Recenzja Surface Pro 4 – tabletu, który ma zastąpić Twój laptop

Kiedy Panos Panay, szef zespołu Surface (a obecnie całego pionu urządzeń Microsoftu), wyświetlał kolejne slajdy prezentujące Surface Pro 4, myślałem sobie: „czegoś mi tu brakuje”. Panay jak zwykle mówił z pasją, ale wszystko brzmiało jak jedynie drobny upgrade w stosunku do poprzedniej wersji.

Odrobinę cieniej, odrobinę lżej, odrobinę szybciej… Po kilkunastu minutach wszystko się wyjaśniło – gwiazdą wieczoru miał być Surface Book. Ale czy rzeczywiście Surface Pro 4 to tylko drobna, iteracyjna zmiana w stosunku do poprzednika? I tak, i nie. A odpowiedź na to pytanie zależy od tego, co cenimy w urządzeniach i jak wielką wagę przykładamy do szczegółów. Ja należę do (rosnącej?) grupy osób, która potrafi docenić najdrobniejsze poprawki i „smaczki”, które jako całość dają zupełnie nową jakość w obcowaniu ze sprzętem elektronicznym.

Nie chcę, żeby ta recenzja skupiała się na tym, co przeczytaliście już pewnie na dziesiątkach innych serwisów, czyli gołej specyfikacji, wydajności czy podstawowych funkcjach. Spróbuję przemycić w niej informacje, które są trudniej dostępne i pokazują jaki ogrom pracy został włożony w zaprojektowanie tego urządzenia. Co z tego wyszło? O tym w dalszej części recenzji. Zacznijmy jednak mimo wszystko od podstaw – a porównanie z Surface Pro 3 zostawiam na osobny wpis.

Specyfikacja i zawartość pudełka

Specyfikacja:

Co nowego

Nowy Surface Pro 4 to przede wszystkim uaktualniony procesor – Intel z serii Core szóstej generacji Skylake, czyli dwie generacje nowszy niż ten, który mogliśmy znaleźć w SP3. To duży przeskok, o którym powiem więcej w dalszej części recenzji. Microsoft zdecydował się wprowadzić też wersję z 16 GB pamięci RAM i 1 TB pamięci wewnętrznej. Sama specyfikacja nie powala (podobne laptopy są na rynku od dawna), ale zastosowanie drogich kości RAM i szybkich dysków SSD sprawiło, że cena najwyższego modelu jest kosmicznie wysoka. Ciekawym jest również zastosowanie bezwentylatorowego Core M w podstawowym modelu.

Sporo zmieniło się też w kwestii aparatów i kamer. Przednią pięciomegapikselową kamerę uzupełnia teraz też tylna z autofokusem i matrycą 8 Mpx. Do tego podczerwona kamera dla Windows Hello, która pomoże nam szybko logować się do Windowsa na podstawie naszych danych biometrycznych – zamiast hasła czy pinu.

Zastosowano również ekran wyższej rozdzielczości o PPI na poziomie 267 przy zachowaniu tej samej przedniej powierzchni urządzenia, co w SP3. Osiągnięto to dzięki zmniejszeniu ramek wokół ekranu i usunięciu przycisku Windows. Całość przykryto jeszcze cieńszym (ale wytrzymalszym) szkłem Gorilla Glass 4.

Zmiany dotyczą też akcesoriów. Poprawiono rysik wyposażony w lepiej wykonaną końcówkę, 1024 stopnie nacisku i gumkę na drugim końcu – a całość można magnetycznie przyczepić do boku obudowy. Nowa klawiatura Type Cover ma teraz wyspowe klawisze, nowy układ przycisków funkcyjnych, znacznie większy szklany gładzik, a przy tym udało się ograniczyć jej grubość i wagę.

Design

Na pierwszy rzut oka Surface Pro 4 może być łatwo pomylony z SP3. Minimalne różnice w grubości (a tym bardziej różnice wagowe) nie są zauważalne gołym okiem. Wprawniejszy obserwator zauważy jednak błyszczące logo Microsoftu na plecach urządzenia, brak logo Windowsa z przodu i nieznacznie mniejsze ramki wokół ekranu. Proces wytwarzania obudowy pozostał ten sam – przy pomocy obróbki skrawaniem drąży się blok magnezowy, wycinając z niego ramę urządzenia. Już SP3 przeszło na metodę obróbki skrawaniem, rezygnując z wstrzykiwania ciekłego stopu magnezu do form wtryskowych. Z dwóch powodów – po pierwsze, większa obudowa  w stosunku do SP2 nie mieściła się w powszechnie używane w przemyśle formy, a efektem końcowym wtrysku była mniej odporna na uszkodzenia rama. Po drugie, tworzenie nowej formy przy minimalnych zmianach kształtu to tygodnie oczekiwania, a w dobie szybkiego prototypowania, zespół Surface nie mógł sobie na to pozwolić.

Magnez jest pierwiastkiem łatwo wchodzącym w reakcje, więc musi zostać pokryty warstwą (farbą) ochronną. W przypadku pierwszych dwóch generacji była to farba o „tytanowym” kolorze, która jednak niezbyt dobrze chroniła przed zarysowaniami i palcowaniem, nie wspominając o możliwości odpadania całych jej warstw. Z pomocą przyszła firma, która zajmuje się lakierowaniem… samochodów Porsche. I w ten sposób powstał jasnoszary kolor, obecnie jednoznacznie kojarzony z linią Surface.

Nie mogło zabraknąć też wysuwanej nóżki – kolejnego znaku rozpoznawczego Surface. W teorii – nic się nie zmieniło. Kickstand dalej wysuwa się w zakresie od 0 do 150 stopni. Jak zwykle w grę wchodzą jednak detale. W nowej generacji, nie trzeba wkładać aż tyle siły, żeby wystawić nóżkę, a opór jaki ona stawia, na całej długości jest taki sam. Drobiazg, ale z takich drobiazgów składa się szeroko pojęte „user experience”.

Najbardziej kontrowersyjną kwestią, często poruszaną przez przeciwników urządzeń Surface, jest wygoda w korzystaniu z nich na kolanach. Już poprzednia generacja wprowadziła magnes, dzięki któremu klawiatura łamiąc się na dwie części, przylega do przedniego panelu urządzenia i nadaje dodatkową stabilność. Z pewnością do korzystania z Surface’a na kolanach trzeba się przyzwyczaić, ale moim zdaniem po kilku dniach jest to tak samo wygodne jak korzystanie z laptopa. Cała ta recenzja powstaje pisana na kolanach w łóżku, bez najmniejszego dyskomfortu. Microsoft testował to na setki różnych sposobów – nawet poprosił boeinga o przesłanie kilku rzędów krzesełek samolotowych klasy ekonomicznej, żeby sprawdzić jak urządzenia będą sprawowały się „w powietrzu”. Całość jest też lżejsza – zespołowi udało się odchudzić SP4 do 766 g w wersji Core M i 786 g dla i5/i7.

Slot kart microSD nadal znajduje się pod nóżką, dzięki czemu jest całkowicie niewidoczny i nie zaśmieca bocznych krawędzi urządzenia. Za pomocą tej kieszeni będziemy mogli rozszerzyć pamięć SP4 nawet o 200 GB, co w przypadku najpopularniejszej wersji 128 GB (po odjęciu przestrzeni na system) daje 200% więcej miejsca na multimedia czy programy. Warto zaznaczyć, że w Windowsie 10, po aktualizacji będzie można instalować appki z Windows Store nie tylko na dysku C, ale też na pamięciach zewnętrznych – tak jak to ma obecnie miejsce w smartfonach.

Spis treści:

1. Wprowadzenie. Co nowego. Design
2. Wnętrzności. Ekran. Głośniki. Aparaty
3. Windows 10. Aplikacje. Wydajność, bateria
4. Akcesoria: S Pen, Type Cover, dock. Podsumowanie

Wnętrzności

Procesor

W przypadku 3 generacji, procesory były dość podobne – Core i3, i5 oraz i7 (4 generacja Haswell), gdzie model i5 był niewiele wolniejszy niż i7 oraz niewiele szybszy niż i3. Wszystkie były chłodzone aktywnie. Dla Surface Pro 4, sytuacja wygląda diametralnie inaczej. Poniżej znajdziecie listę procesorów w SP4, a w linku ich porównanie na stronie Intela.

Największą różnicą w stosunku do poprzedniej generacji jest zastosowanie pasywnie chłodzonego czipa Core m3, który poprzez sztuczne ograniczenie taktowania i inną architekturę, ma pobór mocy na poziomie zaledwie 4,5 W TDP, w porównaniu z 15 W TDP w modelach z i5 oraz i7. Czy przekłada się to na 3x dłuższy czas na jednym ładowaniu? Bynajmniej. Testy żywotności baterii są mało obciążające dla procesora i w niskich częstotliwościach taktowania, wszystkie trzy czipy zapewnią podobny czas życia baterii. Różnica będzie widoczna dopiero, gdy w i5/i7 zawyją wentylatory i urządzenie będzie kręcić się z szybkością, o której Core M może tylko pomarzyć. Dla codziennych zadań w zupełności to wystarczy, ale jeśli myślimy o graniu w gry czy edycji wideo, i5, a w szczególności i7 będzie dużo lepszym rozwiązaniem.

A różnica między i5 a i7 tym razem jest znacząca. O ile w poprzedniej generacji tabletów Surface, i5 od i7 różnił się tylko taktowaniem, tym razem mamy do czynienia z bardziej fundamentalną zmianą. W i7 zastosowano grafikę Iris 540 z 48 jednostkami obliczeniowymi, które powinny dać zauważalną przewagę nad i5 z HD 520 – szczególnie w grach, modelowaniu 3D czy renderowaniu filmów wysokiej rozdzielczości. Warto też zwrócić uwagę na tryb Turbo, w którym i5 rozkręca się do 3 GHz, podczas gdy i7 osiąga robiące wrażenie 3,4 GHz.

Zmorą poprzedniej generacji (szczególnie modelu z i7) był tak zwany „throttling” czyli dławienie procesora – obniżanie jego taktowania z uwagi na przegrzewanie się i brak możliwości odpowiednio szybkiego odprowadzania ciepła. Inżynierowie z zespołu Surface bardzo poważnie podeszli do tego tematu i w SP4 mamy do czynienia z hybrydowym chłodzeniem. Według przedstawiciela teamu, 60% ciepła odprowadzane jest do płytki odbierającej ciepło, do której prowadzą od procesora miedziane rurki. Rurka zawiera parujący i skraplający się płyn, który wykorzystywany jest do transportu ciepła, umożliwiająca przekazywanie znacznych jego ilości przy niewielkiej różnicy temperatur. Wystarczy przypomnieć sobie o cieple parowania i cieple skraplania, żeby zrozumieć dlaczego proces ten jest tak efektywny. Pozostałe 40% ciepła (o ile w ogóle jest taka potrzeba) jest odprowadzane dzięki wentylatorowi, który kręci się jeszcze ciszej niż w SP3.

W praktyce różnica jest ogromna. SP4 nie nagrzewa się punktowo, a na większej powierzchni, przez co temperatura na zewnątrz obudowy urządzenia jest odczuwalnie niższa i rozłożona równomiernie. Przy codziennym korzystaniu wentylator nie włącza się niemalże w ogóle, a do minimum wyeliminowano też zjawisko dławienia. Przy półgodzinnym renderowaniu filmu (wykorzystanie procesora na 100%), SP4 był w stanie utrzymać częstotliwość taktowania początkowego. W przypadku SP3, taktowanie zwykle obniżało się po 5-10 minutach z uwagi na nagrzewanie się urządzenia.

Pamięć

W Surface Pro 4 zastosowano zauważalnie szybszą pamięć wewnętrzną (w/NVMe SSD), szczególnie jeśli chodzi o prędkość odczytu. Poprawa jest prawie trzykrotnie w stosunku do poprzednika – zarówno jeśli chodzi o zapis, jak i odczyt danych. Warto wiedzieć, że modele z i5 oraz i7 wyposażono w szybszą pamięć niż podstawowy model z Core M – najprawdopodobniej ze względu na koszty. Różnica jest jednak na poziomie maksymalnie 30%, co w zdecydowanej większości zastosowań nie będzie robić żadnej różnicy.

Zdecydowano się też na wprowadzenie wersji z 1 TB pamięci wewnętrznej. W połączeniu z 16 GB pamięci RAM i procesorem i7 generuje to zawrotną cenę 2700 dolarów. Na pewno jednak znajdą się nabywcy i na taką wersję, a przy wysokich marżach na wyższych modelach, Microsoft może tylko na tym zyskać. Szczególnie, że czasami 1 TB to minimalny wymóg co do pamięci wewnętrznej w korporacyjnych przetargach, w których coraz częściej tablety z rodziny Surface walczą jak równy z równym, z Dellami, laptopami Lenovo czy HP.

Ekran

W Surface Pro 4 zastosowano nietypową rozdzielczość 2736 x 1824 pikseli, co daje PPI na poziomie 267. Rozdzielczość jednak wydaje się nietypowa tylko do momentu, kiedy uświadomimy sobie, że zastosowano tę samą matrycę, co w Surface Booku (13,5 cala, 3000 x 2000 pikseli). Przycięcie matrycy IGZO od Samsunga do 12,3 cala daje właśnie taką nietypową rozdzielczość. 0,3 cala nie jest wartością porażającą, ale zmniejszenie ramek przy zachowaniu wielkości urządzenia jest bardzo miłym i oczekiwanym ruchem ze strony Microsoftu. Mam nadzieję, że kolejne generacje również będą kroczyć w tym kierunku.

Dzięki zastosowaniu Gorilla Glass 4, warstwa szkła jest nie tylko cieńsza, ale też bardziej wytrzymała. Grubość ma duże znaczenie szczególnie gdy używamy rysika – im cieńsze szkło, tym bardziej zniwelowane zjawisko paralaksy. Zmiany dotknęły też samej matrycy. Jej maksymalna jasność przekracza teraz 400 nitów (poprawa o 50 nitów w stosunku do SP3), a poziom kontrastu zwiększono z 900:1 do 1300:1. Wyświetlane kolory matrycy pokrywają 100% przestrzeni sRGB i według ekranowych guru z DisplayMate, SP4 wyposażono w najlepiej skalibrowany i „najlepszy” ekran w jakimkolwiek tablecie, który do tej pory ujrzał światło dzienne. Graficy komputerowi powinni się ucieszyć.

Surface poraz kolejny ukradł nazwę stołowi multimedialnemu, który kiedyś nazywał się… Surface. Potem zmieniono jego nazwę na PixelSense do czasu… kiedy Surface znowu ją „podkradł” i nazwał tak technologię ekranu w SP4 i Surface Book. Dedykowany czip do przetwarzania danych z dotyku, sensorów i pióra pozwala osiągnąć parametry, które kwalifikują ekran jako „PixelSense”:

Niektórzy użytkownicy narzekają na delikatne „krwawienie” z krawędzi ekranu – ja nie zauważyłem tego w modelu testowym, który otrzymałem, jednak sądząc po opiniach w sieci – jest to zjawisko dość częste i… niezauważalne podczas codziennego korzystania z urządzenia.

Głośniki

W porównaniu do poprzednika, głośniki Surface Pro 4 na maksymalnej głośności grają 40% głośniej bez słyszalnych zniekształceń. Oczywiście dźwiękowi brakuje głębi i basu, ale od urządzenia tej grubości nie możemy oczekiwać cudów. Dźwięk z słuchawek (moim zdaniem) brzmi lepiej niż w przypadku popularnych flagowych smartfonów, ale to subiektywna opinia niepoparta żadnymi twardymi argumentami.

Głośniki rozmieszczone są stereofonicznie, po obu stronach przedniego panelu urządzenia, co dodatkowo daje wrażenie większej głośności. 40% większa głośność robi realną różnicę, szczególnie gdy niektóre wideo na YouTube są nagrane ciszej. Kolejny drobiazg, ale drobiazg ważny.

Aparaty

Największa zmiana, to nowa, większa matryca w tylnym aparacie. Z 5 megapikseli Microsoft przeszedł na 8, a co ważniejsze – zastosował autofokus, którego brakowało w poprzednim modelu. A to było dość uciążliwe dla osób, które używały tego urządzenia na przykład do „skanowania” notatek na uczelni czy innych zdjęć robionych w stosunkowo niewielkiej odległości od przedmiotu fotografowanego. Przedni aparat jest dokładnie taki sam jak w SP3 i pozwala na nagrywanie wideo w jakości Full HD, co wśród tabletów dalej jest rzadkością.

Najważniejszą kamerą ze wszystkich jest jednak moim zdaniem podczerwona kamera wspierająca Windows Hello, czyli system biometrycznego uwierzytelniania użytkownika. Po zeskanowaniu naszej twarzy bez problemu możemy się w ułamku sekund logować do Windowsa bez wpisywania pinu czy hasła. Dla osób, które obawiają się o prywatność, ważne są dwie informacje. Po pierwsze, dane biometryczne nie są wysyłane na serwery Microsoftu, a jedynie przechowywane lokalnie na urządzeniu. Po drugie, dane te nie są składowane w postaci otwartej („zdjęcie twarzy”) tylko w postaci funkcji skrótu (hasha) i nawet w przypadku jego wykradzenia, atakujący nie będzie w stanie „odtworzyć” wyglądu naszej twarzy na podstawie tych danych. Windows Hello działa jako mechanizm uwierzytelniania, ale nie mechanizm identyfikacji. Co to znaczy? Mając kilka kont, najpierw musimy ręcznie wybrać konto, na które się chcemy zalogować i dopiero wtedy Windows Hello dokona uwierzytelnienia. Proces identyfikacji natomiast zawsze jest ręczny.

Spis treści:

1. Wprowadzenie. Co nowego. Design
2. Wnętrzności. Ekran. Głośniki. Aparaty
3. Windows 10. Aplikacje. Wydajność, bateria
4. Akcesoria: S Pen, Type Cover, dock. Podsumowanie

Windows 10

Oprogramowanie to zarówno największa wada, jak i zaleta hybrydy Surface Pro 4. Zacznijmy od rzeczy negatywnych. Tak jak przy premierze SP3, SP4 ukazał się z „niedorobionym” oprogramowaniem układowym. Szczególnie bolesne były problemy ze sterownikami karty graficznej Intel HD oraz przechodzeniem w stan uśpienia. Ostatnia aktualizacja firmware w dużym stopniu rozwiązała ten problem, ale SP4 potrzebuje jeszcze kilku tygodni i kilku kolejnych aktualizacji, żeby okrzepnąć i stać się tak stabilny, jak stabilny jest SP3 obecnie.

Windows 10 również nie jest „gotowy”. I nigdy nie będzie. Idea „Windows as a Service” sprawia, że prace nad systemem ciągle trwają i trafia on do odbiorców końcowych dużo częściej niż kiedyś. A to często wiąże się z błędami i niedoróbkami. W10 jest systemem młodym, więc musimy dać mu jeszcze kilka miesięcy na rozwiązanie wszystkich problemów ze stabilnością czy sterownikami. Potencjał jest ogromny, ale ogromne są też oczekiwania użytkowników, którzy płacą duże pieniądze za to urządzenie.

Kolejny problem jest bardziej „filozoficzny”. W10 ma być systemem dla zarówno 8-calowych tabletów, jak stacji roboczych podpiętych do ekranów 4K z przekątnymi ekranu ponad 30 cali. Jak stworzyć interfejs, który temu podoła? Idąc na kompromisy. SP4 jest według mnie przede wszystkim laptopem (komputerem), a dopiero na drugim miejscu – tabletem. Szczególnie po zmianach interfejsu po przejściu z Windowsa 8.1 na 10. System stał się bardziej desktopowy niż jego poprzednik – co szczególnie widoczne jest przy korzystaniu z przeglądarki Edge, która wygląda jak dostosowana w 100% do myszki i klawiatury, a nie dotyku. Zupełnie inaczej niż dotykowy IE11 w W8.1.

Problematyczne są też starsze aplikacje pulpitowe, które przy ekranie o tak dużej rozdzielczości wymagają używania lupy. Na szczęście pakiety takie jak Office, Adobe Creative Cloud czy Visual Studio zapewniają dynamiczne skalowanie i wyglądają świetnie – ale ze starszymi programami problem dalej jest i to się już nie zmieni. Można na to narzekać, ale z drugiej strony – SP4 pozwala na uruchomienie dowolnej aplikacji pulpitowej, w tym wielu unikalnych programów i gier. A tego nie można powiedzieć o żadnym tablecie z Androidem czy iOS. W końcu lepiej mieć możliwość z nie do końca wygodnego korzystania z tych aplikacji, niż nie mieć takiej możliwości wcale. Pulpit i niektóre programy systemowe, w zależności od tego czy używamy urządzenia dotykiem czy za pomocą myszki/klawiatury, pokazują nieznacznie inny interfejs – ustawiając większe wolne przestrzenie między ikonkami czy pozycjami w menu kontekstowych. Nowy File Explorer jest tym, czego oczekuję od następnej dużej aktualizacji Windowsa 10 i mam nadzieję, że Microsoft mnie pod tym względem nie zawiedzie.

Tyle mojego narzekania. Pozytywów pełnego Windowsa w tablecie jest znacznie, znacznie więcej. Surface Pro 4 to pełny komputer. Mocny pecet. Odpowiednio skonfigurowany może spełnić oczekiwania nawet wymagających profesjonalistów… o ile nie mówimy o grafice 3D, renderowaniu wideo 4K czy grach. Wersja z 16 GB RAM, Core i7, grafiką Iris i 1 TB pamięci wewnętrznej to prawdziwy kombajn, który jednak trafi na biurka i kolana tylko najbardziej zamożnych klientów. Podczas moich testów z i5 /4GB RAM nie miałem żadnych problemów z pracą na ogromnych plikach Photoshopa, wywoływaniu RAW-ów w Lightroomie, pracą z Visual Studio czy nawet renderowaniem filmów Full HD. Różnica wydajności w porównaniu z SP3 jest wyraźnie zauważalna – szczególnie pod stałym długotrwałym obciążeniem CPU.

Aplikacje

Aplikacje mobilne/dotykowe dla Windowsa to temat rzeka. Zacznijmy jednak od kilku faktów. Na Windowsie 10 mogą być uruchamiane wszystkie aplikacje z Windowsa 8.1, więc „sytuacja aplikacji” na pewno nie uległa pogorszeniu po nadejściu dziesiątki. Nie można mówić o appkach W10 bez powiedzenia czym jest Uniwersalna Platforma Windowsa (Universal Windows Platform – UWP). UWP to framework – zbiór narzędzi i API do tworzenia aplikacji dla Windowsa 10 (zarówno na smartfony, tablety, laptopy, desktopy, Xboksa czy nawet HoloLens). Potencjał jest ogromny – o ile MS osiągnie swój cel i rzeczywiście w ciągu najbliższych lat Windows 10 zdobędzie miliard użytkowników. Już teraz pojawiają się duże tytuły takie jak Twitter, Facebook (Beta), Uber, Netflix i wiele, wiele innych aplikacji napisanych specjalnie dla W10. Mało tego, aplikacje te są często aktualizowane i wygląda na to, że mają pełne wsparcie deweloperów. Czekamy też na uniwersalnego Instagrama i Messengera, które już zostały zapowiedziane przez Marka Zuckerberga.

To była jedna strona medalu. Druga strona jest taka, że Windows dalej pozostaje daleko w tyle za iOS-em, a nawet Androidem, jeśli chodzi o liczbę i jakość dotykowych aplikacji. Tempo pojawiania się nowych appek może napawać optymizmem, ale daleko tutaj od euforii. Najbliższy rok pokaże czy deweloperzy skuszą się ideą UWP czy dalej będą lekceważyć platformę Windowsa i koncentrować się na systemach z większym udziałem w rynku mobilnym. Problem jest taki, że Windows 7 dalej ma znacznie więcej użytkowników i deweloperzy więcej zyskają kodując dla miliarda userów W7 niż 150 milionów użytkowników W10.

Jeśli ktoś szuka dobrego dużego tabletu, SP4 nie będzie najprawdopodobniej najbardziej korzystnym wyborem. Ze względu na cenę, aktywne chłodzenie (i5/i7) i właśnie dostępność aplikacji. Jeśli jednak ktoś szuka hybrydy, to niewątpliwie Surface Pro 4 jest najlepszą, najmocniejszą i najlepiej wykonaną hybrydą na rynku. Nie jest to ani najlepszy na rynku tablet, ani najlepszy laptop. Ale rosnący w siłę segment hybryd zaczyna rządzić się własnymi prawami i powoli staje się oceniany bez stałego porównywania albo do tabletów, albo do laptopów. Hybryda to hybryda (ani tablet, ani laptop) i według takich kryteriów powinna być oceniana. A Surface Pro 4 jako hybryda świeci na rynku najjaśniej.

Wydajność, bateria

Odtwarzanie wideo (ekran 50% jasności): 7 godzin 52 minuty (SP3: 7 godzin 38 minut)

Benchmarki:

Spis treści:

1. Wprowadzenie. Co nowego. Design
2. Wnętrzności. Ekran. Głośniki. Aparaty
3. Windows 10. Aplikacje. Wydajność, bateria
4. Akcesoria: S Pen, Type Cover, dock. Podsumowanie

Akcesoria

Klawiatura Type Cover

Nowa klawiatura Type Cover to chyba jedna z najważniejszych zmian w stosunku do poprzedniej generacji. Z klawiatury całkiem niezłej, czwarta generacja TC stała się klawiaturą świetną. Kompletną. A powodów jest kilka. Najważniejszy z nich to moim zdaniem szklany gładzik z pełną obsługą gestów Windowsa 10, który jest aż o 40% większy niż poprzednio. Różnica jest ogromna. Przewijanie stron, „uszczypnij-by-powiększyć” czy prawy klik – wszystko to działa lepiej, płynniej i za każdym razem.

Zastosowano też po raz pierwszy klawisze wyspowe ze skokiem 1,6 mm i jeszcze szerszy ich rozstaw. Klawiatura działa ciszej i wydaje się być bardziej stabilna i po prostu wygodniejsza w użytkowaniu. Dodatkowo wzmocniona rama zapobiega też jakimkolwiek ugięciom czy sprężynowaniu. Według przedstawiciela Microsoftu, wyspowy układ potrafi przyspieszyć pisanie, dzięki szybszemu wzrokowemu „rozdzielaniu” poszczególnych przycisków. Czy tak jest naprawdę – nie wiem. Wiem jednak, że jeśli używacie Surface Pro 3, to przesiadka na nowy Type Cover jest niemalże obowiązkowa.

Nowy Type Cover dostępny jest również w wersji z czytnikiem linii papilarnych (choć na razie nie w Polsce). Jeśli kupujemy SP4, czytnik ten nie będzie nam potrzebny z uwagi na autentykację przy pomocy twarzy i kamery podczerwonej. Jeśli jednak mamy SP3, klawiatura z czytnikiem linii papilarnych pozwoli nam korzystać z wszystkich dobrodziejstw Windows Hello bez konieczności przesiadania się na SP4.

Najważniejsze gesty:

Pióro Surface Pen

Microsoft, zaczynając swoją przygodę z linią Surface Pro, od początku za jeden z najważniejszych elementów wyróżniających uznał rysik – cyfrowe pióro, które niegdyś było oczkiem w głowie Billa Gatesa. W pierwszych dwóch generacjach zastosowano najpopularniejszą na rynku technologię Wacom z elektromagnetycznym rysikiem nie wymagającym osobnego zasilania. Wiązało się to jednak z dwoma problemami. Pierwszy z nich, to zwiększenie grubości urządzenia z uwagi na konieczność umieszczenia w nim kolejnej osobnej warstwy dotykowej. Po drugie, Wacom od zawsze miał problemy z dokładnością rysika w czterech rogach ekranu. Microsoft bardzo chciał to poprawić przy pomocy kalibracji, ale plotki donoszą, że sam Wacom nie chciał mu w tym pomóc ze względu na wewnętrzną konkurencję – firma ta produkuje między innymi profesjonalne tablety graficzne.

I tym sposobem w SP3 i SP4 wylądował rysik z technologią N-Trig. Jest on dużo bardziej precyzyjny w rogach ekranu, ale wymaga zasilania bateryjnego i wprowadza większe opóźnienia gdy szybujemy kursorem NAD ekranem. Gdy go dotkniemy końcówką pióra – lag natychmiast znika. SP4 zmniejsza to opóźnienie w stosunku do SP3 aż o 25%. Ale to nie są wszystkie zmiany. Zamiast 256 wprowadzono rozpoznawanie 1024 poziomów siły nacisku, zastosowano magnetyczne przypinanie pióra do bocznej krawędzi urządzenia, zamiast doklejanej pętelki znanej z SP3. Przywrócono też gumkę na drugim końcu rysika, która będzie działać również z poprzednim modelem. Chcąc osiągnąć poprawę parametrów i jeszcze lepszą współpracę z softwarem, Microsoft… kupił N-Trig w 2015 roku, co sprawiło, że uniezależnił się od kolejnego zewnętrznego dostawcy technologii i sprzętu.

Grafików ucieszy też zestaw wymiennych końcówek o różnej grubości i fakturze. Od takich, które gładko ślizgają się po szkle, do takich, które stawiają zauważalny opór. Nawet standardowa końcówka w nowym piórze to zauważalny postęp. Stawia większy opór, nie strzępi się i daje wrażenie bardziej naturalnego pisania odręcznego czy szkicowania. A tą naturalność osiągnięto również przez zmniejszenie grubości szkła, więc przestrzeń między wyświetlanymi pikselami a końcówką pióra obecnie nie przekracza 0,4 mm.

Stacja dokująca

Nowa stacja dokująca wreszcie uniezależniła się od kształtu i wymiarów urządzenia, które jest do niej podłączane. Do tej pory, dok był jednocześnie stojakiem, który wymuszał kąt nachylenia i pasował tylko do konkretnego modelu. Taka sytuacja jest bardzo niekomfortowa jeśli chodzi o wsteczną kompatybilność i potencjalne przyszłe zmiany w wymiarach nowych Surface Pro. Nowy dok to ciężka „kostka”, która będzie stabilnie stać na biurku i łączyć się z Surface Pro za pomocą dedykowanego złącza – takiego samego, jak złącze ładowania.

Stację wyposażono w 4 porty USB 3.0, dwa złącza miniDisplayPort (wsparcie dla daisy chaining i wyjścia 2x 4K), złącze Ethernet, wyjście audio (mini jack) i port ładowania. Jest jednak pewien drobiazg, który mam nadzieję będzie naprawiony aktualizacją oprogramowania układowego dla docka. Surface Pro 4 i Surface Book wspierają wyjście 2x4K z częstotliwością 60 Hz, jednak po podłączeniu dwóch monitorów 4K do doka, działają one z niedostateczną częstotliwością odświeżania na poziomie 30 Hz. Co ciekawe, jeśli jedno wyjście podłączymy do doka, a drugie bezpośrednio do microDisplayPort w SP4 czy Booku – obraz będzie poprawnie działał w trybie 2x 4K @60Hz. 4K powoli staje się normą, więc można tylko mieć nadzieję, że tą niedogodność da się naprawić aktualizacją oprogramowania.

Podsumowanie

Surface Pro 4 to zdecydowanie najlepsza i najbardziej pieczołowicie dopracowana hybryda na rynku. Czy jest to jednak urządzenie dla każdego? Pewnie nie. Tak samo jak nie dla każdego jest gamingowy laptop czy 8-calowy tablet. Linia Surface Pro od jakiegoś czasu jednak nie jest już tylko ciekawostką, ale osobnym rynkiem, na którym pojawiają się nowi gracze z urządzeniami często do złudzenia przypominającymi microsoftowy pierwowzór. I dobrze – SP3 zapoczątkował nową erę mocnych hybryd, której to istnienie pieczętuje Surface Pro 4 – lepszy pod każdym względem od swojego poprzednika. Ekran, głośniki, rysik, klawiatura, gładzik – to tylko niektóre elementy, które zostały znacznie ulepszone. Tablet, który w pełni zastępuje laptop – nawet jeśli przyzwyczajenie do nowej formy (odpinana klawiatura i nóżka) zajmie nam kilka dni czy tygodni. A śmiem zaryzykować stwierdzenie, że przyzwyczai się każdy.

I na koniec jeszcze jeden aspekt – cena. Jak to mówią – produkt powinien kosztować tyle, ile nabywca jest w stanie za niego zapłacić – ale nie mniej. SP4 kosztuje od 4300 złotych (+650 zł za klawiaturę). „Winić” trzeba nie tylko Microsoft czy punkt przecięcia krzywej popytu i podaży, ale głównie obecny kurs dolara. Nie chcę się wypowiadać czy „warto” kupować ten produkt za tę cenę, ale jedno jest pewne – lepszej hybrydy na rynku nie ma i osoby, które traktują sprzęt jako coś więcej niż maszynkę do wykonania zadania A i B, z pewnością powinny zainteresować się tym urządzeniem.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:

1. Wprowadzenie. Co nowego. Design
2. Wnętrzności. Ekran. Głośniki. Aparaty
3. Windows 10. Aplikacje. Wydajność, bateria
4. Akcesoria: S Pen, Type Cover, dock. Podsumowanie

Sprzęt do testów dostarczył x-kom.

Exit mobile version