Recenzja Oppo A91. Średniak niezwykłej urody

Oppo A91 to przedstawiciel smartfonów ze średniej półki cenowej. Zaraz po rozpakowaniu zwrócił moją uwagę przede wszystkim interesującym wyglądem, lecz także parametry wydaje się mieć całkiem atrakcyjne. Korzystałem z tego modelu przez prawie trzy tygodnie, czas na podsumowanie wrażeń.

Skoro o parametrach mowa

ParametrWartość
ProcesorMediatek MT6771V Helio P70 (12nm), 4 x A73, 2,1 GHz + 4 x A53, 2,0 GHz
GPUARM Mali G72 MP3 900MHz
Ekran1080 x 2400 (6,4″), 408 ppi, AMOLED, ∼90,07 % screen-to-body ratio (dane producenta), Gorilla Glass 5
Pamięć RAM8 GB
Pamięć Flash128 GB UFS 2.1 + microSDXC
Aparat główny48 Mpix, f/1,79, 26 mm (szerokokątny), 1/2,25″, 0,8 µm, PDAF
8 Mpix, f/2,25, 13 mm (ultraszerokokątny), 1/4,0″, 1,12 µm
2 Mpix, f/2,4, (monochromatyczny), 1/5,0″, 1,75 µm
2 Mpix, f/2,4, (sensor głębi), 1/5,0″, 1,75 µm (?)
Aparat przedni16 Mpix, f/2,0, (szerokokątny), 1/3,1″, 1,0 µm
Audiomono + jack 3,5 mm
ŁącznośćWi-Fi 802.11 b/g/n/ac (2,4 + 5.0 GHz), Wi-Fi Direct, hotspot, USB-C 2.0, Bluetooth 4.2, NFC
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, BeiDou
AkumulatorLi-Po 4025 mAh, szybkie ładowanie VOOC 3.0 20 W
Waga172 g
Rozmiary160 x 73,3 x 7,9 mm
System operacyjnyAndroid 9 – ColorOS 6.1.2 (aktualizacja przewidziana na sierpień 2020)

Oppo A91 prezentuje się pod względem sprzętowym całkiem nieźle. MTK Helio P70 ma przyzwoitą wydajność, a 8 GB pamięci operacyjnej powinno zapewnić płynne przełączanie się pomiędzy zadaniami. Zwraca uwagę niemłody już system i dość dziwnie dobrany zestaw czterech aparatów głównych. A cena? W momencie, gdy to piszę, oferty zaczynają się od 1399 zł.

Kolorowe pudełko przyciąga uwagę (fot. Andrzej Libiszewski)

Wzornictwo i wykonanie

Telefon zapakowany jest w solidne i całkiem ładne opakowanie w odcieniach zieleni i bieli. W środku – telefon, ładowarka 20 W (5 V i 4 A na wyjściu), kabel USB i słuchawki z minijackiem, do złudzenia przypominające jabłkowe EarPodsy i podobnie zresztą grające. Poza niezbędnikiem jest także silikonowe, przeźroczyste etui, które, choć niezbyt piękne, dobrze zabezpiecza smartfon przed agresywnym otoczeniem.

W zestawie z telefonem jest także silikonowe etui (fot. Andrzej Libiszewski)

Oppo A91 po wzięciu do ręki robi doskonałe wrażenie. Do testu otrzymałem wariant kolorystyczny „blazing blue” i, zgodnie z nazwą, tył i ramki lśnią błękitem wpadającym w turkus. Pod warstwą lakieru powierzchnia jest wykończona delikatnym deseniem – wycinkami półokręgów, które w silnym świetle dają efekt rozszczepienia podobny do pryzmatu. Chociaż ramka i tylna ścianka wykonane są z plastiku, a nie metalu i szkła, to niczego to nie ujmuje urządzeniu.

Przycisk wybudzania znalazł się na prawej ramce. Przyciski głośności – na lewej. Układ ten jest często spotykany, więc zaznaczę tu tylko, że położenie przycisków wydaje się być dobrze dobrane do dużych dłoni – pasowały idealnie pod kciuk i palec wskazujący.

Tacka na karty znajduje się także na lewym boku urządzenia, na samej górze – są na niej miejsca na dwie karty nanoSIM i jedną kartę pamięci – Oppo A91 na szczęście nie zmusza posiadacza do wyboru co ważniejsze.

Aparat, przyciski i dużo, dużo błękitu (fot. Andrzej Libiszewski)

Dół to miejsce na gniazda i głośnik. Miłośnicy przewodowych słuchawek docenią mini jacka, za zasilanie i transfer danych odpowiada port USB-C, niestety, tylko typu 2.0, więc niezbyt szybki.

Z tyłu zwraca uwagę dość mocno wystający moduł kryjący cztery aparaty fotograficzne. Wbrew obecnej modzie jest on podłużny. Na samej górze mieści się obiektyw ultaszerokokątny, zaraz pod nim główny szerokokątny, a dopiero poniżej układy pomocnicze. Dla diody doświetlającej nie wystarczyło już miejsca na wyspie, więc producent umieścił ją zaraz obok.

Wyspa wygląda zupełnie nieźle (częściowo dzięki błyszczącej stalowej obwódce, która lekko wystając na szkło zabezpiecza je przed zarysowaniem), jednak smartfon położony na pleckach leży nierówno i przejawia tendencję do chybotania się. Problem nie znika nawet po włożeniu do etui, gdyż wyspa wystaje także poza nie.

Złącza Oppo A91 (fot. Andrzej Libiszewski)

Ekran zajmuje większą część przedniego panelu. Boczne ramki są bardzo wąskie, górna jest nieco szersza i ma wycięcie – łezkę, kryjącą przedni aparat. Na styku ramki i ekranu jest bardzo wąskie wycięcie na głośnik przedni – służy on tylko do rozmów. Najszersza (i zupełnie zbędna) ramka znalazła się na dole. Choć nie ma żadnego praktycznego zastosowania, to całość na szczęście wygląda całkiem nieźle i nie razi.

Do jakości wykonania nie mam żadnych zarzutów. Choć w Oppo A91 plastik zastąpił szkło i metal, to wszystko jest spasowane jak trzeba i nie odbiega specjalnie od droższych modeli. Konstrukcja robi dobre wrażenie. Szkoda tylko, że smartfon nie jest w żaden sposób uszczelniony.

Wyświetlacz – drobna łezka na górze, szersza ramka na dole (fot. Andrzej Libiszewski)

Wyświetlacz

Za wyświetlanie obrazu w Oppo A91 odpowiada panel AMOLED o rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli. Przy przekątnej 6,4″ i proporcjach 20:9 daje to gęstość 408 ppi. To wynik typowy dla tej klasy sprzętu, podobnie jak odświeżanie, które zostało ustalone na 60 Hz – szybsze panele to domena droższych modeli.

Kolory są bardzo dobre, dostępne są trzy predefiniowane ustawienia temperatury barwowej bieli, lecz nie ma znanych choćby z Samsunga profili barwnych, w których podstawowy daje zgodność z sRGB, a żywy rozszerza paletę odwzorowywanych barw.

Jasność maksymalna w trybie manualnym sięga 430 nit, a w trybie automatycznym na krótko może być także wyższa, co oznacza, że silne światło słonecznie nie będzie raczej wpływać na czytelność ekranu. Wyświetlacz chroniony jest szkłem Gorilla Glass 5, ma też firmowo naklejoną folię ochronną, zabezpieczającą przed zarysowaniami. Folia dość mocno się palcuje i elektryzuje, przyciągając każdy możliwy pyłek kurzu.

W toku testów ją zdjąłem – testowy smartfon przeszedł już przez ręce kilku recenzentów i folia była mocno zużyta, odnotowuję więc, że ekran pod spodem nie przejawia podobnych skłonności do przyciągania zanieczyszczeń i odcisków palców.

Ekran może się podobać (fot. Andrzej Libiszewski)

Jeśli chodzi o dodatki, to do dyspozycji mamy typowy tryb nocny z regulacją poziomu ocieplenia obrazu i harmonogramem. Gdy ekran pracuje z niską jasnością, przydać się może redukcja migotania ekranu – zwiększa nieco poziom szumów, lecz osoby wrażliwe mogą uznać wymianę za wartą rozważenia.

Menu obsługi ekranu pozwala także na zmianę użytego do wyświetlania fontu. Niestety – tylko teoretycznie, gdyż jest to funkcja powiązana ze zmianą motywów graficznych systemu, a ta nie jest dostępna na terenie UE. Duży minus dla producenta.

Tabletowy kubeczek? A jakże! (fot. Andrzej Libiszewski)

Ogólna ocena wyświetlacza jest pozytywna. Jak przystało na AMOLED kąty widzenia i kontrast są doskonałe, o kolorze już wspominałem wyżej. Odwzorowanie szczegółów jest bez zarzutu. Odświeżanie 60 Hz wystarcza do komfortowej obsługi i nie drenuje baterii.

Telefon jest częściowo certyfikowany przez dostawców VOD – chociaż Netflix pozwala wyłącznie na najniższą dostępną rozdzielczość (SD), to już Amazon Prime Video pozwoli na 1080p. Także HBO GO nie sprawia problemów.

Oppo A91. Po prostu. (fot. Andrzej Libiszewski)

Oprogramowanie

Oppo A91 pracuje w oparciu o zmodyfikowany system Android 9, czyli ColorOS 6.2.1. Oparcie się o przestarzałą wersję systemu ma swoje konsekwencje w postaci braku dostępności trybu ciemnego.

Dodano kilka aplikacji: galerię, edytor wideo Soloop, własną aplikację do wiadomości. Zainstalowane gry trafiają do specjalnej przestrzeni gier – dla każdej z osobna można ustawić tryb wydajności czy czas wyciszenia niezależny od reszty systemu. Do dyspozycji są gesty, program startowy może pracować zarówno w trybie z szufladą aplikacji, jak i tylko z ekranem głównym. Dostępne jest także klonowanie niektórych aplikacji i tryb podzielonego ekranu.

Estetyka ColorOS jest sensowna, choć szkoda, że producent w programie startowym nie wymusza ujednolicenia kształtu ikon. Jak to w Androidzie, te są od Sasa do lasa i wygląda to bardzo średnio. Używany przeze mnie Microsoft Launcher radzi sobie z problemem bardzo dobrze, podobnie działa Samsung i jego OneUI. A w Oppo po staremu, chaos. Od strony wizualnej dziwi także brak możliwości ustawienia domyślnie 4 pozycji w rzędzie w szufladzie aplikacji – system nie zachowuje tu spójności z ekranem głównym.

Nie mam natomiast większych zastrzeżeń do pracy systemu. Działa płynnie i bez większych zacięć. 8 GB pamięci pozwala na sprawny multitasking. Niestety, jak w większość konstrukcji na Androidzie, z którymi miałem do czynienia, działanie powiadomień pozostawia wiele do życzenia. Aplikacje pracujące w tle są zamrażane i ubijane bez wyraźnej potrzeby. Redakcyjny Discord miał problemy z powiadomieniami nawet pomimo dodania programu do wyjątków.

Ekran startowy (fot. Andrzej Libiszewski)

Łączność

Oppo A91 ma możliwość pracy w trybie Dual Sim / Dual Standby. Tacka mieści niezależnie dwie karty w rozmiarze nanoSIM oraz kartę pamięci, producent nie zmusza więc użytkownika do dokonywania wyboru. Obsługiwane jest LTE-A, zgodnie z posiadanymi przeze mnie informacjami telefon jest zdolny do pracy z wykorzystaniem VoLTE i VoWiFi, jednak przy użyciu karty Orange Flex nie udało mi się jednak tego zweryfikować – Oppo A91 nie ma zresztą na oficjalnej liście zgodności operatora.

Dwuzakresowe WiFi działa całkiem nieźle – telefon nawiązywał połączenie z routerem z maksymalną prędkością teoretyczną 433 Mbps. Rzeczywista wydajność była oczywiście niższa, podczas testów w programie Speedtest transfery mieściły się między 250 a 300 Mbps. Rekordu brak, ale wynik jest przyzwoity.

Bluetooth to z kolei moduł w nieco starszej wersji 4.2. Nie sprawiał mi żadnych problemów we współpracy ze słuchawkami i głośnikami. Nie zabrakło także NFC ze wszelkimi certyfikatami – możemy zatem płacić za pomocą telefonu zarówno przez Google Pay, jak i przy pomocy HCE.

A lokalizacja? Oppo A91 zgodny jest zdolny do odbierania sygnałów lokalizacyjnych w amerykańskim standardzie A-GPS, rosyjskim GLONASS oraz chińskim BeiDou. Podczas testów w LocusMap Pro nie mogłem narzekać na skuteczność, rejestrowany ślad nie wykazywał żadnych niezwykłych odchyleń, również podczas wędrówek po lesie, gdzie trudno było o niezakłóconą widoczność nieba.

Jakość połączeń głosowych nie budzi zastrzeżeń – nie miałem kłopotów ze zrozumieniem rozmówcy, także i ja byłem dobrze słyszany.

Slot i tacka na karty SIM (fot. Andrzej Libiszewski)

Wydajność

Procesory Mediatek nigdy nie były stawiane za wzór wydajności, jednak w codziennym użytkowaniu telefon działał zupełnie sprawnie. Jak wygląda to w ujęciu liczbowym?

Wyniki Geekbench 5:

Wyniki 3DMark:

Wyniki PCMark:

Wyniki Androbench:

Wyniki CPDT:

Mamy zatem do czynienia z solidnym średniakiem, gdzieś pośrodku stawki w swojej klasie. Zbliżone wyniki prezentuje na przykład Samsung Galaxy A51, lecz mając o połowę mniejszą pamięć operacyjną (co nie pozostaje bez wpływu na płynność działania) jest przy tym wyraźnie droższy. Nieco do życzenia pozostawia wydajność graficzna, ale chyba nikt poważnie nie rozważa średniaka do wymagających gier?

Strażnicy Galaktyki, Oppo A91 i klon EarPodsów (fot. Andrzej Libiszewski)

Spis treści:

  1. Parametry, Wzornictwo i wykonanie. Wyświetlacz. Oprogramowanie. Wydajność. Łączność
  2. Audio. Biometria. Zasilanie i czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Audio

Za odtwarzanie dźwięku w Oppo A91 odpowiada pojedynczy głośnik na dolnej (względnie prawej) krawędzi telefonu. Nie spodziewałem się po nim wiele i wiele nie dostałem – dźwięk jest stosunkowo głośny, lecz mało wyrazisty i niemal całkowicie pozbawiony basu. Nie polecam go do niczego poważniejszego niż okazjonalny klip na YouTube.

Znacznie lepiej prezentuje się dźwięk w słuchawkach, które podłączyć można przez mini jacka 3,5 mm. Oppo – we współpracy z firmą Dirac – zaimplementowało w swoim systemie technologię wirtualizacji sceny muzycznej Real Sensaround, która ma poprawiać odbiór dźwięku w słuchawkach. W zależności od utworu efekt jest subtelny lub drastyczny – mi raczej nie podszedł, ale jest to na tyle indywidualna sprawa, że wolę nie formułować dalej idących ocen.

Dołączone do zestawu słuchawki są konstrukcją douszną, do tego wyglądają i grają niemal jak Apple EarPods – podobieństwo jest absolutnie nieprzypadkowe, gdy jedyną wyraźną różnicą jest położenia pilota na kablu. Jak na douszne grają w każdym razie całkiem nieźle i są wygodne.

Wszystkie odcienie błękitu (fot. Andrzej Libiszewski)

Biometria

Oppo A91 oferuje możliwość zarówno odblokowywania go poprzez rozpoznawanie odcisku palca, jak i rozpoznawanie twarzy, pracujące w trybie 2D z wykorzystaniem sensora aparatu fotograficznego. Ponieważ na wyposażeniu telefonu nie ma diody doświetlającej, do rozpoznawania twarzy w ciemności wykorzystywane jest światło ekranu – działa to w praktyce zupełnie nieźle. Co ciekawe, można wyłączyć możliwość odblokowania twarzą, jeśli mamy zamknięte oczy – dość oczywisty, wydawałoby się, pomysł, zapożyczony od Apple, którego nie dała rady bezproblemowo zaimplementować firma Google w swoich Pixelach, a który dość mocno poprawia bezpieczeństwo.

Jako metoda 2D rozpoznawanie twarzy nie jest jednak zalecane, jeśli zależy nam na wysokim bezpieczeństwie. Na plus jednak zaznaczam, że nie udało mi się oszukać Oppo za pomocą zdjęcia. Dodam też, że silne światło świecące w stronę sensora przedniego aparatu wpływało negatywnie na skuteczność pracy – w specyficznych warunkach całkowicie uniemożliwiało jego działanie.

Oppo (fot. Andrzej Libiszewski)

Optyczny czytnik linii papilarnych został zintegrowany z ekranem. Mam złe doświadczenia z tym typem czytników, gdyż te, z którymi miałem do tej pory do czynienia, miały w przypadku moich palców skuteczność rzędu 20%. Do testów czytnika w Oppo podchodziłem zatem jak pies do jeża. Niepotrzebnie – rozwiązanie użyte w A91 wykazuje niemal 100% skuteczności, działa przy tym naprawdę szybko.

Obie metody biometryczne mogą oczywiście działać łącznie, lecz napotkałem tu dość specyficzny problem – podczas robienia zdjęć do recenzji w bardzo słoneczny dzień, przedni aparat był czasami na tyle mocno oślepiony, że czas odblokowywania ekranu był wyraźnie dłuższy także przy próbie użycia czytnika linii papilarnych.

Odblaski i akcenty (fot. Andrzej Libiszewski)

Zasilanie

Telefon zasilany jest z ogniwa litowo-polimerowego o pojemności 4025 mAh. Test PC Mark Battery przyniósł wynik 8 h 17 min. W rzeczywistym użytkowaniu czas SoT plasuje się w okolicach 6-7 h. Podczas intensywnego użytkowania całkowity czas gotowości wynosił około 1,5 dnia, a mógł i 3 dni, jeśli sięgałem po telefon rzadko.

Firmowa ładowarka ma moc 20 W  (5 V / 4 A) i jest zgodna z własnościowym standardem VOOC 3.0. Do szybkiego ładowania wymaga specjalnego kabla – ze względu na wysoki prąd ładowania jest on wyraźnie grubszy, posiada także dodatkową, piątą żyłę, połączoną z dodatkowym stykiem we wtyczce USB-A. Służy ona do komunikacji telefonu z ładowarką, bez jej nawiązania ładowanie przebiegać będzie prądem zaledwie 1,5 A, a więc z mocą 7,5 W. O zgodności z QC lub PD mowy oczywiście nie ma.

Firmowa ładowarka z oryginalnym kablem radzi sobie z naładowaniem baterii do 50% w około pół godziny. Pełne zajmie natomiast około 1,5 h. Nie ma niestety możliwości ładowania indukcyjnego.

Fotografowanie Oppo A91 (fot. Andrzej Libiszewski)

Aparat

Oppo A91 został wyposażony aż w cztery aparaty fotograficzne z tyłu. Do dyspozycji mamy:

Główny aparat, uzbrojony w matrycę 48 Mpix i szerokokątny obiektyw o ekwiwalencie ogniskowej 26 mm, jako jedyny ma autofocus, pracujący w trybie detekcji fazy. Nie jest niestety wyposażony w optyczną stabilizację obrazu. Do obrazowania stosuje przy tym technikę łączenia 4 mniejszych pikseli w jeden duży, stąd domyślna rozdzielczość zdjęć wynosi 12 Mpix. Można jednak także włączyć przetwarzanie w pełnej rozdzielczości – odbywa się to z menu wyboru proporcji.

Konstrukcja aparatów według Oppo (grafika producenta)

Drugi aparat, z którego będziemy często korzystać, to ultraszerokokątny, wyposażony w obiektyw o ekwiwalencie 13 mm i matrycy 8 Mpix. Jest to konstrukcja klasyczna, bez łączenia pikseli, wyposażona w autofocus pracujący w oparciu o detekcję kontrastu i także niestabilizowana.

Ze względu na bardzo mały minimalny dystans od fotografowanego obiektu aparat ten jest wykorzystywany także w trybie makro.

Intensywna tęcza trwała chwilę – dało się ją sensownie objąć wyłącznie ultraszerokim kątem (fot. Andrzej Libiszewski)

A co z pozostałymi dwoma? Oba mają znaczenie pomocnicze, przy czym wg danych producenta jeden jest monochromatyczny, a drugi służy do aproksymacji głębi w trybie portretowym. Z rysunku na stronie producenta wnosić można, że mają różne zestawy soczewek w  obiektywach, chociaż z zewnątrz tego nie widać. A teraz najważniejsze: nie udało mi się w żaden sposób ustalić, by którykolwiek z nich robił cokolwiek użytecznego.

Rzucamy trochę światła na aparaty fotograficzne w Oppo A91 – na zdjęciu w sensie dosłownym :) (fot. Andrzej Libiszewski)

Krótki i prosty test w postaci zasłaniania po kolei obiektywów wskazał bez żadnych wątpliwości, że za ocenę głębi odpowiada w rzeczywistości aparat ultraszerokokątny, a nie któryś z dodatkowych.

Reasumując, jest to jeden z najdziwniejszych zestawów, z jakim miałem do czynienia i mocno podejrzewam tu zwycięstwo marketingu (patrzcie, mamy aż 4 aparaty!) nad zdrowym rozsądkiem.

Aplikacja do obsługi aparatu udostępnia zestaw 3 głównych trybów w formie przesuwanej linijki wyboru. W ten sposób włączymy podstawowy tryb zdjęć, nagrywanie filmów oraz tryb portretowy. Reszta dostępna jest z „hamburgera” po lewej stronie: znajdziemy tam między innymi tryb nocny, panoramę, film poklatkowy, wideo w zwolnionym tempie oraz tryb eksperta.

Dodatkowe regulatory dostępne są po wybraniu trybu pracy – w ten sposób na przykład dostępny jest w trybie nocnym dodatkowy wariant, który wymaga ustawienia telefonu na statywie – ekspozycja może w nim trwać nawet minutę.  Mimo tych smaczków aplikacja jest dość mocno uproszczona w porównaniu choćby ze swoim odpowiednikiem z Samsunga czy Huawei i ma parę nieprzemyślanych rozwiązań.

W trybie eksperta nie możemy na przykład wybrać, by zdjęcia były wykonywane w trybie RAW, choć aparat jak najbardziej na to pozwala. Ustawienia zoomu x1, x2 i x5 są dostępne na ekranie kadrowania, ale do x0,5 dostęp jest już tylko przez wybranie opcji z lewej strony, do tego jej oznaczenie wygląda raczej jak tryb panoramiczny a nie szerokokątny.

Jakość zdjęć w dzień stoi na dobrym poziomie. Główny aparat ma dość szeroką dynamikę i odwzorowanie szczegółów. Tryb HDR aktywuje się automatycznie i także daje dobre rezultaty, choć czasami niestety widać halo wokół obiektów i dość nienaturalny mikrokontrast. Zoom niestety jest wyłącznie cyfrowy – zdjęcia powstają przez wycięcie części kadru. Degradacja jakości jest niestety bardzo wyraźna – o ile w trybie x2 zdjęcia można jeszcze uznać od biedy za użyteczne (choć mocno przeostrzone), to x5 jest już wyłącznie ciekawostką bez żadnej praktycznej wartości.

Dobrze wypada w praktyce obiektyw szerokokątny – obraz jest nieźle skorygowany pod względem zniekształceń beczkowych, daje się jedynie zauważyć miękkość obrazu i mocniejszą aberrację chromatyczną na peryferiach kadru. Oppo nie udało się też osiągnąć pełnej spójności balansu bieli między zdjęciami z obiektywu głównego i ultraszerokokątnego, lecz różnica jest akceptowalna.

W obu aparatach można skorzystać z automatycznego rozpoznawania sceny i dobierania trybu tematycznego. Działa to dość subtelnie i daje niezłe rezultaty, osobiście jednak wolałem zdjęcia bez upiększaczy. Bardziej agresywny efekt osiąga się włączając „olśniewający kolor”, który znacznie bardziej ingeruje w obraz. To kwestia upodobań, lecz i tu wolę obraz bez takich poprawek.

Jak już wyżej wspomniałem, tryb nocny to w zasadzie dwa osobne warianty. W podstawowym ekspozycja sięga 4 sekund, a w statywowym nawet minutę. Można je aktywować dla obu obiektywów, lecz w rzeczywistości zdjęcia nocne z ręki można robić wyłącznie aparatem głównym – nocne zdjęcia ultrawide nie różnią się niczym od wykonanych w trybie automatycznym. Co innego w trybie statywowym – długa ekspozycja działa poprawnie na obu aparatach. Z braku montażu statywowego do smartfona ocenę jakości postanowiłem przeprowadzić jednak wyłącznie w trybie „z ręki” – to właśnie z niego korzystać będziemy najczęściej. Jest nieźle, lecz wyraźnie gorzej od smartfonów z wyższej półki. Rezultaty są tym gorsze, im mniej dostępnego światła – ilość artefaktów i szumu rośnie lawinowo.

Tryb portretowy działa całkiem sprawnie. Aproksymacja głębi przeważnie działa bez większych błędów, które rzucałyby się w oczy. Mam jedynie trochę zastrzeżenia do zbytniego wygładzania skóry fotografowanej osoby – i to bez włączenia „upiększeń”. Upiększać zaś można na wiele sposobów – a to zmniejszyć podbródek i nos, a to uwydatnić oczy.

Po zainstalowaniu Adobe Lightroom uzyskać można dostęp do trybu RAW i (jako technology preview) RAW-HDR – wyłącznie z głównej matrycy. Co ciekawe, nie jest to pełny zrzut z sensora, gdyż nie ma rozdzielczości 48 Mpix, tylko 12 Mpix, a zatem są to dane już po łączeniu pikseli. Mimo to efekty są naprawdę dobre, obraz jest bardziej szczegółowy niż w plikach JPEG wprost z aparatu. Dynamika tonalna matrycy pozwala zarówno na wyciągnięcie cieni, jak i odzysk przepaleń.

Ograniczenie rozdzielczości do 12 Mpix trudno swoją drogą uznać za wadę – porównanie zdjęć JEPG 48 i 12 Mpix nie wskazuje na jakościową przewagę wyższej rozdzielczości. Zastosowany obiektyw jest po prostu zbyt słaby, a niezbędne bardziej intensywne odszumianie dodatkowo odziera obraz ze szczegółów.

O ile tryby fotograficzne można uznać za więcej niż adekwatne do ceny, to wideo zostało potraktowane po macoszemu. Maksymalny dostępny tryb to 1080p30, więc na nikim nie zrobi wrażenia. Tyle dobrego, że elektroniczna stabilizacja obrazu sobie zupełnie nieźle radzi podczas filmowania.

Czytała Krystyna Czubówna (fot. Andrzej Libiszewski)

Podsumowanie

Trzy tygodnie spędzone z Oppo A91 były zaskakująco przyjemne. Ten telefon przede wszystkim jest bardzo ładny i przyciąga uwagę, o ile zbyt dobrze nie zamaskujemy go w etui. Bardzo dobrze też leży w ręku i przyjemnie się z niego korzysta. Trochę gorzej, jeśli chodzi o estetykę systemu – ograniczenie zmian wizualnych na terenie UE jest niezrozumiałe, szczególnie, że system – w przeciwieństwie do sprzętu – ma bardzo zgrzebną szatę graficzną i sporo niekonsekwencji, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i o szerzej pojęty UX.

Fotograficznie za to telefon wypadł całkiem nieźle. W swojej kategorii cenowej nie sprawi zawodu. A zatem najważniejsze pytanie: czy kupiłbym Oppo A91? W tej cenie: dlaczego nie?

Spis treści:

  1. Parametry, Wzornictwo i wykonanie. Wyświetlacz. Oprogramowanie. Wydajność. Łączność
  2. Audio. Biometria. Zasilanie i czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Recenzja Oppo A91. Średniak niezwykłej urody
Wnioski
Ocena użytkownika15 głosów
7
Zalety
Bardzo dobra estetyka telefonu
Dobra jakość wykonania
Telefon bardzo dobrze leży w ręku
Generalnie niezła jakość zdjęć
Doskonały czytnik linii papilarnych
Niezła wydajność
Szybkie ładowanie
Przyzwoity czas pracy na baterii
Złącze mini jack 3,5 mm
Wady
Stara wersja systemu
Dwa z czterech aparatów zdają się do niczego nie służyć
Monofoniczny głośnik słabej jakości
Szybkie ładowanie wymaga niestandardowej ładowarki i kabla
Zmiana motywu i fontu jest niedostępna w krajach UE
Zgrzebny wygląd systemu i trochę niespójności w interfejsie użytkownika
Brak uszczelnień
8
Ocena
Exit mobile version