Moonlighter

Moonlighter – czyli jedna z najlepszych gier niezależnych ostatnich lat (recenzja)

Gracze żyją dziś w naprawdę pięknych czasach. Na rynku pojawia się taka liczba świetnych tytułów, że już trudno być ze wszystkim na bieżąco – a co dopiero wszystko ograć. Najczęściej, większość z nas sięga po te największe i najbardziej popularne tytuły; nic w tym złego czy dziwnego. Łatwo pominąć w ten sposób jakiś mniejszy tytuł, powoduje to, że często przeoczymy jakieś perełki z growego świata, które bez dwóch zdań są warte zagrania. Czy bohater dzisiejszej recenzji, Moonlighter, jest właśnie jedną z nich?

Spędziłem z Moonlighterem naprawdę dużo czasu, pomimo tego, że grę posiadam stosunkowo krótko. Jest to na tyle wysoka liczba, że cieszę się, że PlayStation 4 nie podaje czasu spędzonego z grą. Dlaczego właśnie ten tytuł tak mocno skradł moje serce? Jest kilka powodów, pozwólcie, że przedstawię niektóre z nich.

Ciekawa historia, niezły humor i sporo odniesień

Te trzy wymienione wyżej cechy to dla mnie coś, co sprawia, że Moonlighter ma niepowtarzalny klimat i świat. Wszystko zaczyna się od prostego wstępu, wyjaśniającego przedstawiony świat, później mamy bardzo szybki samouczek, który tłumaczy podstawy rozgrywki i pozwala nam delikatnie zapoznać się z naszym bohaterem i jego obecną sytuacją… i to tak naprawdę tyle. Zaraz po tym na pierwszy plan wychodzi rozgrywka – z pewnością najważniejszy i najbardziej dopracowany element całej gry. Twórcy nie zapominają jednak o fabule i wykreowanym świecie, rozszerzając go co jakiś czas o nowe dialogi, gagi czy dzienniki, które składają się na naprawdę ciekawy świat i bardzo specyficzny humor. Pomimo tego, że fabuła można powiedzieć, jest tu tylko dodatkiem, to została ona na tyle dobrze napisana, że już od pierwszych minut chodziło mi po głowie jak to wszystko się rozwinie. Miło, że pomimo tego, że zdawano sobie co jest w Moonlighterze priorytetem, nie zapomniano o dobrym scenariuszu i ciekawym świecie, które stanowią świetne tło pod rozgrywkę.

Humor pomimo tego, że czasem czerstwy, sprawdza się idealnie

Sprzedawca…

Gameplay w Moonlighterze opiera się na dwóch filarach – prowadzeniu sklepu i eksploracji pobliskich lochów. Tym drugim zajmiemy się w kolejnym etapie recenzji, teraz skupię się na kierowaniu sklepem i tematach pokrewnych. Choć trzeba już na początku zaznaczyć, że te dwa elementy rozgrywki uzupełniają się jak yin i yang i, by nie utrudniać sobie gry, musimy się w podobnym stopniu skupić na obu. Niezwykle cenie sobie to, że ten wolniejszy etap gry, w którym prowadzimy nasz sklep, handlujemy z innymi kupcami, rozmawiamy z NPC, rozmyślamy nad rozbudową zarówno wioski, w której żyjemy, jak i naszego małego (z czasem coraz większego) przedsiębiorstwa – sprawia tyle przyjemności. To nie jest jakiś tam nudny przerywnik pomiędzy eksplorowaniem jednego lochu i kolejnego. To pełnoprawny, kluczowy element gry, do którego, jeśli się nie przyłożymy, utrudni nam tłuczenie po łbach przeciwników napotkanych w lochach.

Tutaj widoczne podsumowanie dnia w naszym sklepie

To, co wytargamy z niebezpiecznych lochów, możemy sprzedać u nas w sklepie. Wszystko opiera się na eksperymentowaniu z wartością danego przedmiotu i dostosowaniu go do panującego obecnie popytu. W bardzo szybki sposób tłumaczy to na przykładzie samouczek, dokładnie mowa o TYM momencie. Celem jest uzyskanie złotego środka i sprzedaż przedmiotów po jak najkorzystniejszej dla nas cenie. Pozyskane ze sprzedaży środki możemy roztrwonić na kilka sposobów, możemy, między innymi, zainwestować w dalszy rozwój naszego sklepu (zwiększenie posiadłości, kupno wygodniejszego łóżka, bardziej zaawansowane techniki sprzedaży), kupić nowy lub ulepszyć stary ekwipunek czy zainwestować w nowych sprzedawców – co pozwoli nam na szybszy rozwój. Wszystko jest bardzo sensownie ze sobą połączone i sama gospodarka w grze nie odstrasza, jest przemyślana i satysfakcjonująca. Tak samo jak walka.

Klienci na żywo reagują na nasze ceny, co pozwala nam na bieżąco nanosić poprawki

…czy może jednak bohater?

To, co świadczy o jakości Moonlightera, to fakt, że trudno mi na dobrą sprawę powiedzieć co sprawia mi w grze większą przyjemność – handel i przygotowywanie się do wypraw czy sama walka i eksploracja lochów. Tych w grze jest pięć i, jak możecie się domyślić, początkowo mamy dostęp tylko do tego pierwszego. Lochy generowane są losowo i całość przypomina to, co znamy z The Binding of Isaac, z tym, że tu z większym nastawieniem nie na szczęście i przedmioty, a na odpowiednie zaplanowaniem wyprawy i nasz refleks (choć i to ostatnie się w Isaacu niekiedy przyda). Walka opiera się na odpowiednim atakowaniu (przeciwnicy mają naprawdę spory wachlarz różnorodnych zachowań), unikaniu ciosów przeciwników i… ucieczce w odpowiednim momencie. Z lochu w praktycznie każdej chwili możemy uciec przy pomocy specjalnego naszyjnika, który teleportuje nas bezpiecznie miejsce w pobliże naszego sklepu. Po co? By nie ryzykować utraty cennego ekwipunku, choć czasem kusi, by zbadać jeszcze jedno pomieszczenie i zaryzykować większym/droższym lootem…

Każda walka z bossem wymaga odkrywania puli ruchów przeciwnika i przygotowania nowej taktyki (a niekiedy i ekwipunku)

W lochach natrafimy nie tylko na przeciwników, ale i na skrzynie ze wspomnianym cennym łupem, pokoje, które rozbudują lekko fabułę przy pomocy np. notatek martwych już poszukiwaczów przygód, specjalne baseny z życiodajną (ale i stopniowo tracącą swoje zdolności) wodą i bossów. Tych ostatnich musimy ubijać, by odblokowywać inne (stopniowo trudniejsze) lochy, każdy z innym motywem przewodnim i przeciwnikami, którzy co rusz będą was zaskakiwać – naprawdę nie można się tu nudzić.

To co? Sprzedawca czy może jednak bohater? Odpowiedź, która pozwoli wam czerpać najwięcej przyjemności z gry, to jak się domyślacie… i to, i to, najlepiej w równych proporcjach.

Tutaj podsumowanie ucieczki z lochów przy pomocy specjalnego naszyjnika

Jak to gra i buczy?

Jak przystało na grę indie z krwi i kości, Moonlighter cechuję się pixelartową oprawą graficzną. Stylistyka, pomimo tego, że bardzo prosta, to charakteryzuje się bardzo ładną kolorystyką, ciekawym designem przeciwników i płynnymi animacjami. To wszystko sprawia, że gra jest bardzo czytelna i nawet na małym ekranie Switcha powinno się w nią grać komfortowo. Prosta oprawa graficzna sprawia też, że gra bez problemu uruchomi się nawet na naprawdę wiekowych komputerach. Poniżej prezentuję minimalne wymagania Moonlightera:

  • system operacyjny: Windows 7,
  • procesor: Intel Core 2 Quad 2,7 GHz, AMD Phenom II X4 3 GHz,
  • pamięć RAM: 4 GB,
  • karta graficzna: GeForce GTX 260, Radeon HD 5770, 1024 MB, Shader Model 3.0,
  • wolne miejsce na dysku: 4 GB.
Gra posiada wiele biomów, wszystko zależne jest od zwiedzanych przez nas lochów.

Nie odstaje też audio i całkiem nieźle uzupełnia się z oprawą graficzną. Również jest dość prosto, by nie powiedzieć minimalistycznie, ale kiedy muzyka ma wybrzmieć i dodać tempa grze – robi to bardzo dobrze. Brakuje jednak czasem większej różnorodności w utworach czy chociażby kilku kawałków, które na dłużej zapadłyby w pamięć. No i na dłuższą metę irytowały mnie niektóre dźwięki przeciwników czy kilku ataków – ale, jak wspominałem na początku, spędziłem w Moonlighterze naprawdę sporo czasu, więc może być to spowodowane właśnie dużym natężeniem tych efektów.

Podsumowanie

Moonlighter to świetnie wykonany miszmasz wielu motywów, gatunków i pomysłów znanych z różnych gier, który jest diabelnie wciągający. Już na pierwszy rzut oka widać tu inspiracje The Legend of Zelda, The Binding of Isaac czy Stardew Valley – i nie jest to oczywiście nic złego. Pomimo tego, że Moonlighter garściami czerpie z innych tytułów, to wydobywa on z nich najlepsze cechy i łączy w naprawdę smakowitą całość – tworząc tytuł unikatowy. Moonlighter debiutował rok temu, ja jednak miałem w niego okazję zagrać dopiero teraz. To właśnie do recenzowanego dziś tytułu, spośród wszystkich innych produkcji, jakich obecnie ogrywam, wracałem z największą przyjemnością i z największą trudnością od niego odchodziłem. To cecha naprawdę dobrze zaprojektowanych gier, takich w które warto zagrać.

Na sam koniec nie wypadałoby nie wspomnieć o tym, że recenzowaną dziś grę możecie zgarnąć do 2 sierpnia 2019 roku za darmo na platformie Epic Games. Wraz z nią do przypisania do konta jest również świetna polska gra This War of Mine, a i za niecały tydzień przygotowano dla graczy nie lada gratkę w postaci dwóch kolejnych dobrze ocenianych produkcji. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w poniższym wpisie:

Prawdziwa bomba od Epic Games – Moonlighter i This War of Mine za darmo!

A co wy sądzicie o Moonlighterze? Mieliście już okazję w niego zagrać? Dajcie znać w komentarzach, jaka jest wasza opinia o tej grze.

Moonlighter dostępny jest na: PC (Windows, MacOS i Linux), PlayStation 4, Xbox One i Nintendo Switch.

Moonlighter
Moonlighter – czyli jedna z najlepszych gier niezależnych ostatnich lat (recenzja)
Grywalność
9
Grafika
7
Audio
7
Wykonanie
8.5
Zawartość
8
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
Niezwykle wciągająca i przemyślana rozgrywka
Pasujący do gry aspekt prowadzenia sklepu
Nieźle zaprojektowani przeciwnicy
Sporo zawartości
Ciekawy świat i historia
Humor
Miła dla oka i ucha oprawa audiowizualna
Wady
Kilka drobnych błędów
Na początku można czuć się nieco zagubionym
8.5
OCENA