Recenzja słuchawek Teufel CAGE – gdzie ten gaming?

O niemieckiej firmie Teufel słyszałem wiele dobrego w ciągu ostatnich lat, głównie o ich bardzo zaawansowanych (i drogich) kinach domowych czy nieco tańszych, ale równie dobrych soundbarach. Kojarzę więc tego producenta ze sprzętem klasy premium, skupionym raczej na szeroko pojętej rozrywce, takiej jak oglądanie filmów i seriali czy słuchanie muzyki. Teufel postanowił jakiś czas temu spróbować swoich sił w produktach stricte dla graczy, czy jest to udana próba? Sprawdźmy na przykładzie słuchawek Teufel CAGE.

Nie wiem jak Wam, ale mi sprzęt gamingowy od zawsze kojarzył się z dwoma rzeczami – najwyższą możliwą jakością w grach i specyficznym wyglądem, często stawiającym na wielokolorowe oświetlenie. O ile za tym drugim nie przepadam i zawsze wolę bardziej „neutralne” w swoim designie słuchawki, o tyle z wysokiej jakości dźwięku zrezygnować nie mogę. Na papierze więc Teufel CAGE wyglądał jak produkt idealnie skrojony pod moje potrzeby. Pora to zweryfikować.

Zanim jednak do tego przejdziemy, pragnę zauważyć, że recenzowany tu produkt to model Teufel CAGE z 2020 roku. Informuję o tym, bo w ofercie producenta znajdziemy jeszcze jedne słuchawki o tej samej nazwie, które są poprzednikami recenzowanego przeze mnie modelu. Sugeruje nam to, że mamy tu do czynienia z pewnym odświeżeniem produktu, co daje nadzieje na jeszcze bardziej dopracowane słuchawki.

Zestaw sprzedażowy

Tutaj pierwszy mały „zgrzyt”, bo w prostym, kartonowym pudełku, nie znajdziemy zbyt wielu elementów. Całość ogranicza się do słuchawek, dwóch kabli (jeden USB, a drugi mini jack), mikrofonu z wyjmowanym pop filtrem i cienkiej papierologii w dwóch językach – niemieckim i angielskim.

 

Wszystko jest dobrze zabezpieczone, a karton sprawia wrażenie solidnego, ale brakuje tu jakichkolwiek dodatków, a w tej kategorii cenowej oczekiwałbym już chociażby jakiegoś prostego zabezpieczenia w postaci woreczka do transportu słuchawek.

Specyfikacja techniczna

Teraz coś dla fanów cyferek… czyli nie dla mnie. Zanurzmy się w specyfikacji technicznej urządzenia:

Słuchawki zbudowane są z dobrej jakości kunststoff plastiku i aluminium. Wszystkie dane zaczerpnąłem ze strony produktu – zaznaczę jednak, że polska wersja strony producenta nie jest w całości przetłumaczona (zdarzają się takie „kwiatki”, jak „wymiary kabla: 1,5 m Klinkenkabel und 3 m USB-Kabel”) czy błędy – w opisie słuchawek znajdziemy informacje, że kabel mini jack ma długość 1,3 metra, zaś w specyfikacji technicznej widnieje już długość 1,5 metra – od producenta specjalizującego się w sprzęcie dla profesjonalistów oczekiwałbym… nieco więcej profesjonalizmu.

Wzornictwo i jakość wykonania

Przejdźmy do, moim zdaniem, największej zalety Teufel CAGE – świetnej jakości wykonania. Tu nie mam się kompletnie do czego przyczepić. Słuchawki wykonane są z bardzo wysokiej jakości aluminium i plastiku. Wszystko jest fantastycznie spasowane i trudno w tym temacie doszukać się jakichkolwiek braków.

Nie mogę też narzekać na wagę urządzenia – lekko ponad 300 gramów przy tak wysokiej jakości wykonania zaliczam na ogromny plus. Ważnym (o ile nie najważniejszym) elementem każdych słuchawek są nauszniki i miło mi zauważyć, że te zastosowane w Teufel CAGE są nie tylko bardzo wygodne, ale i wytrzymałe, przez co powinny nam służyć przez bardzo długi czas.

Zaletą są również wymienialne kable – choć to już raczej standard w słuchawkach dla graczy. W zestawie znajdziemy dwa, jeden 3-metrowy USB – Micro USB a drugi ok. 1,5-metrowy mini jack, oba są świetnie wykonane, zarówno, jeśli chodzi o solidny oplot, jak i plastikowe końcówki. Szkoda tylko, że słuchawki nie mają jakichś dopasowanych kolorystycznie zaślepek, służących do zasłonięcia nieużywanego portu.

Co do wyglądu to tu również niemiecki producent trafił moim zdaniem w dziesiątkę, choć wiem, że wiele osób się ze mną w tej sprawie nie zgodzi. Raczej mało kto na pierwszy rzut oka mógłby powiedzieć, że Teufel CAGE to słuchawki przeznaczone dla graczy. Nie mamy tu „agresywnego” wyglądu, mnóstwa wielokolorowych LED-ów czy dużego rozpoznawalnego logo, jednoznacznie kojarzącego się z gamingiem.

I to moim zdaniem ogromny plus, który pozwala wyłamać się tym słuchawkom w tej kategorii sprzętu. Teufel CAGE to słuchawki stonowane, których jedynym znaczącym akcentem jest podświetlone na czerwono logo producenta, które i tak opcjonalnie możemy wyłączyć. Fani minimalizmu powinni być zadowoleni – niewiele jest tak prostych, ale nierzucających się od razu w oczy słuchawek gamingowych na rynku.

Gry

Po ponad miesiącu testów na klawiaturę ciśnie mi się tylko jedno – trochę mało gamingu w tych słuchawkach gamingowych. Podstawy mamy tu całkiem solidne: dość dobrą wbudowaną kartę dźwiękową 7.1, zapewniającą zadowalający dźwięk przestrzenny, bardzo wysoki komfort użytkowania, dzięki świetnie zaprojektowanemu i wykonanemu pałąkowi (nawet podczas wielogodzinnych sesji grania) czy wsparcie obsługi dla większości konsol.

Zabrakło tu jednak jakiegokolwiek efektu WOW. Zakładając Teufel CAGE na głowę, ma się wrażenie korzystania z solidnych i dobrych słuchawek uniwersalnych, ale nie gamingowych. W takich grach, jak ogrywane przeze mnie ostatnio Uncharted 4, The Legend of Zelda: Breath of the Wild czy Mafia II: Edycja Ostateczna nie mam Teufel CAGE nic do zarzucenia. Gorzej natomiast w nieco już bardziej wymagających grach pod względem audio, jak na przykład w Obcy: Izolacja czy Call of Duty: Warzone.

Poznajcie nowego króla gatunku battle royale – recenzja Call of Duty: Warzone

W przypadku tych dwóch ostatnich nie odnajdywałem się tak dobrze w wirtualnej przestrzeni, jak chociażby podczas używania Razer Nari. Głównie chodzi mi tu o dokładność lokalizacji dźwięku w Teufel CAGE. Do wyboru mamy trzy wielkości wirtualnego pokoju i, jeśli mam być szczery, to żadna z nich nie spełniła moich oczekiwań. Najlepiej odnajdywałem się w opcji „Large”, jednak tutaj narzekałem już na dość mocno zniekształconą jakość – najczęściej więc grałem na „Medium”, która była kompromisem pomiędzy jakością a odczuwaną przestrzenią, ta jednak i tak była zauważalnie mniejsza niż u konkurencji.

Bardzo krzywdzącym stwierdzeniem byłaby opinia, że Teufel CAGE to słuchawki słabe do grania – co to, to nie. Zauważam jednak, że na swojej głowie miałem już wielokrotnie lepsze słuchawki w kontekście gier w tej kategorii cenowej.

Nie mogę też nie zauważyć, że użytkowany przeze mnie egzemplarz miał kilka problemów z podłączeniem do konsoli czy PC. W przypadku PlayStation 4 aż trzy razy musiałem resetować konsolę podczas miesięcznych testów, bo słuchawki nie odpowiadały na podpięcie przez USB.

Codzienne użytkowanie

Bez wątpienia najlepiej korzystało mi się z Teufel CAGE podczas standardowego, codziennego użytkowania. Mam tu na myśli wykorzystywanie słuchawek podczas pracy do „odcięcia” się od otoczenia przy pomocy muzyki czy podcastu lub wieczornego oglądania filmów i seriali.

Jest to spowodowane tym, że poza grami słuchawki radzą sobie ponadprzeciętnie dobrze i, jak już wspominałem, są diabelnie wygodne. Podczas pisania recenzji na Tabletowo czy kończenia projektów na studia, zdarzało mi się w niektóre dni siedzieć przed komputerem dosłownie od rana do wieczora – i podczas takiej pracy Teufel CAGE były świetnym kompanem.

To, jak słuchawki grają, możemy oczywiście lekko dopasować do siebie w oprogramowaniu Teufel Audio Center, jednak już na domyślnych ustawieniach pod względem muzycznym czy filmowym z Teufel CAGE można być bardzo zadowolonym. Wysokie i średnie tony są zaskakująco dobrze wyważone, żadne z nich nie wybija się nad drugim. Finalnie najlepiej sprawdzają się basy, co można powiedzieć, jest raczej standardem w słuchawkach dla graczy.

Nieco gorzej jest już z pozycjonowaniem dźwięku (co w słuchawkach gamingowych jest jednak kluczowe), ale nadal jest to akceptowalny dla mnie poziom. Krótko można to opisać stwierdzeniem, że słuchawki grają po prostu bardzo dobrze i lwa część użytkowników powinna być zadowolona.

Teufel CAGE mają jednak jeden dość duży mankament – umiejscowienie pokrętła głośności, specjalnego programowalnego przycisku (o którym więcej za chwilę) i suwaka wyciszenia mikrofonu. Wszystko to znajduje się na słuchawkach, a nie – jak to zwykle bywa – na pilocie na kablu.

I to był dla mnie spory problem. Przez cały czas trwania testów nie mogłem się do tego przyzwyczaić, ciągle błądziłem palcami po słuchawkach w poszukiwania tego nieszczęsnego pokrętła głośności, które – na domiar złego – jest strasznie nieprecyzyjne i powolne. Dość szybko przestawiłem się na systemowe zmienianie głośności.

Umiejscowienie suwaka wyciszenia mikrofonu bezpośrednio na słuchawkach też było poronionym pomysłem, ponieważ nie jesteśmy w żaden inny sposób informowani o tym, że mikrofon został wyciszony. Żeby się dowiedzieć czy mikrofon jest włączony, musimy zdjąć słuchawki, by spojrzeć na suwak albo pamiętać o jego pozycji. W wielu konkurencyjnych słuchawkach jesteśmy o wyciszeniu mikrofonu dodatkowo informowani diodą lub krótkim sygnałem dźwiękowym.

Oprogramowanie

O Teufel Audio Center w kontekście gamingu zbyt wiele napisać nie mogę. Fakt, aplikacja jest całkiem rozbudowana, ale większość jej funkcji raczej oscyluje wokół ogólnorozumianej rozrywki, a nie typowo gier. A gdy już to robi… to robi to dość nierówno.

Z aplikacji sterować możemy oświetleniem słuchawek, a także skonfigurować specjalny wielofunkcyjny przycisk przytaczany już wcześniej w tekście. Ten służyć może między innymi do przełączania się pomiędzy profilami korektora czy do włączenia noise cancellingu, który – swoją drogą – działa bardzo subtelnie i wolałem mieć go wyłączonego. Nie polecam też przesadzić z Xear Surround Sound, który potrafi stworzyć wyjątkowo sztuczny efekt dźwięku przestrzennego.

Equalizer za to pozwala na całkiem sporo, choć przyznam, że mi samemu trudno było osiągnąć zadowalające efekty. Na całe szczęście znajdziemy tu osiem trybów stworzonych przez producenta, ale tylko trzy z nich dotyczą gier – jak na słuchawki dla graczy to trochę dziwne posunięcie. Wisienką na torcie jest Xear Magic Voice, który pozwala zamienić nasz głos na… głos mężczyzny, kobiety, gargulca i kaczki. To może pozostawię bez komentarza.

Ciekawą funkcją dodatkową, poza oprogramowaniem Teufel Audio Center, jest Mixed Audio Play – dzięki któremu w tym samym momencie możemy słuchać muzyki i np. grać w gry na PC czy konsoli. Ciekawe jest to dla mnie z tego powodu, że zarówno PlayStation 4, Xbox One, jak i PC ma już taką funkcję wbudowaną w system – więc nie mam pojęcia, po co oferują to również Teufel CAGE, tym bardziej, że jest to dużo mniej praktyczne przez obecność dwóch kabli. Gdyby tego było mało, większość współczesnych smartfonów nie ma już wymaganego do Mixed Audio Play portu mini jack, co rodzi dodatkowe komplikacje.

Jakość mikrofonu

O mikrofonie w słuchawkach Teufel CAGE na stronie producenta nie przeczytamy zbyt wiele, ot co, kilka „suchych” informacji pokroju zmienionego umiejscowienie względem modelu z 2019 roku czy tego, że słuchawki mają inteligentne eliminowanie echa. Zero wzmianki o specyfikacji technicznej, co – jak nauczyło mnie życie – nie zwiastuje niczego dobrego.

Pierwszy i ostatni raz postanowiłem nagrać swoją wideorecenzję sprzętem, który dostałem do testów. Coś mnie podkusiło, że dobrym pomysłem będzie wykorzystanie Teufel CAGE do stworzenia recenzji Gears Tactics… i był to błąd. Posłuchajcie zresztą sami.

Jakość dźwięku jest bardzo niskiej jakości, a dodam, że wiele z szumów i niedoskonałości pozbyłem się już w postprodukcji w Audacity. Duża część osób zwróciła mi również uwagę podczas nauczania zdalnego i grania online, że mój głos jest słyszalnie niższej jakości niż zwykle.

Mikrofon w Teufel CAGE można nazwać co najwyżej przeciętnym. Do podstawowej komunikacji powinien się nadać, choć nie będę ukrywał, że w tej cenie oczekiwałem już czegoś nieco bardziej zaawansowanego. Nie spodziewałem się oczywiście nagrań jak z profesjonalnego mikrofonu studyjnego, ale jakość mikrofonu z Teufel CAGE pozostawia wiele do życzenia i bliżej mu do o wiele tańszych konstrukcji.

Podsumowanie

Wszystko to, co napisałem powyżej, rozbija się o cenę. Gdyby ktoś kazał mi zgadnąć, ile kosztują Teufel CAGE bez spoglądania na cenę, to słuchawki te wyceniłbym na jakieś 400 zł. Rzeczywistość jest niestety inna, bo za ten produkt niemieckiego producenta przyjdzie nam zapłacić aż 700 zł, a w tej cenie znaleźć możemy już sporo alternatyw i to od firm z dużo większym doświadczeniem w kwestii słuchawek gamingowych.

I to nie jest tak, że Teufel CAGE nie polecam – to całkiem niezła konstrukcja z kilkoma świetnymi elementami. Niestety, jest tu też sporo wad i braków (i to w kluczowych dla gamingu miejscach), a w tej cenie oczekiwałbym ich znacznie mniej. Ze smutkiem też stwierdzam, że po ponad miesiącu korzystania z CAGE ucieszył mnie powrót do moich prywatnych i sporo tańszych SteelSeries Arctis 5, które – dzięki takim dedykowanym funkcjom, jak specjalny pilot ChatMix Dial czy oprogramowanie SteelSeries Engine 3, były i są dla mnie nadal znacznie bardziej funkcjonalnymi i pewnymi słuchawkami w kontekście grania.

Tak więc czy sam kupiłbym Teufel CAGE? Nie, raczej skierowałbym swój wzrok w kierunku innych konstrukcji, jak chociażby recenzowanym przez Pawła Logitech G PRO X, Razer Nari Ultimate czy nawet HyperX Cloud Alpha. Nie oznacza to jednak, że Teufel CAGE w ogóle nie polecam. Jestem pewny, że wielu z Was doceni zalety tych słuchawek – tak więc jeśli wymienione przeze mnie wady nie są dla was kluczowe, a cena nie jest priorytetem, to moim zdaniem warto zakup Teufel CAGE rozważyć.

Szkoda tylko, że tak mało „gamingu” w tych słuchawkach dla graczy.

Teufel CAGE
Recenzja słuchawek Teufel CAGE – gdzie ten gaming?
Wnioski
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
Bardzo wysoka jakość wykonania
Dobre brzmienie zarówno w grach, jak i poza nimi
Świetny design
Przydatna aplikacja Teufel Audio Center
Wady
Dość wysoka cena w porównaniu z konkurencją
W tej klasie oczekiwałbym już znacznie więcej od mikrofonu
Niewygodne umiejscowienie przycisku wyciszenia mikrofonu i pokrętła głośności...
...które w dodatku jest bardzo nieprecyzyjne
Mało tu gamingu jak na słuchawki gamingowe
7
OCENA
Exit mobile version