zdjęcie pudełka tcl nxtpaper 10s
Źródło: Bartosz Kaja/Tabletowo.pl

Ekran inny niż wszystkie – recenzja tabletu TCL NXTPAPER 10s

Ostatnio niełatwo jest zawojować rynek urządzeń przenośnych. Nieważne czy mówimy o budżetowych smartfonach, czy topowych tabletach za kilka tysięcy złotych – postęp technologiczny wyraźnie wyhamował i producenci muszą wymyślać różne sposoby, jak przyciągnąć wzrok klientów. Pomysłu na siebie szuka również TCL, a najlepiej widać to na przykładzie TCL NXTPAPER 10s.

TCL NXTPAPER 10s to model bliźniaczy względem TAB 10s – urządzenia, które pojawiło się na rynku rok temu. Z nowego wydania powyjmowano co nieco, dorzucono wyjątkowy ekran i… co z tego wyszło? Zapraszam na test.

Specyfikacja techniczna TCL NXTPAPER 10s

ModelTCL NXTPAPER 10s
Wymiary i waga241,3 x 159,2 x 8,3 mm; 490 g
Wyświetlacz10,1″, IPS LCD, 1920×1200 pikseli
CPUMediaTek MT8768
GPUPowerVR GE8320
RAM4 GB
Pamięć wewnętrzna64 GB + wejście na karty microSD
Aparat z tyłu 8 Mpix + LED
Aparat z przodu5 Mpix
ŁącznośćWi-Fi, Bluetooth 5.0, LTE, USB-C, piny do klawiatury
AudioGłośniki stereo
Bateria 8000 mAh
SystemAndroid 11
Cena 1199 złotych

Zawartość pudełka i urok urządzenia

Pudełko zawiera w sobie tyle, ile powinno zawierać – nie ma mowy o przepychu, ani o nadzwyczajnym skąpstwie: tablet, ładowarka z kablem, skrócona instrukcja, rysik oraz szpilka na tackę do kart microSD. Zdziwiła mnie jednak długość kabla USB – 80-centymetrowy przewód utrudniał mi oddalenie się z ładującym tabletem od gniazdka w celach rekreacyjnych.

Co do wyglądu samego urządzenia nie mam większych zastrzeżeń. Szara, delikatnie mieniąca się plastikowa obudowa z tyłu przypomina fakturą grafit. Delikatna chropowatość sprawia, że sprzęt nie ślizga się w dłoni i nie zbiera odcisków palców szybciej niż służący 30-lat oficer FBI. Na całkiem przyjemnej dla oka wyspie aparatów (o ile taki detal może być przyjemny dla oka) umieszczono pojedynczy obiektyw wraz z diodą doświetlającą.

Dzięki mocno zaokrąglonym rogom tablet nie wbija się w dłonie, a szerokość ramek wokół ekranu ani razu nie sprawiła mi kłopotu. TCL nie skrzypi podczas ściskania i wyginania, sprawiając wrażenie solidnego. No, ale my tu nie przyszliśmy na rewię mody elektronicznej, tylko sprawdzić tablet dla… właśnie, komu najbardziej przypadnie do gustu NXTPAPER?

zdjęcia tyłu obudowy tcl nxtpaper 10s
Źródło: Bartosz Kaja/ Tabletowo.pl

Wrażenia z testu TCL NXTPAPER 10s

Wciskamy zatem włącznik i czekamy. Po chwili oczom ukazuje się pulpit z kilkoma aplikacjami. Szybki skok do ustawień, aby sprawdzić aktualną wersję systemu na pokładzie. Na obecną chwilę jest to Android 11 – producent obiecuje aktualizację do „dwunastki” w przyszłości i poprawki zabezpieczeń do listopada 2023 roku. Z jednej strony, to tylko tablet za lekko ponad tysiąc złotych, z drugiej – wciąż liczę na to, że nawet budżetowe urządzenia będą mogły liczyć na co najmniej trzyletnie wsparcie sprzętu.

TCL NXTPAPER 10s działa na dedykowanej nakładce firmy w wersji 3.0. W kwestii płynności jest tak, jak powinien działać sprzęt z tej półki cenowej – podczas zwyczajnego poruszania się po pulpitach i odpalania aplikacji wszystko działa bez większych zarzutów. Nawet podział ekranu pomiędzy np. szkicownik a odtwarzacz wideo nie odbijał się negatywnie na wydajności. Agresywne przewijanie czy wywoływanie co chwila paska aktywnych aplikacji prowadziło już do lekkich przycięć.

Najbardziej zdziwiła mnie jednak współpraca z YouTube, tj. po kilku przełączeniach na filmach zaczęły pojawiać się glitche i artefakty, jednak „ubicie” aplikacji niwelowało problem. Niezainteresowani technologią wewnątrz używanych przez siebie sprzętów nawet nie zauważyliby, że całość funkcjonuje na procesorze, który swoją premierę miał 2 lata temu.

Wydajność

Skoro więc tak subtelnie nawiązałem do wnętrzności tabletu – porozmawiajmy o nich. Wspomniany pod koniec poprzedniego akapitu procesor to MediaTek MT8768, czyli 8 rdzeni Cortex-A53, podzielonych na dwa równe klastry (4 rdzenie 1,5 GHz, druga połowa 2,0 GHz). Za grafikę odpowiada procesor PowerVR GE8320. W kwestii pamięci dostaliśmy niezbędne na 2022 rok minimum – 4 GB RAM-u oraz 64 GB miejsca na dane.

Co się tyczy suchych danych testowych: wyniki TCL NXTPAPER 10s w Geekbench 5 pokrywają się z wzorcowymi danymi dla CPU i GPU. Wynik procesora wahał się pomiędzy 150-155 dla jednego rdzenia i 8xx-8xx dla wielu rdzeni. W przypadku grafiki aplikacja wypluwała 85-86 punktów. Jak to przekłada się na granie na tym urządzeniu?

Wszystko zależy od tytułu i optymalizacji. Gry 2D jak Wsiąść do Pociągu czy Fire Emblem: Heroes nie mają najmniejszych problemów z płynnością. Co się tyczy trójwymiarowości, tu wszystko zależy od pojedynczego tytułu. Super Mario Run, Life is Strange i Asphalt 9 zapewniały normalną rozgrywkę bez spadku FPS-ów (choć w przypadku dwóch ostatnich propozycji ustawienia graficzne przypominały tytuły sprzed 15 lat). Pokemon GO, The Elder Scrolls: Blades czy Genshin Impact podczas akcji nie przekraczały 20 klatek na sekundę, czego nie można nazwać ani płynnym, ani przyjemnym doświadczeniem. Nie we wszystko więc zagracie, ale w rękach niedzielnych graczy, którym nie zależy na grafice, sprawdzi się znakomicie.

Ekran

Na tym etapie nie warto już utrzymywać was w napięciu – zajmijmy się więc ekranem TCL NXTPAPER 10s. Producent na swojej stronie wspomina o kolorowym „papierowym” wyświetlaczu – jeżeli myślicie o najnowszej generacji e-ink, to jednak nie ten adres. Trudno też dogrzebać się w internecie precyzyjnych informacji o zastosowanej w ekranie technologii – raz serwisy wspominają o arkuszach NCVM (non-conductive vacuum metallization), technologii zgoła odmiennej od LCD; innym razem pada termin RLCD. W przypadku tego pierwszego wspomina się o braku podświetlenia czy możliwości budowania cieńszych i lżejszych urządzeń. Sprawdźmy, jak jest w rzeczywistości.

Zacznijmy od podstawowego dementi dotyczącego podświetlenia ekranu – to nie jest technologia pokonująca w świetle dziennym e-papier. TCL tak czy siak wymaga wyregulowania jasności ekranu. Ustawiając minimalne podświetlenie tabletu, w porównaniu do czytnika widok prezentuje się następująco:

Skoro już wiemy, że nie jest to „pogromca czytników e-booków”, to jak ekran w TCL NXTPAPER 10s sprawdza się w innych kategoriach? Gdyby spojrzeć na to wyłącznie pod kątem wyników z testów za pomocą oprogramowana, mielibyśmy do czynienia z do bólu przeciętnym sprzętem. Kontrast, jasność lub czytelność w słońcu mieści się w normach oferowanych przez LCD. Dlaczego zatem oglądanie czegokolwiek na tym tablecie sprawiało mi nieukrywaną przyjemność?

Prawdopodobnie chodzi o wrażenie, jakie sprawia ekran w codziennym użytkowaniu. Konstrukcja i parametry ekranu sprawiają, że podczas całego testu miałem wrażenie, że korzystam z biurowego monitora w wersji mini. Oglądanie seriali czy filmów nie męczy wzroku jak przy typowej, błyszczącej powłoce wyświetlacza.

Najbardziej ekran zaimponował mi jednak podczas przeglądania komiksów. Nieważne, czy mówimy o zeszytach wyłącznie w skali szarości, czy o wydaniach pełnych kolorowych stron – w obu przypadkach delikatne rozmycie i szorstkość ekranu imitowały obcowanie z analogowym komiksem.

Dźwięk

Fajnie, że otwory po obu stronach obudowy to faktycznie głośniki stereo. Szkoda tylko, że niskie tony w ogóle nie wybrzmiewają i całe spektrum jest zwyczajnie płytkie. Jeśli oglądacie filmy, gdzie słaby dźwięk może popsuć większość zabawy, bez głośnika Bluetooth lub słuchawek się nie obejdzie.

Bateria

Czy inna technologia ekranu w znaczący sposób wpływa na pracę TCL NXTPAPER 10s na baterii? Niespecjalnie. W zależności od obciążenia, pomiędzy ładowaniami akumulator o pojemności 8000 mAh wystarczał od 6 do 12 godzin zabawy.

Ładowarka o mocy 16 W potrzebowała ok. 2 godzin, żeby z jednocyfrowego stanu baterii naładować go w pełni. Jeżeli więc zdarza wam się wyczerpywać baterię do 5-15%, możliwe, że w połączeniu z krótkim kablem będziecie musieli odkładać urządzenie na czas ładowania.

Akcesorium

Wraz z tabletem w pudełku znajdziemy wspomniany na początku rysik. Kiedy zacząłem z niego korzystać, TCL NXTPAPER 10s zaskoczył mnie w sposób pozytywny. Myślałem bowiem na początku, że będzie to tylko bajer, który warto dorzucić do pudełka, a kupujący i tak zapomni o nim po kilku dniach.

Tymczasem sporządzanie notatek czy szkicowanie było na tyle płynne i przyjemne że często był to dla mnie domyślny sposób korzystania z urządzenia. Sam długopisik dobrze leży w dłoniach i jest „naturalnie” ciężki – nie trzeba w ogóle używać siły, by sprzęt zarejestrował ruch.

Ciekawostka: dźwięki, jakie wydaje rysik na ekranie, przypomina korzystanie z ołówka na kartce papieru – miły dla ucha „ficzer”.

Warto wspomnieć, że TCL w swojej ofercie ma również aktywny rysik, który w połączeniu akcesoryjnym padem graficznym może być ciekawym wyborem dla podróżujących artystów, którzy nie wożą ze sobą przesadnie dużych bagaży.

Aparaty

Wraz z każdym kolejnym rokiem funkcjonowania tabletów na rynku, myślę, że wszyscy są w stanie potwierdzić, że to nie są urządzenia do fotografii. Nie inaczej jest w tym przypadku.

TCL NXTPAPER 10s wyposażono w 8-megapikselową matrycę z tyłu, wspieraną przez diodę LED. Obiektyw często traci szczegóły na dalszym planie, często prześwietla zdjęcia i nie tak łatwo pozwala złapać ostrość na ruchomych obiektach. Ale do cyknięcia fotki od biedy wystarczy.

Podobnie jest z frontową kamerką – zdjęcia do dowodu nią nie zrobimy, ale jak ktoś jest niewybredny, to fotkę na profilowe zrobi i na konferencji też będzie widoczny.

Podsumowanie

Budżetowa półka w każdej kategorii sprzętu jest najbardziej niewdzięcznym miejscem do rywalizacji. Przy urządzeniach za kilka tysięcy złotych stówka w jedną czy drugą stronę nie robi kupującemu różnicy. W przypadku sprzętu, który ceną lekko przekracza czterocyfrową kwotę, każdy wyłożony na blat banknot ma znaczenie. Czy zatem wydanie prawie 1200 złotych na TCL NXTPAPER 10s ma sens?

Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Wpatrywanie się w ekran podczas testu sprawiało mi nieukrywaną przyjemność. Po „przekartkowaniu” kilku stron cyfrowych komiksu nabrałem ochoty na sięgnięcie po zaległe zeszyty i nadrobienie zaległości, a nie nazwałbym siebie komiksowym świrem.

Podobnie ma się sprawa ze wspomnianym w segmencie dot. grania Fire Emblem: Heroes. Do gry nie zaglądałem od dwóch lat, ale na średniej wielkości tablecie zacząłem jedna po drugiej nadrabiać misje z głównych wątków.

Do tego wszystkiego dochodzi pasywny rysik, dzięki któremu możemy odręcznie sporządzać notatki, szkicować czy po prostu korzystać z ekranu nie maziając po nim palcami. Tam, gdzie leżał tablet, zawsze niedaleko czekał na mnie rysik, aby sporządzić listę zakupów czy przesuwać wojsko w strategiczno-turowej grze mobilnej Nintendo.

Nie wszystko jest jednak takie idealne. Szkoda, że bliźniaczy do TCL NXTPAPER 10s model Tab 10s miał slot na kartę SIM, a tutaj go zabrakło. Sprzęt przy menu aplikacji łapie zadyszkę, a dźwięk z głośników stereo jest tylko poprawny.

Jeżeli nie macie zbyt dużych wymagań co do jakości audio z domyślnych głośników urządzenia, planujecie korzystać z niego głównie w zasięgu sieci Wi-Fi i częściej sięgacie po gry mobilne, od których nie gotuje się procesor, to TCL NXTPAPER 10s może być dobrym wyborem.

W końcu w takich urządzeniach, jak smartfon czy tablet, ekran to element, w który wpatrujemy się najdłużej, a w tym sprzęcie wyświetlacz jest jedyny w swoim rodzaju. Mam nadzieję też, że TCL przeniesie te rozwiązanie na większe oraz droższe urządzenia.

zdjęcie pudełka tcl nxtpaper 10s
Ekran inny niż wszystkie – recenzja tabletu TCL NXTPAPER 10s
Wnioski
Gdybym miał teraz do wydania 1200 zł na tablet, wziąłbym TCL NXTPAPER 10s. Delikatne spadki wydajności w tej półce cenowej się zdarzają, ale niemęczący oczu i wyjątkowy ekran wynagradzają tę niedogodność.
Zalety
wyjątkowy ekran
schludna, wydajna nakładka systemowa
porządny rysik w zestawie
Wady
jakość audio wyłącznie poprawna...
...podobnie jak aparaty
brak slotu na kartę SIM
8.1
8