Recenzja adaptera Natec Fowler 2 – niby nowy, a jednak przestarzały

Ostatnimi czasy coraz większą popularnością cieszą się laptopy odchudzane z kolejnych złączy na rzecz skromnych (i nielicznych) USB typu C. Czy da się z pomocą jednego gniazda wypełnić zapotrzebowanie na wszystkie peryferia? Natec Fowler 2 udowodnił mi, że to możliwe, choć to konkretne rozwiązanie wcale nie jest idealne…

Jeśli śledzicie uważnie Tabletowo, to być może nazwa tego adaptera brzmi choć trochę znajomo. Oczywiście nie bez powodu – niespełna półtora roku temu Mateusz testował dla Was model Natec Fowler, zaś ten tekst tyczy się jego następcy. Jaka jest zasadnicza różnica między tymi urządzeniami?

Nowa odsłona jest wyposażona w jedno gniazdo USB typu A więcej, co w moim przypadku okazało się zbawienne. Choć nie jest to jedyna różnica, to ta po prostu wybija się najbardziej. No dobrze, to jakie złącza ma Natec Fowler 2?

Natec Fowler 2 – parametry techniczne

Choć wydawać by się mogło, że nie ma tu o czym mówić, to warto zwrócić uwagę na dwie drobnostki. Po pierwsze, maksymalna jakość obrazu obsługiwanego przez złącze HDMI to 4K@30Hz. Przyznajmy więc głośno, że będzie trzeba ograniczyć się do Full HD (teoretycznie do 144 Hz) lub QHD (teoretycznie do 75 Hz). Osobiście mogę potwierdzić tylko, że Full HD przy 75 Hz radzi sobie bez zarzutu – adapter przepracował ze mną w ten sposób wiele godzin i nie odnotowałem żadnych problemów w tym zakresie.

Widzicie jakiś drugi przestarzały element? Cóż, gniazdo RJ-45 prześle dane z prędkością zaledwie 100 Mbps – do skorzystania z sieci w sytuacji awaryjnej czy hotelu wystarczy aż nadto, ale większość z Was do codziennej pracy raczej wymagałoby czegoś więcej. Zresztą, u mnie również port Ethernet stanowił głównie ozdobę – domowa sieć bezprzewodowa oferuje kilkukrotnie lepsze parametry bez zająknięcia.

To nie koniec moich zarzutów odnośnie maksymalnych osiągów urządzenia, ale do tych, których nie da się odnaleźć w specyfikacji, przejdziemy później. Skoro wiemy już, z czym mamy do czynienia, to czas powiedzieć o cenie. Natec Fowler 2 został wyceniony na 199 złotych – choć trzeba dodać, że jego dostępność w polskich sklepach nie powala (jeszcze?).

Wzornictwo i jakość wykonania

Natec Fowler 2 nie pracował ze mną w towarzystwie MacBooka, ale nie da się nie odnieść wrażenia, że producent pozazdrościł trochę gigantowi z Cupertino wzornictwa Space Gray. Mi to w żadnym wypadku nie przeszkadza – choć kolor ten nijak nie zbliża się do mojego czarnego laptopa, to jestem fanem tej wersji kolorystycznej.

Sam adapter wykonany jest w dużej mierze z plastiku, niejako objętego z pomocą aluminium we wspomnianym kolorze. Tworzywa sztucznego znajdziemy tu naprawdę niewiele, całość w dotyku robi bardzo dobre wrażenie, a przy tym jest naprawdę lekka, więc nie planuję niczego się czepiać. Warto dodać, że aluminiowe elementy nieźle oddają ciepło, co sugeruje fakt, że same się nagrzewają, ale o tym później.

Jeśli chodzi o aspekt wizualny, to jest naprawdę bardzo dobrze. Natec Fowler 2 zdaje się być nieco smuklejszy niż poprzednik, w zamian jest nieco dłuższy, choć zachował kształt… zamkniętej książki? Cóż, sami rzućcie okiem, jak całość się prezentuje – moim zdaniem nie ma się do czego przyczepić. Choć nie jest idealnie dopasowany do MacBooków, to przecież nie jest im dedykowany, a taki wygląd jest na tyle uniwersalny, że nie będzie się wyróżniać na tle żadnego sprzętu.

Pozytywnie na aspekt zarówno wizualny, jak i praktyczny, wpływa rozmieszczenie portów. Z jednej strony urządzenia wychodzi przewód, który podpinamy do naszego laptopa – po przeciwnej stronie znajduje się gniazdo USB typu C oraz port RJ-45. Prostopadle do sekcji ładującej wyprowadzać będziemy wszystkie przewody – trzy USB typu A oraz HDMI. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że możemy komfortowo zajmować przez cały czas wszystkie cztery gniazda, jeśli nie będziemy sięgać po szczególnie przerośnięte urządzenia. Standardowe wtyczki mieszczą się tu bez żadnego problemu.

Jedyne, co nam pozostało, to gniazda na karty pamięci – te pojawiły się na (ostatnim) wolnym boku, dzięki czemu mamy do nich wygodny dostęp. Do adaptera możemy szybko „wrzucić” zarówno pełnowymiarową kartę z aparatu, jak i wariant mniejszy – chociażby ze smartfona czy wideorejestratora. Dodam jeszcze, że karty pamięci po prostu wsuwamy – nie ma żadnego „kliknięcia”. Choć oczywistym jest, że pełnowymiarowa SD będzie wystawać z adaptera w znacznym stopniu, to w przypadku wariantu micro liczyłem raczej na chowanie się nieco głębiej i „odskakiwanie” po wciśnięciu. Na pewno wiecie co mam na myśli ;).

Jeżeli chodzi o konstrukcję, to warto byłoby wspomnieć także o przewodzie. Ten piętnastocentymetrowy kabelek miał ze mną naprawdę ciężko i nadal trzyma się dobrze, więc nie mogę mieć do niego specjalnych zarzutów od strony użytkowej.

Przyznam jednak, że gumowa osłona mogłaby być nieco lepszej jakości – wraz z biegiem czasu i nadwyrężania przewodu, ten wygląda coraz mniej estetycznie. Na ten moment, nie obawiam się tego, że gdziekolwiek „puści” – rzekłbym, że sam przewód jest gruby i dobrej jakości, a cienka i nieco zbyt tania jest jedynie powlekająca go guma. Póki co to zastrzeżenia jedynie estetyczne, ale jak będzie z biegiem miesięcy? Na to pytanie, niestety, w tej recenzji nie jestem w stanie odpowiedzieć.

Wydaje mi się, że to jasne, ale na wszelki wypadek pozwolę sobie jeszcze podkreślić, że gniazdo USB typu C służy wyłącznie do ładowania urządzenia, do którego podpinany jest adapter – nie możemy skorzystać z żadnych akcesoriów wpinanych za pośrednictwem takiej wtyczki.

Sami przyznacie, że fragment, na który nastawiona jest ostrość… nie wygląda najlepiej

Natec Fowler 2 w praktyce

Adaptera aktywnie używałem w kilku scenariuszach – przyznam szczerze, że ten obejmujący najwięcej godzin nie obejmował ładowania przez USB typu C, ponieważ mój laptop nie obsługuje Power Delivery. Niemniej, podczas testów udało mi się sprawdzić pełen zakres tego, co oferuje Natec Fowler 2 – wiele godzin pracował ze mną z podpiętym HDMI oraz trzema urządzenia USB, nieraz ładował mobilnego ultrabooka dorzucając mu parę portów, współpracował z Samsung DeX, pomagał przy przerzucaniu materiałów z karty pamięci aparatu, aż wreszcie – choć wyłącznie na potrzeby tekstu – zapewniał dostęp do internetu poprzez Ethernet.

Zacznijmy może od podkreślenia, że wszystkie funkcje działają i praca adaptera nie jest w żaden sposób zakłócona. Natec Fowler 2 po prostu działa jak należy, a jedyne, co zwraca uwagę, to nagrzewanie się urządzenia.

W obejmującym najwięcej godzin trybie pracy, Natec Fowler 2 odpowiadał za wyprowadzenie obrazu (Full HD@60/75Hz) oraz zasilenie trzech urządzeń USB 2.0 (mikrofon podpięty z pomocą dodatkowego przedłużacza, recenzowaną niegdyś na łamach Tabletowo klawiaturę oraz Prodigy Cube Black Edition). Radził sobie z tym po prostu świetnie, choć w tym czasie był wyraźnie ciepły, niemal gorący.

Jeszcze przed podsumowaniem będę miał kilka technicznych uwag – pozostańmy jednak jeszcze przez chwilę po stronie użytkowej. Przed gorzkimi zarzutami, odnajdźmy chwilę na krótką pochwałę.

Natec Fowler 2 w starciu z Samsung DeX

Złącze USB typu C znamy nie tylko z komputerów, postanowiłem więc sprawdzić, jak Natec Fowler 2 sprawdza się w starciu ze smartfonem. Przyznam szczerze, że z tego aspektu jestem bardzo zadowolony, bo adapter wspiera tryb Samsung DeX.

Z pomocą testowanego sprzętu podłączyłem do smartfona nie tylko zewnętrzny monitor, ale również klawiaturę, myszkę, pamięć zewnętrzną i zasilanie tak, aby nie rozładowywać baterii w swoim smartfonie. Czy można chcieć więcej? W zasadzie nie.

W ramach formalności dodam, że tryb Samsung DeX działa – również w duecie smartfona z recenzowanym adapterem – płynnie, stabilnie i… bez zarzutu. Zwyczajnie nie ma nad czym się rozwodzić. Jedyne, co zwraca uwagę, to płynące ze smartfona powiadomienie o tym, że najlepiej byłoby korzystać z oficjalnych akcesoriów producenta.

Oczywiście Samsung DeX, analogiczny interfejs czy w ogóle przesyłanie obrazu nie są koniecznością, jeżeli chcemy zaprząc adapter Natec Fowler 2 do pracy ze smartfonem. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać sprzęt do podpinania peryferiów czy odczytywania kart pamięci. Ba, możemy nawet zapewnić przewodowy dostęp do internetu z pomocą portu RJ-45.

Garść uwag technicznych, czyli nieprzyjemne wady skryte pod miłą obudową

Na tym etapie starcia z adapterem aż prosi się o powiedzenie, że wszystko jest idealnie, aż chce się z niego korzystać i Natec Fowler 2 zasługuje wyłącznie na rekomendację. Cóż, nie powiem, że jest źle, ale na kilka rzeczy trzeba zwrócić wyraźną uwagę.

Zacznijmy może od HDMI. Maksymalne oferowane przez złącze parametry co prawda w zupełności wystarczają do moich zastosowań, ale Natec Fowler 2 nie oferuje tego, czego oczekiwać mogą użytkownicy nieco bardziej profesjonalni. Rozdzielczość 4K nie jest w tych czasach rzadkością, więc przydałoby się tu wsparcie dla 60 Hz. Częstotliwość odświeżania na poziomie 30 Hz (czyli maksymalna obsługiwana przy tej rozdzielczości) wystarczy co najwyżej do obrazów statycznych czy filmów. Niemniej, trzeba podkreślić, że w tej grupie urządzeń wydaje się być to standardem – 4K@60Hz udało mi się znaleźć raczej dopiero przy dedykowanych przejściówkach.

Co dalej? Maksymalna przepustowość Ethernet. Natec Fowler 2 zaoferował mi „po kablu” prędkości pobierania na poziomie ok. 80 Mbps i wysyłania ok. 40 Mbps – mój dostawca (i router) potrafią znacznie więcej. Jeżeli chcielibyśmy mówić o adapterze jako sprzęcie, który może służyć do podłączenia naszego sprzętu do sieci przewodowej, to zdecydowanie potrzebowalibyśmy dostępu gigabitowego. Maksymalna przepustowość 100 Mbps to po prostu za mało – jeśli ktoś ma takie parametry łącza, to zapewne i tak postawi na łączność bezprzewodową.

Między innymi podczas zgrywania przebitek do wideorecenzji Samsunga Galaxy A52 5G zwróciłem uwagę, że materiały jakoś tak wolno pojawiają się na pulpicie. Niestety, moje obawy się potwierdziły – Natec Fowler 2 zrzuca dane z prędkością 20-23 Mbps, podczas gdy inny czytnik kart pamięci spokojnie wyciąga 80-85 Mbps. Co ciekawe, da się trochę oszukać system – kiedy do adaptera podpiąłem zewnętrzny czytnik kart pamięci, to mogłem odczytywać i zapisywać dane z pełną prędkością oferowaną przez nośnik danych. No ale nie po to kupuje się adapter ze wszystkimi złączami, żeby dopinać do niego kolejne przejściówki, prawda?

Wszystkie te ograniczenia związane z kiepskimi/przestarzałymi standardami prędkości przekazywania danych są niejako przyprawione temperaturą adaptera. Podobno to standard w tego typu konstrukcjach, a i przegrzewanie się nie jest nasilone na tyle, aby było czym się nadmiernie przejmować, ale w obliczu wszystkich wymienionych ograniczeń, nie sposób o tym nie przypomnieć.

Muszę jeszcze dodać, że niestety producent nie chwali się, jaką maksymalną moc zasilania przez Power Delivery jest w stanie „podać dalej”. Z informacji, jakie możemy znaleźć w internecie wynika, że jedne replikatory portów oferują 60 W, inne 87 W, a jeszcze inne 100 W. Myślę, że brak transparentności (zarówno na pudełku, jak i stronie internetowej) też zasługuje na drobny minus – pomijając fakt, że skłania mnie ku podejrzeniom, że nie ma się czym chwalić. Sam ze względu na ograniczenia sprzętu, z jakim pracowałem, nie jestem w stanie tego sprawdzić.

Podsumowanie – to warto czy nie warto?

Mimo wszystkich gorzkich słów, muszę szczerze powiedzieć, że Natec Fowler 2 dzielnie towarzyszył mi przez ponad miesiąc i autentycznie wykorzystywałem go przez cały czas pracy przed komputerem. Razem mamy za sobą co najmniej 200 godzin pracy i nigdy mnie nie zawiódł, a przy tym zdecydowanie pomógł w organizacji przestrzeni na biurku i przebiegających tu przewodów.

Niewątpliwie na mój pozytywny odbiór adaptera wpływa prywatny scenariusz użytkowania – w zupełności wystarcza mi Full HD i przeciętna częstotliwość odświeżania, tak czy siak nie korzystam z przewodowego dostępu do sieci. Doskwierają mi jednak prędkości zrzucania materiałów z kart pamięci – mimo wszystko, poświęcenie na to kilku minut zamiast kilkudziesięciu sekund jest odczuwalne, kiedy chcemy zrobić coś szybko.

Na mój prywatny odbiór pozytywnie wpływa również wsparcie dla Samsung DeX. Co prawda mam oryginalny przewód i w głównej mierze sięgam właśnie po niego, jednak Natec Fowler 2 oferuje – poza podpięciem akcesoriów – możliwość jednoczesnego ładowania smartfona. No to co, wszystko w porządku? Nie do końca.

Spoglądając na adapter bardziej obiektywnym okiem recenzenta, nie mogę pokusić się o recenzję pełną zachwytów. Pal licho nagrzewanie się – nie jest tak źle, a na dodatek ciepło jest „poza” naszym komputerem. Jakość obrazu oferowana przez HDMI? Wielu osobom, w tym mi, wystarczy.

Nie mogę jednak pogodzić się z tym, że producent nie zastosował gigabitowego złącza Ethernet, a oferowane przez adapter prędkości odczytu z kart pamięci są tak niskie. Z tego powodu nie mogę pokusić się o zbyt optymistyczną ocenę ostateczną i wydaje mi się, że 6/10 jest tu po prostu uczciwie.

Z jednej strony wydawać by się mogło, że jest zbyt surowy – z drugiej, za niespełna 200 złotych za dużo tu wad, niedociągnięć i… zwyczajnie głupich oszczędności. W teorii wszystko jest w porządku i działa jak należy. Natec Fowler 2 jako zwykły replikator portów do korzystania „od święta” nada się w sam raz, jeśli jednak liczycie na zbudowanie z jego pomocą nowoczesnego miejsca pracy… może być trudno.

Recenzja adaptera Natec Fowler 2 – niby nowy, a jednak przestarzały
Zalety
wzornictwo i jakość wykonania
mnogość dostępnych złącz
współpraca zarówno z laptopami, jak i smartfonami
komfort użytkowania
Wady
niezbyt transparentna specyfikacja techniczna urządzenia
przegrzewanie się adaptera i HDMI 4K@30Hz - zdaje się, że to nieodłączne przywary takich adapterów ;)
maksymalna przepustowość Ethernet 100 Mbps - powinien być 1 Gbps!
bardzo wolne prędkości odczytu kart pamięci
6
Ocena
Exit mobile version