recenzja-nothing-phone-3a-3apro-tabletowo-pura

Recenzja Nothing Phone (3a) i (3a) Pro. Prawie niczego tu nie brakuje

Trzecia generacja Nothing Phone dość niestandardowo rozpoczyna się od rynkowego debiutu średniopółkowych modeli „a”, a nie od flagowców. Po ponad dwóch tygodniach testów Nothing Phone (3a) i (3a) Pro wciąż nie jestem pewien, czy był to dobry krok z perspektywy producenta – bo skoro „średniak” wypada tak dobrze, to czy konsumenci w ogóle będą czekać na flagowca?

Na wstępie warto zaznaczyć, że ta recenzja dotyczy dwóch różnych, choć jednak mocno bliźniaczych modeli Nothing Phone. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, ponieważ oba urządzenia łączy znacznie więcej niż dzieli, a tworzenie dwóch osobnych tekstów nie miałoby większego sensu. Jedyne istotne różnice dotyczą wyglądu oraz aparatów i zostały uwzględnione w recenzji. Wszystkie pozostałe aspekty, jeśli nie zaznaczono inaczej, są wspólne dla obu smartfonów.

Specyfikacja Nothing Phone (3a) Pro i (3a), zawartość pudełka i cena

Model:Nothing Phone (2a)Nothing Phone (3a)Nothing Phone (3a) Pro
Wyświetlacz:6.7”, AMOLED, 120 Hz, 1084 x 2412 (394 PPI), 1300 nitów6.77”, AMOLED, 120 Hz, 1080 x 2392 (387 PPI), 3000 nitów6.77”, AMOLED, 120 Hz, 1080 x 2392 (387 PPI), 3000 nitów
Procesor:MediaTek Dimensity 7200 ProQualcomm Snapdragon 7s Gen 3Qualcomm Snapdragon 7s Gen 3
RAM:8 GB / 12 GB8 GB / 12 GB12 GB
Pamięć wewnętrzna:128 GB / 256 GB128 GB / 256 GB256 GB
System:Nothing OS 2.5 (Android 14)Nothing OS 3.1 (Android 15)Nothing OS 3.1 (Android 15)
Aparat główny:– 50 MP, F1.88, 1/1.56″, OIS & EIS, Auto focus

– 50 MP, F2.2, 1/2.76″, 114° FOV
– 50 MP Samsung, f/1.88, 1/1.57″ sensor, 84.5° FOV, OIS & EIS, Auto focus

– 50MP Samsung, f/2.0, 1/2.75” sensor, 49.5° FOV, EIS, Autofocus, 2x optical zoom, 4x in-sensor zoom, 30x ultra zoom

– 8 MP Sony, f/2.2, 1/4″ sensor, 120° FOV
– 50 MP Samsung, f/1.88, 1/1.57” sensor, 84.5° FOV, OIS & EIS, Autofocus, dual pixel PDAF, 2x in-sensor zoom

– 50MP Sony, peryskop, f/2.55, 1/1.95” sensor, 33.6° FOV, OIS & EIS, Auto focus, 3x optical zoom, 6x in-sensor zoom, 60x ultra zoom

– 8 MP Sony, f/2.2, 1/4″ sensor, 120° FOV
Aparat przedni:32 MP, F2.2, 1/2.74″32 MP Samsung, F2.2, 1/3.44″ sensor, 89° FOV50 MP Samsung, F2.2, 1/2.76″ sensor, 81.2° FOV
Wymiary:161,74 x 76,32 x 8.55 mm163,52 x 77,50 x 8,35 mm163,52 x 77,50 x 8,39 mm
Waga:190 g201 g211 g
Wodoszczelność:IP54IP64IP64
Łączności:Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3, GPS, GALILEO, GLONASS, BDS, QZSS, NFCWi-Fi 6, Bluetooth 5.4, GPS, GALILEO, GLONASS, BDS, QZSS, NFCWi-Fi 6, Bluetooth 5.4, GPS, GALILEO, GLONASS, BDS, QZSS, NFC
Bateria:5000 mAh, 45 W5000 mAh, 50 W5000 mAh, 50 W
Dokładną specyfikację każdego z modeli znajdziecie na stronie producenta.

Cena Nothing Phone (3a) w momencie publikacji recenzji wynosi 1569 złotych za wersję z 8 GB RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej. Ten wariant dostępny jest w dwóch kolorach: czarnym oraz recenzowanym przeze mnie białym. Wyższa konfiguracja (12 GB RAM i 256 GB pamięci) oferowana jest w tych samych dwóch kolorach, a także ekskluzywnym niebieskim – cena niezależnie od koloru to 1779 złotych.

Nothing Phone (3a) Pro jest oczywiście droższy – kosztuje 2049 złotych. W tym przypadku mamy do wyboru jedynie dwa kolory: recenzowany przeze mnie szary oraz (moim zdaniem nieco ładniejszy) czarny. Dostępna jest tylko jedna wersja: 12 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej.

Niezależnie od wybranego modelu, w pudełku znajdziemy smartfon z fabrycznie nałożoną folią ochronną, metrowy kabel USB-C – USB-C, podstawową dokumentację oraz igłę do wyjmowania tacki na karty SIM. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, w zestawie nie ma kostki zasilającej, choć producent oferuje ją jako dodatkowo płatne akcesorium – szkoda tylko, że jej moc wynosi 45 W, czyli nieco mniej niż to, co maksymalnie obsługują smartfony.

Gdzie kupić?

Nothing Phone (3a)

ok. 1569 zł
(Przybliżona cena z dnia: 22 marca 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.
Gdzie kupić?

Nothing Phone (3a) Pro

ok. 2049 zł
(Przybliżona cena z dnia: 22 marca 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Design i jakość wykonania

Wizualnym znakiem rozpoznawczym smartfonów Nothing bez dwóch zdań jest ich niezwykle oryginalny design tylnej obudowy. Każdy model tego producenta wyróżnia się charakterystycznymi, przezroczystymi pleckami, a także innymi elementami podkreślającymi futurystyczny styl.

Nothing Phone (3a) i (3a) Pro kontynuują tę tradycję – transparentna obudowa przyciąga wzrok i nadaje urządzeniom unikalnego charakteru. Co ciekawe, zamiast szkła zastosowano tutaj wysokiej jakości plastik, co pozytywnie wpływa na wytrzymałość konstrukcji, zmniejsza wagę i zapewnia imponującą odporność na zabrudzenia – smartfony zaskakująco mało się palcują.

Z dużą radością witam również matowe ramki w obu modelach. Nie tylko nadają one nowoczesnego wyglądu, ale także zapewniają pewny chwyt. Dodatkowo, matowe wykończenie sprawia, że smartfony wyglądają elegancko i stonowanie, a przy tym jest to praktyczne rozwiązanie – ramki są bardziej odporne na zadrapania czy ślady palców. Dzięki temu nie trzeba ich co chwilę przecierać, by zachować estetyczny wygląd, nawet przy intensywnym użytkowaniu.

Nie jestem za to fanem dość dużej i wystającej ponad obudowę wyspy aparatów – szczególnie w wersji Pro. W tym przypadku jednak mogę to wybaczyć ze względu na obecność peryskopowego obiektywu.

Kolejnym wyróżnikiem, który nadaje obu modelom unikalnego charakteru na tle smartfonów innych producentów, jest dobrze znany fanom marki system Glyph. Trzy diody LED, rozmieszczone wokół modułu aparatów, pełnią zarówno funkcję estetyczną, jak i praktyczną.

Mogą sygnalizować powiadomienia delikatnym światłem, służyć jako doświetlenie podczas robienia zdjęć czy nawet wzmacniać moc latarki. Osobiście polubiłem tę funkcję, choć wymagała ode mnie chwili przyzwyczajenia – zwłaszcza do rozpoznawania powiadomień na podstawie charakterystycznych animacji świetlnych.

Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Tyłowi urządzeń zdążyliście się już dobrze przyjrzeć na zdjęciach, jeśli zaś chodzi o to, co jest na krawędziach, to: na górze znajdziemy pojedynczy mikrofon, na lewym boku przyciski do zmiany głośności, a na dole głośnik, port USB-C, kolejny mikrofon, a także tackę na karty SIM.

Mniej standardowo jest na prawym boku: tu znajdziemy przycisk do odblokowywania smartfonu, ale i dedykowany funkcji Essential Space fizyczny przycisk – o tym więcej później, ale teraz muszę zwrócić uwagę, że pomimo tego, że oba guziki się różnią swoim umiejscowieniem, wielkością, a nawet fakturą, to i tak, ciągle mi się one myliły, przez co nie polubiłem się zbytnio z wiecznie-pojawiającym-się-gdy-nie-trzeba Essential Space.

Pod względem konstrukcyjnym oba smartfony prezentują się bardzo solidnie. Precyzyjnie spasowane elementy, wysokiej jakości materiały oraz ergonomiczny kształt sprawiają, że korzystanie z nich jest komfortowe – mimo dość sporych rozmiarów. Na szczęście urządzenia nie są przesadnie ciężkie, a ich świetne wyważenie sprawia, że dobrze leżą w dłoni.

Podsumowując – jestem dużym fanem designu i jakości wykonania smartfonów Nothing.

Wyświetlacz

Z generacji na generację wyświetlacz w smartfonach Nothing systematycznie rośnie. Dla przypomnienia – Nothing Phone (1) miał ekran o przekątnej 6,55”, Nothing Phone (2) już 6,7”, a recenzowane tu „trójki a” to aż 6,77″. Mowa więc o naprawdę sporym wyświetlaczu, co nieco mnie martwi, bo osobiście preferuję bardziej kompaktowe smartfony. Podobnie, jak w przypadku zeszłorocznego modelu Nothing Phone (2a), mamy do czynienia z AMOLED-em, do którego trudno mieć jakiekolwiek większe zastrzeżenia.

Producent chwali się maksymalną jasnością na poziomie nawet 3000 nitów, choć oczywiście dotyczy to tylko chwilowego podbicia w specyficznych warunkach. W codziennym użytkowaniu jasność oscyluje w granicach 1300 nitów, a standardowo utrzymuje się na poziomie około 800 nitów.

Mimo to, ekran pozostaje czytelny nawet w pełnym słońcu, a automatyczne dostosowywanie jasności działa szybko i precyzyjnie, nie pozostawiając mi powodów do narzekań.

Na duży plus zaliczam bardzo wąskie i symetryczne ramki wokół ekranu, które choć trochę poprawiają komfort korzystania z tak dużego urządzenia. Świetne jest również odwzorowanie kolorów, szerokie kąty widzenia oraz reakcja na dotyk – takimi parametrami mogłyby się pochwalić nawet tegoroczne flagowce.

Częstotliwość odświeżania wynosi 120 Hz, co stało się już rynkowym standardem. Można ją oczywiście obniżyć w ustawieniach, by wydłużyć czas pracy na baterii, albo zdać się na tryb automatyczny, który działa naprawdę dobrze. Nie zabrakło również funkcji Always on Display, choć zaskakująco pozostaje ona dość mało rozbudowana, biorąc pod uwagę kreatywne podejście Nothing do oprogramowania. Rozdzielczość ekranu wynosi 1080 × 2392 piksele, co przekłada się na 387 PPI – w zupełności wystarczające do zapewnienia ostrego obrazu.

Biorąc to wszystko pod uwagę, mamy do czynienia z jednym z najlepszych wyświetlaczy w tej kategorii cenowej – Nothing zdaje się już nas do tego przyzwyczajać. Żałuję jedynie, że w podstawowym Nothing Phone (3a) nie zdecydowano się na nieco mniejszy ekran.

Pozwoliłoby to lepiej zróżnicować oba modele i trafić do szerszej grupy użytkowników – zarówno tych, którzy wolą większe ekrany, jak i tych preferujących bardziej kompaktowe urządzenia. Ale to już raczej moje osobiste życzenie niż realna wada.

Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Działanie i oprogramowanie

Nothing mocno stawia na swoją nakładkę systemową, co widać od razu po pierwszym uruchomieniu smartfona. Jeśli zdecydujemy się na charakterystyczny, monochromatyczny styl Nothing (który można wybrać zarówno przy konfiguracji, jak i później w ustawieniach), dostajemy jedną z najbardziej unikatowych wersji Androida na rynku. Oczywiście wizualnie, bo funkcjonalnie zmienia się tu niewiele.

Stylistyka nakładki świetnie współgra z designem urządzenia, tworząc spójną, oryginalną całość. Nie jestem jednak do końca przekonany, czy jest to rozwiązanie w pełni praktyczne. Początki mogą być trudne, zwłaszcza, jeśli nie mieliśmy wcześniej do czynienia z Nothing – minimalistyczne, monochromatyczne ikony (i to nie tylko systemowe, ale wszystkich aplikacji) nie są od razu czytelne. Sam do teraz czasem gubię się wśród apek, bo nawigowanie bez pomocy kolorów wymaga przyzwyczajenia.

Trzeba jednak oddać producentowi, że sama nakładka jest świetnie dopracowana i piekielnie responsywna. Podczas testów nie trafiłem na żadne błędy czy przycięcia. Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić, to font Nothing, który w niektórych miejscach nie obsługuje polskich znaków, przez co system miesza czcionki. Trochę psuje to ogólną estetykę, ale mimo wszystko nakładka na tyle mi się spodobała, że nie miałem ochoty wracać do klasycznego wyglądu Androida.

Jednym z bardziej oryginalnych dodatków w oprogramowaniu Nothing jest Essential Space – funkcja pozwalająca zapisywać nasze myśli na temat tego, co widzimy na ekranie (lub w obiektywie aparatu), zarówno w formie tekstowej, jak i audio. Wszystkie notatki są katalogowane w jednym miejscu i często organizowane z pomocą AI, co ma ułatwiać przeglądanie i porządkowanie zapisanych przemyśleń.

W teorii brzmi to świetnie, ale w praktyce… cóż, mój Essential Space szybko zamienił się w galerię nieplanowanych zrzutów ekranu. Problemem jest fizyczny przycisk na prawym boku urządzenia, który uruchamia funkcję – niestety, częściej wciskałem go przypadkowo niż celowo. W efekcie, zamiast zbioru ciekawych notatek, miałem cmentarzysko przypadkowych screenshotów, przypominających mi o mojej fatalnej pamięci mięśniowej w użytkowaniu tego smartfona.

To, co Nothing faktycznie robi dobrze pod kątem oprogramowania, to długie wsparcie – 3 lata dużych aktualizacji systemowych i aż 6 lat poprawek bezpieczeństwa. Nie jest to rekordowo dużo (takie Oppo w przypadku swoich niektórych smartfonów obiecuje nawet 5 lat dużych aktualizacji, a Samsung nawet 7 lat), ale uważam to za w pełni uczciwe wsparcie, jak na nowe urządzenie w tej cenie.

Ciekawostką jest to, że przed użytkowaniem Nothing Phone (3a) i (3a) Pro celowo nie sprawdzałem ich specyfikacji, zrobiłem to dopiero mniej więcej po pierwszym tygodniu testów. I byłem niemało zaskoczony, że mam do czynienia z “zaledwie” Snapdragonem 7s Gen 3 – nie jest to oczywiście zły procesor, tym bardziej jak na urządzenie ze średniej półki, ale kompletnie bezproblemowe działanie “trójek” sugerowało mi wykorzystanie jakiegoś nieco starszego, ale jednak flagowego procesora.

Średniopółkowe korzenie procesora widać tak naprawdę dopiero w bardziej wydajnych grach (choć i te tu odpalimy, ale w niższej jakości), aplikacji aparatu (o tym później, w sekcji foto) i benchmarkach – ale te ostatnie kompletnie nie mają dla mnie znaczenia, dla mnie liczy się rzeczywiste działanie smartfonu.

Geekbench 6:

  • Single core: 1171
  • Multi core: 3266
  • OpenCL: 3322
  • Vulkan: 4423

3DMark:

  • Sling Shot: 6961
  • Sling Shot Extreme: 5504
  • Wild Life: 3972
  • Wild Life Extreme: 1046
  • Wild Life Extreme Stress Test: 1051 / 1039 / 98,9%
  • Steel Nomad Light: 377
  • Steel Nomad Light Stress Test: 377 / 373 / 98,9%

Cieszy również bardzo dobra kultura pracy urządzeń. Zarówno (3a), jak i (3a) Pro nigdy nie miały problemów z przegrzewaniem – ani podczas codziennego użytkowania, ani nawet w trakcie wymagających benchmarków. W najgorszym wypadku smartfon stawał się tylko delikatnie ciepły, co jest jak najbardziej w normie.

Teraz pora na chyba najbardziej kontrowersyjny element tej części recenzji – pamięć wewnętrzna. Jeśli chodzi o pojemność, nie ma tu większych zaskoczeń: do wyboru mamy 128 lub 256 GB, w zależności od wersji. Jak na średniopółkowy sprzęt, to w pełni akceptowalne wartości, choć szkoda, że zabrakło miejsca na kartę microSD. Diabeł tkwi jednak w szczegółach – a dokładniej w standardzie pamięci.

Nothing w modelach (3a) i (3a) Pro zdecydowało się na UFS 2.2, czyli technologię, która swoje najlepsze lata miała w 2020 roku. Dla porównania – obecnie najnowszy standard to UFS 4.1, flagowce najczęściej korzystają z UFS 4.0, a nawet tańsze modele często wyposażone są w UFS 3.1. Na tym tle Nothing Phone (3a) i (3a) Pro wypadają po prostu blado.

Producent broni się, twierdząc, że optymalizacja systemu i wspomaganie AI niwelują różnice w wydajności. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że w urządzeniu kosztującym ponad 1500 złotych taka decyzja po prostu nie przystoi. Osobiście nie odczułem negatywnych skutków wolniejszej pamięci podczas testów, ale obawiam się, że problem może pojawić się po kilku miesiącach intensywnego użytkowania – kiedy zdjęć zacznie przybywać i będzie je można liczyć w tysiącach, a aplikacje zajmą znaczną część dostępnej przestrzeni.

CPDT:

  • Ciągły zapis: 368,91 MB/s
  • Ciągły odczyt: 896,16 MB/s
  • Losowy zapis: 26,80 MB/s
  • Losowy odczyt: 1,23 GB/s
  • Kopiowanie pamięci: 5,77 GB/s
recenzja-nothing-phone-3a-3apro-tabletowo-essential-space test pamieci

Słów kilka jeszcze o sztucznej inteligencji. Funkcje AI jak najbardziej pojawiają się w Nothing Phone (3a) i (3a) Pro, ale mam wrażenie, że producent kładzie na nie mniejszy nacisk niż konkurencja ,i szczerze mówiąc, bardzo mi to odpowiada. Nie będę ukrywał, że coraz częściej odnoszę wrażenie, iż wiele firm chwali się swoimi rozwiązaniami AI trochę na wyrost, traktując je bardziej jako hasło marketingowe niż realną wartość dla użytkownika.

Tutaj sztuczna inteligencja działa bardziej w tle – pomaga w stabilizacji nagrywania wideo, przetwarzaniu zdjęć czy optymalizacji działania systemu. Nie ma tu żadnych „rewolucyjnych” funkcji dodanych na siłę, żadnego nachalnego AI, które próbuje podpowiadać, co mamy zrobić ze swoim telefonem. I za to, z mojej strony, duży plus.

Zaplecze komunikacyjne i audio

Nie będzie zaskoczenia – Nothing Phone trudno cokolwiek zarzucić w kwestii łączności. Wi-Fi 6, Bluetooth 5.4, NFC, 5G, VoLTE i Wi-Fi Calling – wszystko, czego można oczekiwać, jest na pokładzie i działa bez zarzutów. Podczas całych testów nie miałem żadnych problemów z łącznością komórkową czy domową siecią Wi-Fi, a stabilność i prędkość połączeń były dokładnie takie same, jak w przypadku innych smartfonów z tej półki cenowej.

Warto wspomnieć o jednej z nielicznych różnic pomiędzy Nothing Phone (3a), a wersją Nothing Phone (3a) Pro – droższy wariant, oprócz tradycyjnego, fizycznego dual SIM, obsługuje również eSIM, co może być istotnym udogodnieniem dla niektórych użytkowników.

Jedyną niedogodnością, jaką napotkałem w kwestii łączności, był początkowy problem z konfiguracją płatności NFC – system błędnie sugerował, że urządzenie jest zrootowane. Na szczęście producent szybko uporał się z tym błędem w aktualizacji systemowej (przynajmniej tak przypuszczam, bo problem samoistnie ustąpił mniej więcej w tym czasie). Po rozwiązaniu tej kwestii trudno mi znaleźć jakiekolwiek inne potknięcia w zakresie komunikacji.

Jeśli chodzi o audio, tym razem obyło się bez większych zachwytów – zwłaszcza w porównaniu do recenzowanego przeze mnie miesiąc temu Asusa Zenfone 12 Ultra. Nothing Phone (3a) i (3a) Pro nie wyróżniają się niczym szczególnym w tej kategorii. Oczywiście mamy tu głośniki stereo, ale nie imponują one ani głośnością, ani jakością dźwięku. Najbardziej zawodzi płaski bas, choć do codziennych zastosowań, takich jak oglądanie filmów na YouTube, przeglądanie social mediów czy rozmowy, wbudowane głośniki w zupełności wystarczają.

Sytuacja zmienia się po podłączeniu dobrych słuchawek przez Bluetooth – dzięki obsłudze kodeków aptX HD i LDAC jakość dźwięku stoi już na bardzo wysokim poziomie. To jednak standard w tej półce cenowej, przynajmniej w urządzeniach opartych na układach Qualcomma.

Do mikrofonów również nie mam żadnych zastrzeżeń – zarówno podczas rozmów telefonicznych, jak i nagrywania wideo dźwięk był czysty i dobrze zbierany, co w połączeniu z solidnym zapleczem komunikacyjnym sprawia, że Nothing Phone (3a) i (3a) Pro wypadają w tej kwestii naprawdę dobrze.

Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Czas pracy

Przed testami Nothing Phone (3a) i (3a) Pro największe oczekiwania miałem wobec ich czasu pracy na baterii. Słyszałem wiele pozytywnych opinii od znajomych, którzy twierdzili, że świetna optymalizacja nakładki systemowej znacząco wydłuża działanie smartfonów Nothing. I – cóż – źle nie jest, często jest wręcz bardzo dobrze, ale niestety w moim przypadku wyniki nie były zbyt powtarzalne.

Nie wiem, czy to kwestia wczesnej wersji oprogramowania, czy mojego stylu użytkowania (choć wydaje mi się on dość standardowy), ale czas pracy na baterii był u mnie dość losowy – i to na obu testowanych modelach. Pełne 5 godzin, 10 godzin i 15 minut, 4 godziny i 45 minut, 8 godzin i 15 minut, 4 godziny i 15 minut SoT (Screen on Time) – różnice są naprawdę duże, mimo że sposób użytkowania smartfonów wydawał mi się bardzo podobny.

Oczywiście, w przypadkach najlepszych wyników ratowałem się trybem oszczędzania energii i większość czasu spędzałem korzystając z Wi-Fi, ale nie spodziewałem się aż takich wahań w czasie pracy. To niestety nie budowało mojego zaufania do tego smartfona – po ponad dwóch tygodniach testów nadal nie potrafię przewidzieć, jak długo urządzenie wytrzyma na jednym ładowaniu, gdy rano odłączę je od prądu. Wiem jedynie, że bez problemu przetrwa cały dzień, ale co dalej – to już czysta loteria.

Nie czułbym się komfortowo, licząc na to, że telefon wytrzyma półtora czy dwa dni bez ładowania. Teoretycznie jest to możliwe, ale nie mam pewności, czy dałoby się to osiągnąć, dostosowując swój styl użytkowania. Czasami mam wręcz wrażenie, że sposób, w jaki używam Nothing Phone (3a), nie ma większego wpływu na długość jego działania na baterii. Trzeba jednak przyznać, że ponad 4 godziny SoT przy intensywnym użytkowaniu na sieci 5G (bez łączenia się z Wi-Fi) to solidny wynik, choć nie rekordowy.

Nieco rozczarowuje natomiast prędkość ładowania. 50 W przy baterii 5000 mAh sugerowało w mojej głowie, że pełne naładowanie zajmie nieco ponad godzinę (podobną wartość deklaruje też producent). W praktyce trwało to jednak aż półtorej godziny – i to przy użyciu mojej prywatnej ładowarki 100 W. Inne smartfony o podobnych parametrach ładowały się znacznie szybciej (np. recenzowany przeze mnie niedawno Asus Zenfone 12 Ultra).

Nie wiem, czy to kwestia „nielubienia się” Nothing Phone z moją ładowarką (choć testowałem też ładowarkę 65 W i wyniki były podobne), czy może inny problem. W połączeniu z brakiem bezprzewodowego ładowania oraz chaotycznym czasem pracy, jest to dla mnie największa wada Nothing Phone (3a) i (3a) Pro. Choć warto zaznaczyć, że pomimo tej „losowości”, smartfony wciąż długo wytrzymują na baterii, a czas ładowania – choć dłuższy, niż bym chciał – nadal pozostaje akceptowalny.

Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Zabezpieczenia biometryczne

W recenzowanych Nothing Phone’ach znajdziemy czytnik linii papilarnych w ekranie, który wydaje się głównym sposobem odblokowywania urządzenia. Osobiście nie jestem fanem tego umiejscowienia (choć niewiele bardziej preferuję inne rozwiązania – dla mnie zaawansowany skan twarzy jest najwygodniejszą opcją zabezpieczenia smartfona).

Trzeba jednak przyznać, że Nothing zastosowało tutaj skaner naprawdę wysokiej jakości. Bardzo rzadko smartfon prosił mnie o ponowne przyłożenie palca, dzięki czemu pierwszy raz od dawna nie musiałem w recenzowanym smartfonie z Androidem konfigurować odblokowywania twarzą.

W ramach testów sprawdziłem jednak i odblokowywanie urządzenia twarzą i to działało na takim samym poziomie, co i w każdym innym smartfonie bez zaawansowanego skanera z przodu – szybko, dość celnie, choć czasem musiałem zbliżyć telefon do twarzy, gdy warunki oświetleniowe były gorsze.

Aparaty w Nothing Phone (3a) Pro

Tutaj wyjątkowo chcę się najpierw skupić wyłącznie na jednym modelu – Nothing Phone (3a) Pro, który pod względem możliwości fotograficznych jest znacznie ciekawszym smartfonem. Jednak, spokojnie, później zestawimy go także z podstawowym wariantem Nothing Phone (3a).

Aparat główny

Gdyby coś z Nothing Phone (3a) Pro miało aspirować do miana flagowca, to prawdopodobnie byłyby to możliwości fotograficzne – tak przynajmniej widzi to producent, który na stronie sklepu chwali się cytatem z jednej z recenzji: „A flagship trio of cameras, but without the flagship price”. I, rzeczywiście, na papierze aparaty recenzowanego smartfona zapowiadają wiele – 50-megapikselowa matryca, obiektyw peryskopowy, optyczna stabilizacja, wsparcie AI, ultraszybki autofocus… ale jak to wygląda w rzeczywistości?

Główne oczko to 50-megapikselowa matryca Samsunga, na której wykonamy „tradycyjne” zdjęcia, a także te na podwójnym zbliżeniu. To, co przede wszystkim zasługuje na pochwałę, to optyczna i cyfrowa stabilizacja na bardzo wysokim poziomie, a także szybki autofocus – rzeczywiście, moim zdaniem, to ostatnie na iście flagowym poziomie, pokonując w tym względzie nawet dużo droższe smartfony, jak choćby testowany ostatnio przeze mnie Asus Zenfone 12 Ultra.

Ostrzenie zdjęć jest super szybkie i robi niemałe wrażenie, bardzo pomagając w robieniu zdjęć. Szczegółowość stoi na bardzo wysokim poziomie, kolory są naturalne i nie są przesycone, a przestrzeń tonalna nie pozostawia miejsca na narzekania. To po prostu bardzo solidny aparat, który z powodzeniem mógłby się znaleźć w sporo droższym smartfonie.

Największe wrażenie robi natomiast drugie oczko – teleobiektyw z peryskopem. To rzadko spotykana cecha w średniopółkowych smartfonach, a już na pewno o takiej jakości. Optyczne, trzykrotne zbliżenie, wykonuje bardzo dobrej jakości zdjęcia, o wysokiej szczegółowości i świetnych kolorach.

Również sześciokrotny zoom daje radę, ciągle zachowując wysoką ilość detali i dobrą ogólną jakość zdjęć. Tu jestem przekonany, że takiego obiektywu może pozazdrościć Nothing niejeden tegoroczny flagowiec.

Tryb portretowy, zarówno w głównym oczku aparatu, jak i w peryskopie, również spisuje się bardzo dobrze, dokładnie rozmazując tło zdjęcia. Szczególnie dobrze wypadają zdjęcia na potrójnym przybliżeniu, co nie dziwi, bo to ogniskowa najlepiej współpracująca z portretami. Średniopółkowe korzenie smartfona widać przede wszystkim po zmroku i w nocy, gdzie aparaty radzą sobie nieco gorzej niż flagowce, ale nadal nie można powiedzieć, by fotografie były złej jakości.

Najgorzej z całego trio wypada aparat ultraszerokokątny, który wyraźnie ma problemy z dotrzymaniem tempa reszcie. Zdjęcia są bardzo zaszumione, nieco wyprane z kolorów, a gdy tylko zrobi się ciemniej, jakość fotografii drastycznie spada. Widać, że mamy tu do czynienia z jedynie 8-megapikselową matrycą, raczej z niższej półki. W pogodne dni, gdy chcemy złapać więcej w kadrze, warto po niego sięgnąć – ja jednak często łapałem się na tym, że widząc coś interesującego do sfotografowania, od razu planowałem unikać najszerszego obiektywu, szukając „węższych” kadrów.

Poniżej zdjęcia z różnych obiektywów i stylów, po delikatnej obróbce we wbudowanej aplikacji galerii:

Tryb makro

Dodatkową zaletą obiektywu peryskopowego jest tryb makro. Sam nie jestem wielkim fanem tego typu zdjęć, głównie z powodu ich przeciętnej jakości w smartfonach, co sprawia, że nie można z tej funkcji wycisnąć zbyt wiele. Jednak Nothing Phone (3a) Pro udowadnia, że gdy tryb makro jest dodany z większym napracowaniem, to może mieć on sens.

Zdjęcia wykonane w tym trybie wyróżniają się solidnym przybliżeniem (3-krotnym lub 6-krotnym), ale przede wszystkim cechują się wysoką jakością. Detale jest dużo, a kolory są żywe, co sprawia, że finalny efekt może pozytywnie zaskoczyć – może być to więc naprawdę fajny bajer, chociażby dla najmłodszych.

Wideo

Nieco gorzej wypadają możliwości wideo. Obraz jest co prawda szczegółowy w jakości 4K, kolory żywe (ale nie przesadzone), a stabilizacja naprawdę daje radę, jednak niestety musimy zapomnieć tu o 60 klatkach na sekundę. Obniżając jakość do 1080p i 60 FPS, uzyskujemy już oczekiwaną płynność, ale niestety jakość obrazu nie jest już tak szczegółowa jak w 4K, przez co sporo tracimy. Co gorsza, płynne przełączanie się pomiędzy wszystkimi obiektywami podczas nagrywania jest możliwe tylko w rozdzielczości 1080p30 – w wyższych jakościach nie mamy dostępu do ultraszerokokątnego aparatu.

W przypadku przedniej kamery także musimy podjąć decyzję, czy wolimy 4K30 czy 1080p60. W tej sytuacji jakość jest podobna, więc osobiście polecałbym wybór drugiej opcji. Do wbudowanych mikrofonów nie mam większych uwag – nagrywany głos jest wyraźny i dobrej jakości, porównywalny z innymi smartfonami z tej półki cenowej.

Różnicę fotograficzne pomiędzy Nothing Phone (3a) i (3a) Pro

Jak na tle wersji Pro wypada podstawowa „trójka” Nothing? Gorzej – to na pewno, ale nadal nie ma się czego wstydzić na tle innych średniopółkowych smartfonów. Główny obiektyw spisuje się dobrze i całkiem nieźle dotrzymuje kroku modelowi (3a) Pro, choć mam wrażenie, że w podstawowej wersji autofokus działa odczuwalnie wolniej. Mimo to różnice nie są na tyle duże, by uznać je za przepaść – zdjęcia z głównego aparatu wciąż prezentują solidny poziom i większość użytkowników powinna być zadowolona z ich jakości.

Nothing Phone (3a):

Nothing Phone (3a) Pro:

Największa różnica to oczywiście teleobiektyw – zamiast peryskopu mamy tutaj standardowy obiektyw z dwukrotnym zoomem optycznym. I to widać, zarówno w mniejszym przybliżeniu, jak i ogólnie w niższej jakości zdjęć. Nie oznacza to jednak, że aparat jest bezużyteczny – wciąż stanowi dobre uzupełnienie głównego obiektywu i sprawdza się w fotografiach portretowych oraz w innych sytuacjach. Niestety, nocne zdjęcia wychodzą tutaj zauważalnie gorzej.

Maksymalne przybliżenie w przypadku modelu (3a) wynosi 30x, a w (3a) Pro – 60x. Raczej traktowałbym je jako ciekawostkę, bo przy wyższych wartościach (powyżej 10x) bardziej mamy do czynienia z akwarelowymi obrazami niż ze zdjęciami ;).

Nothing Phone (3a):

Nothing Phone (3a) Pro:

Jeśli chodzi o ultraszerokokątną kamerę, nie dostrzegłem znaczących różnic między obiema wersjami – prawdopodobnie mamy do czynienia z tym samym modułem. Jakość jest przeciętna, najniższa spośród całego zestawu aparatów, zwłaszcza w słabym oświetleniu. Mimo to w niektórych sytuacjach, jak chociażby fotografia architektury, warto sięgnąć po ten obiektyw. Warto też dodać, że Nothing Phone (3a), z racji braku peryskopowego teleobiektywu, nie oferuje trybu makro.

Nothing Phone (3a):

Nothing Phone (3a) Pro:

W kwestii wideo oba modele oferują podobną jakość nagrań, choć – ponownie – mam wrażenie, że wersja Pro lepiej radzi sobie z ostrzeniem obrazu. Nothing Phone (3a) Pro może się również pochwalić wyższą rozdzielczością nagrywania filmów przednim aparatem – 4K 30 fps vs. 1080p 60 fps w podstawowym (3a). Jeśli natomiast chodzi o główne aparaty, dostępne tryby nagrywania pozostają identyczne w obu modelach.

Przedni aparat

Jedyną przewagę wersji podstawowej (3a) nad modelem Pro w kwestii fotografii dostrzegam w przednim aparacie. Co prawda ma on niższą rozdzielczość i finalnie robi nieco gorszej jakości zdjęcia, ale wyróżnia się jedną kluczową cechą – zauważalnie szerszym polem widzenia. Dzięki temu w kadrze zmieści się więcej osób lub elementów, co moim zdaniem jest znacznie ważniejsze niż kilka dodatkowych megapikseli.

Nothing Phone (3a):

Nothing Phone (3a) Pro:

Aplikacja foto

Ostatnie potknięcie producenta dotyczy aplikacji aparatu. O ile cały system, jak już wspomniałem, działa naprawdę płynnie i trudno mieć do niego większe uwagi, tak sama aplikacja do robienia zdjęć i nagrywania filmów sprawia wrażenie ociężałej.

Przełączanie między obiektywami trwa dłużej, niż bym sobie tego życzył, a w niektórych momentach widoczne jest wyraźne klatkowanie – co z pewnością nie pomaga przy fotografowaniu dynamicznych scen.

Na plus zdecydowanie wypada natomiast wygląd i układ interfejsu – wszystko znajduje się na swoim miejscu, a do większości kluczowych ustawień fotograficznych można dostać się w zaledwie kilka kliknięć. Bardzo spodobał mi się też wybór gotowych stylów zdjęć z predefiniowanej listy (do której można dodawać własne ustawienia). Co ważne, nie ograniczają się one jedynie do zmiany kolorystyki, ale wpływają także na ogniskową czy ekspozycję. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie mają czasu lub ochoty na ręczne eksperymentowanie z obiektywami i filtrami, a mimo to chcą robić ciekawsze, bardziej wyróżniające się zdjęcia.

Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Podsumowanie

We wstępie wyraziłem swoje wątpliwości co do kolejności premier smartfonów Nothing. Wprowadzenie na rynek modeli ze średniej półki przed flagowcem to dość nietypowy ruch, dlatego zastanawia mnie, czy producentowi ostatecznie się to opłaci. Co jednak najciekawsze – po ponad dwóch tygodniach testów Nothing Phone (3a) i Nothing Phone (3a) Pro muszę przyznać, że tegoroczny flagowiec tej marki… przestał mnie interesować. „Średniaki” okazały się na tyle dopracowane i opłacalne, że sam chętnie postawiłbym na jeden z nich.

Oczywiście premierę flagowego Nothing Phone będę śledził, ale gdybym dziś wybierał nowy smartfon z Androidem, bez wahania postawiłbym na Nothing Phone (3a) Pro, zamiast czekać na droższy model. Osobom z nieco mniejszym budżetem, które nie przykładają aż takiej wagi do fotografii, zdecydowanie poleciłbym podstawową wersję (3a). Poza brakiem eSIM i nieco słabszym zestawem aparatów, oferuje ona niemal identyczne doświadczenie co wariant Pro – a same aparaty i tak wypadają świetnie jak na średnią półkę.

Oczywiście, zarówno Nothing Phone (3a), jak i (3a) Pro, nie mają topowego procesora, brakuje im bezprzewodowego ładowania, a w słabszych warunkach oświetleniowych aparaty nie dorównują flagowcom Samsunga czy Apple. Ale w tej cenie trudno traktować to jako istotną wadę. W zamian dostajemy bowiem atrakcyjny design, fenomenalne wyświetlacze, uniwersalne aparaty (szczególnie w wersji Pro!) oraz solidną – choć dla mnie nieco nieprzewidywalną – baterię.

Do pełni szczęścia zabrakło mi jedynie szybszej pamięci. UFS 2.2 może na razie nie sprawia problemów, ale obawiam się, że z czasem stanie się największym ograniczeniem tych smartfonów. Szkoda, że producent nie zdecydował się przynajmniej na UFS 3.1.

Mimo tej niedogodności trudno nie ocenić najnowszych smartfonów Nothing bardzo pozytywnie. To kolejna świetna generacja urządzeń, która pokazuje, że nawet w czasach, gdy rynek smartfonów stał się nieco przewidywalny, wciąż jest miejsce na odrobinę świeżości – zarówno w designie, jak i podejściu do oprogramowania. A wszystko to w atrakcyjnej cenie i z 3-letnim wsparciem dla dużych aktualizacji systemowych.

recenzja-nothing-phone-3a-3apro-tabletowo-pura
Nothing Phone (3a) i (3a) Pro
Nothing Phone (3a) i (3a) Pro to...
...świetne smartfony ze średniej półki, które wyróżniają się fenomenalnym wyświetlaczem, solidną baterią i atrakcyjnym designem. Do tego dochodzą bardzo dobre aparaty, które – zwłaszcza w wersji Pro – oferują zaskakująco szerokie możliwości fotograficzne. Całość dopełnia oryginalna i dobrze zoptymalizowana nakładka systemowa, która sprawia, że korzystanie z tych urządzeń to czysta przyjemność. Mimo kilku drobnych niedoskonałości, Nothing ponownie dostarcza smartfony, które w swojej kategorii cenowej są jednymi z najciekawszych wyborów.
JAKOŚĆ WYKONANIA
8.5
DESIGN
9
EKRAN
9
APARATY
8
WYDAJNOŚĆ
7.5
BATERIA
8
Zalety
W pełni zadowalająca wydajność i bardzo wysoka kultura pracy
Fenomenalny i duży wyświetlacz
Jak to u Nothing - oryginalny, przykuwający wzrok design
Solidna, choć czasem nieco "chaotyczna" bateria
Wysokiej jakości wykonanie
Uniwersalne aparaty, o bardzo dobrej jakości jak na tę półkę cenową (w szczególności w wersji Pro!)
Świetny aparat peryskopowy w (3a) Pro
Aktualny Android z obietnicą 3 lat wsparcia dużymi aktualizacjami
Atrakcyjny stosunek cena/jakość
Wady / braki
pamięć w standardzie UFS 2.2
dość mocno odstająca wyspa na aparaty (w szczególności w wersji Pro)
dość przeciętny aparat ultraszerokokątny
Brak eSIM w podstawowej wersji
na upartego - "tylko" wodoszczelność na poziomie IP64
brak ładowania bezprzewodowego
brak slotu kart microSD
8.5
Ocena