Biały, biurowy zestaw Razera w najnowszej odsłonie. Recenzja Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL

Nie tak dawno na łamach Tabletowo mogliście przeczytać recenzję klawiatury Razer Pro Type i myszki Razer Pro Click po ponad roku intensywnego użytkowania. W grudniu w moje ręce trafił nowy zestaw tego producenta (Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL), przeznaczony przede wszystkim do użytkowania w pracy, ale oczywiście nie tylko! Minęło trochę czasu, odkąd z niego korzystam – czas zatem na kilka słów na temat tego, jak się sprawdza w codziennym działaniu.

Klawiatura Razer Pro Type Ultra – wydaje się znajoma

Na pierwszy rzut oka, Pro Type i Pro Type Ultra to klawiatury, które właściwie nie różnią się od siebie. Porównując je jeden do jednego można dostrzec minimalne różnice, które jednak w ogólnym rozrachunku nie mają najmniejszego znaczenia – są jedynie kosmetyczne i dotyczą głównie nieco innego oznaczenia klawiszy funkcyjnych oraz koloru, co można dostrzec głównie patrząc z boku. Największe zmiany są dwie i nie mają nic wspólnego z designem, a… wygodą.

Oto bowiem Razer jakby posłuchał mojego feedbacku (wiadomo, że nie, ale mogę sobie tak wmawiać, prawda? ;)) i wreszcie zaczął dołączać do swojej klawiatury dla pracoholików (no dobra, z tym przesadzam – ale dla osób pracujących, a nie tylko dla graczy) podpórkę pod nadgarstki. Dotychczas z każdą klawiaturą korzystałam z HyperX Wrist Rest (zresztą, niezmiennie polecam), tymczasem teraz mogłam się przerzucić na rozwiązanie dodawane do Pro Type Ultra w zestawie.

Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL

Podkładkę pod nadgarstki Razera można porównać do miękkiej poduszeczki, która lekko ugina się pod naszym naciskiem. Nie jest to w żadnym razie podkładka żelowa, ale zdecydowanie spełnia swoją rolę – praca z nią (zwłaszcza, gdy mówimy o wielu godzinach spędzonych przed komputerem) podwyższa komfort korzystania z klawiatury.

Ale podkładka pod nadgarstki to jedna rzecz, która zmieniła się na plus względem podstawowej klawiatury Razer Pro Type. Drugą kwestią, której nie da się dostrzec z zewnątrz, są przełączniki – w poprzednim modelu zastosowano Razer Orange, podczas gdy tutaj – Razer Yellow. 

Zagranie to ma sprawić, że klawiatura stanie się bardziej uniwersalna – z wygodnej klawiatury mechanicznej do pracy stanie się najszybszą klawiaturą do pracy, jednocześnie idealną do zastosowań rozrywkowych (czyt. do grania). Trudno mi ocenić czy tak właśnie jest, bo graczem jestem raczej niedzielnym, a jeśli już gram, to jednak na padzie, ale jedną rzecz muszę podkreślić – żółte przełączniki są cichsze od pomarańczowych, co akurat bardzo sobie cenię. Trwałość przełączników oceniana jest na 80 milionów wciśnięć.

Pro Type Ultra to klawiatura pełnowymiarowa – jej wymiary to 43,9 x 13,1 x 4 cm, a waga (wraz z przewodem) wynosi 1,04 kg. Jej górna pokrywa wykonana została z aluminium, dzięki czemu wygląda elegancko, a zastosowanie białych klawiszy dodatkowo to potęguje. Klawiatura świetnie prezentuje się na biurku – sprawdzi się zarówno w zaciszu domowego stanowiska pracy, jak i w biurze. Dodatkowo, dzięki nóżkom o różnym kącie otwarcia, możemy ją dostosować pod kąt, który pasuje nam najbardziej.

Co ważne, klawiaturę możemy połączyć z czterema urządzeniami jednocześnie. Przełączanie się pomiędzy nimi jest możliwe przez wciśnięcie klawisza Fn jednocześnie z 1, 2 lub 3. A jak je ze sobą w ogóle połączyć? Należy przełączyć klawiaturę w tryb Bluetooth, a następnie jednocześnie przytrzymać przez 5 sekund kombinację Fn + 1, Fn + 2, Fn + 3 lub Fn + 4, w zależności od tego, który sprzęt dodajemy i pod którym numerkiem ma się znajdować.

Razer Pro Type Ultra ma trzy tryby działania – jeden przewodowy (w zestawie znajdziemy 2-metrowy kabel, zakończony obustronnie USB C) oraz dwa bezprzewodowe – przez Bluetooth lub radiowe 2,4 GHz. Jeśli chodzi o czas działania na Bluetooth, producent wspomina o do 214 godzin ciągłej pracy, natomiast przy 2,4 GHz – do 207 godzin (w wariancie bez podświetlenia). 

W moim przypadku udawało się dowozić 9 dni pracy (średnio ok. 10-15 godzin dziennie) z podświetleniem włączonym na jeden z dolnych rejestrów i połączeniem 2,4 GHz.

Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL

Razer Pro Type Ultra ma dwa rodzaje podświetlenia – statyczny lub oddychanie (breathing). Pierwszy z nich zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, zwłaszcza w połączeniu z jedynym dostępnym tu kolorem podświetlenia LED – białym. W przeciwieństwie do innych klawiatur Razera, nie ma tu mowy o podświetleniu RGB.

Kontynuując wątek, podświetlenie można zmieniać z poziomu klawiatury (co 5%) lub programu Razer Synapse (co 1%). W ustawieniach można włączyć wyłączanie podświetlenia, gdy ekran jest wygaszony lub klawiatura nie jest aktywna przez konkretny czas wskazany w aplikacji. Jest też druga opcja – przygaszanie podświetlenia, gdy nie używamy klawiatury przez wskazany czas (od minuty do 15). 

Do naszej dyspozycji jest też opcja automatycznego wyłączania urządzenia w celu oszczędzania energii – po czasie bezczynności wynoszącym od 15 do 60 minut (oczywiście definiujemy to samodzielnie w aplikacji).

Osobom bardziej wymagającym przypadnie do gustu fakt, że w Razer Synapse można przypisywać funkcje do wszystkich klawiszy, tworzyć macro, jak również tworzyć do pięciu profili. 

Jak sprawdza się klawiatura Razer Pro Type Ultra w codziennym użytkowaniu? Właściwie powiedzieć, że bezproblemowo, to jak nic nie powiedzieć, a jednocześnie rzucić największy komplement w kierunku sprzętu. Ale taka jest prawda – nie mam temu urządzeniu nic do zarzucenia pod względem ani działania, ani wygody. 

Wklęsłe klawisze podnoszą komfort pisania, a fakt, że pisze mi się na nich naprawdę dobrze, potwierdza zresztą choćby wynik w 10FastFingers, gdzie udało mi się uzyskać 108 słów na minutę z 99,45% dokładności. Dla porównania, w Pro Type było to, odpowiednio, 101 i 96,2%. Różnica widoczna gołym okiem.

Myszka Razer Pro Click Mini – naprawdę mini

Jeśli mieliście okazję zapoznać się z recenzją Razer Pro Click mojego autorstwa, wiecie już, że byłam z tej myszki bardzo zadowolona. Sporych rozmiarów obudowa bardzo dobrze pasowała do mojej dłoni, dzięki czemu korzystało mi się z niej naprawdę komfortowo. Jej najsłabszym ogniwem było… ładowanie przez dedykowany przewód (microUSB z długim portem), który – jak się pewnie domyślacie – udało mi się zgubić (ale ostatnio na szczęście się odnalazł!). Razer Pro Click Mini jest myszką o nieco innej charakterystyce, z którą myślałam na początku, że się nie zaprzyjaźnię. O jakże się myliłam!

Zacznijmy od tego, że nie lubię małych myszek komputerowych. Preferuję większe konstrukcje, które mogę wręcz opatulić swoją dłonią. Tymczasem w przypadku Pro Click Mini nie ma mowy o takiej sytuacji. Myszka ta jest sporo mniejsza od Pro Click (zresztą, nie bez powodu nazywa się “Mini”) – jej wymiary to 100,2 x 62,7 mm x 34,2 mm, ale ma w sobie coś, co sprawia, że przejście ze standardowego rozmiaru na tego miniaka nie sprawiło mi większego problemu. Tym “czymś” okazał się… ciężar zapewniany przez baterie AA. 

Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL

Razer Click Mini nie jest, ku moim pierwotnym obawom, lekką myszką. Jest tak skonstruowana, że ciężar przeniesiony jest na część znajdującą się najbliższej użytkownika. To z kolei powoduje, że lepiej się nią porusza i jest bardziej komfortowa w użytkowaniu. Inna rzecz, że budowa myszki jest symetryczna (poza klawiszami funkcyjnymi – te są tylko po lewej), dlatego powinny móc z nich skorzystać zarówno osoby praworęczne, jak i leworęczne.

Myszka wykonana jest w większości z białego tworzywa sztucznego, które dopełnione zostało szarymi elementami – dwoma paskami gumy o nieregularnym kształcie po lewej i prawej stronie (ułatwiające chwyt gryzonia), plastikowymi przyciskami po lewej stronie oraz aluminiowo-gumowym scrollem.

Pracownicy biurowi docenią obecność opcji free spin, która pozwala swobodnie przeglądać długie strony internetowe (po kliknięciu rolki) czy też tilt-clik, czyli opcji przesuwającej tabele na boki (wystarczy kliknąć rolkę w lewo lub w prawo).

Z lewej strony myszki mamy dwa przyciski, które pozwalają nam przejść np. do kolejnej strony (górny) lub wrócić do poprzedniej (dolny). Na szczycie myszki mamy jeszcze jeden przycisk kołyskowy, który zmienia zachowanie się rolki – gdy jest poziomo czuć pod palcem każde przesunięcie rolki, natomiast gdy jest w dół – rolka działa swobodnie, bez żadnego ogranicznika. Tuż obok niego znajduje się dioda, która – gdy myszka zaczyna się rozładowywać (stan naładowania baterii spada poniżej 5%) – świeci na czerwono.

Górny panel jest demontowalny, a pod nim znajduje się miejsce do ulokowania dongle’a USB (przydatne np. w podróży, żeby go nie zgubić) oraz dwóch baterii AA, co oznacza, że myszki nie trzeba już ładować żadnym (zwłaszcza wyłącznie dedykowanym) kablem – za to spory plus!

Pod spodem myszki mamy jeszcze cztery antypoślizgowe elementy, przełącznik zmiany trybu pracy (2,4 GHz, Bluetooth, off), diodę informującą o stanie pracy oraz przycisk, którego zadaniem jest automatyczne przełączanie myszki pomiędzy podłączonymi urządzeniami (tych w sumie może być cztery).

Samym działaniem Razer Pro Click Mini jestem wręcz zauroczona – to jest najcichsza myszka, z jaką miałam do czynienia (z tego, co wiem, podobnie ciche myszki ma w ofercie też m.in. Logitech, ale nie testowałam). Lewy i prawy przycisk myszy są praktycznie bezgłośne, co – nie ukrywam – bardzo przypadło mi do gustu.

Każdy z przycisków można dowolnie zaprogramować, korzystając z Razer Synapse (np. żeby lewy przycisk scrolla ściszał muzykę). Dodatkowo można stworzyć pięć różnych profili użytkowania myszki.

Do samej pracy i reakcji nie mam nic do zarzucenia. Korzystam z myszki właściwie jedynie do pracy biurowej, ale sam Razer zapewnia, że dzięki zastosowaniu technologii Razer HyperSpeed myszka ma oferować praktycznie zerowe opóźnienie – i w rzeczywistości tak to właśnie wygląda. Maksymalna czułość myszki to 12000 DPI. Korzystałam na 2000-2500 i to właśnie te wartości uważam za najbardziej odpowiednie do mojego typu użytkowania. 

To, czego mi brakuje względem większej myszki Razera, to możliwość zmiany DPI z poziomu przycisku na myszce domyślnie zaimplementowane po wyjęciu urządzenia z pudełka. Na szczęscie jednak, w Razer Synapse można sobie tę funkcję przypisać do dowolnego przycisku.

Co też warto wspomnieć, mając zarówno klawiaturę Razer Pro Type Ultra, jak i myszkę Razer Pro Click Mini, można je podłączyć do komputera z wykorzystaniem tylko jednego dongle’a. Multi-device productivity dongle umożliwia to z pomocą oprogramowania Razer Synapse.

Według zapewnień producenta, myszka Razer Pro Click Mini działa maksymalnie 725 godzin podczas połączenia Bluetooth lub 465 godzin przy połączeniu 2,4 GHz. Z moich testów wynika, że myszka – przy połączeniu 2,4 GHz – działa dokładnie miesiąc, zakładając pracę ok. 10-15 godzin dziennie, co pokrywa się z deklaracjami producenta.

Jako ciekawostkę dodam, że myszka działa też na jednej baterii AA – musicie się jednak liczyć ze skróceniem czasu pracy o ok. połowę względem powyższych deklaracji.

Podkładka Razer Pro Glide XXL – spore bydle!

Kilka słów należy się również podkładce Razer Pro Glide XXL. Przyznać bowiem muszę, że nigdy nie byłam zwolenniczką jasnych, dużych podkładek. Ta jest ogromna – jej wymiary to 94 x 41 x 0,3 cm, co oznacza, że jeśli zajdzie taka potrzeba, może chronić biurko, blat czy stół nie tylko przed akcesoriami peryferyjnymi, ale także innymi rzeczami. U mnie ostatnio lubi na niej wylegiwać się Zosia :) a w normalnych przypadkach – leżą tam testowe smartfony, które zawsze lubię mieć w pobliżu.

Podkładka jest wykonana z pianki o grubości 3 mm, która jest niesamowicie wygodna w użyciu. Dodatkowo komfort podwyższa fakt zastosowania pod jej spodem antypoślizgowego, pokrytego gumową materiału, który powoduje, że nie ma szans, by Pro Glide XXL ruszyła się z miejsca. Co też szalenie istotne, myszka współpracuje z nią bez najmniejszych problemów.

Podkładka jest jasnoszara nie bez powodu – Razer pomyślał, że taki odcień będzie się świetnie komponował z białymi peryferiami i trudno nie przyznać mu racji. Po roku użytkowania mniejszej podkładki pod samą myszkę, tj. Razer Pro Glide, muszę przyznać, że ta przesadnie się nie pobrudziła, choć widoczne na niej były ślady użytkowania w postaci ciemniejszych plam.

W przypadku Pro Glide XXL po ponad miesiącu użytkowania mogę powiedzieć właściwie to samo – poza niewielkimi odbarwieniami przy krawędzi biurka, gdzie czasem zdarza mi się zahaczać niekoniecznie świeżo umytymi rękami (czy też nadgarstkiem korzystając z myszki), podkładka prezentuje się nad wyraz dobrze.

Jako ciekawostkę mogę dodać, że nie udało mi się uniknąć kontaktu podkładki z kilkoma kroplami czy to kawy czy innego napoju, po czym jednak właściwie nie ma żadnego śladu. No, ale nie były to też wielkie powodzie, a pomniejsze kropki.

Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL

Podsumowanie

Z zestawu Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL korzystam już od kilku tygodni. Właściwie nie wyobrażam sobie aktualnie przesiadki na cokolwiek innego – komfort pracy, połączony z estetyką zestawu sprawia, że jestem w stanie stwierdzić, że na ten moment to sprzęt, który idealnie wpasuje się w mój gust.

Gorzej jest z jego ceną, która do niskich – niestety – nie należy. Poszczególne części zestawu kosztują:

  • Razer Pro Type Ultra: 769 złotych,
  • Razer Pro Click Mini: 379 złotych,
  • Razer Pro Glide XXL: 159 złotych.

Pewne jest jedno: jeśli możecie sobie pozwolić na taki wydatek, z każdej jednej części składowej produktywnego zestawu Razera powinniście być zadowoleni. Ja jestem ;).

Biały, biurowy zestaw Razera w najnowszej odsłonie. Recenzja Razer Pro Type Ultra, Pro Click Mini i Pro Glide XXL
Zalety
peryferia stworzone z myślą o pracownikach biurowych - jasne kolory i białe podświetlenie to jest to
współpraca z czterema urządzeniami jednocześnie
wygoda użytkowania
niezły czas pracy
podkładka pod nadgarstki
głośność pracy
multi-device productivity dongle
Wady
cena
9.5
Ocena