Matryca, jaką znajdziemy w Pixelu 2 XL, ma przekątną 6 cali i rozdzielczość 2880 x 1440 pikseli. Trudno zatem powiedzieć cokolwiek negatywnego o jakości czy czytelności wyświetlanych treści, zwłaszcza, że na rynku nie ma ekranów o tej wielkości, które mogłyby się pochwalić wyższym zagęszczeniem pikseli na cal niż to właśnie 537 ppi. Nad ekranem umieszczony jest czujnik światła, odpowiadający za automatyczną zmianę jasności ekranu, który z powierzonym mu zadaniem radzi sobie bezproblemowo, co można sprawdzić idąc dłuższą ulicą z latarniami co kilka metrów – szybko przygasza ekran, gdy jest ciemniej, by rozjaśnić, gdy znajdziemy się bezpośrednio pod źródłem światła latarni.

Odwzorowanie czerni, jak to w tego typu matrycach, jest idealne – wyświetlając czarne tło na ekranie wręcz zlewa się z ramką wokół ekranu. Z pozostałymi kolorami radzi sobie równie dobrze. Faktem jest też, że oferuje świetne kąty widzenia, ale – podobnie jak w V30 – gdy patrzymy na niego lekko pod kątem, występuje ledwo dostrzegalna niebieska poświata.

Ekran oczywiście pokryty został powłoką oleofobową, która nie dość, że sprawia, że ślizg palca jest idealny, to jeszcze zapobiega jego nadmiernemu palcowaniu się. A jeśli już pojawią się jakieś odciski palców czy smugi, bardzo łatwo można je usunąć za pomocą ściereczki (czy najlepszej ściereczki, jaką mamy zawsze przy sobie, czyli koszulki ?).

W ustawieniach wyświetlacza warto przyjrzeć się takim rzeczom, jak tryb wyświetlanych kolorów, w którym wybierzemy pomiędzy naturalnymi, wzmocnionymi a nasyconymi, rozmiar czcionki, rozmiar interfejsu oraz podświetlenie nocne, czyli nic innego, jak filtr światła niebieskiego. Jest też Always on Display, o którym już wspominałam – co ciekawe jednak, nie może działać według określonego harmonogramu, zatem albo jest włączony, albo wyłączony, co jest dla mnie dość dziwne.

Dla zwolenników dwukliku wybudzającego ekran, dobra wiadomość – taka opcja jest dostępna, aczkolwiek domyślnie wyłączona. Aby ją włączyć, należy przejść do ustawień, a następnie kliknąć w opcję „Ekran zgodny z otoczeniem” (tak, tak się tutaj nazywa AoD) -> „kliknij dwukrotnie, aby sprawdzić telefon”).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Pixela 2 XL do testów dostarczył x-kom – dzięki!

Działanie, oprogramowanie

Nie mam wątpliwości, że Pixel 2 XL jest jednym z najszybciej działających flagowych smartfonów, spośród wszystkich, jakie aktualnie dostępne są w sprzedaży. Szybki i wydajny procesor Snapdragon 835 z najnowszą wersją Androida Oreo w czystej, beznakładkowej postaci – to po prostu musi świetnie działać. I tak faktycznie jest, bo nie ma chwili, w której urządzenie to potrafiłoby zwolnić czy pokazać, że brakuje mu mocy.

Faktem jest jednak, że 4 GB RAM-u to w obecnych czasach trochę mało, czego dowodem jest też sam Pixel 2 XL. Prawda jest jednak taka, że odczują to wyłącznie użytkownicy, którym raz na jakiś czas nie zdarza się zamykać aplikacji działających w tle – wtedy, po całym dniu korzystania z telefonu, chęć powrotu do aplikacji używanej rano może zakończyć się jej przeładowaniem. W innym wypadku sytuacja ta nie powinna mieć miejsca.

Wysoką wydajność Pixela 2 XL potwierdzają wyniki uzyskane przez ten telefon w testach syntetycznych. Benchmarki:
AnTuTu: 196894
Quadrant:
single core: 1864
multi core: 6318
3DMark:
Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 2936
Sling Shot Extreme – Vulkan: 2417

W grach, jak się domyślacie, również nie ma najmniejszych problemów. Niezależnie od tego, czy mówimy tu o Asphalt 8: Airborne, War of Warships Blitz czy GTA: San Andreas, nie ma najmniejszych problemem z ich działaniem. Nadmierne nagrzewanie obudowy również nie następuje, aczkolwiek muszę wspomnieć, że przy testach syntetycznych i dłuższym graniu, obudowa potrafiła stać się odczuwalnie ciepła.

a może by tak “pograć w statki“? ;) / zdjęcie jest elementem kampanii Wargamingu – WoWS Blitz

Jeśli chodzi o samo oprogramowanie, mamy tu czystego Androida z dodatkami w niewielkiej ilości. Wśród nich warto wymienić przede wszystkim „co jest grane” – gdy w pobliżu gra muzyka, na ekranie pojawia sie tytuł utworu i nazwisko wykonawcy, podwójne tapnięcie wybudzające ekran, a także Active Edge – gdy system jest po polsku możemy jedynie ścisnąć krawędzie, by wyciszyć alarmy i połączenia przychodzące; gdy zmienimy język na angielski, liczba dostępnych opcji rozszerza się o uruchamianie asystenta Google.

Zaplecze komunikacyjne:

Audio

Nie znam osoby, która nie pochwaliłaby Pixela 2 XL za rozmieszczenie głośników. Nie dość, że są stereofoniczne, to jeszcze znajdują się na froncie smartfona, zapewniając użytkownikowi naprawdę pozytywne doznania muzyczne. Bo poza tymi dwoma zaletami muszę przyznać, że jakość odtwarzanego dźwięku jest bardzo dobra – głośniki są donośne, grają czysto, jak na głośniki w smartfonie zdecydowanie na plus.

Na minus natomiast brak 3.5 mm jacka audio. Jasne, w zestawie z telefonem otrzymujemy odpowiednią przejściówkę z USB C na 3.5 mm jacka audio, ale należę do tych osób, które nigdy nie pamiętają, by ją zabrać ze sobą. Jednocześnie jednak jestem z tego grona korzystających głównie ze słuchawek bezprzewodowych Bluetooth, które mają problem głównie, gdy się one rozładują (zawsze awaryjnie mam przy sobie słuchawki przewodowe).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Pixela 2 XL do testów dostarczył x-kom – dzięki!

Czytnik linii papilarnych

Skaner odcisków palców w Pixelu 2 XL umieszczony został w górnej części tylnej krawędzi, co oznacza, że aby go odblokować, najpierw należy podnieść smartfon. Czytnik znajduje się na wyciągnięcie palca wskazującego, na dogodnej wysokości. Co ważne, jest możliwość wybudzania ekranu dwuklikiem, co oznacza, że aby sprawdzić godzinę bez konieczności odblokowywania telefonu, wystarczy dwukrotnie tapnąć w jego wyświetlacz.

Skaner działa precyzyjnie i faktycznie muszę przyznać, że za każdym razem, gdy przyłożymy do niego palca. Do jego szybkości również nie mam większych zastrzeżeń – jest szybki, ale nie najszybszy spośród tych, z którymi miałam do czynienia (czytaj: flagowce Huawei).

Warto też wspomnieć, że skaner w Pixelu 2 XL obsługuje gest przesunięcia palcem w dół na czytniku, za pomocą którego możemy ściągnąć górną belkę i sprawdzić powiadomienia.

Akumulator

Pojemność ogniwa Pixela 2 XL to 3520 mAh. I kolejny raz w ostatnim czasie muszę stwierdzić, że to urządzenie, które bez problemu potrafi działać z daleka od ładowarki przez cały dzień. Co więcej, w moim przypadku czas ten często wydłużał się do dwóch dni. Czas na włączonym ekranie wynosi od niecałych czterech godzin do prawie siedmiu, co uważam za bardzo dobre osiągi. Jeśli chodzi o Always on Display, średnio schodzi procent na godzinę.

W zestawie z telefonem znajdziemy kabel zakończony obustronne USB C, dzięki czemu możemy go podłączyć do ultrabooków, które nie mają pełnego USB. Jest też oczywiście przejściówka z USB C na pełnowymiarowy port.

Samo ładowanie trwa ok. 1,5 godziny.

Aparat

Patrząc na zagranicznych youtuberów technologicznych podział jest jasny – jedni wybierają iPhone’a X, inni – Pixela 2 XL. W Ameryce praktycznie nie liczy się żaden inny model – te dwa królują. W fotografii mobilnej podobno też. Czy tak jest, niebawem będziecie mogli przekonać się w fotograficznym porównaniu, które dla Was przygotowuję (a może najpierw w ślepym teście), tymczasem muszę stwierdzić, że Pixel 2 XL faktycznie ma świetny aparat.

Dla przypomnienia, z tyłu 12,2 Mpix f/1.8 z OIS, z przodu – 8 Mpix f/2.4. W obu przypadkach mamy tryb portretowy (zwany „W pionie”), w obu działa fenomenalnie, bardzo ładnie rozmazując tło i odcinając pierwszy plan od drugiego.

Sama jakość zdjęć jest świetna – zdecydowanie jest w czołówce mobilnych aparatów, bezpośrednio rywalizując z flagowcami Samsunga. Niektórzy twierdzą nawet, że jest od niego lepszy – czy tak jest faktycznie, zobaczycie niebawem w zapowiadanym porównaniu. Tymczasem rzućcie okiem na przykłady, na których możecie zauważyć szeroki zakres tonalny, bardzo ładnie odwzorowane kolory, szczegółowość i ostrość. Zdjęcia nocne też prezentują się rewelacyjnie – ilość szumów jest niewielka, szczegółowość nie maleje, ostrość również na dobrym poziomie. Jest dokładnie tak, jak się tego spodziewałam po usłyszeniu masy pozytywnych słów w kierunku aparatu Pixela 2 XL.

Z software’owych bajerów mamy tutaj uruchamianie aparatu dwukrotnym wciśnięciem przycisku Home, a także zmianę aparatu głównego na frontowy (i odwrotnie), przekręceniem urządzenia dwukrotnie, gdy włączona jest aplikacja aparatu.

Jeśli chodzi o wideo, Pixel 2 XL nagrywa maksymalnie w 4K.

Podsumowanie

Testując Pixela 2 XL stwierdziłam, że jest iPhonem wśród smartfonów z Androidem. Najdroższym urządzeniem z tym systemem (oczywiście w jego najnowszej odsłonie), który do tego jest obiektem pożądania wielu osób, choć został, zwłaszcza w Polsce, abstrakcyjnie wyceniony. 4400 złotych za telefon bez 3.5 mm jacka audio, bez slotu kart microSD, bez dual SIM, bez ładowania indukcyjnego i o nieflagowym wyglądzie? Cóż, paradoksalnie i tak znajdzie się sporo osób, które się na niego zdecydują. A jeśli to uczynią, z całą pewnością będą zadowolone.

Bo otrzymujemy tu rewelacyjny aparat, czysty system z gwarancją wczesnych aktualizacji do nowszych wersji systemu i głośniki stereo. Tak naprawdę tylko te i aż te trzy cechy są w stanie przekonać wybrane grono potencjalnych klientów do tego produktu.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Pixela 2 XL do testów dostarczył x-kom – dzięki!

Exit mobile version