Recenzja Logitech MX Anywhere 3 – czy da się ulepszyć coś niemal idealnego?

Minęły ponad dwa lata, odkąd na łamach Tabletowo opublikowana została recenzja mobilnego gryzonia Logitech MX Anywhere 2S. Niemal idealna mysz do zastosowań biurowych doczekała się modelowej kontynuacji. Czy Logitech MX Anywhere 3 będzie godnym następcą rewelacyjnego poprzednika?

Na samym początku pragnę zaznaczyć, że planuję oceniać model Logitech Anywhere 3 niemal wyłącznie przez pryzmat swojej klasy. Nie pokuszę się tu oczywiście o żadne porównania do myszy gamingowych, mam tu na myśli również trochę bardziej… wewnętrzną konkurencję?

Na przestrzeni ostatnich dwóch lat spędziłem dziesiątki godzin z Logitech MX Anywhere 2S i tysiące godzin z Logitech MX Master 2S. Znacznie bardziej zaprzyjaźniłem się przy tym z większym, nieco bardziej stacjonarnym bratem, jednak w tej recenzji chciałbym wyzbyć się tego przekonania i porównywać mysz wyłącznie do podobnych konstrukcji, w tym poprzednika.

Na samym końcu postaram się też zastanowić czy warto przesiadać się z Logitech MX Anywhere 2s na Logitech MX Anywhere 3. No, ale do tego dojdziemy z czasem.

Logitech MX Anywhere 3 kupicie w Media Expert

Logitech MX Anywhere 3

Specyfikacja i zestaw sprzedażowy

  • wymiary: 100,5 x 65 x 34,4 mm,
  • waga: 99 g,
  • odbiornik Unifying: 18,4 x 14,4 x 6,6 mm; 2 g,
  • czujnik: Darkfield o wysokiej precyzji, wartość nominalna 1000 dpi, rozdzielczość 200-4000 dpi ze skokiem do 50 dpi,
  • akumulator: do 70 dni pracy na jednym naładowaniu, 500 mAh, wykonany w technologii Li-Po, jednominutowe szybkie ładowanie wystarcza na trzy godziny użytkowania,
  • diody LED: jedna do sprawdzania stanu akumulatora, trzy diody funkcji Easy-Switch,
  • przyciski: 6 przycisków, funkcja gestów, kółko przewijania Magspeed.

Cena w momencie publikacji recenzji: 379 złotych (399 złotych na stronie producenta).

Szybkie porównanie specyfikacji technicznej z poprzednikiem sprowadza się w zasadzie do drobnostek gabarytowych oraz jednego ograniczenia funkcji. Uwagę zwraca fakt, że sama myszka jest nieznacznie większa (pomijalnie dłuższa i niecałe 3,5 mm szersza, choć przy tym 7 g lżejsza), podobnie urósł zresztą odbiornik Unifying.

W recenzji Logitech MX Anywhere 2s zwracałem uwagę na fakt, że odbiornik Unifying jest najmniejszym tego typu, z jakim miałem do czynienia, czego niestety nie można powiedzieć o tym modelu. Wiem, że to drobnostka, ale odnotowuję ją z pewnym żalem – dongle USB nadal nie jest jakoś przerośnięty, ale już nie wtapia się aż tak dobrze w naszego laptopa. Oczywiście warto zapamiętać, że z myszki możemy korzystać również za pośrednictwem Bluetooth.

Porównanie odbiorników Logitech Unifying

Druga uwaga zasługuje już na wyraźne odnotowanie – w przypadku modelu Logitech Anywhere 3 możemy zapomnieć o pochylaniu kółka myszy na boki, co niejako odbiera nam dwa przyciski.

A co z uwagami technicznymi, których w specyfikacji technicznej się nie dopatrzymy? Gniazdo microUSB zostało zastąpione przez port USB typu C (uff, nareszcie), a kółko myszy zostało wykonane z metalu i teraz jest elektromagnetyczne. No, ale tego wrócimy przy okazji wrażeń z użytkowania.

Szybki rzut oka na pudełko – to nieznacznie różni się kosmetycznie, zaś sam zestaw sprzedażowy jest niezmienny, choć nieco odświeżony. W związku z tym w pudełku znajdziemy samą mysz Logitech MX Anywhere 3, odbiornik Unifying, krótki kabel USB typu C oraz trochę dokumentacji. Niezmiennie od dwóch lat nieco ubolewam, że Logitech nie pomyślał o żadnych etui – ta seria to myszki zdecydowanie mobilne.

O różnicach względem poprzednika słów kilka

Jak już wspomniałem, moją uwagę zwrócił mniejszy odbiornik Unifying. Ten nadal jest naprawdę mały i trudno tutaj mówić o jakichś przeszkodach w użytkowaniu, ale prezentuje się gorzej i, choć różnica jest naprawdę niewielka, to łatwiej o niego „zahaczyć”.

Niemniej, zostawmy już tego dongle’a – powiem jeszcze tylko, że to najprawdopodobniej dokładnie ten sam Unifying, co w przypadku modelu Logitech MX Vertical. Podobnie, jak kabel USB typu C – zresztą, nie ma w tym nic dziwnego.

Bardzo cieszę się, że w tym przypadku mamy do czynienia z portem USB typu C. Myszkę, podobnie jak poprzednika, trzeba ładować niezmiernie rzadko – nie miałem okazji gościć MX Anywhere 3 na biurku przez tyle czasu, ale deklarowane 70 dni wydaje się być jak najbardziej realistyczne. Pozostańmy nawet przy ostrożnych dwóch miesiącach.

Osobiście mam już coraz mniej sprzętów na microUSB i zdarza się tak, że gdzieś na wyjeździe nie mam przewodu o tym standardzie ze sobą. Zawsze mam jednak USB typu C, a więc świadomość, że myszkę doładuję bez żadnego problemu bez względu na miejsce, gdzie aktualnie jestem, zdaje się być dużą zaletą.

Wyraźnie widać, że różnią się nie tylko porty, ale również sposób ich umiejscowienia

Skoro już przy ładowaniu jesteśmy, to warto zwrócić uwagę, że w przypadku modelu MX Anywhere 3 gniazdo zostało umieszczone w drobnej „wnęce”, a nie zaś na płaskim, wystającym elemencie. Pozytywnie wpływa to na sam wygląd myszki, a przy tym miejsca na przewód pozostawiono na tyle dużo, że żadna wtyczka nie powinna stanowić kłopotu.

Pozwolę sobie w tej sekcji pominąć dosyć oczywiste, choć subtelne, różnice jeśli chodzi o wzornictwo. Warto jednak skupić uwagę na kilku sprawach. Na początku przypomnę o braku przechylaniu kółka myszy. Teoretycznie uwagę zwraca też fakt, że LPM oraz PPM są ze sobą połączone – w przypadku poprzednika pozostawiono pomiędzy nimi nieklikalną przerwę na szerokość kółka myszy.

No właśnie, kółko myszy. Szczerze mówiąc, to ono wydaje się być największą nowością w Logitech MX Anywhere 3. Klasyczne kółko do przewijania (choć i tak nietypowe, bo z funkcją SmartShift) wyposażono w stalowe, elektromagnetyczne kółko. Czy są jakieś różnice?

Zdecydowanie – przede wszystkim wyczuwalne jest to, że klik jest „magnetyczny”, a nie „mechaniczny”, a przy tym możemy regulować opór, jaki stawia nam kółko przy przewijaniu w trybie zapadkowym. Wrócimy do tego na chwilę jeszcze w sekcji dotyczącej samego użytkowania.

Umiejscowienie logo producenta również się zmieniło

Poza sprawami, które widać na pierwszy rzut oka, chciałbym zwrócić uwagę na pewną drobnostkę. Logitech MX Anywhere 3 jest… znacznie lepiej wyważona. Co prawda nie czuć tutaj różnicy w gramach, ale w przypadku poprzednika wyraźnie czuć, że większość masy pochodzi z tylnej części myszy, reszta jest zaś wyłącznie lekką konstrukcją.

Nowszy model ma dla odmiany środek ciężkości gdzieś na środku i ten jest znacznie lepiej rozłożony. Powiem szczerze – przed bezpośrednim porównaniem zupełnie tego nie zarejestrowałem, ale tę subtelną zmianę oceniam na plus.

Wzornictwo i jakość wykonania

Logitech MX Anywhere 3 dostępny jest w trzech wariantach kolorystycznych – blado szarym, grafitowym oraz różowym. Do mnie trafił ten pierwszy, a na zdjęciach możecie zobaczyć poprzednika w grafitowym wydaniu.

Logitech MX Anywhere 3 jest, zgodnie z założeniem, myszką drobną, symetryczną i mało dopasowaną do dłoni – zresztą, trudno używać jej w chwycie innym niż fingertip grip. Nie da się więc traktować jej jako myszy ergonomicznej i do długiej pracy polecałbym sięgnięcie po coś innego – chociażby jakiegoś przedstawiciela serii MX Master (choć po recenzji modelu MX Master 2S graficy i architekci zwracali uwagę w komentarzach, że taki model też potrafi przysporzyć zespołu cieśni nadgarstka).

Logitech MX Anywhere 3

Wzornictwo zostało nieco odświeżone, a charakterystyczne trójkąty zostały zastąpione… gumową falą? Myszka przyjemnie trzyma się w dłoni, a to wyprofilowanie poprawia chwyt, ale powiem Wam szczerze, że chyba wolałem styl poprzednika (nie tylko ze względu na kolor). Niemniej, ogólne wrażenie płynące ze wzornictwa Logitech MX Anywhere 3 to… subtelność?

Producent zrezygnował z charakterystycznych ramek okalających urządzenie i postawił na coś znacznie bardziej jednolitego, choć tu i ówdzie pojawiają się srebrne wstawki. Zresztą, zerknijcie sami jak prezentuje się Logitech MX Anywhere 3 w porównaniu do poprzednika.

Pozwólcie, że zwrócę Waszą uwagę na fakt, że plastik jest nieco inny – bardziej matowy i jakby lekko gumowany. Nawet nie do końca nie gumowany, a jakby bardziej… delikatny, aksamitny? Trudno ująć to w słowach, ale tę delikatną zmianę warto odnotować na plus.

Logitech MX Anywhere 3
Niestety, w takiej wersji kolorystycznej wszelkie zabrudzenia rzucają się w oczy momentalnie

Żadnych zastrzeżeń nie mam do jakości wykonania – plastik bardzo dobrze się prezentuje i – ku mojemu zaskoczeniu – niemal w ogóle nie zbiera odcisków palca – barwa niestety sprawia, że wszelkie drobinki brudu są widoczne od razu. Poczucia premium dodaje metalowe kółko myszy – nie tylko korzysta się z niego dobrze, ale z jakiegoś powodu poczucie stalowego zimna zawsze przypomina, że korzystamy z myszki z najwyższej półki.

Po kilku tygodniach w zasadzie jedynym elementem, po którym jakkolwiek widać zużycie, są ślizgacze. Tak naprawdę te nie oberwały zbyt mocno, jednak zwróciłem uwagę, że są sporo mniejsze niż te zastosowane w przypadku modelu MX Anywhere 2S. Myszka jednak ma bardzo dobry ślizg po niemal kazdej powierzchni, trudno więc traktować to jako przytyk – raczej obserwację porównawczą.

Logitech MX Anywhere 3 vs. Logitech MX Anywhere 2s - ślizgacze

Oprogramowanie, czyli Logitech Options

Pozwólcie, że w tej części odeślę Was do recenzji Logitech MX Anywhere 2S, jeśli chodzi o bazową funkcjonalność oprogramowania. Oczywiście wszystkie funkcje możecie podejrzeć na poniższych zrzutach ekranu, a my skupmy się na nowościach. Pozwolę sobie przypomnieć tylko o przycisku gestów i funkcji Logitech Flow, która umożliwia obsługę kilku komputerów przy pomocy jednej myszy.

Logitech MX Anywhere 3

Największych zmian uświadczymy w zakładce Wskazywanie i przewijanie. Obok Szybkości wskaźnika, Płynnego przewijania i Kierunku kółka przewijania pojawiło się bowiem kilka nowości.

Po pierwsze, możliwość włączenia Przewijania w poziomie – poprzez przytrzymanie przycisku bocznego oraz obracanie kółka możemy niejako „zastąpić” drugie kółko oferowane przez modele z rodziny MX Master. Oprócz tego, możemy korzystać z funkcji SmartShift oraz regulować jej czułość, podobnie jak miało to miejsce w przypadku modelu MX Master 2s.

Ustawić możemy również Ustalony tryb kółka przewijania, który dezaktywuje się w przypadku funkcji SmartShift – nie widzę sensu takiego działania, bo to nie tylko bardzo wygodne i praktyczne, ale jednocześnie ręczne przełączanie między trybem zapadkowym a płynnym pozbawia nas jednego z przycisków.

Największą uwagę zwraca jednak możliwość regulacji siły przewijania. Powiem szczerze, że to zrobiło na mnie spore wrażenie, choć użyteczność suwaka jest dyskusyjna – jednak to on udowadnia nam, czym jest elektromagnetyczne kółko.

Okazuje się bowiem, że możemy w bardzo szerokim zakresie regulować opór, jaki stawia nam kółko myszy w trybie zapadkowym. Wybierać możemy od twardego, męczącego wręcz skoku, aż po delikatny, ledwie wyczuwalny feedback.

Warto nadmienić, że w istocie czuć, że kroki są niejako ustalane przez magnes – skok jest nieco inny, jakby mniej mechaniczny. Czy to game changer? Cóż, jeśli jesteście wybredni pod kątem mocy skoku, to tak – na co dzień uwagę zwraca głównie to, że kółko myszy jest ciche. Magspeed jest zdecydowanie najlepszym kółkiem, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia.

Logitech MX Anywhere 3

Doskonale pamiętam, że Logitech MX Anywhere 2s również oferowało zmianę przypisanych akcji do poszczególnych aplikacji, ale czy wtedy producent preinstalował sugerowane propozycje ustawień dla przeglądarek i aplikacji biurowych? Wydaje mi się, że nie, ale być może wyprowadzicie mnie z błędu – a może Logitech Options zaczął to robić „w międzyczasie”?. Zresztą, to zmiana w zasadzie kosmetyczna – w końcu możliwość personalizacji ustawień jest po to, żeby ustawić wszystko pod swoje widzimisię.

Codzienne użytkowanie

Komfort użytkowania oferowania przez myszkę jest taki, jak można byłoby się spodziewać, czyli… niewybitny. Trudno jednak traktować to jako wadę – tego typu konstrukcja celowo nie jest przerośnięta i nie wypełnia całej dłoni. Zresztą, miałem ostatnio okazję korzystać trochę z Apple Magic Mouse i… z uśmiechem na twarzy wróciłem do MX Anywhere 3. W swojej lidze, myszka jest bardzo wygodna – trzeba tylko mieć na względzie, że z ergonomią nie ma to zbyt wiele wspólnego.

Nie chcę nadmiernie powielać tego, o czym pisałem przy okazji poprzednika, ale parę słów na temat użytkowania powiedzieć muszę. Warto zwrócić uwagę na fakt, że przyciski główne są relatywnie głośne i uważam – podobnie jak dwa lata temu – że w myszce o przeznaczeniu mobilnym warto byłoby pomyśleć o trochę dyskretniejszych przełącznikach.

Logitech MX Anywhere 3

Zdecydowaną różnicą względem poprzednika jest kółko myszy, z którego korzysta się po prostu bajecznie. Warto jednak mieć na względzie, że… to tylko kółko myszy – tak naprawdę dokonujemy przeskoku z czegoś wygodnego na coś wygodnego i „bajeranckiego”. Warto jednak odnotować, że MX Anywhere 3 obsługuje automatyczne przełączanie z trybu zapadkowego na przewijanie płynne, a tego mobilny poprzednik nie potrafił.

Żadnych zastrzeżeń nie mam też do sensora ani do czasu pracy na baterii – te aspekty urządzenia to klasa sama sobie i obrosły wręcz legendą, której nie chcę powtarzać tu po raz kolejny. W celu dokładniejszego opisu odnośnie tego, że myszki MX Anywhere działają naprawdę anywhere, zapraszam do recenzji modelu 2s.

Podsumowanie: czy warto wymienić MX Anywhere 2S na MX Anywhere 3?

W podsumowaniu tej recenzji chciałbym przede wszystkim skupić się na tym czy warto wymienić MX Anywhere 2S na MX Anywhere 3. Odpowiedź jest prosta i, jak to często w przypadku tego typu ewolucji bywa, dosyć bolesna. Jeśli poprzednik jest jeszcze w pełni sprawy, to – moim zdaniem – nie warto, bowiem usprawnień wcale nie ma tak dużo – no, chyba, że kółko myszy lub przesiadka na nowsze gniazdo ładowania jest dla kogoś aż tak istotna.

Co gorsza, jeśli ktoś mnie zapyta czy lepiej kupić MX Anywhere 2s, czy MX Anywhere 3, to z drobnym wahaniem odpowiem, że… być może tego starszego. Tylko z powodów ekonomicznych, więc odpowiedź jest jednoznaczna, jeśli cena nie gra roli. Niemniej, skoro za bardzo dobry produkt można zapłacić 299 złotych, a za nieco lepszy 379 złotych, to… warto rozważyć tę oszczędność.

Logitech MX Anywhere 3

Mimo wszystko nie da się ukryć, że MX Anywhere 3 jest pewną ewolucją względem poprzednika. Trochę odświeżony został design (czy na lepsze – kwestie sporna), zastosowany plastik wydaje się być kapkę milszy, całość jest lepiej wyważona, gniazdo microUSB zastąpiono nowszym USB typu C (nareszcie!), a kółko stało się bardzo nowoczesnym i gadżeciarskim tworem. Nie zabrakło drobnej wady w zamian za te wszystkie zalety – brak możliwości przechylania kółka myszy dla wielu może okazać się bolesny.

Wszystkie przyjemne ewolucje (i jeden krok wstecz) sprawiają, że trudno mi ocenić Logitech MX Anywhere 3 inaczej niż model Logitech MX Anywhere 2s. Obie myszki nieco się różnią, ale co do zasady mamy do czynienia z nowszą, nieco poprawioną ewolucją bardzo solidnego modelu.

Nie dziwię się, że producent zdecydował się na ten ruch, ale z drugiej strony trzeba powiedzieć to głośno – warto rozważyć oszczędzenie kilkudziesięciu złotych, zwłaszcza, jeśli nie pociąga was metalowe, elektromagnetyczne kółko myszy.

Choć muszę przyznać, że… przeskok „w dół” na zwykłe kółko jest dużo bardziej bolesny, niż mógłbym się spodziewać – na swój pokrętny sposób, Magspeed uzależnia.

Recenzja Logitech MX Anywhere 3 – czy da się ulepszyć coś niemal idealnego?
Wnioski
Zalety
jakość wykonania
wzornictwo
przemyślane ułożenie przycisków
niezakłócona niczym praca bezprzewodowa, zarówno przez odbiornik USB, jak i Bluetooth
obsługa trzech urządzeń
Logitech Flow
metalowe, innowacyjne kółko myszy Magspeed
USB typu C - nareszcie!
Wady
niewymienny akumulator i konieczność jego sporadycznego ładowania (przypominam - dwa miesiące pracy ;))
zgodnie z tradycją - brak futerału
cena mogłaby być niższa... jak zawsze ;)
brak przechylania kółka myszy (mniej przycisków względem poprzednika)
lista zmian względem poprzednika nie jest AŻ TAK długa
8
Ocena