Fot: Pixabay

Pomogliście mi wybrać nowy telefon. Co ostatecznie kupiłem (głównie dzięki Waszym sugestiom)?

Wybór smartfona, z którym spędzi się najbliższe dwa lata, to trudne zadanie. Pisałem o tym już wielokrotnie i nadal podtrzymuję tę opinię. Rynek stał się na tyle podobny i przewidywalny, że w zasadzie trudno wynajdywać na nim prawdziwe perełki. Owszem, takie się zdarzają, jednak mam wrażenie, że jeszcze trzy lata temu wybór urządzeń „z charakterem” był o wiele większy.

Jak zawsze subiektywny wstęp

Czym kierujecie się przy wyborze smartfona? Ceną? Jakością? Wyglądem? A może zlepkiem tych wszystkich cech, które dodatkowo jeszcze w jakiś magiczny sposób mają łączyć się z dobrą ofertą operatorską lub niewygórowaną ceną? Wydaje mi się, że ile osób bym zapytał, tyle różnych odpowiedzi bym usłyszał. Słowo klucz to „różnych”. Każdy z nas podejmuje decyzje zakupowe indywidualnie, nie zawsze słuchając porad innych osób.

Przed rozpoczęciem całej tej zabawy w zakup nowego urządzenia, które będzie mi towarzyszyć każdego dnia, wziąłem sobie kartkę i spisałem wszystkie cechy, jakie są dla mnie kluczowe, ważne oraz takie, które mogę odpuścić. Żeby było zabawniej zrobiłem też listę wad, które można zaakceptować. Stoję na stanowisku, wedle którego idealny smartfon nigdy nie powstanie. Po pierwsze dlatego, że tak jest wygodniej i można wybaczyć pewne braki, po drugie zaś dlatego, że w stu procentach wierzę w te słowa.

Co mi wyszło z tej listy zalet, rzeczy koniecznych i akceptowalnych wpadek? O tym mogliście przeczytać przed tygodniem. W telegraficznym skrócie, na placu boju ostało się kilka urządzeń: Huawei Mate 20 Pro, Samsung Galaxy S10, Samsung Galaxy Note 9, Pixel 3 oraz Sony Xperia XZ3. To dość krótka lista, jednak bynajmniej nie ułatwiło mi to podjęcia ostatecznej decyzji. I właśnie wtedy z pomocą przyszliście Wy – czytelnicy Tabletowo, bez których całe to pisanie nie miałoby sensu :)

Dziękuję :)

Zagłosowaliście w ankiecie paręset razy. Nie minę się z prawdą, jeśli napiszę tu teraz, że liczba głosów niemal dobiła do tysiąca. Za każdy ten głos serdecznie dziękuję, bo stanowił on składową, którą brałem dość mocno pod uwagę. Dziękuję też za komentarze, gdzie wielu z Was podzieliło się swoimi przemyśleniami oraz opiniami o omawianych urządzeniach, które brałem pod uwagę.

Odezwali się posiadacze między innymi Huawei Mate 20 Pro, Note’a 9 oraz – o ile pamiętam – kilka osób, które zafascynował Galaxy S10 lub S10 Plus. Spędziłem sporo czasu nad lekturą Waszych uwag, bowiem od dawna wychodzę z założenia, że nikt nie powie o danym smartfonie tyle, ile jego użytkownik. Każdy z nas użytkuje swój telefon na wiele sposobów. Jedni stawiają na baterię, inni na aparat, a jeszcze inni na jakość wykonania wyświetlacza. Właśnie z takiej zbiorczej opinii można więc nieraz wyłowić smaczki.

W mojej opinii właśnie w tym tkwi siła współczesnego internetu. My na Tabletowo przygotowujemy dla Was recenzje, które zawsze stanowią pewien określony punkt widzenia. Wy komentujecie, zwracając uwagę na jakieś poszczególne cechy, które zaobserwowaliście u siebie. Taki tandem, jaki tu tworzymy, jest w zasadzie nie do przebicia i wydaje mi się, że właśnie to sprawia, że recenzje w serwisie są z każdej możliwej strony miarodajne. Zarówno od strony Kasi, Pawła, Kacpra czy innych recenzentów, jak i opinii tych z Was, którzy dzielą się swoimi uwagami, tworząc społeczność tego serwisu. To świetna sprawa, której wiele innych stron może nam zazdrościć :)

Zwycięzca

Podejrzewam, że sporo osób, które komentowało pierwszą część tej sagi już zna urządzenie, jakie zdecydowałem się kupić. Po świetnych dwóch latach z Samsungiem Galaxy S8 – który niebawem będzie na sprzedaż ;) – postanowiłem pozostać z tą firmą na dłużej. Nie zdecydowałem się na czystego Androida, mogę też w tym miejscu napisać, że mój nowy smartfon nie będzie miał notcha, który stale i niezmiennie działa na mnie jak najmocniejszy alergen.

No dobra, bez zbędnego przedłużania. Padło na Samsunga Galaxy S… Note 9. Wygrała nuda i przewidywalność, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. Zaważyła bateria, bezproblemowy wyświetlacz, bardzo dobry (choć zapewne nie najlepszy) aparat oraz dobre brzmienie na głośnikach. Można więc powiedzieć, że wybrałem pewnego rodzaju zlepek cech, które osobno może i nie są najlepsze, ale razem, zamknięte w jednej bryle, tworzą coś, czego szukałem.

Recenzja Samsunga Galaxy Note 9. Jedni twierdzą, że nudny, inni – że prawie idealny. To jak to w końcu jest?

Ekran nie jest tak dobry, jak ten w Galaxy S10, ale nie ma notcha ani żadnych dziwnych dziurek. Stereofonia nie jest tak dobra jak ta w Xperii XZ3, ale też na pewno nie można określić jej mianem złej. Android nie będzie tak długo aktualizowany, jak ten na Pixelu, ale nakładka One UI bardzo do mnie przemawia. No i wreszcie aparat, który zdaniem wielu przegrywa z tym, co oferuje Mate 20 Pro czy Galaxy S10, ale też nie można go uznać za przeciętny czy zły, wręcz przeciwnie.

Pierwsze wrażenia – Samsung Galaxy S10E, Galaxy S10 i Galaxy S10+

Udało mi się kupić Note’a 9 w dość sensownej cenie. Dystrybucja polska, pudełko nieotwierane, niebieska (czy też może raczej granatowa) wersja kolorystyczna. Urządzenie jest mi znane, bowiem miałem już okazję spędzić z nim trochę czasu. O ile pamiętam, jeszcze w 2018 roku, jednak nie traktowałem go wtedy w kategoriach swojego nowego telefonu. Mam nadzieję, że – wspólnie z Wami – dokonałem dobrego wyboru.

Postaram się przygotować dla Was wpis po pół roku z urządzeniem. Wtedy też wszyscy przekonamy się, czy decyzja, którą podjąłem była dobra i czy ten „bezpieczny nudziarz” nadal będzie gościł w mojej kieszeni. Mam nadzieję, że tak.

Kończąc, raz jeszcze dziękuję za wszystkie Wasze głosy i opinie. Bardzo mocno przyczyniliście się do podjęcia wiążącej decyzji zakupowej, pokazując, że społeczność Tabletowo no… po prostu rządzi. I tyle :)

zdjęcie główne: Pixabay