Rodzice dziecięcych gwiazd YouTube’a boją się straty pieniędzy po przeniesieniu ich kanałów do YouTube Kids

Na początku tego miesiąca YouTube przyznało się, że rozważa przeniesienie zawartości serwisu, na którym prezentowane są dzieci do innej części platformy – na YouTube Kids. Dla rodziców „jutubowych gwiazdek” oznaczałoby to mniejsze zarobki. Jak można się łatwo domyślić, dość szybko podniosły się głosy sprzeciwu wobec takiego rozwiązania.

Kontrowersje wokół YouTube’a i tego, jakie treści pojawiają się w serwisie, do którego praktycznie każdy ma dostęp, w tym kilkuletnie dzieciaki, rosną z miesiąca na miesiąc. Google stosuje już wiele strategii pomagających wypleniać z platformy materiały nawołujące do nienawiści, nawet jeśli pochodziłyby od osób publicznych. YouTube wciąż jednak jest przepełniony treściami nieodpowiednimi dla nieletnich. Pośrednim rozwiązaniem tego była premiera YouTube Kids, które zawiera materiały bardziej restrykcyjnie selekcjonowane przez moderatorów. O ile najmłodsi rzeczywiście mogą teraz dzięki temu oglądać bezpieczne animacje i programy, tak sporą przeszkodą ku temu wydają się być… sami rodzice.

Treści skierowane do dzieci i rodzin, są w klasycznym YouTube jedną z najpopularniejszych kategorii. Co za tym idzie – wiążą się z tym konkretne pieniądze. Twórcy zarabiają na swoich filmach średnio między 1000 a 5000 dolarów za każdy milion wyświetleń. Rodzinne vlogowanie jest niezwykle popularne i przynosi niezłe zyski. Takiego ruchu, a tym bardziej – przepływu gotówki, nie ma na YouTube Kids. A właśnie tam, według jednego z pomysłów Google, miałyby być przeniesione kanały osób tworzących dla dzieci i rodzin.

Bunt.

Jeden z ojców prowadzących kanał, gdzie główną postacią jest jego ośmioletnia córka, powiedział, że 90% ruchu generowanego przez kanał pochodzi z głównej strony, a nie z YouTube Kids. W ten sposób doszedł do prostego wniosku – gdyby przenieść tam twórczość w całości, oznaczałoby to przychody mniejsze o 90%. Ojciec innej dziecięcej gwiazdy z prawie 2 milionami subskrybentów powiedział MarketWatch, że średnio jedynie 10% wyświetleń ich filmów pochodzi z YouTube Kids. Wyjaśnił:

„Sprawdziłem kilka filmów, których 90% wyświetleń pochodziło z YouTube Kids. W oparciu o liczby, które tam znalazłem, przychody z YouTube dla dzieci są znacznie niższe. Wygląda to mniej więcej tak, że za ten sam film dostaniemy 20 centów zamiast 1 dolara.”

Inny ojciec, którego synowie, Gabe i Garret (mający 10 i 13 lat) „prowadzą” kanał z około 1,7 mln subskrybentów, chwali YouTube’a za próby ochrony dzieci przed potencjalnie nieodpowiednimi treściami. Przyznaje jednak, że kompletne przerzucenie się na YouTube Kids to bardzo słaby pomysł. Jak mówi, „To nie jest opłacalny model biznesowy dla tych z nas, którzy tworzą dobre, przyjazne rodzinie treści. Dochód generowany obecnie z wyświetleń w aplikacji YouTube Kids jest bardzo niski, to tylko niewielki ułamek tych uzyskiwanych z głównej platformy”.

Usunięcie z głównego YouTube’a twórców, którzy dbają o swoje treści i tworzą wartościowe rzeczy mogłoby stworzyć sporą lukę, którą w mig zajęliby ludzie nie dbający o jakość materiałów czy po prostu – farmy subskrybentów, wrzucający filmy nie dla ludzi, a skrojone pod algorytmy serwisu. Mogłoby to spowodować jeszcze większe problemy YouTube’a niż obecnie.

Dający do myślenia komentarz do tej sprawy wniósł jednak były szef bezpieczeństwa cybernetycznego MySpace, Hemu Nigam:

„Wszyscy koncentrują się na przychodach, ale najpierw musimy myśleć o bezpieczeństwie dzieci. W prawdziwym świecie nie wprowadzilibyśmy dzieci do strefy dla dorosłych, by zaraz potem powiedzieć im, że stworzyliśmy dla nich osobne miejsce. Jednocześnie pewnie nie powiedzielibyśmy im, że mogą wracać do strefy dla dorosłych, kiedy tylko chcą. Dlaczego więc robimy to na YouTube i w Internecie?”

Platforma YouTube Kids wystartowała w Polsce. Zobacz, co Google przygotowało dla dzieci

źródło: MarketWatch przez Gizmodo