Gdy w zeszłym roku testowałem dla Was tablet Huawei MatePad Pro 13.2, mój największy zachwyt stanowił jego świetny ekran. Producent świeżo zaprezentował kolejną generację tego modelu, a ja z pewną dozą zaciekawienia podszedłem do jego testu, zadając sobie pytanie: co udało się ulepszyć. A i owszem, coś się udało, zaś ten świetny ekran, z pewnego powodu, stał się teraz jeszcze lepszy.
Specyfikacja techniczna Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition (2025):
- wyświetlacz 13,2″ Flexible OLED, rozdzielczość 2880 x 1920 pikseli, częstotliwość odświeżania 30 – 144 Hz, jasność do 1000 nitów, HDR Vivid, matowa powłoka PaperMatte,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin T92,
- 12 GB RAM,
- 512 GB pamięci wewnętrznej,
- system operacyjny HarmonyOS 4.3,
- aparat główny 50 Mpix (f/1.8, AF) + ultraszeroki kąt 8 Mpix (f/2.2),
- przedni aparat szerokokątny 16 Mpix (f/2.0),
- WiFi 6 (802.11a/b/g/n/ac/ax), 2.4 + 5 GHz,
- Bluetooth 5.2,
- NearLink,
- GPS/GLONASS/BeiDou/Galileo,
- sześć głośników i cztery mikrofony, Huawei Sound,
- czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania + rozpoznawanie twarzy,
- USB-C (USB 3.1),
- akumulator o pojemności 10100 mAh, szybkie ładowanie przewodowe Huawei SuperCharge 100 W,
- wymiary: 289,1 x 196,1 x 5,5 mm,
- waga: 580 g.
Odświeżony Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition dostępny jest na polskim rynku w cenie 4999 złotych za wersję 12/512 GB. W zestawie z tabletem dostarczana jest klawiatura Smart Magnetic Keyboard, a oprócz niej można otrzymać rysik M-Pencil 3 – w formie gratisu lub za złotówkę (w zależności od sklepu).
Producent przygotował też ofertę premierową – w okresie od 6 marca do 6 kwietnia, cena Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte będzie obniżona o 700 złotych, a zatem do 4299 złotych. Dodatkowo, kupując go na stronie Huawei, można otrzymać roczny dostęp do pakietu Microsoft 365 Family.
Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition (2025)
Może i wielki, ale całkiem smukły
W zasadzie już patrząc na samą przekątną wiemy, że mamy do czynienia z pokaźnych rozmiarów tabletem, bo gdzieś ten 13,2-calowy ekran musiał zostać upchnięty. Jednak mimo że długość i szerokość są adekwatnie duże (289,1 x 196,1 mm), to grubość oraz waga pozostają relatywnie niskie (5,5 mm grubości, 580 g wagi). Sprawia to, że Huawei MatePad Pro 13.2 nie ciąży nadto w dłoniach podczas używania, choć – umówmy się – przez większość czasu i tak będziemy korzystać z niego na leżąco lub na stojąco.
Całość konstrukcji zbudowana jest solidnie – zmatowiony ekran PaperMatte, aluminiowa rama oraz tylny panel z tworzywa sztucznego. I, nie ukrywam, miło byłoby zobaczyć tutaj w całości metalową obudowę, jednakże wówczas spowodowałoby to zapewne podniesienie wagi.
Ekran to najmocniejszy punkt programu. O jego specyfikacji i wrażeniach wizualnych pomówimy za chwilę, tu jednak wspomnę, że front pokryty jest matową powłoką PaperMatte, a ramki wokół samego panelu są naprawdę bardzo smukłe, choć – o dziwo – nie powoduje to jeszcze przypadkowego klikania elementów na ekranie podczas trzymania tabletu w dłoniach.
Najgrubszym fragmentem ramek jest znajdujące się na środku górnego, dłuższego boku wcięcie (niczym w smartfonach sprzed paru lat), które kryje w sobie aparat do selfie. Psuje ono trochę estetykę tych świetnych, cienkich ramek, ale w końcu gdzieś ta kamerka musiała się znaleźć.
Plecki – jak już zdążyłem napomknąć – pokryte są tworzywem. Śmiem twierdzić, że podobnie jak w poprzednim modelu może być to włókno szklane, bo tak wygląda, choć stuprocentowej pewności co do tego nie mam. Materiał ten absolutnie nie sprawia wrażenia tandetnego w dotyku, ani też nie stuka pod palcem jak ordynarny, cienki plastik. Muszę też oddać, że absolutnie świetnie wygląda ta złota wersja kolorystyczna, bowiem pod światło, tylny panel subtelnie, ale efektownie się mieni.
Poza ulokowanym na środku logo Huawei, w prawym górnym rogu znalazła się okrągła wysepka z dwoma aparatami i diodą doświetlającą. Została ona otoczona metalowym pierścieniem z frezowaniem.
Jeśli chodzi o to, co znajdziemy na krawędziach, to – trzymając tablet w pozycji poziomej – na lewej stronie umieszczony został przycisk zasilania z czytnikiem linii papilarnych oraz dwie maskownice głośników, a po prawej kolejne dwie i złącze do ładowanie USB-C. Dolna ramka jest całkowicie pusta, zaś na górnej ulokowano klawisze regulacji głośności, a na drugim skraju tego boku jest się miejsce do ładowania rysika, który przyczepia się tam magnetycznie.





Wyświetlacz na szóstkę
Nie da się ukryć, że jednym z najważniejszych elementów tabletu jest ekran, który powinien być możliwie jak najlepszy. W przypadku Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition mamy do czynienia z wyświetlaczem Flexible OLED o przekątnej 13,2 cala, rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli i adaptacyjnej częstotliwości odświeżania w zakresie od 30 Hz do 144 Hz. Szczytowa jasność wynosi 1000 nitów, zaś proporcje ekranu to 3:2.
Przez cały okres testów próbowałem znaleźć chociażby jeden słaby punkt tego wyświetlacza – nie udało mi się. Mamy do czynienia z absolutnie kapitalnym ekranem, pod dosłownie każdym, najmniejszym względem. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że jest to ścisła czołówka wyświetlaczy, jakie możemy spotkać w aktualnie dostępnych na rynku tabletach, tuż obok iPada Pro M4 i Samsunga Galaxy Tab S10 Ultra.
Jasność minimalna oraz maksymalna nienagannie sprawdzają się w wielorakich warunkach oświetleniowych, kolorystyka jest świetnie nasycona (mimo matowej powłoki), a wysoka rozdzielczość zapewnia adekwatną ostrość prezentowanego obrazu.
Sekcja ustawień pozwala nam dostosować profil kolorów i temperaturę barwową, a także wybrać częstotliwość odświeżania panelu pomiędzy dynamiczną, stałą – wynoszącą 144 Hz, pośrednią – 120 Hz lub najniższą – 60 Hz. Jest także coś na wzór Always On Display, choć podświetla się ono tylko w momencie, gdy dotkniemy wyświetlacza lub gdy tablet wykryje, że na niego zerknęliśmy. Przydatną funkcją jest wykrywanie naszego spojrzenia, bowiem wówczas, ekran nie wygasi się dopóki na niego patrzymy.








Na deser pozostawiłem kwestię matowej powłoki PaperMatte (której w zeszłorocznym modelu nie było), stanowiącej już wyróżnik tabletów Huawei ostatnimi czasy. Już ponad rok temu pisałem felieton o tym, jak bardzo polubiłem matowe wyświetlacze i jak świetna jest to rzecz. I, wiecie co? Nic się w tej kwestii nie zmieniło – nadal uważam to za rewelacyjny bajer. Jeśli choć raz skorzystacie z matowego ekranu, powrót do błyszczącego może być bardzo trudnym doświadczeniem.
Największym atutem jest tutaj oczywiście maksymalna redukcja odbić światła. Nawet, gdy znajdujemy się w bardzo jasnym otoczeniu, warstwa PaperMatte nie odbija światła niemal wcale. W tym aspekcie, różnica względem zwykłego, błyszczącego szkła, jest wręcz kolosalna. Drugą zaletą – wynikającą w dużej mierze z tej pierwszej – są świetne kąty widzenia. O ile w przypadku standardowego szkła na ekranie, na płasko leżącym na biurku tablecie – poza wyświetlanym obrazem – -odbija się niczym w lustrze wszystko dookoła, tak tu nie doświadczymy tego dosłownie wcale.
Kolejną kwestią jest fakt, że powłoka PaperMatte jest przyjemna w dotyku podczas korzystania i nie zbiera aż tak mocno smug oraz odcisków palców. Świetnie sprawdza się też przy korzystaniu z rysika, który nie ślizga się po ekranie bezwiednie, a z lekkim oporem, niczym ołówek po papierze. Co za tym idzie, zapewnia większą precyzję pisania i rysowania.

Wydajność, kultura pracy
Za wydajność Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte odpowiada ośmiordzeniowy układ Kirin T92. Zatem, niestety, znów nie mamy do czynienia z żadnym flagowym procesorem. Do pomocy ma 12 GB RAM i 512 GB pamięci masowej – to jedyny wariant dostępny na polskim rynku.
W tym miejscu w każdej recenzji dla lepszego zobrazowania wydajności umieszczam wyniki benchmarków. Tym razem jednak nie mogę tego zrobić, bowiem system operacyjny perfidnie blokował możliwość instalacji prawie każdego z istotniejszych testów syntetycznych, których używam, czyli AnTuTu i GeekBencha. Jedynymi, które udało mi się z powodzeniem zainstalować i przeprowadzić, są 3DMark oraz test pamięci CPDT.
Zamiast więc skupiać się na wynikach, przejdźmy od razu do wydajności w praktyce. I widać, że – mimo wszytko – Huawei sumiennie pochylił się nad optymalizacją, ponieważ wydajność przez cały okres testów nie dawała mi niemalże żadnych powodów do narzekania i dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć przyklatkowania animacji przy wychodzeniu z apek albo przełączaniu między nimi. Na ogół, Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte działa po prostu bardzo płynnie i zupełnie zadowalająco.
Aplikacje odpalają się szybko, a później przez dłuższy czas pozostają uruchomione w pamięci RAM. Nawet korzystając z dwóch czy trzech aplikacji jednocześnie, nie udawało mi się zmęczyć tabletu do tego stopnia, by zaczął się mocno zacinać. Cały interfejs działa w większości responsywnie, ale muszę odnotować, że czasem pojawiały się przycięcia przy przechodzeniu między ekranem głównym, a panelem Assistant Today.
Nie mam też zarzutów co do kultury pracy. Niezależnie od tego, o jakim scenariuszu użytkowania mówimy, i jak długo dane czynności były wykonywane, MatePad Pro 13.2 pozostawał chłodny, a co najwyżej letni, przy czym ewentualny wzrost temperatury następował bardziej w jednym punkcie w górnej części tabletu i nie rozprowadzał się na cały tylny panel.
Puentując zatem, w codziennym użytkowaniu Huawei MatePad Pro 13.2 jest niemalże bezproblemowy. Wciąż jednak nie da się ukryć, że sucha wydajność nie będzie już aż tak wysoka, jak w przypadku flagowych procesorów.







System, oprogramowanie
Nad pracą całości czuwa system HarmonyOS 4.3, który – w przeciwieństwie do HarmonyOS Next – wciąż bazuje na otwartoźródłowym Androidzie 12. Oznacza to, że nadal mamy możliwość instalacji androidowych aplikacji.
Interfejs systemu w dużej mierze wygląda identycznie co EMUI 15, które omawiałem ostatnio przy okazji recenzji składanego smartfona Huawei Mate X6. Całość jest zatem dość mocno kolorowa (co będzie mieć tyle samo zwolenników, jak i przeciwników), ale i w ogólnym rozrachunku prosta oraz przyjemna w obsłudze.
Oczywiście, Huawei MatePad Pro 13.2 nie oferuje oficjalnego dostępu do usług Google (GMS), co oznacza, że nie mamy chociażby sklepu pełnoprawnego Google Play. Bynajmniej nie znaczy to jednak, że jest to sytuacja bez wyjścia, bowiem do gry wkracza microG, które symuluje obecność usług Google na urządzeniu i dzięki temu daje dostęp do znacznej większości aplikacji wymagających GMS do działania.
O tym sposobie więcej pisałem już w teście Huawei Pura 70 Ultra i od tamtej pory w zasadzie wciąż nic się nie zmieniło. Instalacja microG sugerowana jest nam automatycznie, gdy wyszukamy w AppGallery jakąkolwiek aplikację autorstwa Google. Dalsze kroki są również całkiem proste, a do późniejszego instalowania apek warto korzystać ze sklepu Aurora Store.
Korzystanie z tabletu z wgranym microG zamiast oficjalnych usług Google jest relatywnie wygodne, bowiem większość aplikacji działa zupełnie poprawnie, ale jednocześnie, nie jest aż tak bezwzględnie idealnie i musimy mieć świadomość pewnych kompromisów. Jest to jednak i tak znacznie, ale to znacznie mniej odczuwalne, co w przypadku smartfonów.
O tym, jak działają aplikacje na tabletach Huawei bez GSM, napisała też swego czasu Kasia – serdecznie zachęcam zapoznać się również z jej tekstem.





Głośniki to mocny punkt Huawei MatePad Pro 13.2
Huawei chwali się, że MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition jest wyposażony w sześć głośników i cztery mikrofony, a całość sygnowana jest szyldem Huawei Sound. Obecność takiej liczby głośników brzmi raczej jak przepis na sukces, nieprawdaż? I tak dokładnie jest, bowiem całość brzmi po prostu świetnie.
Zacznijmy od tego, że dźwięk wydobywa się ze wszystkich maskownic idealnie symetrycznie, z pełnoprawną separacją stereo. Donośność głośników stoi na znakomitym poziomie – do tego stopnia, że na co dzień nie czułem potrzeby przekraczania chociażby połowy pułapu głośności tabletu i to nawet wtedy, gdy nie znajdowałem się w jego bezpośredniej bliskości, a parę kroków dalej. Przy tym, nawet, jeśli ustawimy wysoką głośność, dźwięk wciąż pozostaje czysty.
Samo brzmienie jest absolutnie kapitalne i w połączeniu z tym rewelacyjnym ekranem sprawia, że Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte to świetny multimedialny kombajn. Dźwięk jest czysty i pełny w całym zakresie. Mamy tu zarówno dobrze słyszalne i fajnie wybijające się tony niskie, wyeksponowany środek, jak i klarowne góry. Bardzo dobrze wypada też generowanie poczucia przestrzenności. Wszystko brzmi tutaj tak, jak mógłbym tego oczekiwać po tablecie tej klasy.
Muszę się jednak przyczepić do dwóch kwestii. Po pierwsze – brakuje Dolby Atmos, co tym samym eliminuje odtwarzanie treści w tym przestrzennym formacie. Po drugie – sekcja ustawień dźwięku jest, niestety, bardzo uboga. Nie znajdziemy tu w zasadzie żadnych sensownych ustawień pozwalających jakkolwiek bardziej dopasować dźwięk pod upodobania. W teorii są efekty dźwiękowe Huawei Histen, ale – w praktyce – działają tylko po podłączeniu słuchawek.


Zabezpieczenia biometryczne
Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte oferuje dwie formy blokady dostępu – znajdujący się w przycisku wybudzania skaner odcisków palców oraz rozpoznawanie twarzy. Przy tym, oczywiście, obu tych form możemy używać równocześnie.
Czytnik linii papilarnych może działać na dwa sposoby – reagować już na samo przyłożenie palca albo aktywować skanowanie dopiero z momentem naciskania klawisza.
Jeśli chodzi o jego sprawność, nie mam żadnych większych zastrzeżeń. Jasne, sporadycznie zdarzało się, że skaner nie chciał za pierwszym razem rozpoznać mojego palca i musiałem przyłożyć go jeszcze raz albo przytrzymać dłużej, ale były to raczej jednostkowe przypadki. Zazwyczaj proces rozpoznawania linii papilarnych odbywał się relatywnie szybko i bezbłędnie.
Drugą opcją blokady biometrycznej jest rozpoznawanie twarzy z wykorzystaniem kamerki. Jak to zwykle w przypadku takich rozwiązań bywa, przy dobrym oświetleniu działa to bardzo szybko i wówczas naprawdę trudno się tutaj czegokolwiek czepiać.
Gdy światła jest mało, tablet może aktywować kompensację słabego oświetlenia, czyli doświetlanie twarzy rozjaśnionym ekranem. I, faktycznie, w sporej ilości wypadków to pomaga, choć i tak, koniec końców, proces odblokowania znacząco się wydłuża.





Zaplecze komunikacyjne
Za łączność tabletu Huawei MatePad Pro 13.2 ze światem i innymi urządzeniami odpowiadają moduły dwupasmowego WiFi 6 (2.4 GHz i 5 GHz), Bluetooth 5.2 (kodeki audio SBC, AAC, LDAC i L2HC), NearLink oraz pozycjonowania GPS.
Zabrakło obsługi transmisji danych 5G lub LTE i, niestety, MatePad Pro 13.2 nie oferuje żadnej, nawet opcjonalnej wersji, która by taką łączność komórkową zapewniała. Jest to w moim odczuciu pewien minus, bo wymusza na nas korzystanie z hotspotu z telefonu w miejscach, gdzie nie mamy dostępu do WiFi.
Abstrahując jednak od kwestii sieci komórkowych, pozostałe moduły działają w pełni poprawnie. Bluetooth szybko i bez zakłóceń łączy się z różnymi słuchawkami, z kolei NearLink to moduł wykorzystywany do komunikacji z rysikiem i klawiaturą. WiFi podczas testów osiągało zaś całkowicie satysfakcjonujące wyniki szybkości internetu, a zasięg był dobry. Ani razu nie doświadczyłem jakiegoś wyraźnego spowolnienia albo utraty łączności.

Bateria, czyli czas pracy Huawei MatePad Pro 13.2
Za zasilanie tabletu odpowiada duży akumulator o pojemności 10100 mAh. Z jednej strony ze spokojem można powiedzieć, że to dużo, z drugiej zaś, że ma on przecież do zasilenia tak duży wyświetlacz. Jak więc wypada w praktyce? Całkiem dobrze, choć – będąc szczerym – chyba spodziewałem się jeszcze lepszych wyników.
W tych dniach, gdzie MatePad Pro 13.2 służył mi za pełnoprawne urządzenie do pracy, byłem w stanie korzystać z niego ciągiem od rana do późnego popołudnia, a nawet wczesnego wieczora. Wówczas w grę wchodziło najczęściej korzystanie z przeglądarki, edytorów tekstu i YouTube w tle. W takim scenariuszu czas włączonego ekranu wynosił około 6,5-8 godzin.
Jeśli sięgałem po niego bardziej sporadycznie, by przejrzeć internet albo głównie pooglądać filmy, Huawei MatePad Pro 13.2 potrafił wytrzymywać bez ładowania dwa, a czasem i trzy dni. Wówczas, łączny SoT ze wszystkich dni cyklu potrafił już nawet osiągnąć 8-10 godzin.
Tym, co warto odnotować na plus, jest fakt, że tablet wręcz symbolicznie wytraca baterię w trybie czuwania. Nawet, jeśli leży przez cały dzień bez użytku, na zajutrz potrafi mieć maksymalnie 2-3% baterii mniej, a czasem wręcz dosłownie tyle samo.







Producent nie zapomniał o implementacji funkcji szybkiego uzupełniania energii. MatePad Pro 13.2 PaperMatte obsługuje ładowanie Huawei SuperCharge o mocy 100 W, przy czym stosownej ładowarki już oczywiście, niestety, w pudełku nie znajdziemy.
Z racji, że ja takową jednak posiadam, nie omieszkałem sprawdzić, na ile szybko pozwala ona naładować tablet przy tej mocy. Pierwsze 50% uzyskałem po upływie 22 minut. Po 30 minutach, wskaźnik baterii pokazywał 64%, a po godzinie – 96%. Na pełne naładowanie potrzebne było około 68 minut. Jak na urządzenie z tak dużą baterią, uznaję to za naprawdę bardzo dobrą szybkość ładowania.

Aparat
Ustalaliśmy to już wielokrotnie – robienie zdjęć tabletami nie ma racji bytu, a obecne w nich aparaty mogą być pomocne co najwyżej awaryjnie lub w sytuacji, gdy musimy zeskanować jakiś dokument. Mimo wszystko jednak miło, jeśli producent stosuje jakkolwiek adekwatne obiektywy, by nadawały się do tego co najmniej dobrze.
I tak oto, Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte został wyposażony w dwa oczka – główny obiektyw 50 Mpix z autofocusem i przysłoną f/1.8 oraz ultraszeroki kąt 8 Mpix, również z autofocusem, o jasności f/2.2 i z kątem 112°. Frontowa kamerka do selfie i wideorozmów ma z kolei 16 Mpix oraz szerokie pole widzenia 105°.
Jak zwykle w przypadku tabletów, nie wykonywałem nim setek zdjęć niczym telefonami. Dosłownie kilka przykładowych znajdziecie poniżej. Ich jakość oceniam jednak – jak na tablet – nad wyraz dobrze. Fotki z głównego obiektywu mają wysoką szczegółowość i, jeśli tego trzeba, są wyostrzone na całym kadrze.








Klawiatura i rysik
Niezwykle mocno doceniam współczesne tablety za wszechobecną możliwość korzystania z nich w połączeniu z aktywnymi rysikami oraz klawiaturami, co znacznie ułatwia pracę i w dużej mierze przybliża nas do odczuć z obcowania z komputerem. Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition dociera w zestawie z klawiaturą Smart Magnetic Keyboard – tak, dobrze czytacie, znajdującą się w pełnoprawnym zestawie sprzedażowym, nie opcjonalną, za setki złotych.
Akcesorium to – w dość standardowy sposób – składa się z dwóch elementów: górnego, przyczepionego magnetycznie do plecków tabletu, pełniącego funkcję rozkładanej podstawki oraz dolnego, czyli samej klawiatury z gładzikiem. Po zamknięciu całość stanowi niejako jedność, niczym laptop z zamkniętą klapą.
Zarówno górna, jak i dolna część Smart Magnetic Keyboard, wykonane są bardzo dobrze. Górna, czyli magnetyczna podpórka, od zewnątrz wykonana jest z materiału imitującego skórę z metalowym, połyskującym logo Huawei, a od wewnątrz wykończona miękką imitacją zamszu. Mniej więcej w połowie umieszczono zawias, pozwalający ustawić nachylenie tabletu aż do pozycji niemal wpół leżącej.
Klawiatura łączy się z tabletem bezprzewodowo, za pośrednictwem autorskiej technologii NearLink, a jej ładowanie odbywa się indukcyjne, w momencie magnetycznego zadokowania klawiatury o dolną część tabletu. I z racji, że łączy się ona bezprzewodowo, a nie z wykorzystaniem pinów pogo, możemy z niej korzystać także w odległości.
Wówczas tablet może stać na biurku, a klawiatura leżeć na kolanach albo być położona po prostu kawałek dalej. Wygodne, choć ma to też pewną ułomność – z racji, że tablet siłą rzeczy nie wykrywa samodzielnie, kiedy przestajemy korzystać z klawiatury fizycznej, to by wyświetliła się nam ekranowa, musimy rozłączyć ją z poziomu ustawień.
Sama klawiatura jest bardzo, bardzo wygodna podczas użytkowania. Klawisze mają rozmiar przypominający te z laptopów, skok jest odczuwalny, a przy tym dość cichy. Napisałem na niej kilka testów, w tym częściowo także i ten, a to chyba najlepszy test wygody użytkowania klawiatury. Mam co do niej jeszcze tylko jeden zarzut – brak podświetlenia.




Na dużą pochwałę zasługuje również gładzik. Jest on duży i szklany, dzięki czemu ślizg palca po nim wypada wręcz świetnie. Nie zabrakło też gestów do wychodzenia do ekranu głównego, cofania, przewijania itd.
No i rysik. Huawei M-Pencil 3 był już przeze mnie omawiany chociażby przy okazji recenzji zeszłorocznego MatePada Pro 13.2. Podobnie jak klawiatura, zamiast Bluetooth wykorzystuje on łączność NearLink, która ma bardziej eliminować opóźnienia.
Oprócz tego, rysik obsługuje aż 10000 poziomów nacisku (gdzie zwykle jest to 4096), co pozwala jeszcze precyzyjniej prowadzić linię. W dolnej części M-Pencila 3 znalazł się wirtualny dotykowy przycisk, który po dwukrotnym dotknięciu pozwala np. zmieniać narzędzia podczas rysowania (z gumki na ołówek).
Pod kątem wygody użytkowania, Huawei M-Pencil 3 spisuje się po prostu bardzo dobrze. Nie ciąży aż nadto i przyjemnie leży w dłoni. Niezależnie od tego, czy mowa o pisaniu czy rysowaniu, nie sprawia problemów nawet podczas dłuższego użytkowania.
Jest to oczywiście rysik aktywny, ładowany indukcyjnie – w tym celu przyczepia się on magnetycznie do górnej części tabletu. Muszę uczciwie przyznać, że ani razu nie udało mi się go rozładować do końca, a co najwyżej do 60-70%. Wynika to jednak bardziej z mojej specyfiki pracy – do pracy na tekście w zupełności wystarcza mi klawiatura i touchpad, a rysik to dodatek, służący do okazjonalnego porysowania albo po prostu przewijania stron zamiast używania do tego palca.



Podsumowanie
Czy Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte Edition to dobry tablet? Odpowiedź na to pytanie – w moim mniemaniu – może być tylko twierdząca. Zdecydowanie tak. Choć, wcale to nie oznacza, że jest to sprzęt idealny. Ale po kolei.
Absolutnie fantastyczny ekran OLED 144 Hz z matową powłoką PaperMatte, świetne głośniki, dobra bateria z szybkim ładowaniem, smukła konstrukcja, wygodna klawiatura z gładzikiem w zestawie oraz fajny aktywny rysik – to w moim odczuciu najważniejsze zalety tego tabletu.
Ponarzekać mogę natomiast na brak jakiejkolwiek łączności komórkowej, choćby LTE, która dla wielu osób stanowi jedyną sensowną opcję łączenia tabletu z internetem poza domem. Wydajność na co dzień nie daje powodów do marudzenia, ale nie będzie to poziom topowych procesorów, gdybyśmy chcieli porównać je jeden obok drugiego. No i – jak zawsze – nie mogę zapomnieć o braku GMS. I tak w chwili obecnej za sprawą obejść nie dyskwalifikuje to tabletu z użytkowania, ale mimo wszystko wymaga poświęcenia chwili na skuteczną instalację apek.
W chwili publikacji recenzji tablet Huawei MatePad Pro 13.2 PaperMatte można kupić o 700 złotych taniej względem regularnej ceny, czyli za 4299 złotych. Zestaw za tą kwotę obejmuje również klawiaturę i rysik. Trzeba to sobie powiedzieć otwarcie – nie jest przesadnie tanio, ale ten świetny matowy ekran stanowi bardzo mocną kartę przetargową. I, to właśnie on – jak i fakt obecności akcesoriów w zestawie – może być argumentem solidnie przemawiającym za zakupem MatePada Pro 13.2.
Jeśli szukacie tabletu z niemal bezkonkurencyjnym, matowym wyświetlaczem, a brak GMS jesteście w stanie przełknąć korzystając z alternatywnych rozwiązań – Huawei MatePad Pro 13.2 może być dla Was ciekawym wyborem.