Recenzja Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016

Ta recenzja powstała z Waszej inicjatywy. Od dłuższego czasu w komentarzach pojawiały się bowiem liczne prośby o przetestowanie Samsunga Galaxy Tab 10.1 2016. A skoro tak, nie pozostało mi nic innego, jak wyjść im naprzeciw. Zwłaszcza, że to jeden z najciekawszych 10-calowych tabletów na polskim rynku, o czym zresztą przekonacie się czytając niniejszy tekst.

Parametry techniczne Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016:

Cena w momencie publikacji recenzji: ok. 1399 złotych (LTE – T585) i ok. 1199 złotych (WiFi – T580)

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Tak na dobrą sprawę ten element moglibyśmy pominąć. Ewentualnie skopiować z poprzednich recenzji tabletów koreańskiego koncernu. Wszystko przez to, że wzornictwo Galaxy Tab A 10.1 2016 jest bardzo zbliżone do Galaxy Tab A 7.0 czy Galaxy Tab A 9.7. Samsung postawił na prostotę i minimalizm. I muszę przyznać, że nieźle na tym wyszedł, bo testowany sprzęt prezentuje się po prostu dobrze. No, może pomijając temat ramek otaczających ekran, ale akurat w przypadku tabletów nie mają one aż tak dużego przełożenia na komfort korzystania z urządzenia, jak w smartfonach, więc nie będę się tego aż tak mocno „czepiać”.

Tablet wykonany jest w całości z tworzywa sztucznego – nie uświadczymy tu bardziej szlachetnych materiałów. Czy jest to wada? Gdybym miała jakiekolwiek zastrzeżenia odnośnie konstrukcji zapewne stwierdziłabym, że tak, ale po pierwsze – nie mam ich, po drugie – jakość tego plastiku nie jest najgorsza, a po trzecie – nie jest to przecież najdroższy tablet z oferty Samsunga.

Dodajmy do tego fakt, że nic tu nie skrzypi w rękach ani nie ugina się po wzięciu w dłonie i otrzymamy tablet, który przy pierwszym kontakcie sprawia dobre wrażenie. Podczas codziennego użytkowania wychodzi jednak skłonność matowej obudowy do zbierania odcisków palców, ale pozostałe kwestie pozostają niezmienne. Po miesiącu korzystania z urządzenia nie widać na nim upływu czasu, ale muszę przyznać, że obchodziłam się z nim stosunkowo ostrożnie.

Szybki rzut oka na krawędzie i naszym oczom ukazuje się: microUSB, 3.5 mm jack audio i mikrofon na górnej oraz dwa głośniki na dolnej. Prawy bok jest zupełnie pusty, z kolei lewy – można odnieść wrażenie, że aż przepełniony. Znajdziemy tu, od góry: włącznik, przyciski do regulacji głośności, zaślepkę, pod którą umieszczono gniazdo microSD i kolejną zaślepkę (dedykowaną modelowi z LTE) – na nanoSIM.

Z tyłu mamy nieco wystający z obudowy obiektyw aparatu z pojedynczą diodą doświetlającą i logo Samsunga. Z przodu natomiast nad ekranem umieszczono obiektyw kamerki przedniej i czujnik światła, a pod ekranem przyciski – otwarte aplikacje, Home oraz wstecz.

Przyciskom fizycznym nie mam nic do zarzucenia, poza faktem, że Home jest dość głośny. Warto też wspomnieć, że umieszczenie przycisków pod ekranem definiuje sposób korzystania z tabletu – został stworzony do użytkowania pionowo, nie poziomo, jak miało to miejsce np. w Galaxy Tab S 10.5 (ale już tak samo, jak w Galaxy Tab S2 9.7).

Wyświetlacz

W przeciwieństwie do ostatniej tabletowej serii Galaxy Tab S, w Galaxy Tab A 10.1 nie postawiono już na proporcje ekranu 4:3, co dla jednych będzie dużą wadą, a dla innych – wprost przeciwnie, nieocenioną zaletą. Urządzenie zostało wyposażone w wyświetlacz o przekątnej 10,1” i rozdzielczość 1920 x 1200 pikseli, czyli 16:9. Oznacza to, że jest wygodniejsze np. do oglądania filmów, ale już na stronach internetowych będzie się mieściło nieco mniej treści niż przy 4:3.

Wspomniane parametry matrycy przekładają się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 218 ppi. Nie jest to najwyższa wartość, jaką znajdziemy w tabletach (bywały takie z 2560×1600 pikseli ~299 ppi), ale całkowicie wystarcza do codziennych zadań. Czcionki nie są ekstremalnie postrzępione, chyba że faktycznie przybliżymy ekran do oczu – wtedy są one doskonale widoczne. Pytanie tylko: popadamy w przesadę czy idziemy na kompromis (związany również z ceną urządzenia oraz długością czasu pracy baterii)?

Ekran Galaxy Tab A 10.1 2016 muszę pochwalić za jasność – zarówno minimalną, jak i maksymalną. Ta pierwsza wynosi zaledwie 3 nity, dzięki czemu nie męczy oczu podczas nocnego korzystania z tabletu. Ta druga natomiast legitymuje się wartością aż 460 nitów, co sprawia, że ekran jest nieźle widoczny nawet w słoneczne dni, których ostatnio – na szczęście – pod dostatkiem. Co ważne, na wyposażeniu tabletu mamy czujnik światła, który bardzo dobrze steruje dopasowywaniem jasności ekranu do panujących warunków oświetleniowych.

W Galaxy Tab A 10.1 2016 nie zastosowano ekranu Super AMOLED, przez co nie może się pochwalić rewelacyjnym odwzorowaniem czerni, ale za to biały ma dużo więcej wspólnego z rzeczywistością. Dla zainteresowanych, bo o to też pytaliście: niestety, w ustawieniach nie znajdziemy funkcji odpowiedzialnej za zmianę balansu bieli, przez co nie możemy decydować czy wyświetlane barwy będą cieplejsze czy zimniejsze niż te domyślne. Kąty widzenia są bardzo dobre.

Ekran bezproblemowo reaguje na polecenia wydawane przez użytkownika, dodatkowo porusza się po jego tafli bez żadnego oporu. Fakt faktem, wyświetlacz uwielbia odciski palców, więc warto mieć w pobliżu ściereczkę, by móc go przetrzeć w razie potrzeby.

Pisaliście o problemach z ekranem w testowanym tablecie – o białych plamkach/paproszkach, które widoczne są przy wyłączonym wyświetlaczu, podobnie jak inne wady w postaci bąbli i różnego rodzaju odkształceń. Cóż, nie twierdzę, że problem nie istnieje (zwłaszcza, że podsyłacie dowody w postaci wideo), ale w moim egzemplarzu nie wystąpił, przez co trudno jest mi się do niego ustosunkować.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośniki
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016 możecie kupić w Media Markt i Saturn, skąd otrzymałam go do testów – dzięki!

Działanie

Pierwszą rzeczą, jaką powiedziałam na temat Galaxy Tab A 10.1 2016, gdy go włączyłam po wyjęciu z pudełka było: „ależ on szybko działa!”. Serio, niesamowicie szybko przechodzi z jednego ekranu domowego na drugi, porusza się po wszelkiego rodzaju listach, a nawet pobiera aplikacje w błyskawicznym tempie. Okazuje się, że ośmiordzeniowy procesor Exynos 7870 1,6GHz z Mali-T830 MP1 w połączeniu z 2GB RAM i systemem Android 6.0.1 Marshmallow był strzałem w dziesiątkę. No dobra, RAM-u mogłoby być więcej, bo bardziej wymagające aplikacje czasem wymagają dłuższej chwili na wczytanie, ale w ogólnym rozrachunku mogę podsumować to jednym zdaniem: dawno nie miałam w rękach tabletu, który tak dobrze śmiga, jak ten testowany. Tu prawie wszystko gra – wszystkie polecenia użytkownika są błyskawicznie odczytywane, co najważniejsze, poprawnie, tylko tego RAM-u mogłoby być 3GB. Jedynie GPU, czyli grafika Mali-T830 MP1, może tu wzbudzać rozczarowanie, co widać choćby podczas przeprowadzania testów syntetycznych – mam na myśli zwłaszcza klatkowanie w AnTuTu. Bardziej wymagające gry, jak Asphalt 8: Airborne, Dead Trigger 2, Real Racing 3 czy GTA: San Andreas, są grywalne.

Wyniki uzyskane przez Galaxy Tab A 10.1 2016 w benchmarkach prezentują się następująco:
AnTuTu: 45674
Quadrant: 23891
Geekbench 4:
single core: 692
multi core: 3272
3DMark:
Ice Storm: 8589
Ice Storm Extreme: 5153
Ice Storm Unlimited: 8550

Oprogramowanie

Jak przystało na Samsunga, mamy tutaj nakładkę TouchWiz, wraz z funkcjami i rozwiązaniami, które znamy z dotychczasowych tabletów i smartfonów tej firmy. Począwszy od agregatora newsów Briefing, który w najnowszych smartfonach Samsunga został zastąpiony przez Upday, przez tryb Dziecko po dzielenie ekranu, by jednocześnie korzystać z dwóch aplikacji.

Jest tu oczywiście również Smart Menedżer do zarządzania baterią, pamięcią, RAM-em i bezpieczeństwem urządzenia, możliwość tworzenia kont wielu użytkowników (i gości), tryb nie przeszkadzać oraz obsługa gestów. Tych jest niestety niewiele – zmniejszanie aplikacji do wyskakującego okna, przechwytywanie inteligentne (po zrobieniu screenshota na ekranie automatycznie pojawiają się trzy ikony: więcej, udostępnij i przytnij), przeciągnij dłonią, by przechwycić oraz wyciszanie połączeń przychodzących i alarmów przez przyłożenie dłoni na ekranie.

Z punktu widzenia prywatności ciekawą funkcją jest Tryb prywatny, który jednak również nie jest nowością – znajdziemy go w wielu dotychczasowych Samsungach. Tryb ten ukrywa zawartość, którą chcemy, by pozostała prywatna – wtedy pliki, zdjęcia i pozostała zawartość, którą wybierzemy, dostępna jest jedynie w tym trybie (dostęp chroniony symbolem, PIN-em lub hasłem).

I to w sumie wszystkie ciekawsze rozwiązania dostępne w Galaxy Tab A 10.1. Jest ich całkiem sporo i, co najważniejsze, faktycznie się przydają, a nie istnieją tylko po to, by zbędnie zajmować miejsce w ustawieniach i pamięci.

Zaplecze komunikacyjne:

Głośniki są dwa, ale umieszczone na jednej krawędzi, w niewielkiej odległości od siebie, przez co nie można mówić o efekcie stereo. Są relatywnie ciche (64 decybele), ale dzięki temu nawet na najgłośniejszym ustawieniu dźwięk jest czysty i klarowny – nie ma mowy o jakimkolwiek charczeniu czy trzeszczeniu, tak często spotykanym w małych głośnikach urządzeń mobilnych. W porównaniu do Galaxy S 8.4, którego akurat miałam pod ręką, testowany tablet gra nieco ciszej, ale jakość jest porównywalna.

W ustawieniach użytkownik może skorzystać z predefiniowanych profili dźwięku: normalnego, pop, klasycznego, jazz, rock i niestandardowego, w którym to mamy do dyspozycji korektor dźwięku, a w nim możliwość sterowania niskimi i wysokimi tonami, jak również tym, co ma być na pierwszym planie – instrumenty czy wokal.

A do tego wszystkiego jest jeszcze opcja Adapt Sound, znana z pozostałych urządzeń koreańskiego koncernu, dzięki której znajdziemy najodpowiedniejszy dla siebie dźwięk, dopasowany do indywidualnych upodobań – a te każdy ma zupełnie inne.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośniki
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016 możecie kupić w Media Markt i Saturn, skąd otrzymałam go do testów – dzięki!

Aparat

Aparaty w tabletach, zwłaszcza większych niż 8-calowe, traktuję zawsze po macoszemu. I choć czasem zdarza się, że przy większych atrakcjach turystycznych zarówno w Polsce, jak i innych miastach europejskich widuję osoby robiące takowymi produktami zdjęcia, nie sądzę, by był to komponent najbardziej istotny podczas wybierania urządzenia odpowiedniego dla siebie.

W przypadku Galaxy Tab A 10.1 mamy do dyspozycji dwa aparaty – przedni 2 Mpix (z nagrywaniem wideo w 720p) i główny 8 Mpix (z nagrywaniem wideo w 1080p). Dostępnych trybów jest całkiem sporo: automatyczny, panorama, seria zdjęć, HDR, tryb nocny, upiększanie twarzy, sport oraz dźwięk i obraz. Co ciekawe, jest nawet tryb profesjonalny, ale mocno ograniczony – do zmiany ekspozycji, ISO i balansu bieli.

A jakie zdjęcia robi aparat Galaxy Tab A 10.1? Jak na tablet – niezłe, ale w ogólnym rozrachunku – przeciętne (spójrzcie choćby na niebo). Nie widzę jednak sensu się na ten temat rozpisywać. Możecie zobaczyć sporo zdjęć poniżej i sami ocenić (jak zawsze w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie):

Akumulator

Samsung Galaxy Tab A 10.1 został wyposażony w ogniwo o pojemności 7300 mAh. Nie wiem czy pamiętacie, ale Galaxy Tab Pro 10.1 sprzed dwóch lat był smuklejszy (7,3 vs 8,2 mm), a mimo to miał większy akumulator – 8220 mAh. W porównaniu do wspomnianego modelu, testowany tablet ma oszczędniejszy procesor i ekran o niższej rozdzielczości.

Podczas testów standardem był u mnie czas działania wynoszący 5-6 dni przy korzystaniu z niego 1,5-2 godziny dziennie. Ciągłe odtwarzanie wideo z YouTube i jasnością maksymalną było możliwe przez siedem godzin, natomiast z minimalną – aż dwa razy dłużej. Średnio udawało mi się uzyskać czas na włączonym ekranie wynoszący 9-12 godzin.

Podsumowanie

Moim zdaniem, Samsung Galaxy Tab A 10.1 2016 jest tabletem o najlepszym stosunku ceny do oferowanych możliwości spośród tych, które miałam w rękach w ostatnim czasie. Odnoszę wrażenie, że aktualnie żaden tablet na polskim rynku w podobnej cenie nie oferuje tak dużo.

Jest na przykład Lenovo Yoga Tablet 3 za ok. 1150 złotych – ze słabszym Snapdragonem 210 i niższą rozdzielczością ekranu – 1280×800, ale i baterią 8400 mAh, a także Huawei MediaPad M2 10 z aparatem 13 Mpix, czytnikiem linii papilarnych i akumulatorem 6660 mAh, ale już dużo droższy – za ok. 1699 złotych. Największym konkurentem dla Galaxy Tab A 10.1 2016 pozostaje Lenovo Tab 2 A10-70L, którego można nabyć za ok. 999 złotych, z procesorem MediaTek MT8732 i baterią 7200 mAh.

Decyzja odnośnie wyboru urządzenia dla siebie nigdy nie jest prosta, ale mam nadzieję, że komuś właśnie pomogłam kupić nowy sprzęt. Bo sporo osób pytało w komentarzach czy warto wejść w posiadanie Galaxy Tab A 10.1. Po ostatnim miesiącu stwierdzam, że tak – warto.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośniki
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016 możecie kupić w Media Markt i Saturn, skąd otrzymałam go do testów – dzięki!

Recenzja Samsunga Galaxy Tab A 10.1 2016
WYŚWIETLACZ
8.5
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9
OPROGRAMOWANIE
8.5
AKUMULATOR
9
MULTIMEDIA
8
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
9
JAKOŚĆ WYKONANIA
7.5
WZORNICTWO
7.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
świetne działanie
bardzo dobry GPS
tryb dwóch okien
wsparcie dla USB OTG
LTE
możliwość dzwonienia
Wady
dość głośny przycisk Home
przeciętne aparaty
głośniki na jednej krawędzi
ekran - nie Super AMOLED
8.4
OCENA
Exit mobile version